Mastodon

Samsung Galaxy S III – test i recenzja

50
Dodane: 12 lat temu

Samsung jest dzisiaj najpopularniejszym dostawcą smartfonów z Androidem, więc nietrudno było przewidzieć, że wielu sympatykom firmy ich najnowsze dzieło przypadnie do gustu. Problemem jednak, podczas pisania recenzji telefonów, jest fakt, że każdy swój telefon wykorzystuje inaczej. Sam dzisiaj bardzo mało rozmawiam, więc smartfon to dla mnie przede wszystkim kieszonkowy komputer. Dla porównania, moja Mama, która ma prawie identyczny model iPhone’a, robi na nim wyłącznie zdjęcia, wysyła SMSy i rozmawia z koleżankami. Dzięki temu też może pochwalić się 72 godzinną pracą na jednym ładowaniu baterii, co jest zdecydowanie więcej od moich 24 godzin. Niezależnie – w tej recenzji podejmę walkę z niemożliwym i postaram się przedstawić Wam Samsunga oraz Androida z nakładką TouchWiz okiem użytkownika Apple, ale jednocześnie spróbuję spojrzeć na niego obiektywnym okiem jako telefon z dodatkową funkcjonalnością. Jako, że napewno polegnę w swoim obiektywiźmie, a raczej jego braku, to przynajmniej postaram się być mniej subiektywny.

Niestety, przede wszystkim dla mnie, w życiu bardzo zwracam uwagę na drobne szczegóły, co powoduje że niektóre wady mnie irytują, często do tego stopnia, że nie potrafię z danego narzędzia/przedmiotu korzystać. Uważam też, że technologia powinna być dla nas przeźroczysta, abyśmy nie musieli poświęcać dla niej czasu. Ma wykonywać zadania, które jej zlecimy i nie przeszkadzać nam w nich. To są między innymi cechy filozofii Apple i pomimo, że nie zawsze im to wychodzi, to Android udowadnia jak nawet o promil mniejsze zwracanie uwagę na szczegóły przez Google lub producenta nakładki na ich mobilny OS może irytować. Dobrym przykładem tutaj jest czas jaki ludzie poświęcają na wgrywanie innego oprogramowania na swoje smartfony, rootowanie ich oraz dostosowywanie do swoich potrzeb. Szkoda mi na to czasu – w moim wieku zaczyna się go doceniać znacznie bardziej niż dziesięć czy piętnaście lat temu i tym samym każde marnowanie czasu na zbędne czynności powoduje frustracje. Kiedyś żyłem jailbreakiem, ponieważ nie miałem innego wyboru – iPhone’a pierwszej generacji nie dawało się inaczej w Polsce używać. Kończyło się to na wyszukiwaniu poradników, hackowaniu firmware’u, pobierania specjalnych narzędzi i wiecznym odtwarzaniu z backupów. Odetchnąłem z ulgą jak w końcu kupiłem iPhone’a 3GS bez simlocka.

To właśnie brak konieczności zarządzania komputerem, oprogramowaniem oraz wspólnym ekosystemem powoduje, że tak bardzo cenię sobie rozwiązania Apple. Mam iTunes od wielu lat, w którym trzymam sobie swoją muzykę, wraz z wszystkimi playlistami. Przeniesienie wybranych utworów lub całości to dosłownie trzy kliknięcia po ówczesnym podłączeniu telefonu:

  1. Klik w zakładkę Muzyka.
  2. Klik w pozycję “Synchronizuj całą muzykę.”
  3. Klik w “Synchronizuj iPhone’a.”

Podobnie wygląda sprawa z kupnem nowego telefonu lub iPada. W moim piątym obecnie telefonie nadal mam ustawienia z iPhone’a pierwszej generacji. Tak samo w moim czwartym z kolei iPadzie nadal mam konfigurację z pierwszego. Hasła do kont pocztowych podałem ostatni raz w 2008 roku. To niby bzdura, ale oszczędza mnóstwo czasu. Jak te wszystkie “drobnostki” do siebie dodamy, to nagle wychodzi, że oszczędzam kilka godzin (jeśli nie kilkanaście) przy przenoszeniu danych do nowego urządzenia. Wystarczy wcześniej zrobić backup, aby go w piętnaście minut odtworzyć na nowym i być gotowym do pracy. A dzisiaj iCloud to dodatkowo upraszcza.

Niestety znaczna większość użytkowników nawet nie zdaje sobie sprawę z tego jak mogą sobie ułatwić życie. Pamiętacie jak trzeba było przenosić kontakty z jednego telefonu na drugi poprzez podczerwień? Kontakt po kontakcie? Ciężko zrozumieć coś czego się nie doświadczyło.

Tym optymistycznym wstępem, w którym ewidentnie udowodniłem jaki będzie werdykt, zapraszam do właściwej recenzji … Ale czy aby na pewno jesteście pewni, że go skrytykuję?

Samsung Galaxy S III – pierwszy raz w ręce

Minął zaledwie tydzień od momentu rozpakowania sztuki w kolorze Pebble Blue. Tydzień, w którym starałem się w pełni zastąpić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia Androidem. Nie było łatwo …

Pudełko, w którym dostarczany jest SGS3 jest bardzo ładne i w zasadzie nie mam do niego żadnych zastrzeżeń poza jednym – jak ja to mam wszystko ponownie spakować tak jak zrobiły to “małe chińskie rączki”?! Autentycznie każdy milimetr jest wykorzystany i wystarczy źle zwinąć kabel, aby nie móc go ponownie umieścić w środku. Podobne zresztą mam problemy ze spakowaniem wszystkich innych produktów dostarczanych dzisiaj klientom1 – nie da się zaprzeczyć, że w tej kwestii producenci się sporo nauczyli przez lata, a opakowania są wręcz wzorowe.

W środku znajduje się ładowarka, douszne słuchawki, których nie rozpakowałem, wraz z dodatkowymi gumkami, aby łatwiej je było dopasować do ucha, oraz kabel do tej pierwszej. Słuchawki są białe i bardzo przypominają te dostarczane z iPhonem, z tą różnicą, że wyglądają na tańszej produkcji. Nie sprawdzałem ich jednak, z wielu powodów, ale głównie dlatego, że od paru lat zawsze korzystam z produktów firm trzecich, którzy mają większe pojęcie o dźwięku.

Sam telefon jest ogromny, a jego 4.8″ wyświetlacz dominuje front na tyle, że wydaje się iż dolny przycisk Home oraz elementy na jego górze został wciśnięte na siłę. U gustach się nie dyskutuje, ale muszę wyraźnie zaznaczyć, że ten telefon nie jest piękny. Wydaje się nie posiadać własnej tożsamości. Tutaj przewaga konkurencji jest zdecydowana, włączając w to poprzednika2 oraz Galaxy Nexus, HTC One X czy nawet iPhone’a 4/4S. Tylna część obudowy jest znacznie bardziej interesująca, przede wszystkim ze względu na swój minimalizm – jedno logo producenta, głośnik, lampa błyskowa i obiektyw aparatu.

Wracając na moment do stylistyki – nadal przeszkadzają mi elementy chromowane. Przeszkadzały mi już kilka miesięcy po debiucie iPhone’a 3G. Nie lubię chromowanych obwódek na tyle, że nie mam ani grama chromu na samochodzie i nie chcę go mieć na telefonie. To jednak tylko kwestia gustu. Znacznie gorzej prezentuje się ergonomia przycisku Home, który wzorem iPhone’a, jest jedynym fizycznym przyciskiem na przedniej ścianie. Jest za wąski i przez to zdarzało mi się go zwyczajnie nie wcisnąć wbrew założeniom. Dotychczasowe, bardziej kwadratowe przyciski na modelach Note i SGS2 były znacznie wygodniejsze w użytkowaniu. Nie mam natomiast żadnych zastrzeżeń do pozostałych dwóch – po lewej znajduje się regulacja głośności, a po prawej Sleep/Wake, do którego trzeba się przyzwyczaić. HTC w modelu One X umieszcza go w tym samym miejscu co Apple, ale ze względu na znacznie większe gabaryty, sprawdza się on lepiej z prawej strony.

Cóż – Galaxy S III nie jest telefonem urodziwym. Lepiej też prezentuje się w barwie białej. Moja żona rozbawiła mnie komentarzem o modelu Pebble Blue:

Ten telefon ma strasznie dyskotekowy kolor.

Dodała też, z lekkim zdziwieniem, że jest bardzo lekki. To prawda – waży zaledwie kilka gram mniej niż iPhone 4S, ale przy tak dużych gabarytach, może to dziwić. Obudowa jest jednak wykonana z plastiku, na którym nota bene bardzo widać rysy. Testowa sztuka posiadała ich sporo, ale przez ostatni tydzień nie udało mi się dodać kolejnych, pomimo że się starałem. Tutaj muszę odjąć punkt Samsungowi, ponieważ HTC One X pokazuje, że nawet korzystając z plastiku można osiągnąć znacznie lepsze efekty. Nadal podtrzymuję swoje zdanie, że obecna konstrukcja iPhone’a, która ma już blisko dwa lata, jest najlepszą pod względem jakościowym jaką można znaleźć na rynku. Metal i szkło – bardzo industrialny i chłodny3 design, ale trzymając go w ręce mamy poczucie jakości. Wysokiej.

Przy okazji porównywania Galaxy Nexus z HTC One X, zwracałem uwagę na to, że ten pierwszy znacznie lepiej leży w mojej, niemałej dłoni. Podobnie jest z SGS3, który się z niej nie wyślizguje i ani razu nie bałem się, że wypadnie mi z ręki. Niestety, jego rozmiar praktycznie uniemożliwia obsługę tego telefon jedną ręką. O ile w biegu telefony do 4″ można bez większych problemów obsłużyć jedną ręką, to do nowego Galaxy potrzeba często użyć obu. Pytanie, na które każdy musi sam sobie odpowiedzieć, brzmi czy jest to kompromis na który jesteśmy gotowi się zgodzić?

Ekran

Niestety Samsung nic sobie nie robi z recenzji i w materii ekranu nic się nie zmieniło. Nadal stosowany jest PenTile, który jest konstrukcją gorszą. Na brzegach czcionek oraz przy kontrastujących kolorach wyraźnie widać nietypowy układ subpikseli. Wzorem w moich oczach nadal pozostanie iPhone 4S z swoim IPSowym LCD, ale HTC One X wcale nie jest gorszy – największa różnica wynika z mniej realistycznych kolorów na tym drugim. Tutaj niestety Samsung również pozostał wierny tradycji – kolory, a w szczególności odcienie zieleni i czerwieni są przepalone. Nie przejaskrawione nawet. Przepalone. Zrobiłem zdjęcie swojego czerwonego samochodu. Oglądając go na ekranie Galaxy S III otrzymujemy jedną wielką czerwoną plamę. Dopiero na komputerze zaczyna bardziej odzwierciedlać realne kolory. Moża co prawda przełączyć tryb ekranu AMOLED z “dynamic” na “natural”, co je wyraźnie poprawia, ale nadal nie można mówić o jakimkolwiek podobieństwie do rzeczywistości. Zwróćcie uwagę na zdjęcia podłączone do artykułu – naturalna zieleń jest w tle. Przeglądając moje fotografie załamałem się patrząc jak przekłamane zostały kolory … Niestety, pod tym względem jestem w zdecydowanej mniejszości – wygląda na to, że większość ludzi preferuje przejaskrawione i przepalone kolory. Im bardziej tym lepiej. To trochę tak jak niedbanie o jakość muzyki jakiej słuchamy – może być mp3 nagrany w 64Kbps, byleby coś grało. Pod tym względem nadchodzą smutne czasy, ale mam nadzieję, że w przyszłości zobaczymy LCD klasy tych, które można spotkać w telefonach HTC czy Apple.

Skoro jesteśmy przy temacie ekranu, to wspomnę o jednej bardzo irytującej funkcji, której wcześniej nie napotkałem – ani w stockowym Androidzie, ani w nakładce Sense HTC. Otóż chodzi o jasność samego ekranu. Samsung Galaxy S III, przy włączonych wszystkich “bajerach”, o których napiszę później, bardzo szybko pożera baterię. Ekran oczywiście stanowi najbardziej prądożerny element i dlatego, jeśli nastawimy jasność na tryb “automatyczny” to nawet w pełnym słońcu, nie osiągnie on maksymalnej jasności. Widocznie jest to zabieg mający na celu oszczędzanie akumulatora, ale jest to funkcja całkowicie nie do zaakceptowania. W pełnym słońcu4 ekran jest całkowicie nieczytelny. Nie widać na nim zupełnie nic. Dopiero po przełączeniu na tryb manualny i podkręceniu go na maksa, daje się coś dostrzec. Niestety jest to kolejna czynność, którą trzeba wykonywać, a o której wspominałem w pierwszej części – nie chcę myśleć ani zarządzać takimi rzeczami. Skoro iPhone czy iPad potrafi od 2007 roku prawidłowo dostosować jasność do panujących warunków, to powinien to bym bardziej robić telefon z 2012 roku. W tym miejscu również widać wyraźną przewagę SLCD w HTC One X czy IPS w iPhone 4/4S – oba w słońcu są w pełni czytelne. Mam szczerą nadzieję, że Samsung w końcu odejdzie od koncepcji AMOLED, która jest zwyczajnie gorsza i tak jak wspominałem w “pierwszych wrażeniach” – tłumaczenie się dłuższą żywotnością ekranu jest całkowicie bez sensu w dzisiejszych czasach.

Powiedziawszy to, duży ekran ma kilka zalet. Przede wszystkim są aplikacje, które zwyczajnie mieszczą na ekranie więcej informacji. Flipboard, który jest prawie identyczny do wersji na iOS, wygląda zwyczajnie bardziej imponująco na takiej powierzchni, chociaż daleko mu do wrażeń jakie dostarcza ekran 10″. Największą różnicę jednak zrobił na mnie YouTube – różnica pomiędzy 3.5″, a 4.8″ jest ogromna, a brak konieczności mrużenia oczu z pewnością docenimy na starość, jak będziemy zastanawiali się czy robić sobie operację plastyczną poprawiają wzrok.

TouchWiz oraz fizyczny przycisk Home

Bardzo spodobała mi się nakładka Sense UI od HTC. Była przemyślana oraz funkcjonalna. W szczególności odpowiadał mi tryb samochodowy, który automatycznie włączał się po włożeniu telefonu do firmowego uchwytu. W nakładce Samsunga jest jednak sporo innych elementów, które bardzo przydają się w codziennym użytkowaniu. Co więcej – podobają mi się jeszcze bardziej. TouchWiz dotychczas porządkował nieco chaotyczną funkcjonalność Androida i zbliżał go do iOS. Różnice pomiędzy stockowym Android 4.0 Ice Cream Sandwich, a posiadającym nakładkę jest tym samym znacznie mniejsza, ale nadal istnieje kilka ciekawych drobnostek, które ułatwiają życie. Przekonuje mnie wykorzystanie przycisku Home do szeregu różnych funkcji, podobnie jak ma to miejsce pod iOS. Jedno wciśnięcie powoduje powrót do ekranu głównego. Podwójne natomiast wyzwala S-Voice – odpowiednik Siri. Przytrzymanie go z kolei wyświetla miniaturki, wraz z podglądem, wszystkich pracujących w tle aplikacji. Możemy się pomiędzy nimi przełączać lub je zabijać prostym gestem w prawo, który “wyrzuca” aplikację “poza ekran”. Oba docki (na głównym ekranie oraz na ekranie blokady) można też modyfikować – jeśli dobrze pamiętam to w poprzednich Samsungach Galaxy S II i Note nie było takiej możliwości5. Tego typu udogodnień jest mnóstwo i pomimo, że bardzo odpowiadały mi wirtualne przyciski na Galaxy Nexusie, to jednak muszę palmę pierwszeństwa dać rozwiązaniu Samsunga.

Po bokach Home znajdują się również przyciski dotykowe – lewy odpowiada za menu kontekstowe, a prawy za komendę “Wstecz”. Ta ostatnia mnie niezmiernie irytuje, na tyle, że czasami używanie aplikacji jest nie do zniesienia. iOS ma to znacznie lepiej rozwiązane, jeśli developer stosuje się do zaleceń producenta. Otóż jeśli wejdziemy “głębiej” w strukturę programu, to w górnym lewym rogu zawsze możemy wrócić ikoną. Każde pacnięcie w nią wraca nas o jeden “poziom”. Każdy to zrozumie i każdy automatycznie wie, gdzie wróci. Androidowy przycisk “wstecz” jednak nie działa tak, a najprostszym przykładem jego wad jest aplikacja Twittera. Jeśli ją uruchomię, to pojawi mi się Timeline. Następnie, jeśli przejdę do wiadomości prywatnych, to do głównego menu mogę powrócić na dwa sposoby – przyciskiem wstecz lub z menu kontekstowego, który wymaga dwóch kliknięć. Jeśli natomiast wejdę w do prywatnych wiadomości bezpośrednio z Powiadomień, to przycisk “wstecz” już nie cofnie mnie do Timeline’u, tylko do ostatniej czynności, którą robiłem zanim sprawdziłem DMy w Twitterze. Podobnie to zresztą wygląda pod Flipboardem. Niestety nie mam w zwyczaju zapamiętywania kolejności czynności w jakiej je wykonywałem i nie zamierzam temu poświęcać czasu. To właśnie przykład funkcji, która czasami działa dokładnie tak jak chcemy, ale od czasu do czasu zrobi coś nieplanowanego. Niestety, ale to jest wada UI i można go tylko rozwiązać poprzez przemyślenie całego sposobu wykorzystania tego przycisku. Wiele osób powie mi, że się czepiam. Prawda jest jednak taka, że osoby zaprzyjaźnione z komputerami sobie z tym poradzą, ale zwykli użytkownicy już nie. Oni nie zrozumieją dlaczego raz dzieje się tak, a innym razem inaczej. Nie zrozumienie prowadzi do frustracji … Frustracja prowadzi do nienawiści. A nienawiść prowadzi do ciemn… Przepraszam! Za dużo Gwiezdnych Wojen ostatnio oglądałem.

S-Voice i Google Voice Search

S-Voice, czyli kopia Siri, jest na dzień dzisiejszy w zasadzie bezużyteczny. Jeśli już zrozumie nasze intencje, to radzi sobie całkiem sprawnie, ale często po prostu tępo patrzy w naszą stronę, z twarzą niezmąconą myślą. Aha – nie obsługuje oczywiście języka polskiego. Jeśli już zaczniemy do niego przemawiać po angielsku, to wyniki są zaskakująco różne. Potrafiłem trzy razy powtarzać dokładnie to samo zdanie, starając się (mocno!) stosować ten sam akcent, ten sam ton i identyczną dykcję. Wyniki były natomiast skrajnie różne – od pełnego zrozumienia aż do kompletnego jego braku. Samej Siri daleko do ideału, ale jeśli Samsung chce w tym zakresie konkurować z Apple, to musi jeszcze sporo pracy w to włożyć. Od razu uprzedzam, że moim akcentem i wymową jest wszystko w porządku.

Znacznie lepiej natomiast spisuje się Google Voice Search, który jest również częścią systemu operacyjnego, jego widgetów oraz przeglądarki Chrome. Nie rozumiem jednak dlaczego, zależnie od miejsca w których kliknę w ikonę mikrofonu, mam skrajnie różne efekty. Przykładowo, po skonfigurowaniu Voice Search, aby automatycznie rozpoznawał czy mówię po polsku czy angielsku, te ustawienia nie przeniosły się na widget na ekranie domowym, którego musiałem osobno konfigurować. Z kolei w niektórych miejscach miałem z góry predefiniowany język bez automatycznego rozpoznawania. Nie rozumiem dlaczego tak jest. Nie rozumiem dlaczego jest taki brak spójności. Podobnie, nie rozumiem dlaczego w jednej aplikacji interfejs odpowiedzialny za kopiuj i wklej wygląda tak, a w innej inaczej.

Grześiu, jak ja mam to … zrozumieć, skoro Ci biedni ludzie tego nie rozumieją?!

Moja irytacja wynika z faktu, że chciałbym w końcu zobaczyć sprawne rozwiązanie do dyktowania tekstu. Tak – chciałbym kiedyś móc przedyktować recenzję zamiast ją pisać. Rozpoznawanie mowy Google stoi na sporo wyższym poziomie niż Apple na dzień dzisiejszy z jednego prostego powodu – ma wsparcie dla języka polskiego. Czekam na kolejne innowacje w tym względzie.

Klawiatura w TouchWizie

Android ma spory problem jeśli chodzi o klawiatury. Stockowy ICS, przykładowo, nie ma wbudowanego słownika języka polskiego. To, w moim przypadku, dyskwalifikuje ją. Jest natomiast wiele odpowiedników, ale jeszcze nie znalazłem takiego, który by mi odpowiadał. Wbudowana klawiatura w Galaxy S III to bodajże najlepsza z jakiej korzystałem pod Androidem. Szybka, pewna, z dobrze działającą autokorektą. Znacznie lepsza niż odpowiednik HTC. Mam kilka zastrzeżeń, jak chociażby wstawianie spacji po automatycznie poprawionym wyrazie, nawet jeśli chcę wstawić znak przestankowy. Ogólnie jest jednak bardzo dobrze. Poza jedną rzeczą – nie ma przycisku odpowiedzialnego za szybkie przełączanie się na wprowadzanie głosowe. W tym celu należy rozwinąć Powiadomienia i tam zmienić klawiaturę. To kolejna drobnostka, ale tylko pozornie. Jeśli je wszystkie do siebie dodamy, to UX zaczyna stawać się irytujący.

Podsumowując jednak samą klawiaturę – duży ekran zapewnia nie tyle większe przyciski, co więcej wolnej przestrzeni pomiędzy nimi. To wymaga chwili przyzwyczajenia oraz dłuższych ruchów palcami, ale pisze się na niej naprawdę dobrze. Jak zostaną dopracowane powyższe problemy to będzie to jedna z lepszych klawiatur na rynku, a na pewno lepsza od alternatyw ze sklepu Play – przynajmniej w moim odczuciu.

Powiadomienia

To jedna z funkcji Androida, razem z możliwością dzielenia się plikiem/zdjęciem/itp. z prawie dowolną aplikacją, która jest świetnie dopracowana. Podejrzewam, że Powiadomienia w Jelly Bean6 są jeszcze przyjemniejsze. iOSowe Centrum Powiadomień, pomimo że atrakcyjniejsze wizualnie7, nie funkcjonuje tak wygodnie.

Jedną z funkcji, którą Samsung wprowadził do Powiadomień, podczas tygodnia testów, była możliwość wyłączania/wyłączania automatycznej regulacji podświetlenia ekranu. Do tego doszło też pudełko, dzięki któremu możemy wybrać tryb automatyczny. To wszystko “fajnie i ładnie” – sprawdza się w praktyce. Ale nie powinno w ogóle być konieczności zmiany tego co chwilę. Natomiast dostęp do opcji wyłączenia GPS, przesyłu danych i wielu innych funkcji jest miłym dodatkiem, chociaż dla mnie osobiście wystarczyłyby przełączniki dla Bluetooth, WiFi i dźwięku. Niezależnie – tutaj również pojawiła się niespójność. Przed uaktualnieniem, które pobrałem w połowie zeszłego tygodnia, mogłem rozwinąć Powiadomienia bez odblokowywania ekranu (nie mam hasła/PIN/wzorku ustawionego), a po nim nie mogę. Dlaczego? Nie wiem i zapewne się nie dowiem.

Podsumowując – ekran Powiadomień to jeden z najciekawszych aspektów Androida i tutaj Apple mógłby się wiele nauczyć. Proste gesty do usuwania poszczególnych pozycji z listy są znacznie wygodniejsze w użyciu, a mnogość dostępnych w tym widoku funkcji prawdopodobnie zostanie doceniona przez wiele osób.

Ruch, pol. gł. dla apl. i inne funkcje

Przeraziła mnie mnogość funkcji dostępna w panelu Ustawienia. Można tam spędzić tydzień i nadal nie sprawdzić funkcjonalności każdego suwaka. Co gorsza, Ustawienia sprawiają wrażenie, że tam znajdziemy wszystko. Wszystko? Nie zupełnie. Ustawienia telefonu znajdują się w aplikacji odpowiedzialnej za dzwonienie. Tego też nie rozumiem. Ale wracając do Ustawień – taka mnogość opcji, do spółki z takimi pozycjami jak “pol. gł. dla apl.”, “przec.dłonią, aby przech.” czy “dotknij dwukrotnie, a …” (reszta nie zmieściła się na ekranie), doprowadza do tego, że całość nie jest intuicyjna. A gdybym ja pisał skrótami? Ciekawe ile osób w ogóle próbowałoby czytać mój bełkot. A cz. Ty mn. czyt. gdyb. stos. tak. pisow? Dokładnie. Drugą stroną medalu, to co często najbardziej zatwardziali fani Androida wychwalają, jest fakt, że możemy dostosować telefon do praktycznie każdego scenariusza i każdej osoby. Nie do końca rozumiem co prawda funkcje Ruchu, jak nazwał je Samsung, ale ponoć możemy przechylać, obracać czy szurać telefonem, aby coś z tego wynikło. Niestety nigdy nie dowiedziałem się czego – nie starczyło mi cierpliwości, ponieważ dana funkcja raz działała, a raz nie.

Samsung w TouchWizie natomiast wprowadził jedną funkcję, za którą krytykuję Androida od samego początku. Pod iOS, jeśli pacnie się w pasek statusu na górze ekranu, to zostaniemy przeniesieni do góry strony WWW, na górę listy kontaktów czy też na górę jakiegokolwiek ekranu jakiejkolwiek aplikacji, w której w danej chwili jesteśmy. Android nadal tego nie wspiera, więc Samsung obszedł problem za pomocą akcelerometru. Jeśli dwukrotnie stukniemy w obudowę, nad ekranem to po sekundzie Galaxy S III zareaguje i przescrolluje ekran na początek. Mój entuzjazm niestety szybko opadł – okazuje się, że ta funkcja działa jedynie w liście kontaktów oraz w dwóch innych, średnio użytecznych miejscach. To właśnie brak globalnej spójności zniechęca mnie to tego systemu i świadczy o niedopracowaniu wielu rzeczy.

Scrollowanie na czterech rdzeniach

Użytkownicy Androida często kompletnie nie rozumieją dlaczego iOSowcy czepiają się płynności scrollowania. Idą w zaparte i twierdzą, że wszystko jest tak jak być powinno. Rzeczywiście można mieć takie wrażenie, a wynika ono ze znieczulenia. Używając przez kilka dni Samsunga przestałem zwracać uwagę na brak płynności. Co więcej – drugiego dnia już wydawało mi się, że jest super. Dopiero ponowna przesiadka na iPhone’a 4S pokazała różnicę. Znaczną.

Osobom, które nadal twierdzą, że gadam głupoty proponuję zwrócić uwagę na jedną rzecz – Google stworzył Projekt Masło8, który ma zadanie dostarczyć stałych 60 fps do każdej animacji w Androidzie 4.1 Jelly Bean. Skoro to zrobili, to też uważają, że jednak coś jest na rzeczy. Nie zmienia to jednak faktu, że jest znacznie lepiej niż było na starszych telefonach, szczególnie pod kontrolą Androida 2.3.x. Mam też wrażenie, że HTC One X bardziej lagował, ale nie trzymajcie mnie za słowo, ponieważ nie mam teraz możliwości zrobienia bezpośredniego porównania.

Dlaczego nie ma mniejszych, topowych telefonów z Androidem?

Kompletnie nie rozumiem trendu robienia gigantycznych telefonów, które jednocześnie są modelami topowymi. Dlaczego nie ma 3.5″ Galaxy S III dla kobiet o małych dłoniach? Testowaną sztukę dawałem kilku dziewczynom, aby na szybko przekazały mi swoje “pierwsze myśli” na jego temat. Pierwszą rzeczą jaką słyszałem, i to za każdym razem, było:

Ojej, ale on duży! Fajny telefon, ale nie dla mnie – mam za małe ręce.

Tworząc takie kolosy producenci automatycznie zamykają się na 50% rynku. Idąc ulicą bardzo często widzę kobietę z iPhonem. Bardzo często też widzę facetów z HTC One X lub dużymi Galaxy. Nigdy jeszcze nie widziałem kobiety z dużym Androidem. To trochę podobny marketingowy błąd jaki zrobił wirtualny operator MobilKing, dając do emisji seksistowskie reklamy, które automatycznie wykluczyły kobiety z potencjalnego grona przyszłych klientów.

Chciałbym w przyszłości zobaczyć około 3.5-4″ smartfon w topowej specyfikacji. Wbrew pozorom jest sporo osób, które wolą mniejsze telefony.

AirPlay i iTunes

Ta pierwsza funkcja, wraz z zastosowaniem $99 AppleTV, pozowala w iście magiczny sposób na bezprzewodowe słuchanie naszej muzyki z Maka, iPhone’a, iPoda touch czy iPada gdziekolwiek chcemy w domu. Możemy, posiadając kilka AppleTV lub Airport Express nawet puszczać muzykę w paru pomieszczeniach równocześnie. Takie rozwiązania oczywiście proponują firmy trzecie jak chociażby Sonos, ale AirPlay w połączeniu z telewizorem to prawdziwy majstersztyk. Jak się raz tego spróbuje to potem ciężko bez tego żyć. To luka której obecnie nikt inny nie jest w stanie wypełnić, a przynajmniej nie za pomocą kliknięcia w jeden przycisk na ekranie, niezależnie przy którym urządzeniu w danym momencie siedzimy.

iTunes dodatkowo zapewnia bezproblemowy dostęp do najnowszej muzyki – jeden klik i utwór jest na naszym komputerze, telefonie czy tablecie. Z filmami nie jest już tak różowo, ponieważ w Polsce obecnie nie mamy dostępu do seriali ani najnowszych hitów, które dopiero co zeszły z ekranów kin. Nie zmienia to jednak faktu, że możemy sobie założyć konto w amerykańskim iTunes Store, aby mieć do nich dostęp, bez kombinowania z proxy.

Producentom telefonów z Androidem i nawet samemu Google obecnie brakuje właśnie tego ekosystemu, wiążącego ze sobą wszystkie urządzenia w prosty i przejrzysty sposób. Co więcej, nie musimy niczym zarządzać – wystarczy wpisać wszędzie nasze Apple ID i hasło, a całość sama się skonfiguruje i zobaczy. To niewątpliwie szalenie trudna rzeczy do implementacji przez producentów, nawet tak dużych jak Samsung. Apple nad tym pracuje od wielu, wielu lat i obawiam się, że ta przewaga przez przynajmniej kolejny taki okres będzie jeszcze istniała.

Galaxy S III jako wolnostojący smartfon

Sprawa wygląda zgoła inaczej jeśli tylko chcemy korzystać z Galaxy S III jako smartfona. Niewątpliwie w tej sytuacji warto skierować się ku produktom Google, które mimo starań Samsunga, spisują się moim zdaniem znacznie lepiej niż S-Planner, S-Notes oraz pokrewne. Tutaj jednak pojawia się kolejny przykład niespójności, którego nie jestem w stanie zrozumieć. Czemu producent tak dobrego klienta pocztowego jakim jest natywny Gmail, nie potrafi stworzyć aplikacji, która miałaby wspólny Inbox dla wszystkich naszych kont pocztowych? Dlaczego muszę do tego stosować inne programy? Mieli na to czas – mnóstwo czasu. Mają do tego ludzi. Drogi Google, proszę sobie wyobrazić, że nie każdy korzysta tylko i wyłącznie z Gmaila.

W zgodzie z naturą

Samsung podczas konferencji starało się pokazać jak bardzo Galaxy S III jest stworzony w zgodzie z naturą. Zaraz po prezentacji napisałem, że osobiście wygląda to jak dostosowanie pomysłu marketingowego do stworzonego wcześniej produktu, a nie odwrotnie.

Niestety muszę podtrzymać to zdanie, a nawet całość jeszcze bardziej skrytykować. Domyślnie, po uruchomieniu telefonu, każdy przycisk, każde pacnięcie w ekran, wyzwala dźwięk uderzającej kropli wody w powierzchnię jeziora. Fajnie, ale wytrzymałem z tym około pięciu minut zanim doprowadziło mnie to do szewskiej pasji. Można to naturalnie wyłączyć w ustawieniach, ale jest to funkcja tak denerwująca i powodująca taki niepokój, że kompletnie nie rozumiem dlaczego nie zostało to wychwycone podczas testów wewnętrznych.

Na koniec każdego był bardzo niepokojący odgłos kropli wody spadającej do … wody. Ponoć taki odgłos kiedyś stosowano podczas torturowania więźniów – Samsung w każdym razie uważa to za spokojne dźwięki natury.

Bardzo pozytywnie natomiast oceniam dostępne dzwonki alarmów – znajdziemy wszystko od szumu lasu, po fale delikatnie rozbijające się o brzeg plaży do ptaszków ćwierkających radośnie o świcie. Naprawdę miło budzić się do takich dźwięków – idę poszukać takowych dla iPhone’a.

Gorzej sprawa wygląda z dostępnymi dźwiękami, które mają służyć do sygnalizowania nadejścia połączenia lub Powiadomień – tutaj od razu sugeruję poszukać własnych alternatyw.

Aparat i głośnik

Aparat ma jedną zaletę – potrafi robić pierdyliard zdjęć na sekundę. Testowałem to i jedyne zastosowanie jakie przychodzi mi do głowy to próba uchwycenia jakiegoś zwariowanego czynu naszego dziecka. Ewentualnie jakiegoś tragicznego wypadku. Znacznie bardziej cenię sobie niestety ich jakość, a ta wypada na podobnym poziomie do tych znanych z Galaxy Nexus. Są przyzwoite, ale daleko im do jakości znanej z iPhone 4S, który na chwilę obecną robi jedne z lepszych zdjęć. Większych różnic w stosunku do HTC One X nie zauważyłem, przynajmniej w świetle dziennym.

Słaby natomiast jest tylny głośnik, który stara się dostarczyć dźwięk wszystkim wokół, ale nie nam. Ma to sens tylko w przypadku, w którym telefon leży twarzą do dołu – akurat nie mam w zwyczaju praktykowania kładzenia tak telefonu, aby nie ryzykować zarysowań na ekranie. Tutaj zdecydowanie preferuję umieszczenie go w dolnej części obudowy, podobnie jak w HTC One X czy iPhone 4S.

Podsumowanie

Świat Androidowych topowych smartfonów jest bardzo zróżnicowany, ale to plus prawda? Każdy przecież znajdzie coś dla siebie? Nie zupełnie. Nie ma obecnie na rynku telefonu, które spełniałby moje oczekiwania, a nie są one wcale duże. Chciałbym telefon z 3.5-4″ ekranem IPS LCD o rozdzielczości 1280×720 lub podobnej9, z obudową wykonaną przynajmniej tak dobrze jak ta w HTC One X. Do tego przynajmniej 48 godzin czasu pracy (nie czasu standby!), ale zadowoliłbym się dobą. Co więcej – chciałbym, aby producenci telefonów z Androidem rozpoznali potrzebę posiadania telefonu z czystym systemem dostarczanym bezpośrednio od Google. Mogą być nawet na specjalne zamówienie, ale nie wszyscy chcą mieć nakładki typu Sense czy TouchWiz.

Galaxy S III to bardzo solidna propozycja dla osób, które nie chcą integrować się z ekosystemem Apple, a preferują korzystania z aplikacji i rozwiązań Google. To jednocześnie telefon lepiej wykonany od Galaxy Nexus, ale o brzydszej stylistyce. Jedynym innym konkurentem na dzień dzisiejszy jest HTC One X i klientom, którzy mają problem ze zdecydowaniem się na któryś z nich proponuję zobaczenie, która nakładka na Androida bardziej im odpowiada. Osobiście wybrałbym Galaxy S III, ale mając też Galaxy Nexusa do wyboru, zdecydowałbym się na tego drugiego. Gdyby jeszcze nie miał ekranu PenTile …

Producent: Samsung
Model: Galaxy S III “Pebble Blue”
Ocena telefonu: 5/6

  • W ocenie biorę pod uwagę sam hardware i software, pomijając integrację z ekosystemem oraz wady OS, które są zależne od samego Google.

Ocena telefonu dla osób, które chcą go zintegrować z ekosystemem Apple: 3/6

  • Brak wygodnej synchronizacji z iTunes. Brak AirPlay. Brak lokalizacji w stylu Find My iPhone. Brak sensownej systemowej aplikacji pocztowej. Mały wybór dobrych aplikacji. Brak kompatybilności z aplikacjami na OS X, jaką oferują programy w stylu iA Writer, Day One oraz wiele innych.
  1. Największe boje miałem z Retina MacBook Pro.
  2. Samsung Galaxy S II.
  3. Również w fizycznym odczuciu.
  4. A takich dni ostatnio u nas sporo.
  5. Poprawcie mnie jeśli się mylę.
  6. Android 4.1.
  7. Znowu – to kwestia gustu.
  8. Project Butter.
  9. Zależnie od proporcji ekranu.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 50

Nieeeee, na boga nie rób tego.Po co ci to?Jak to zrobisz to już więcej nie kupisz nic z logo jabłka.Mówi ci to praktyk.Każdy zakup jest kontrolowany przez moją małżowinę.Na szczęście udało mi się zakupić kilka makówek zanim się żona zorientowała…ehh nie jest tot takie proste zaufaj mi nie wierz w słowa typu: a kup sobie co mnie to obchodzi…. ;)

ta ramka [chromowana] nie jest przypadkiem plastikowa? W moim 3GSie w czasie jazdy jak poleżał na przedniej szybie chwilę, ktoś zadzwonił to myślałem że się poparzyłem rozgrzaną ramką ;) Ale oczywiscie materiał sam w sobie jest o wiele lepszy. Nie czuje się żadnej tandety ;)

SGSIII to dobry telefon, ale do mnie przestał przemawiać Android, jeszcze sporo czasu minie zanim go dopracują, a Apple też się doskonali przecież :)

Dwa pytanka:
1) czy wersja androida obecna na tym urządzeniu pozwala na podanie pliku automatycznej konfiguracji proxy podczas łączenia z WiFi?
2) czy można dodać do certyfikatów własne zaufane centrum certyfikacyjne?

Nie wiem. Nie widziałem ale to nie oznacza że tego nie ma. Mogłem po prostu nie znaleźć w gąszczu ustawień.

Świetna recenzja. Jedynie w kwestii przepalania kolorów i porównania tego do muzyki, to uważam że jest odrobinę inaczej. Niekoniecznie ludzie zadowalają się niższą jakością. Bardziej chodzi o to że cieszy ich pozornie lepsza jakość którą gwarantuje efektowna forma. W kwestii kolorów niesamowicie nasycone barwy, w kwestii muzyki skłanianie się do przesterowanego brzmienia i sprzętu, który kopie nasze uszy i robi wielkie wrażenie a tak naprawdę z kulturalnym brzmieniem niewiele ma do czynienia.

hmmm przez cał recenzję czułem się jakby autor naciągał fakty, ale niech będzie, że to jednak subiektywna opinia i potrafie sobie wypbrazić jego irytację/frustrację. Ja kupiłem żonie iPhona 4s, bo to kawałek dobrego sprzętu, sam posiadam samsunga galaxy s plus, jedziemy na kolejkę wąskotorową i nikt nie zna adresu, wyciągam swojego androida i mówię do niego “przeworsk wąskotorówka” i ju zaczynamy nawigację, a co musiałbym zrobić w iPhonie który tylko stany zjednoczone potrafi obsługiwać? Bardzo mi się podoba iOS ale odkąd żona zaczęła go używać coraz więcej niedociągnięć w tym systemie widzę i w Polsce lepszy jest android pomimo swoich wad.

Powiedzieć dokładnie to samo do aplikacji Google lub wpisać ręcznie. It’s not rocket science.

no ale czekaj, że zainstalować? …czyli w trasie miałem żonie powiedzieć “no wiesz aaple ma Polskę w d… więc idź teraz do sklepu, zainstaluj aplikacje google’a i podyktuj to co ja” … no najpierw w recenzji mówimy że najlepiej mieć od razu wszystko ładnie podane na tacy, a później to już lepiej google używać?! Jakaś tu niespójność.

Trafił do spamu z automatu. Przestań z konspiracją i miej pretensje do DISQUS lub tego że wklejasz linki. :)

Niektore strony to nawet zyja (tudziez zyly) z Samsunga.. Aktualnie zdaje sie przerzucily sie na MS bo teraz ten jest na fali :D

Nikt nie zmusza do czytania. Na szczęście nie mam żadnego obowiązku pisać instrukcji użytkowania telefonu. :-)

Znam – dostępny obecnie tylko w UK.

Wiem, że nie, ale bez proxy się tam nie dostanę, więc nawet nie chce mi się próbować. Jeśli się mylę to mnie popraw. iTunes Store nie wymaga kombinowania na co zwróciłem uwagę. Nie wiem czy zauważyłeś, ale nie lubię kombinować, więc dlaczego mam się męczyć z Google Play skoro mam iTS?

Widocznie mam dziwne dłonie.

Nigdy w życiu nie wymieniałem baterii w żadnym swoim telefonie, pomimo że miały taką możliwość. 90% czytających o tym wie, a reszta doczyta gdzie indzie jak będzie chciała wiedzieć, lub zapyta w komentarzach. Nie jest to dla mnie kluczowa funkcja.

Napisałem, że to minus (rozbudowa)? Nie wspomniałem o tym z takiego samego powodu jak o baterii.

Dziękuję za konstruktywną krytykę. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że jesteś typem osoby, która nie toleruje krytykowania czegokolwiek spod znaku zielonego robota. Widziałem to wielokrotnie. Proszę też zatem spójrz na siebie. Ostrzegałem, że to będzie subiektywna recenzja i taka jest – okiem iOS usera. Pozwoliłem sobie też telefon pochwalić tam gdzie na to zasługiwał. Ocena chyba to bardzo dobrze oddaje.

Mam wrażenie, że przeczytałeś tylko negatywne fragmenty …

“O gustach się nie dyskutuje” i przestałem czytać dalej. Wojtek. Jesteś inteligentnym, oczytanym gościem, ale dlaczego używasz takiego określenia godnego idioty? O wszystkim się dyskutuje, a o gustach własnie najczęściej i najmocniej. Niedawno Dominik uzył tego samego określenia w leadzie jakiegoś artykułu w iMagu i od tamtego czasu nie czytam jego artykułów, prócz testów. Daję Ci ostatnia szansę na poprawę! A no i “na pewno” piszę się osobno.

Jednak takie jest życie – jedni wolą blondynki, a inni brunetki i nie zmienisz tego. Jak napiszę Ci, że brunetka jest brzydka to nagle przerzucisz się na blondie? Nie sadzę żeby jakakolwiek dyskusja cokolwiek zmieniła. Do tego trzeba dorosnąć – napisałem własne zdanie na jego temat jego wyglądu i jest bardzo subiektywne. Każdej osoby takie jest. Już chyba gorszym zwrotem jest “może się podobać”, które oznacza tyle, że “może jakiemuś idiocie się spodoba”.
Chętnie jednak poznam dalsze argumenty, bo cieżko mi się zgodzić z tymi.

Mozesz mówić, że podobają Ci się blondynki. Mi szatynki. To są nasze gusta. Właśnie o nich dyskutujemy. Nie dojdziemy do konsensusu, bo nie ma sensu przekonywać do swoich upodobań, te są zależne od gustów, ale możemy o nich rozmawiać… dyskutować. Jak pytasz swojej żony, czy podobał jej się film, czy uważa, że dobrze dobrałeś krawat do marynarki to właśnie rozmawiacie o gustach. Nie musicie mieć takich samych, rozmawiać można o wszystkim, nawet o tym czy moja dzisiejsza kupa była dziś ładna, czy średnio brzydka. Rozumiesz, że to powiedzonko dla idiotów, którzy nigdy nie zastanowili się nad ich sensem? Podłoże w filozofii i łacińskiej maksymie mnie nie obchodzi bo to, że ktoś żył przede mną milion lat nie narzuca od razu, że miał rację we wszystkim co głosił. Był tak samo głupi w jednych dziedzinach jak dzisiejsi ludzie w innych. Wracając do tekstu w tytule widać “test i recenzja”. W pierwszym akapicie próbujesz tłumaczyć, że będziesz starał się być obiektywnym, lub jak najmniej subiektywnym. Recenzja jest ZAWSZE subiektywna i nie ma sensu się z tego tłumaczyć.

P.S. “O gustach się nie dyskutuje” dla mnie znaczy to samo co “Nie ma sensu o tym dyskutować, bo każdy i tak ma swoje zdanie w kwestii wyglądu.”

Wielce przemadrzaly i inteligetny Panie Q-Jotcie.. De gustibus non est disputandum nie jest obiegowym okresleniem tylko lacinska maxyma majaca silne poparcie w filozofii.. O gustach mozesz sobie Dywagowac do woli.. ale nikt nie bedzie z Toba dyskutowal.. ni prowadzil retoryki.. W zasadzie z takim obejsciem to ktokolwiek z Toba rozmawia??

Potrzebuję pomocy. W lewym górnym rogu wyświetla mi się ikona. To taka jakby gruba strzałka skierowana w lewo z minusem w środku. Ktoś wie może co ona oznacza i jak ją wyłączyć?

Gratuluję autorowi lotności:

Nie do końca rozumiem co prawda funkcje Ruchu, jak nazwał je Samsung, ale ponoć możemy przechylać, obracać czy szurać telefonem, aby coś z tego wynikło. Niestety nigdy nie dowiedziałem się czego – nie starczyło mi cierpliwości, ponieważ dana funkcja raz działała, a raz nie.

W każdej funkcji sterowania ruchem zaszyta jest instrukcja z animacją. Żeby się dowiedzieć co z tego wynika wystarczy troszeczkę chcieć. A że funkcje działają ZAWSZE to inna sprawa, której autor przez swoją niewiedzę nie powinien podważać.

Rozumiem, że ludzie mają różne, odmienne poglądy, ale grajmy fair; mam SGS3 i lubię go, bo jest rozbudowany (lubię grzebać, programować), ale wiem i szanuję ludzi wybierających iPhony (lepiej zaprojektowane mechanicznie, bardziej intuicyjne przez ukrycie sporej ilości funkcji). Szacunek. Tego nam brakuje.

recenzja świetna nie jest!
Recenzentowi jakoś dziwnie przeszkadzają:
1/ możliwość ustawień urządzenia wedle swojego gustu
2/ duży ekran – przejmuje się “rączkami dziewczynek” a oczkami dorosłych już nie
3/ możliwość kopiowania i odgrywania mediów jakie chcę a nie tylko tych przekonwertowanych do formatu akceptowanego przez Apple
4/ konieczność zakupu dodatkowych urządzeń, aby móc się cieszyć tym hołubionym AirPlay
5/ krótki czas pracy – no to rzeczywiście w porównaniu iPhone to CUDO!!!
6/ szybkość zdjęć – chodźmy wszyscy na emeryturę
7/ jakość zdjęć – może warto by zrobić porównanie przy użyciu tablic referencyjnych, to może się dowie prawdy
poza tym:
1/ głośniki racja
2/ dynamika wyświetlacza – kwestia sporna
3/ technologia – coś zbytnio się przejął marketingiem telewizorów – LCD to technologia już teraz przestarzała ale złom trzeba przecież też sprzedać
4/ jakoś zapomniało mu się wspomnieć o wyjmowalnym akumulatorze – pamiętam jeszcze moją gehennę gdy mi się iPhone zawiesił i nie miał już sił
5/ możliwość zastosowania karty SD też szanownego recenzenta specjalnie nie zainteresowała – cóż…
6/ chyba niektórym już uzależnienie od Appla trochę przeszło, gdy ich prywatne fotki i filmiki wyciekły na światło dzienne
7/ chyba możliwość wyłączenia przekazu danych i odcięcia połączeń internetowych nie jest zla – chyba, że Recenzentowi wadzi
podsumowanie: eeeech