Muzyka w samolocie – test słuchawek
Po dziesięciu latach od ślubu, mam z moją żoną wreszcie podróż poślubną. Wcześniej nie było możliwości, a 10-ta rocznica jest całkiem dobrym pretekstem. Wybraliśmy się w dłuższą podróż samolotem. Jest to bardzo dobry moment aby przetestować jak słucha się muzyki na pokładzie samolotu. Wielokrotnie latałem, ale nie miałem wcześniej ze sobą aż tylu różnych sprzętów, które aż prosiły się o sprawdzenie podczas lotu.
Moim sprzętem testowym są słuchawki Bowers&Wilkins P5 (opisywane przeze mnie w ostatnim numerze iMagazine), słuchawki AltecLansing UHP805E oraz douszne słuchawki Bang&Olufsen Earset 3. Od razu wyjaśniam, że nie zabrałem tylko dla siebie tego sprzętu, ale dla całej mojej rodziny – żony i syna.
Test czas zacząć.
Zacząłem od słuchawek AltecLansing UHP805E Posiadają one wygodne opakowanie do bezpiecznego przewożenia słuchawek podczas podróży. Jako jedyne posiadają w komplecie przejściówkę do podłączenia do samolotowego gniazda słuchawkowego, które wygląda jak podwójny jack – swoją drogą od zawsze zastanawiam się dlaczego jest wprowadzona taka głupota. W końcu gdyby były normalne gniazda, każdy mógłby podłączać wygodnie swoje własne słuchawki, a tak musi być zdany na tandetne słuchawki rozdawane przez stewardesy lub poszukiwać gdzieś tych dziwnych przejściówek. Słuchawki AltecLansing są, jako jedyne z testowanych, wyposażone w specjalny system aktywnego wygłuszania szumów podczas lotu. Szumy są bardzo uciążliwe na długich trasach – kilkukrotnie już się o tym przekonałem. Na krótkich trasach można je jeszcze wytrzymać, ale na dłuższych, ponad 4-5 godzinnych, łeb zaczyna eksplodować. Włączenie systemu redukcji szumów ratuje sytuację. Nie jest to idealne rozwiązanie, ale bez niego nie można niczego słuchać na tych słuchawkach. Słuchawki nie są dobrze wyizolowane, dlatego bez włączonego systemu redukcji szumów odgłosy z zewnątrz są uciążliwe. Niestety kij ma dwa końce – przy włączonym systemie redukcji szumów dźwięk jest stłumiony, płaski. Niestety – coś za coś. Słuchawki są dość wygodne, choć pałąk nie jest regulowany. Kabel jest materiałowy – lubię takie rozwiązanie. Z doświadczenia wiem, że takie kable mnie mi się plączą – może to przypadek ale tak już mam. System redukcji szumów niestety wymaga zasilania i to jest niestety uciążliwe, bo każde baterie mają to do siebie, że prędzej czy później wyczerpują się. Trzeba o tym pamiętać. Zauważyłem jeszcze jedną mało wygodną sprawę dla okularników – kształt słuchawek jest taki, że niestety przeszkadza gdy ma się założone okulary. Bez okularów jest wygodnie. Słuchawki, wprawdzie wyszły już z produkcji, ale można jeszcze gdzieniegdzie je dostać. Cena jest atrakcyjna i jeśli często latacie to warto je kupić – nie oczekujcie jednak po nich super jakości dźwięku. Coś za coś.
Bang Olufsen Earset 3 – dizajnerski majstersztyk. Super wygląd, bardzo dobre brzmienie, wysoka cena. To jest ich podstawowa charakterystyka. Są to słuchawki douszne, ale zamocowane na regulowanych pałąkach, które zakładamy na ucho. Niestety pałąki te podobnie jak wcześniej wspominane AltecLansingi przeszkadzają w noszeniu okularów – niestety. Poza tym słuchawki w moim odczuciu, o ile grają fenomenalnie, na dłuższą metę są niewygodne. Jednak jestem sobie w stanie wyobrazić, że każdy może mieć inna budowę ucha i w związku z tym może mieć też inne ode mnie odczucia. Ja po dłuższym czasie jednak musiałem je zdjąć, bo zaczynały mnie uwierać. Szumów nie wycinają i jest to uciążliwe. W warunkach lądowych są super, ale podczas lotu bym jednak wybrał inne.
Bardzo ciekaw byłem jak będą sprawować się podczas lotu słuchawki Bowers&Wilkins P5. O ich jakości i budowie już się rozpisałem w ostatnim numerze iMagazine, jednak nie miałem możliwości sprawdzić ich na pokładzie samolotu, o co kilkoro z czytelników prosiło. Teraz to właśnie robię. Efekt – super. Choć nie posiadają aktywnego systemu redukcji szumów, to bardzo dobrze ze względu na swoją konstrukcję izolują od otoczenia, że moje wrażenia ze słuchania muzyki były zdecydowanie najlepsze od pozostałych modeli. Dźwięk jest czysty i na tyle wyraźny, że jesteśmy, pomimo delikatnych szumów dochodzących z zewnątrz, nadal wychwytywać większość ze smaczków z poszczególnych utworów.
Reasumując – w tym zestawieniu najlepsze okazały się wg mnie słuchawki B&W P5. Świetnie izolują, generują bardzo dobry dźwięk i są bardzo wygodne. AltecLansing jest wyborem bardziej budżetowym i co najważniejsze w samolocie sprawdza się system aktywnej redukcji szumów. Bang Olufsen na pokładzie samolotu na długich trasach raczej sobie darujcie.
Dziękuję firmie AudioKlan za wypożyczenie słuchawek B&W P5, firmie Kontel-Telecom za wypożyczenie słuchawek AltecLansing. No i specjalne podziękowania dla Bartka za prezent BO Earset 3 – uwierz mi, że korzystam z nich stale, ale na ziemi ;-)
Na koniec tips – nie szukajcie gniazdka do podpięcia komputera w samolocie LOTu. Nie ma takich niestety nawet z tego co patrzyłem w klasie biznes. Także przy okazji bardzo dziękuję firmie Apple Polska za wypożyczenie kabla samolotowego, oddaje kabel za tydzień nieużywany.
Komentarze: 4
O jakiegoś czasu choruje wprost na P5, tylko ta cena …
Jest szansa, że będziecie mieli również C5 do testów? Chętnie poznałabym waszą opinię na ich temat, bo P5 mimo niezaprzeczalnych plusów wydają mi się cały czas dość mało “przenośne”, tym bardziej jeśli chodzi właśnie o podróże samolotem na długich dystansach, gdzie każdy bagaż wydaje się za duży …
Postaramy się ściągnąć je do testów.
Będę wielce zobowiązana :)
O ile B&W jak zwykle zachwyca designem, o tyle słyszałam już całkiem sporo uwag odnośnie tej słynnej “secure loop”. Mam pewne wątpliwości jeśli chodzi o komfort po np 2 godzinach słuchania.
P5 miałem praktycznie cały lot (ponad 9h) na uszach i nie było problemu. Testowałem dziś w sklepie Bose QC15 i wrażenie w trybie demo jest niesamowite, ale ciekaw jestem jak to wypada faktycznie w trakcie lotu.