Mastodon

∞ Nowy iPad — przemyślenia i refleksje

0
Dodane: 12 lat temu

Czekając na relacje z pierwszego dużego keynote Apple od czasu odejścia Steve’a Jobsa, zastanawiałem się czy Tim Cook podoła roli, w której dotychczas porywał tłumy współzałożyciel firmy. Była wpadka. Jedna. Tim na samym początku niechcący wypowiedział o jedno słowo za dużo po zakończeniu zdania. Urwał dalszą część natychmiast, nie dając po sobie nic poznać i kontynuował pauzę przed kolejnym zdaniem. Nerwy ze stali lub po prostu do znudzenia powtarzane przemówienie spowodowały, że prawdopodobnie wiele osób tego nie zauważyło, chociaż w tym momencie zdałem sobie sprawę pod jakim jest stresem – sam przegapiłbym ten fakt, gdybym jego nie szukał. Poza tym drobnym niuansem, całe przedstawienie przebiegło zgodnie z planem Apple, pomimo że zarzuca się im wymyślanie dziwnych haseł promujących („Resolutionary”) czy nazw („The new iPad”). „Specjaliści” piszą o brak spójności w tych kwestiach po odejściu Steve’a, ale mam wrażenie, że zupełnie nie pamiętają pewnych prezentacji, jak chociażby premiery nowego MacBooka Air, w którym mogliśmy zobaczyć na ekranie słowa „Thinnovation” oraz „The new MacBook Air”. Jak to się mówi … „Haters gonna hate” …

Sam keynote w zasadzie został przewidziany, na podstawie różnych źródeł i przecieków, których zapewne nigdy nie poznamy, w 100% jeśli chodzi o hardware. Nikt nie wspominał o nowym oprogramowaniu poza bardzo luźnym gdybaniem przez Johna Grubera – zastanawiał się czy iLife dla iOS zostanie dopełniony czy nie. Mamy w każdym razie iPhoto dla obu rozmiarów iUrządzeń oraz uaktualnione iMovie i Garageband. Ten pierwszy na razie mnie nie porwał – przemyślenia pozwolę sobie spisać w osobnym artykule.

„The new iPad”

Nazwa nowego iPada, a w zasadzie jej brak, była chyba największym zaskoczeniem keynote’a. iPhone dotychczas przechodził przez kolejne mniej lub bardziej trafnie doklejone cyfry i litery do nazwy – iPhone, 3G, 3GS, 4, 4S. W przypadku drugiej generacji iPhone’a, przydomek 3G miał oznaczać fakt, że telefon wspiera trzecią generację GSM. S oznaczało „Speed” po tym jak uaktualniono całe wnętrze, a 4 … to po prostu kolejny numer generacji urządzenia, czego oczywiście nie kontynuowało 4S. Ponownie ze zmienonym wnętrzem, obecny model iPhone’a jest w rzeczywistości na piątej generacji. Mam wrażenie, że Apple po prostu zdało sobie sprawę z faktu, że w przyszłości mogą mieć problem – osobiście uważam, że iPhone 5 ma jeszcze sensowne brzmienie. Sześć i siedem również. Od liczby osiem zaczynam już mieć psychiczną barierę – niebezpiecznie zbliżamy się do dwucyfrowej liczby, która może co prawda być reprezentowana przez rzymskie X1, niemniej jednak nie sądzę abyśmy ciepło przywitali iPhone’a CCXIV. Wracając jednak do iPada – wygląda na to, że kolejne generacje będą miały w nazwie po prostu „iPad”, a generację będziemy określali podobnie jak w iPodach wszelkiej maści: 2G, 3G, 4G i tak dalej – tym razem bez odniesień do kolejnych generacji sieci komórkowych. Podejrzewam, że ten sam los spotka iPhone’a.

¡Viva la Revolución!

Po raz kolejny, co z kolei nikogo nie zdziwiło, pojawiło się sporo głosów, że nowy model jest nudny, że nie jest rewolucyjny, oraz że wygląda dokładnie tak samo jak poprzednik. Jakoś tak dziwnie się składa, że nikt nie ma pretensji, że kolejne generacje MacBooków Air czy Pro wyglądają tak samo – zaprojektowanie wyglądu kosztuje, a skoro odpowiada on ludziom, to po co go zmieniać? Tym bardziej, że jednoznacznie kojarzy się z jednym produktem, który akurat dominuje swoją kategorię rynkową. Pragnę wszystkim zwrócić uwagę, że rewolucja w Apple’u jest obecna podczas premier całkowicie nowych produktów – jak wchodził iPod, MacBook Air, iPhone i tak dalej. Następnie jesteśmy świadkami ewolucji, która być może jest częściowo wstrzymywana na siłę, ale tego się nigdy nie dowiemy. Mam tutaj na myśli obecność Apple A5X zamiast czterordzeniowego A6 – być może fabryki nie są w stanie nadążyć z dostawą wymaganych ilości. Apple może też czekać na nową technologię. Może to być kwestia ceny. Zmiennych jest bardzo wiele, a odpowiedź zna zapewne jedynie garstka osób w siedzibie Cupertino.

Nie wiem skąd wynika to negatywne podejście do iPada 3G2 – być może to zwyczajnie tradycyjne podejście Polaków do tego typu kwestii. Sam pamiętam swoje zdziwienie i niedowierzanie jak pierwszy raz mogłem na własne oczy porównać ekran iPhone’a 3GS z 4-ką. Szczękę miałem na podłodze, a mój wzrok ewidentnie nie polepsza się, bo nadal nie jestem w stanie dostrzec pikseli na LCD o gęstości 326ppi. iPad może pochwalić się „jedynie” 264ppi, ale przy rozdzielczości 2048×1536, rozłożonych na ekranie 9.7″, jestem przekonany, że będę w jeszcze większym szoku. Nie spodziewałem się, że w swoim życiu doczekam się ekranu, który będzie wyglądał jak kartka dobrego papieru z drogiego magazynu. Pomyliłem się o kilkadziesiąt lat … Nie mam już też wątpliwości, że podobne rewolucja czeka linię Maków. Czas zacząć więcej pracować i zostawać po godzinach … „koszty prowadzenia bloga” będą tylko rosły.

Społeczne niezadowolenie

Kompletnie też nie rozumiem skąd u tak wielu osób bierze się niechęć do produktów Apple’a. Są to obecnie jedne z najlepszych3, jeśli nie najlepsze, produkty na świecie. Żaden inny laptop nie ma tak dokładnie trackpada. Żaden inny tablet nie ma takiej jakości wykonania. Żaden inny telefon nie ma tak intuicyjnego, prostego i bezpiecznego systemu operacyjnego. Żaden producent tak nie dba o każdy najdrobniejszy szczegół UX. Całość tworzy niesamowity ekosystem, którego istotę dopiero od niedawna dostrzegła konkurencja i stara się go kopiować.

Mnie nazywają zaślepionym „fanboyem”, a tego słowa używają w zdecydowanie pejoratywnym znaczeniu. Nie rusza mnie to. Różnica jest taka, że ja potrafię dostrzec pozytywne cechy w innych produktach, a oni w żadnym wypadku, nigdy-przenigdy nie powiedzą dobrego słowa o Apple’u, ani ich urządzeniach przy produktach.

No i kto tutaj jest zaślepiony?

  1. Dokładnie jak OS X – „ten”, „dziesięć”, a nie „iks!”
  2. Tak – zacznę odnosić się do poszczególnych wersji w ten sam sposób w jaki określa się model iPoda touch, nano czy innego.
  3. Pod wieloma względami.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .