∞ HTC One X i S — pierwsze wrażenia
Prezentacja
Mieliśmy dzisiaj przyjemność uczestniczyć na prezentacji nowych modeli HTC nazwanych One. Całość odbyła się dwuczęściowo w Kino.LAB w Warszawie — najpierw zobaczyliśmy wystąpienie CEO, Petera Chou, na dużym ekranie, a następnie przeszliśmy do zabaw podczas posilania się tatarem i innymi smakołykami. Sama prezentacja nie zapierała tchu w piersiach, ale muszę przyznać, że w zasadzie po raz pierwszy zauważyłem spore zalety telefonów marki HTC. Zanim jednak przejdę do konkretów, chciałbym zwrócić uwagę, że nie mam ulubieńca pomiędzy duetem Samsung i HTC — obie firmy mają swoje filozofie, które egzekwują, a ostatnio widoczny zwrot ku mniejszej ilości modeli na pewno jest znacznie lepszym kierunkiem.
HTC One — ciekawe funkcje
Pod tą nazwą kryje się rodzina trzech telefonów, przeznaczonych dla zupełnie innych ludzi. Modele dzielą się na najwięksiejszy X (4.7″), średni model S (4.3″) oraz najmniejszy V (3.7″), które stara się nazwiązać designem do modelu Legend — taki sam chwyt jakie stosuje VW z Beetlem czy Mini z Cooperem. HTC ewidentnie nie chce potórzyć błędu poprzez wprowadzanie konsumentów w błąd — skąd miał szary Kowalski wiedzieć czy następcą jego wysłużonego Desire jest Desire 2 czy Desire HD. A może jednak Sensation? XL? Nie? W każdym razie portfolio nowych modeli składa się w elegancką całość i jasne jest co dla kogo jest przeznaczone.
Peter Chou podczas prezentacji serii One zwracał uwagę na kilka istotnych szczegółów — wbudowana technologia BeatsAudio dotyczy teraz każdego generowanego przez telefon dźwięku, a do ich nakładki Sense 4 dochodzi jeszcze ImageSense, który ma odpowiadać za jak najlepszą jakość zdjęć, jak najszybsze ich robienie i tak dalej. CEO HTC zresztą robił bezpośrednie porównanie przede wszystkim aparatów obu telefonów i kilka rzeczy udało im się rozwiązać zaskakująco dobrze. Sama operacja zrobienia zdjęcia, od wciśnięcia odpowiedniej ikonki, do otwarcia aplikacji, złapania AF i zapisania go jest znacznie szybsza niż w iPhone 4S, który też był przecież pod tym względem reklamowany. Potrzebne jest jedynie 0.7s, aby wykonać pierwsze zdjęcie i co 0.2s mogą być robione kolejne, aż zapełni się pamięć telefonu (lub Android zamuli). Modele S i X mają na wyposażeniu obiektyw f/2.0, który jest znacznie jaśniejszy niż f/2.4 w iPhone 4S, ale są przez to również znacznie większe. Nie korzystam z funkcji HDR wbudowanej w iOS, bo nie jest mi to potrzebne — mam w razie czego od tego inne aplikacje, ale trzeba przyznać, że finalne zdjęcie jest bardzo naturalne. HTC tutaj oferuje potencjalnie znacznie więcej informacji w ciemnych i jasnych partiach zdjęcia, ale kosztem naturalnego wyglądu — zapowiada się to w każdym razie nieźle, ale koniecznie potrzebne są własne porównania w znanych mi warunkach. Kolejnym „bajerem” jest możliwość robienia zdjęć podczas kręcenia filmu (Video Pic) — wciśnięcie migawki podczas jego rejestracji powoduje, że dana klatka jest zapisywana w rolce aparatu. Niestety nie byłem w stanie ustalić czy zdjęcie jest w rozdzielczości 720p czy w pełnych 8MP.
Na koniec trzeba pogratulować HTC wyboru dostawcy chmury — Dropbox jest zdecydowanie moim faworytem jeśli chodzi o rozwiązania firm trzecich. Kupując telefon, otrzymujemy konto o pojemności 25GB w tym serwisie i jest przeznaczone na przetrzymywania naszych zdjęć, a przynajmniej taką funkcjonalność obecnie oferuje Sense 4. Takie rozwiązanie w żadnym stopniu nie jest tak rozbudowane jak iCloud, ani nie oferuje takich możliwości, ale muszę przyznać, że dla wielu osób będzie to dodatkowy motywator.
Całość wieńczą jeszcze dwie nowe rzeczy: HTC Car Stereo Clip oraz HTC Media Link HD. Ten pierwszy służy do integracji telefonu z naszym samochodem, ale szczegóły tej integracji są spowite gęstą mgłą tajemniczości. Drugi z kolei jest poniekąd odpowiednikiem Apple TV bez całej jego funkcjonalności poza AirPlayem.
HTC One X
Topowy model, wyposażony w ekran SLCD o rozdzielczości 1280x720px, jest ogromny. Do tych 4.7″ potrzebna jest spora dłoń — nawet moje grabie nie pozwalają na obsługę całego ekranu jedną ręką. Obudowa, wykonana z poliwęglanu (czyt. plastiku), jest poprawna i znacznie lepiej wykonana od Samsungowych, ale zawiodła mnie — głównie dlatego, że widziałem tą zastosowaną w modelu One S. Iks w każdym razie to „kawał dobrego telefonu” i na szczególną pochwałę zasługuje tutaj ekran, który sprawia znacznie lepsze wrażenie niż 4.3″ Super AMOLED w modelu S. Z gęstością 312ppi, może śmiało czytelnością konkurować z iPhonem 4/4S. Cztery rdzenie w jakie wyposażono telefon powinny z powodzeniem dawać sobie radę z napędzeniem Ice Cream Sandwich (Android 4.0) z nakładką Sense 4, a przynajmniej tak mi obiecano w finalnej wersji (wgrane oprogramowanie było w wersji beta), która ma zadebiutować w Polsce w kwietniu br.
HTC One S
To w zasadzie mniejszy One X, wyposażony w gorszy ekran o rozdzielczości 960x540px (gęstość w rejonie 256ppi), ale obuty w specjalnie obrobioną aluminiową obudowę kosmicznej konstrukcji. Tak, kosmicznej, bo kto inny niż wariaci bombardowaliby aluminium 10 tysiącami Volt, aby uzyskać gładką powierzchnię, jednocześnie 4-krotnie wzmacniając jej wytrzymałość. Na dole i górze, na tylnej części, pozostawione gumowe elementy, za którymi zapewne kryją się anteny. Całość sprawia bardzo solidne wrażenie, znacznie solidniejsze od Google Nexus S i Galaxy Nexus oraz Samsung Galaxy S II.
Porównanie specyfikacji technicznych HTC One S i X znajdziecie tutaj.
Android 4.0 z HTC Sense 4
Sense chyba jeszcze na długo pozostanie najładniejszą firmową nakładką na Androida. Miałem w rękach też Galaxy Nexusa z czystym ICSem i ciężko byłoby się zdecydować na jednego z nich — na szczęście bootloadery mają być niezabezpieczone w serii One, dzięki czemu bardziej zaawansowani userzy będą mogli wgrać czysty system. Co do samego systemu … nie jestem jeszcze do niego przekonany. Przez te krótkie chwile błądziłem po omacku, szukając odpowiednich funkcji czy opcji, więc nadal brakuje mu intuicyjności znanej z iOSa, ale jednocześnie sprawia wrażenie znacznie dojrzalszego systemu. Niestety, nadal będzie obowiązywała kolejka na uaktualnienia, o ile one w ogóle nadejdą — najpierw Google musi wydać łatkę, a producent dopiero wtedy zaczyna łatać nakładkę (Sense w tym wypadku), a to niestety trwa. Dla mnie to obecnie najsłabsza strona Androida, pomijając śmieci jakie można znaleźć w Marketcie …
A same telefony? Czekamy na sztuki do recenzji …