Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Logitech MX Master 2S

Logitech MX Master 2S

6
Dodane: 6 lat temu

Mac bez gestów traci wiele na wygodzie obsługi. Może to właśnie dlatego na korzystanie z myszki innej niż ta od Apple decyduje się niewielu właścicieli stacjonarnych Maców i jeszcze mniej użytkowników MacBooków.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 7/2017


Pomimo braku gestów mysz ma też sporo zalet – od wyższej precyzji, przez konfigurowalne przyciski, po wygodniejszą pozycję dłoni. Interfejs macOS bazuje jednak tak mocno na wykonywaniu ruchów na trackpadzie, że Magic Mouse wydaje się jedynym sposobem, by nie tracąc funkcjonalności, zyskać też możliwość dokładniejszego manewrowania wskaźnikiem. Gdyby jednak nie upierać się przy dotykowej powierzchni, okazuje się, że można mieć nad systemem jeszcze większą kontrolę, a przy tym zyskać bardzo na komforcie pracy. Wystarczy zaopatrzyć się w ogromnego MX Mastera w wersji 2S.

MX Master Logitecha jest obiektem westchnień we wszelakich korpo i nie tylko. Wszystko dzięki temu, że nie dość, że świetnie wygląda, to jeszcze jest niesamowicie wygodny i banalny w konfiguracji. Jego najnowszy i najbardziej rozbudowany przedstawiciel, czyli MX Master 2S, to ponownie najwyższa klasa materiałów. Wykończono go świetnej jakości plastikiem, sztywną gumą i metalem, a cała konstrukcja jest zwarta i nie trzeszczy, pomimo usilnych prób znalezienia przeze mnie choć jednego słabego punktu. Na spodzie znalazły się cztery płozy, robiące równie dobre wrażenie, co cała reszta, choć porysowały się już pierwszego dnia (spełniają jednak swoją funkcję). Konstrukcja nie wydaje się jednak wszędzie idealnie spasowana, w moim egzemplarzu od nowości jest widoczna delikatna przerwa pomiędzy plastikiem z bocznymi przyciskami i kółkiem oraz gumowym grzbietem. Jest też druga, tym razem już zamierzona niedoskonałość – to miejsce styku plastiku i gumy – tam, gdzie trzymamy kciuk. Znalazł się tu przycisk, który owszem, przydaje się bardzo, można go było jednak subtelniej zamaskować. Nic nie wskazuje na to, by wspomniane szczeliny miały się w przyszłości powiększyć, ale uważam, że w produkcie tej klasy nie powinny się pojawiać.

Logitech zadbał o to, by mysz podczas pracy stawała się niezauważalna. Działa na prawie każdej powierzchni, w tym na odpowiednio grubym szkle (dzięki laserowemu czytnikowi Darkfield) i niezależnie od niej oferuje bardzo wysoką precyzję, rozdzielczość wynosi 4000 DPI, czyli czterokrotnie więcej niż w poprzedniej wersji. Akumulator pozwala natomiast na 70 dni pracy (ponownie, odnoszę się jedynie do danych producenta), a trzyminutowe ładowanie daje wystarczająco dużo energii, by działała przez osiem godzin. Dostałem mysz do testu z naładowanym w 2/3 akumulatorem i po dwóch tygodniach jego stan nie zmienił się, pomimo pracy po około osiem godzin dziennie, zarówno z użyciem odbiornika radiowego Unifying, jak i Bluetooth. Do ładowania służy port micro USB umieszczony z przodu, w ten sposób, by można było pracować z podłączonym kablem (nie każdy, na szczęście, kopiuje od najlepszych). Umieszczony na spodzie przycisk umożliwia natomiast przełączanie się pomiędzy trzema urządzeniami. Odbywa się to natychmiast, jeśli korzystacie z odbiorników radiowych bądź z minimalnym opóźnieniem w przypadku Bluetooth. Jeśli jesteśmy już przy Unifying – Logitech stosuje ten sam standard odbiorników we wszystkich produktach, jeśli więc używacie już klawiatury Logitecha, to możecie wykorzystać wpięty do komputera odbiornik do komunikacji z myszą (podczas konfiguracji trzeba jednak wcześniej wpiąć oba).

Pozbawiony narzędzi MX Master jest świetną myszą, ale dopiero w połączeniu z Logitech Options, czyli przeznaczonym do niej oprogramowaniem, pokazuje swój pełny potencjał. Pozwala ono kompleksowo zarządzać urządzeniami Logitecha: po instalacji wykryło nie tylko MX Mastera, ale i sparowanego dużo wcześniej trackpada. Oprócz podstawowych ustawień dotyczących szybkości wskaźnika, kierunku przewijania i zamiany prawego i lewego przycisku, mamy też kilka niedostępnych nigdzie indziej funkcji. Główna rolka myszy może poruszać się skokowo bądź płynnie, w zależności od ustawienia. Da się je wybrać na sztywno, zmieniać za pomocą przypisanego przycisku bądź też uzależnić ten tryb od pędu przewijania (funkcję nazwano SmartShift). Na co dzień korzystam z trzeciej opcji, po odpowiednim ustaleniu siły, przy której rolka wchodzi w tryb płynny, da się idealnie wyważyć precyzyjne i szybkie przewijanie. Ponadto zwalniam wtedy jeden z przycisków funkcyjnych – te przydają się bardzo, można bowiem przypisać do nich nie tylko skróty do zarządzania oknami, Launchpada czy Mission Control, ale też w połączeniu z ruchem myszy pozwalają wywoływać dodatkowe akcje. Standardowo za wywoływanie gestów odpowiada dolny przycisk (obok kciuka), przesuwanie myszy na boki bądź w pionie wywołuje natomiast akcje. Można zarówno skorzystać z gotowych zestawów akcji, jak i przypisać własne. U mnie doskonale sprawdza się standardowy układ, w którym ruszając myszą na boki, przerzucam ekrany, natomiast ruchem w pionie wybieram Expose lub Mission Control. Drugi przycisk, znajdujący się pod rolką, również jest tak samo konfigurowalny. Da się też przypisać akcje do wciśnięcia rolki, ruchu drugiej, bocznej, a także przycisków Cofnij i Dalej, umieszczonych pod opuszkiem kciuka. Można też określić wywoływanie przyciskiem konkretniej aplikacji lub skrótu klawiszowego. Co więcej, konfiguracja może dotyczyć zarówno całego systemu, jak i wybranej aplikacji, co w praktyce umożliwia pełne dostosowanie myszy do pracy w konkretnym programie, z uwzględnieniem czułości, prędkości przewijania i przypisanych skrótów. Wolniejsze działanie wskaźnika i skrót do przycisku Return pod rolką w AutoCADzie? Żaden problem. Jest jeszcze Flow – funkcja absolutnie magiczna, pozwalająca na (tylko i aż) przeskakiwanie kursorem pomiędzy ekranami. Uwaga: dwóch (a nawet trzech) różnych komputerów. Dojeżdżamy więc do krawędzi wyświetlacza, a po przesunięciu kursora kawałek dalej pojawia się on na monitorze drugiego urządzenia. Da się też z jej pomocą kopiować pliki i tekst (zapamiętywana jest zawartość schowka).

Początki z MX Masterem są nieco wymagające. Po zainstalowaniu oprogramowania i wyborze sensownej konfiguracji (polecam zacząć od domyślnej i stopniowo ją modyfikować) przychodzi czas na zapamiętanie, co możemy zrobić za pomocą myszy, a następnie… zacząć to robić. Wbrew pozorom nie tak łatwo pozbyć się nawyków związanych z obsługą programów za pomocą klawiatury i gestów i przestawić się na szybsze wykonywanie działań za pomocą przypisanych do przycisków akcji. Etap przejściowy trwa kilka dni, ale po przebrnięciu przez niego powrót do pracy na klawiaturze i trackpadzie jest jeszcze trudniejszy. MX Master staje się niezauważalny, a dzięki swoim możliwościom uzależnia. Nie sposób też nie polubić tego, jak działa rolka, jej dźwięków i momentu, gdy zatrzymuje się po szybkim przewijaniu. Brakuje mi odrobinę tego, że w komplecie nie ma etui, ale mobilność to domena mniejszego modelu Anywhere, Master 2S jest jednak ciut przyduży na wygodny transport.

Trochę żałuję, że podjąłem się tego testu. Doświadczam syndromu odstawienia, bo choć na klawiaturze i trackpadzie MacBooka pracuje mi się doskonale, to z Logitechem praca w niektórych programach była mimo wszystko szybsza. Ta mysz świetnie sprawdza się na co dzień, a odpowiednio skonfigurowana potrafi drastycznie przyspieszyć pracę. Tak, jest droga. Ale przy tym jest też piekielnie dobra.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 6

Widzę, że logitech ostro gra marketingowo, bo większość portali ostatnio tę myszkę recenzowało – ale ludzie sobie chwalą, więc pewnie jest warta ceny. Niestety, jak Pawle zdążyłeś zauważyć, pod OSX gesty są mega ważne – więc raczej pozostanę z MM :) pozdr!

Wszystko zależy od potrzeb, do precyzyjnej pracy nadaje się o wiele bardziej, niż MM. Tu są i programowalne przyciski, i większa dokładność, w MM tego brakuje. Do codziennej obsługi systemu również jest świetna, ale fakt, że gesty trudno zastąpić, i to nawet przypisaniem akcji do przycisków. Da się, ale to jednak mniej wygodne.

Używam MX Master od początku pojawienia się w sklepach (zarówno z MBP w domu jak i służbowym Thinkpadem) i już po kilku tygodniach miejsce gdzie opiera się wew. część dłoni wytarło się szpetnie i zaczęło się świecić jak psu jajka (podobnie główne klawisze funkcyjne). Mysz też lubi zgubić łączność – niezależnie czy to macOS czy Windows. Umieszczenie dwóch dodatkowych przycisków na lewym boku i ich profil też wołają o pomstę do nieba.

Z plusów: bardzo długi czas pracy, genialna dodatkowa rolka (arkusze, obróbka filmów) i możliwości konfiguracyjne.

Reasumując, dobra mysz ale słabe użyte materiały i nieprzemyślany design; cholernie droga.

MX 2S to właściwie to samo + kilka tweaków programowych. Drugi raz nie dam się nabrać.

U mnie tak samo, przyciski się wytarły od klikania po kilku miesiącach. Jak na tą cenę mogli dać lepsze materiały.

Lipa też że przy nowszej wersji nie zastosowali USB-C. Ten standard chyba nigdy się nie zadomowi.

Kolejne miejsce w którym pozostawiam to pytanie. Może tym razem ktoś odpowie. W tej myszce jest funkcja Flow dzięki której jesli oba kompy znajdują się w tej samej sieci i oba mają aktualne oprogramowanie Logitecha to mogę myszą przechodzić z monitora na monitor jakby to był drugi dodatkowy monitor. Dodatkowo mogę coś skopiować na jednym kompie i wkleić w drugim. Robolem w tym, że oba komputery sie nie wadzą. Oprogramowanie Logitech polega przy wyszukiwaniu komputerów zarówno na jednym jak i na drugim. Bez względu do którego PC podłącze odbiornik. Czy ktoś miał taki problem i mi pomoże? To parowanie powinno być proste jak parowanie słuchawek BT a nie jest.