Mastodon

Zadzwoń do Apple. Tylko oni mogą zresetować/przywrócić ustawienia

4
Dodane: 9 lat temu

Zepsułem iCloud. Poważnie. Co właściwie stało się z moim komputerem i jak dzięki temu poznałem panią monika@apple.com?

Wyobraźcie sobie, że nagle przestają Wam działać na komputerze Messages (dawniej iMessages). Restartujecie system – pierwszy raz od kilkunastu dni – zero efektu. Wylogowujecie się z iCloud – nic. Między tymi czynnościami otrzymujecie i wysyłacie wiadomości z iPhone’a i iPada. Po tym, jak wypróbowaliście przelogowanie się w całym Apple ID, wytaczacie cięższe działa – kopia zapasowa z Time Machine, ponowna instalacja systemu, wreszcie – zainstalowanie kompletnie czystej wersji OS X. Aplikacje Wiadomości oraz Kontaktów w dalszym ciągu pozostają niesprawne.

Dni mijają, zaległości się piętrzą. Wystarczyłoby jedynie odtworzyć system z kopii zapasowej i odpuścić sobie na jakiś czas korzystanie z aplikacji Wiadomości. Ale macuser tak nie postępuje, macuser płaci za „najbardziej innowacyjny system operacyjny na świecie” i oczekuje niczym niezmąconego user experience. Drążyłem więc dalej. Dzień. Dwa. Sięgnąłem wreszcie po ostatnią deskę ratunku – napisałem do Wojtka, Dominika i Norberta z prośbą o radę. Skoro Wiadomości i Kontakty działają bez zarzutu na urządzeniach z systemem iOS, a te same aplikacje nie funkcjonują nawet na czystym OS X, sugerowałem, że wina leży ewidentnie po stronie Apple – ich chmur, serwerów, ustawień. Czegokolwiek. Wojtek odpisał od razu: „Zadzwoń do Apple. Tylko oni mogą zresetować/przywrócić ustawienia”. Tak zrobiłem.

Rozmowa z konsultantem rozpoczęła się od typowych pytań w rodzaju: „Czy Pana komputer jest włączony?”, „Czy ma Pan aktualny Apple ID?”, Dwie godziny (!) później zakończyliśmy naszą znajomość smutną konstatacją pana Mariusza: „Wygląda na to, że nie mogę w tym przypadku pomóc. Przekieruję Pana do wyższego działu – oni mają lepsze narzędzia”. I wtedy poważnie się zaniepokoiłem.

Dzwoni Apple. Odbieram, a w słuchawce odzywa się ciepły, miękki głos: „Dzień dobry, mam na imię Monika, będą Pana osobistą konsultantką”. Pani Monika okazała się świetnie przygotowaną i bardzo kompetentną kobietą na właściwym miejscu. Serio. Od razu zgodziła się, choć nie wprost – Apple się przecież nie myli – że na 99% coś u nich nawaliło. „Wie Pan, mieliśmy już takie przypadki, proszę dać mi kilka godzin” – wyjaśniła rzeczowo. Umówiliśmy się na telefon po południu. W tym czasie otrzymałem od pani Moniki maila z dodatkowymi pytaniami.

Kolejny dzień bez komputera – nie chciałem odtwarzać kopii sprzed kilku dni – pani konsultantka poleciła „nie wykonywać żadnych operacji w systemie”. Otrzymałem kolejnego maila z linkiem do zaawansowanego narzędzia diagnostycznego Apple. Po zebraniu logów dotyczących Wiadomości odesłałem wygenerowany plik z powrotem do „mojej prywatnej konsultantki”. I wtedy pani Monika zapadła się pod ziemię. Po kolejnych dwóch dniach odtworzyłem system sprzed tygodnia, żegnając się jednocześnie z wiadomościami i SMS-ami na Macu.

Niedziela rano. Wybudzam komputer, po kilku sekundach odbieram wiadomość w aplikacji Messages. Minutę później kolejną. Potem SMS-a. Działa. Już od kilku tygodni mogę cieszyć się pełną funkcjonalnością OS X.

Co właściwie stało się z moim iCloud? Apple zadzwoniło po kilku dniach. Konsultant ucieszył się, że wszystko wróciło do normy, zaznaczając jednocześnie – „dla nas sprawa nie jest zamknięta, będziemy to monitorować, gdyby usterka wróciła, proszę pisać na mój adres”.

Mam jednak kandydata na winnego. Ostatnią poważną czynnością, jaką wykonałem przed awarią, była instalacja wirtualnej maszyny OS X Yosemite na VMware Fusion, do której zalogowałem się oczywiście przy pomocy swojego Apple ID. Być może, gdy serwery Apple wykryły dwa systemy, które korzystały de facto z tego samego połączenia internetowego / konta iCloud / hardware’u, ich chmury zgłupiały. Tłumaczyłoby to dosyć chirurgiczną skalę awarii – na iOS wszystko działało bez zarzutu.

Morał? Usterka mojego iCloud pokazała, w jak małym stopniu kontrolujemy dziś oprogramowanie i sprzęt. W przeszłości mogliśmy po prostu sformatować dysk – dziś, gdy nasze urządzenia są de facto terminalami podłączonymi do farm serwerów przechowujących nasze dane, możemy jedynie czekać na ruch Wielkiego Brata. Powinniśmy zatem wybrać tego, na którym możemy polegać. Co do pomocy technicznej Apple – chwilę im to zajęło, ale usterka została naprawiona, a kontakt z ekipą przypominał doświadczenie z użytkowania „najbardziej innowacyjnego systemu operacyjnego na świecie”. Piątka.

*Imiona konsultantów Apple zostały zmienione.

Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 03/2015

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 4

No co Ty?! Przecież im za “pomoc” płacą. Oni na tym zarabiają. To nie użytkownicy Linuksa.

Nie zgodzę się, że systemy to podłączone terminale do farm serwerów. Można odłączyć internet i korzystać z czego się chce. Można nie aktualizować systemów, nie podłączać wifi, kabla itd. Generalnie w dniu dzisiejszym komputery to samochody jadące po autostradach a nie trzymane w garażu. Ale bez przesady – my kierujemy “życiem” naszych komputerów, do nas należy decyzja, czy aktualizować, czy nie.
Zupełnie inaczej jest z np PS4. Mogę nie instalować najnowszej aktualizacji dowolnej gry ale na 100% do czasu aktualizacji nie będą działały funkcje sieciowe. To jest Matrix.

Z tego wniosek, że Apple jest w stanie odróżnić prawdziwego Maca od OS X uruchomionego w maszynie wirtualnej, skoro iCloud głupieje w przypadku zalogowania się systemu na maszynie wirtualnej.