Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Gaśnica zamiast bidonu

Gaśnica zamiast bidonu

7
Dodane: 8 lat temu

Wczoraj dostałem linka od Toma Piotrowskiego z Australii. Artykuł opisywał historię Garetha Cleara mieszkającego w Sydney, zapalonego rowerzystę, któremu zapalił się iPhone i spowodował poparzenia 3-ciego stopnia.

Wiele serwisów podchwyciło temat jako bardzo nośny. „iPhone’y wybuchają”. „Właściciel został poparzony”. Sensacja goniła sensację.

Nieszczęście Garetha polegało na tym, o czym wiele serwisów nie wspomniało, zakładam, że przez przeoczenie, że Gareth spadł z roweru właśnie na telefon, który miał w kieszeni spodni.

gareth-clear-ciclista-iphone-explosion2

Upadek, jak mniemam, spowodował mechaniczne uszkodzenie telefonu, rozszczelnienie baterii i doprowadził do zapłonu. Ot, cała prawda dotycząca tej nieszczęśliwej historii.

Musimy o tym pamiętać, że iPhone, jak każde inne urządzenie posiadające baterię, może się zapalić. Może to się stać przez uszkodzenia wywołane przez używanie nieoryginalnych ładowarek lub kabli (podanie zbyt wysokiego prądu ładowania, przepięcia itp.) albo właśnie przez uszkodzenie mechaniczne.

Myślę, że od teraz Gareth przy rowerze zamiast bidonu będzie woził…gaśnicę.

Kończąc, polecam obejrzeć film pokazujący jak sam z siebie, teoretycznie bez ingerencji użytkownika, zapala się najnowszy model Xiaomi Mi 4i…

Dominik Łada

MacUser od 2001 roku, rowery, fotografia i dobra kuchnia. Redaktor naczelny iMagazine - @dominiklada

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 7

Byl taki jeden piekny dzien w moim zyciu, kiedy to reanimowalem baterie mojego 3G. Z jakiegos powodu sciezka na tasmie baterii zostala przerwana, wiec udalem sie do niej z lutownica i wszystko byloby pieknie, gdybym jakos tak niecalkiem przypadkiem nie dotknal grotem powierzchni baterii. W ulamku sekundy polapalem sie, ze chyba cos poszlo zle, zdazylem zlapac poduszke, a kiedy bylem z powrotem przy biurku, bateria gotowala sie juz do startu. W ostatniej chwili, procz gryzacego dymu, poczulem jeszcze na twarzy jakies pierwsze odlamki, po czym zrzucilem baterie razem z poduszka na glebe, zanim wystartowala. Udalo mi sie w ten sposob zminimalizowac zniszczenia, jednak kiedy po wszystkim zajrzalem pod to co zostalo z poduszki, oczy moje ujrzaly prostokatny lej w wykladzinie, a w nim kawalek sreberka, ktore jeszcze kilka chwil wczesniej bylo naprawiona bateria. Wrazenia generalnie jak przy wulkanizowaniu detki w warsztacie, z ta roznica, ze operacja zainicjowana zostala raczej niespodziewanie, a dookola bylo mase cennej elektroniki do ocalenia. Ostatecznie iPhone dostal nowa baterie, a w kolejnych modelach nie uswiadczylem juz potrzeby wymiany. 😁

Bardzo spoko interpretacja, ale przyznasz mimo wszystko, ze bol dupy tak zwany, u uzytkownikow sprzetu z androidem jednak niezmiennie od lat utrzymuje sie na wyzszym poziomie, niz ten sam bol po stronie uzytkownikow sprzetu od Apple? Ja osobiscie jakos tak nie mam potrzeby latac po necie i obszczekiwac fanow Samsunga, Xiaomi i innych z rodziny, a tych co to jak glosza, maja lepiej, wiecej i taniej, zawsze jest pelno na haslo iPhone i Apple, i do powiedzenia zawsze maja najwiecej, jakby kogos tam interesowalo ich zdanie… o_O BTW IMO taki sam sens drazyc spalonego iPhone’a, jak i Xiaomi, ktory mial chec, to sie spalil. Trzeba miec to na uwadze, zachowac ostroznosc i tyle – po jaka cholere produkowac sie do siebie nawzajem, co lepsze, albo gorsze dlaczego. Tym bardziej, ze wszystkie smartfony dostepne obecnie na rynku, sa w jakis sposob do dupy i wszyscy wybierajac model, ktory nam osobiscie najbardziej pasuje, z automatu idziemy na kompromis. To nie sa czasy 3210, czy 6110i, z ktorymi m.in. bylem w pelni szczesliwy, wiec po cholere rzezbic w tym gownie i obrazac bez sensu siebie nawzajem. Mam sobie obecnie iPhone’a SE – lekki, szybki, wygodny i piekny, z wnerwiajacymi w kilku miejscach ograniczeniami. Kocham sie w nim za cos i pomimo czegos, androidofony jakos mnie tak nie zachwycaja. Taka moja smartfonowa love story, taki moj, przekaz… A ze tyra sie uczciwie i pinionc jest, to nie musze kupowac Xiaomi za pare stowek i latac po necie za wielbicielami Apple, z ewangelia…

cytat: popatrzcie sobie za to jak płonie Xiaomi.
A u was to biją murzynów.

Bohater opowieści, rowerzysta z Sydney sam przyznał w dalszych wywiadach, że nie ma żalu do Apple. Jak słusznie zauważasz, był to po prostu niefortunny przypadek uszkodzenia telefonu w momencie upadku. Mogło się to przydarzyć każdemu, niekoniecznie tylko z iPhonem. Niewątpliwie temat został podchwycony błyskawicznie przez hejterów Apple, stąd rozgłośnienie sprawy w mediach od Sydney do Warszawy i dalej. Szkoda tylko, że nie wszyscy ocenią sytuację trzeźwo i rozsądnie jak sam rowerzysta, ty czy ja.

Czekam jak ten post pojawi się na telepolis i popłynie fala hejtu od grona frustratów komentujących tam posty.