Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Miecz świetlny mówcy od Logitech

Miecz świetlny mówcy od Logitech

3
Dodane: 7 lat temu

Od czasów, gdy Apple postanowiło wymontować odbiornik podczerwieni i jednocześnie napęd optyczny z MacBooków Pro, a więc od dnia, gdy te komputery przeszły przedostatnią zmianę obudowy i opuściły słynne aluminiowe ciało z garbem (seria MD101, MD104), swoją epokę zakończyły także piloty od Apple. Przynajmniej te do komputerów Mac, wszak Apple TV to zupełnie inna bajka. Swoją drogą do dziś nie rozumiem, dlaczego to rozdzielono. Wracając jednak do tematu, jako mówca publiczny i członek międzynarodowego klubu mówców Toastmasters wiem, jak ważne jest, aby podczas mowy korzystać z prezentera, a nie na przykład z iPhone’a. Albo – co gorsza – z Magic Mouse, a to już widziałem u jednego z prelegentów konferencji Microsoftu (Shit!). iPhone i aplikacja Keynote dla iOS i watchOS pozwalają co prawda efektownie panować nad slajdami, ale z efektywnością i wygodą nie ma to nic wspólnego. Przełączanie slajdów za pomocą nadgryzionego nosidła wygląda tak komicznie, jak komunikowanie się z Zordonem w Power Rangers, a spacerowanie z iPhone’em po scenie jest po prostu nieprofesjonalne. O rozproszeniach już nie wspomnę. Nie róbcie tego. Proszę.

Co więc pozostaje? Zakup prezentera. Tutaj zazwyczaj również czekają na nas schody. Większość z tych urządzeń do swojej pracy potrzebuje wpinanego na złącze starego typu (USB-A) odbiornika podczerwieni, no właśnie – podczerwień. Tracisz zasięg, tracisz kontrolę. Logitech postanowił rozwiązać ten problem.

Spotlight

Do moich testów trafił ostatnio produkt, na który czekałem. Na który czekało wielu mówców! Nowoczesny, dostępny w kolorach nadgryzionych sprzętów i piekielnie naszpikowany elektroniką – prezenter Logitech Spotlight. Pierwsze wrażenia? Profesjonalnie opakowany produkt, przy którym widać, że producent zadbał o najmniejszy detal. W zestawie znajdziemy: pilota Spotlight, smukłe, skórzane etui z logo marki, przewód USB-C (brawo!) oraz odbiornik Wireless o zasięgu do 30 m dla tych, którzy nie chcą parować pilota w jedyny prawidłowy sposób – czyli interfejs Bluetooth. Tak, Spotlight to pilot na BLE 2.4 GHz. Wracając jeszcze do wspomnianego odbiornika, jest on integralną częścią bryły pilota – wpina się go do jego wnętrza, u spodu prezentera. Co ciekawe, na końcu wydrążonej w tym celu szczeliny znajdziemy port USB-C do ładowania urządzenia. Aby więc tego dokonać, należy wyjąć z pilota odbiornik i wpiąć dołączony przewód USB-C do głęboko ukrytego portu. Można użyć tego samego przewodu, którym ładujecie swojego MacBooka i MacBooka Pro. Pilot potrzebuje zaledwie minuty ładowania, aby pracować przez kolejne trzy godziny, a do pełnego naładowania akumulatora potrzebuje godziny. Pełna bateria o pojemności 85 mAh powinna wystarczyć na trzy miesiące pracy. Sporo. Na początku to rozwiązanie wydawało mi się komiczne i przekombinowane, ale biorąc pod uwagę wykorzystanie bryły samego urządzenia, doceniam pomysł designerów Logitecha.

Do obsługi zaawansowanych funkcji prezentera, o których za chwilę, służy aplikacja dla macOS (oraz innych platform), którą pobieramy ze strony producenta. Już po otwarciu pudełka wita nas wyraźny komunikat, stanowiący o tym, że należy to zrobić. Po pobraniu aplikacji Spotlight uruchamia się okno parowania urządzenia. I tutaj jestem absolutnie oczarowany tym, w jak piękny i prosty zarazem sposób twórcy aplikacji prowadzą użytkownika przez cały tutorial. Mistrzostwo motion designu i prostoty. Brawo! Pilota możemy również sparować przez Bluetooth, tak z menu Connectivity aplikacji, jak i z systemowego menu parowania. Logitech Spotlight ma 13 cm długości, 2,8 cm szerokości i 1,2 cm grubości. I to jest jego niekwestionowana, największa wada. Prezenter jest po prostu toporny. Znalazłem na to tylko jedno uzasadnienie, o którym piszę na końcu tej recenzji. Według mnie produkt powinien być o połowę mniejszy w każdym ze swoich wymiarów. Waga Spotlight to 49,2 g – akceptowalna. Po sparowaniu prezentera zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki.

Kontrola absolutna

Logitech Spotlight ma tyle zaawansowanych funkcji, że postanowiłem skupić się na trzech, w mojej ocenie najważniejszych. Po pierwsze: uniwersalność. Spotlight współpracuje ze wszystkimi najpopularniejszymi aplikacjami: Powerpoint, Keynote, PDF, Google Slide oraz Prezi. Ba, urządzenie pozwala na sterowanie interfejsem samej maszyny! Dzięki aplikacji możemy zaprogramować działanie wszystkich trzech przycisków funkcyjnych pilota. W ten sposób dwukrotne użycie strzałki Wstecz może aktywować obsługę systemowego scrolla, a dzięki wbudowanemu w pilota żyroskopowi możemy ruchem dłoni przewijać zawartość Findera i uruchamiać zaznaczone pliki. Kapitalna sprawa! Inny przycisk może służyć nam do uruchamiania tak ważnego dla mówcy czarnego ekranu, czyli wyłączania tymczasowo prezentacji, aby móc skupić uwagę słuchaczy na sobie. Inni zaprogramują jeden z przycisków Spotlight jako ten odpowiedzialny za sterowanie głośnością. Dla mnie – petarda.

Po drugie: kontrola i pointer. Aplikacja pozwala na użycie pointera w dwóch postaciach: Ringu, którego średnicę sami definiujemy, skupiającego uwagę widowni na danym fragmencie prezentacji ekranu (pozostawiając zaciemniony obszar poza okręgiem Pointera). Lupy, której rozmiar również definiujemy. Działa ona tak samo, jak poprzednia opcja, z tym że wycinek ekranu znajdujący się wewnątrz okręgu jest powiększony. Funkcja Pointer działa bezwzględnie na wyświetlanym obrazie, a nie na oknie aplikacji! To absolutny killer feature tego produktu. Jego zastosowanie jest tak szerokie, że Spotlight powinien być standardem podczas wszelkich przemówień publicznych.

Po trzecie i dla mnie najważniejsze Logitech Spotlight może informować mówcę, że zbliża się do końca swojej prezentacji. Robi to dzięki wbudowanemu silnikowi wibracyjnemu, który programujemy, aby informował nas o tym, że wkrótce pora zakończyć mowę. Możemy wybrać intensywność tych wibracji. Dodatkowo pilot poinformuje nas w ten sposób również o niskim poziomie baterii, pozostawiając czas, który pozwoli ograć ten drobny problem, aby widownia nie zorientowała się, że wdrożyliśmy plan B. Bo taki plan każdy mówca powinien zawsze mieć.Miecz świetlny mówców

Logitech stworzył produkt niemalże doskonały. Moja wysoka ocena wynika z tego, że jako mówca mam wrażenie, jakby osoby z tej firmy usiadły w końcu przy hektolitrach kawy – dokładnie tak, jak przygotowujący się do mowy mówca – i zebrały potrzeby osób przemawiających publicznie w jedną, spójną całość. Logitech – dziękuję. Teraz tylko to wszystko udoskonalcie.

Nie ma róży bez kolców, mawiają. Spotlight nie kosztuje mało. Jest jednak warty każdej wydanej złotówki. Gdyby tylko był mniejszy… Choć, moment? Miecz świetlny, a właściwie jego widzialna rękojeść, którą stanowi Spotlight, nie może być przecież filigranowa! Niech moc słów będzie z Wami!

 

Krzysztof Kołacz

🎙️ O technologii i nas samych w podcaście oraz newsletterze „Bo czemu nie?”. ☕️ O kawie w podcaście „Kawa. Bo czemu nie?”. 🏃🏻‍♂️ Po godzinach biegam z wdzięczności za życie.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 3

Wskaźniki laserowe na podczerwień zostały wyparte już ładne kilka lat temu przez te, oparte na BT. Model R800 Logitecha używam już od ponad 5-6 lat więc nie jest to żadna nowość. Działa na BT w zasięgu 30 m, zasięg lasera ponad 200m. Lasera! To ogromna różnica, bo w nowym wskażniku jest słaba dioda.
Ponad to R800 ma kilka przewag w stosunku do nowszego brata. Przede wszystkim wyświetlacz LCD na którym jest dostępnych szereg przydatnych funkcji. Informuje wibracją nie tylko o upływającym czasie prezentacji ale również o zbliżaniu się do granicy zasięgu. Do działania nie potrzebuje dodatkowej aplikacji. Działa natychmiast po podłączeniu do PC i Maka, nawet z WinXP, MacOS X 10.5, Office 2003-2016, Keynote, Prezi, Acrobat itp. itd. jest o ok 40% tańszy. ;-) Dodatkowe oprogramowanie jest warte uwagi ale to załatwia w większości przypadków dobrze przygotowana prezentacja. Sam fakt konieczności instalowania na komputerze oprogramowania powoduje, że ten nowy wskaźnik traci w moich oczach wiele i czyni go mniej przydatnym. Na przestrzeni 15 lat przeprowadziłem już kilkaset prezentacji w różnych warunkach. Bardzo często na sprzęcie osób trzecich, na komputerach korporacyjnych… tam nie masz szans na instalację oprogramowania bez specjalnego procesu weryfikacji i autoryzacji przez IT. To czyni nowy produkt Logitecha mało przydatnym dla profesjonalistów.