Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Recenzja iPhone X – 3 – Aparat i zdjęcia

Recenzja iPhone X – 3 – Aparat i zdjęcia

8
Dodane: 6 lat temu

Fotografia, niezależnie od tego jakim aparatem, jest ważnym elementem w życiu każdego z nas. Głównie dlatego, że uwieczniamy w ten sposób momenty z naszej historii, do których możemy w każdej chwili wrócić1.

Od paru lat te momenty mogą mieć po kilka sekund, odkąd Apple wprowadziło Live Photos. Tylko ta zmiana – te kilkusekundowe filmiki, które zapisują chwile przed i po zrobieniu zdjęcia, często uwieczniające dodatkowy kontekst, są dla mnie bezcenne już dzisiaj. Ciężko mi sobie wyobrazić jak je będę odbierał za kilka lub kilkanaście lat, ale prawdopodobnie będę jeszcze bardziej zachwycony, pomimo że ich jakość nie jest tak dobra jak samych zdjęć.


Spis treści

  1. Wstęp
  2. Rozmiar
  3. Aparat i zdjęcia
  4. Face ID
  5. Nowy UI, tylko dla X-a
  6. Ekran – OLED według specyfikacji Apple

Niedługo po zobaczeniu efektów, jakie można wywołać za pomocą tzw. computational photography, czyli uzyskiwaniu pewnych efektów komputerowo, powiedziałem mojej lepszej połowie, że za kilka lat – być może nawet już za pięć – iPhone lub podobne urządzenie zastąpi mi „duży aparat”2. Siłą rzeczy małe matryce w smartfonach jeszcze nie mają tej jakości co FF czy APS-C, ale to jak Apple i ich konkurencja nadrabiają programowo i sprzętowo, jest niesamowite – ISP wbudowany w A11 Bionic w iPhonie X „robi robotę”. Na pierwszy rzut oka zmiany względem zdjęć z mojego 7 Plusa nie są duże, ale ewidentnie lokomotywa jedzie we właściwym kierunku.

W zeszłym roku zdecydowałem się na szczegółowe porównanie możliwości RAW iPhone’a 7 Plus i Samsunga Galaxy S7 – oba były imponujące. W tym stwierdziłem, że pójdę w innym kierunku, obieranym przez prawdopodobnie większość użytkowników. Wszystkie zdjęcia, które znajdziecie poniżej, zostały zrobione za pomocą wbudowanego w iOS 11 i iPhone’a X programu do robienia zdjęć, zwanego po prostu „Aparat” i wszystkie były poprawione w Apple’owym Photos/Zdjęciach. Co więcej, korzystałem bardzo często z wbudowanych filtrów – nie są tak popularne jak te w Instagramie czy Snapchacie, ale ludzie mimo wszystko ich używają. Moim założeniem i celem było sprawdzenie jakie wyniki można uzyskać przy minimalnych nakładach pracy.

Galeria (z komentarzem)

Wszystkie zdjęcia zmniejszono do 2500 px i skompresowano do 80%, więc są naturalnie gorszej jakości niż oryginały, ale mimo wszystko powinny oddać charakter aparatu.

To zdjęcie było dodatkowo poprawione za pomocą Focos [iOS] i Photos dla iOS.

Powyższe analogicznie przeszło przez Focos. Są momenty, kiedy bokeh bardzo ładnie się stopniuje i zaczyna wyglądać coraz bardziej naturalnie.

Zdjęcia zrobiono przez przednią, dosyć brudną, szybę autobusu. HDR coraz lepiej sobie radzi z mocnymi przepaleniami, jak te od słońca. Lewe zdjęcie jest zrobione przy 28 mm, a prawe przy 56 mm – stabilizacja w tym przypadku, na nierównej drodze, pomogła.

Powyższy kadr, zrobiony zaraz po wschodzie słońca z naszej redakcji, jeszcze lepiej pokazuje różnice pomiędzy obiektywem 28 mm, a 56 mm – jestem ogromnym fanem tych dwóch ogniskowych. Chętnie zobaczyłbym jeszcze coś w rejonie 85 mm, do pełni szczęścia.

Tryb Portrait radzi sobie coraz lepiej. Aparat nie był ustawiony idealnie prostopadle do szyby samolotu i ładnie widać postępującą głębię ostrości. Idealnie nie jest, ale poprawa jest zdecydowanie szybsza niż się tego spodziewałem.

Te dwa kadry powyżej wykonano z ręki za pomocą iPhone’a X i Sony ⍺7R II z obiektywem 28 mm f/2 – informację o tym, które jest które znajdziecie tutaj, klikając w tę chmurkę3, jeśli nie domyśleliście się jeszcze.

Kolejny kadr z ręki, w słabo oświetlonych uliczkach miasteczka Tropea.

W strugach deszczu zwiedzaliśmy piękny zamek w miejscowości Scilla. W takiej sytuacji iPhone X sprawuje się wzorowo – obiektyw można sprawnie przetrzeć bluzką, bez dodatkowych ściereczek, a konstrukcja jest wodoszczelna, więc można się skupić na tym co istotne. W tym jednym konkretny miejscu był jednak nad głową dach, więc pokusiłem się o kolejne luźne porównanie z moim Sony4.

Zamiast zmieniać obiektyw lub decydować się na kompromis w postaci zooma na aparacie, w iPhonie wystarczy pacnąć w jeden przycisk, aby uzyskać ciaśniejszy kąt widzenia. W bonusie jest oczywiście Live Photo.

Byłem naprawdę bardzo mile zaskoczony jak wiele można z tego aparatu wyciągnąć, pomimo że warunki były tragiczne. Gdybym miał ze sobą tylko Sony, to wiele kadrów z tego dnia by mnie ominęło – buty miałem tak przemoczone, że chlupotało przy każdym kroku, a chodnik zamienił się w małą rzekę.

Kolejne porównanie przy 28 mm5. Różnice tutaj wynikają przede wszystkim z balansu bieli i innej obróbki – teoretycznie byłbym w stanie zmodyfikować RAW z Sony tak, aby wyglądało jak to z iPhone’a lub gdybym strzelał RAW na iPhonie, to obrobić je tak, jak te z Soniaka. Wygodniej jednak zrobić po prostu JPG-a, ale gdybym miał się zadowolić JPG-iem z Sony, to wolałbym mieć tylko iPhone’a.

Tutaj skorzystałem z filtru „Dramatic”, który nadał temu widokowi należytą atmosferę. Obróbka tego zdjęcia zajęła dosłownie 5 sekund.

Automatyka iPhone’a ma jeszcze braki w kwestii zbyt dużej rozpiętości pomiędzy partiami jasnymi, a cieniami. Automatyczny tryb HDR, który mam już zawsze włączony, sprawuje się dobrze, ale chciałbym tutaj jeszcze zobaczyć poprawę, tak aby nie przepalało dosyć istotnych dla mnie miejsc – w tym wypadku pięknie podświetlonych chmur.

Tryb panoramy, trzymajątelefon w pionie, też sprawuje się coraz lepiej, a nie musimy przecież decydować się na kadr obejmujący 180° – są chwile, w których można w ten sposób bardzo ładnie wybrnąć z braku szerszego obiektywu.

To „makro” zrobiłem obiektywem 28 mm. Przy tak małych odległościach obiektyw rozmazuje delikatnie tło bez konieczności korzystania z trybu Portrait, a ostrość jest moim zdaniem wystarczająco dobra, aby zadowolić większość użytkowników.

Tutaj mam ponownie zastrzeżenia co do tego, jak iPhone X radzi sobie z przepaleniami (słońce), ale nie będę narzekał nadmiernie, pomimo że niebo też nie jest tak wyraziste, jakbym sobie tego życzył.

Na pożegnanie pozostawiam Wam do oceny kadr z miejscowości Pizzo, na krótko przed zachodem słońca.


Ważną nowością i potencjalnie najważniejszym powodem, dla którego warto zainteresować się X-tką – poza jego mniejszym rozmiarem – jest właśnie nowy aparat. Składa się on z dwóch obiektywów 12 MP. Pierwszy ma ogniskową w rejonie 28 mm i f/1.8, a drugi około 56 mm i f/2.4. Co ważne, szczególnie w przypadku kręcenia wideo, obie matryce, które rzekomo są większe niż w modelach 7 i 7 Plus, mają OIS6. Aparat ponadto potrafi robić panoramy, które mogą mieć do 63 MP, nagrywać wideo w 4K przy 60 fps lub 1080p i 240 fps, które wymagają włączenia „wysokiej jakości zdjęć i filmów”, czyli HEIF i HEIC, w opcjach7. iPhone X ma dodatkowo całkowicie nowy aparat TrueDepth z przodu, który odpowiada za Face ID, ale również pozwala na robienie selfie typu Portrait, z rozmytym tłem – przednia matryca ma 7 MP. Wszystkie zdjęcia rejestrowane przez X-tkę są oczywiście w przestrzeni barwnej P3.


Aparat w iPhonie X to kolejny krok milowy firmy z Cupertino w kierunku całkowitej dominacji fotografii. Oferuje jeszcze więcej niż poprzednio i wystarczy dobre oko, aby osiągnąć za jego pomocą znakomite efekty. Na obecną chwilę jedynie Portrait Lighting, które jest w becie, zawodzi – udało mi się za pomocą tej funkcji zrobić tylko jedno dobre zdjęcie (selfie), a w pozostałych przypadkach zawsze miałem coś nienaturalnie ucięte. To technologia oparta o nauczanie maszynowe, więc algorytmy prawdopodobnie bardzo szybko się poprawią.

Zawsze, wyjeżdżając gdzieś bez mojego „dużego aparatu” czułem niepokój i złość na fakt, że nie będę miał tak dobrych zdjęć, jakich bym sobie życzył. Z każdym kolejnym modelem iPhone’a, te obawy są coraz mniejsze, a z ostatnich dwóch wyjazdów do Laponii na koło podbiegunowe i na południe Włoch mam na tyle dobre zdjęcia, że powoli zaczynam akceptować fakt, że to będzie przyszłość. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jeden ważny aspekt – we Włoszech pierwszego dnia lało tak mocno, że nie wyciągałem Sony’ego z torby.

A iPhone X?

Jest przecież wodoodporny. Idealny na takie sytuacje.

  1. Chyba, że nie robicie backupów i stracicie wszystkie zdjęcia! iCloud Photo Library ani Google Photos to nie backup!
  2. Obecnie korzystam z pełnoklatkowego Sony ⍺7R II.
  3. iPhone X – 56 mm, f/2.4, ISO 160, 1/9 s – jest po lewej, a ⍺7R II po prawej – 28 mm, f/2, ISO 3200, 1/60 s.
  4. iPhone X jest tym razem po prawej, a ⍺7R II po lewej.
  5. iPhone X jest po lewej, a Sony ⍺7R II po prawej.
  6. Optyczna stabilizacja obrazu / optical image stabilization.
  7. Wymagane jest macOS High Sierra, aby je prawidłowo obsługiwać na Mac.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 8

Bardzo dobra recenzja! Oprocz powodow, ktore podales wyzej, jesli chodzi o rezygnacje z lustrzanki, bardzo istotne dla mnie jest to ze zamienilbym duzego klamota z ciezkimi obiektywami na cos co i tak zawsze mam w kieszeni. Coraz czesciej mysle aby pozbyc sie mojego Canona 6D. Obrazek daje przepiekny ale niestety przegrywa z moim lenistwem.

Wydaje mi się, że z szerszego kąta zdjęcia mają większą rozpiętość tonalną. Kadry z autobusu oraz z okna redakcji. Na „tele” są głębsze cienie i większe przepały od jasnych obszarów.

jedyne co robi lepsze zdjecia wobec mojego przedpotopowego iPhone SE to te “rozmycia” i to tyle
I nie zeby moj SE nie potrafil takowych rozmyc robic – bo potrafi – tylko slabiej nie te tu.

A ten brak przycisku Home jest WKURZAJACY / ZWALNIAJACY uzywanie iOS / multitasking