TAG Heuer Connected – pierwsze wrażenia

Norbert Cała

norbertcala

6

Dodane: 9 lat temu

Jestem ogromym fanem zegarków, a wśród nich mam swoją ulubioną markę i jest nią TAG Heuer. Jestem też ogromnym gadżeciarzem i fanem elektroniki. Czy może być coś lepszego, niż połączenie tych rzeczy?

Na ten moment czekałem od kilku miesięcy – na moim nadgarstku zagościł zegarek TAG Heuer CARRERA Connected. Jest to wspólne dzieło zegarmistrzów TAG Heuera, którzy zaprojektowali i wykonali obudowę, pasek oraz zapięcie; Intela, który zajął się elektroniką w środku oraz Google, które wyposażyło go w system operacyjny Android Wear.

Zegarek dostajemy w dużym pudełku przypominającym klasyczne pudełka z zegarkami. Wyjmując zegarek z pudełka od razu zaskoczy nas jego bardzo mała waga przy dość dużych rozmiarach. Zegarek jest wielkości klasycznej Grand Carrery i sporo większy od Carrery, którą bardzo lubię, a także od Apple Watch w wersji 42mm, którego noszę na codzień. To typowo męski, ostro ciosany zegarek i na nadgarstku kobiety nie będzie wyglądał dobrze.
Zegarek jest bardzo dobrze wykonany i widać, że to produkt jak nie z wyższej to na pewno, średniej półki. Koperta, bezel (szkoda, że nie obracany), koronka z logiem firmy, pasek, zapięcie motylkowe – wszystko jest w jakości TAG Heuera, czyli wysokiej. W przeciwieństwie do innych smart zegarków, ten wyświetla cyferblat cały czas. Jest to lekko zubożona wersja cyferblatu, pozbawiona podświetlenia czy też wskazówki sekundnika i daty, ale widać ją cały czas. Skutkuje to tym, że na ręku wygląda jak klasyczny zegarek, a nie smart. Po uniesieniu lub przekręceniu nadgarstka tarcza się rozświetla i pokazuje się w wersji rozbudowanej. Możemy wybrać jedną z trzech tarcz, a wszystkie są naprawdę ładne i takie „TAG Heuerowe”.

Jedynym słabszym elementem jest dekielek od spodu, na którym umieszczono logo Intela oraz styki ładowania. Jest tam dość słabej jakości plastik. Dobrze zauważyliście – napisałem styki ładowania. Zegarek w przeciwieństwie do Apple Watch nie ładuje się indukcyjnie, aby go naładować trzeba go odłożyć na podstawkę w konkretnej jednej pozycji. Nie ma też od dołu czujników mierzących tętno jak w Apple Watch, TAG Heuer Connected tego bowiem nie robi.

Osobną kwestią jest sam system operacyjny Android Wear. Brakuje w nim finezji watchOS. Jest moim zdaniem mniej przyjazny użytkownikowi i marnuje potencjał koronki w zegarku, która służy tylko do wciskania i niestety nie da się nią obracać. W przypadku współpracy Andorid Wear z iOS uzyskujemy dość skromne możliwości. Możemy zmienić cyferblat zegarka i wyświetlić powiadomienia. To tak naprawdę na tyle.

Nie zmienia to jednak faktu, że pierwszy smartwatch z wyższej półki jest świetnym urządzeniem. Urządzeniem, które nigdy się nie zestarzeje, bo po 2 latach dopłacając jego równowartość dostaniemy specjalną, mechaniczną wersję tego zegarka. Ja go kupię na 100%, bo to klasyczny zegarek w elektroniką w środku. Jakby dziwnie to nie brzmiało, to tak właśnie jest.

Norbert Cała

Jedno słowo - Geek.

norbertcala