Soundfreaq Sound Stack SFQ-03 – test i recenzja
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 05/2012
Niespełna 1700 zł i obiecane aufiofilskie doznania dźwiękowe brzmią bardziej niż zachęcająco.
Ze sprzętem Soundfreaq pierwszy raz spotkałem się czytając recenzję jednego z głośników tej firmy, która została opublikowana w poprzednim numerze iMagazine. Pamiętam, że utkwiło mi w pamięci kilka zdań na temat samej firmy. Było to coś w stylu – „jesteśmy nowi na rynku, jesteśmy małą firmą, mamy doskonałych ludzi nie ograniczanych korporacyjnymi kajdanami i dzięki temu potrafimy tworzyć świetnie grający sprzęt za rozsądne pieniądze”. Brzmi więcej niż intersująco, musicie to przyznać. Rzeczona recenzja przedstawiała najmniejszy głośnik w ofercie tego producenta, teraz przede mną stoi okręt flagowy firmy czyli Soundfreaq Sound Stack SFQ-03.
Patrząc na niego od razu nie ma się żadnych wątpliwości – ten sprzęt chce konkurować z Bowers & Wilkins Zeppelin. Sztuka to nie łatwa, bo Zeppelina od dawna traktujemy jako sprzęt pod każdym względem referencyjny w swojej klasie. Co ma nas więc skłonić do spojrzenia na Sound Stack? Oczywiście jeśli nie wiadomo, o co chodzi to chodzi o pieniądze. Niespełna 1700 zł i obiecane aufiofilskie doznania dźwiękowe brzmią bardziej niż zachęcająco. Dajmy więc szansę pretendentowi do najwyższej klasy stacji dokujących.
Powściągliwa nowoczesność
Designerzy projektujący Sound Stack starali się stworzyć sprzęt wyglądający z jednej strony nowocześnie, a z drugiej powściągliwie. To zabieg, który miał pokazać, że sprzęt jest z górnej półki. Moim zdaniem, udało się to prawie w 100%. Stacja ma bryłę położonego na dłuższym boku prostopadłościanu w całości pokrytego czarną siatką maskującą. Jedynie boki stacji są wykonane z czarnego aluminium. Napisałem, że zabieg prawie się udał, bo nie rozumiem, dlaczego producent zdecydował się prostą ładną bryłę przedzielać rowkami optycznie oddzielającymi od siebie poszczególne sekcje głośników. Bardzo możliwe, że miało to na celu optyczne wprowadzenie lekkości do stacji. Moim zdaniem, jednak rowki te psują bardzo stonowaną stylistykę. W wysuniętej do przodu podstawie stacji znajdziemy złącze dokujące dla iPoda, iPhone’a lub nawet iPada. W tym ostatnim przypadku będzie jednak wymagane wyjęcie gumowych elementów dostosowujących złącze do różnych urządzeń. Oprócz Docka w podstawie znajdziemy także kilka podstawowych przycisków sterujących oraz malutkie świecące pictogramy, które przynoszą nam informację o wybranym źródle odtwarzania dźwięku. Znów bawiąc się w projektanta stacji, zrezygnowałbym z wszelkich przycisków i informacji świetlnych w podstawie. Urządzenie wyglądałoby jeszcze bardziej elegancko, a z przycisków na stacji zapewne będzie korzystało bardzo mało osób. Są bowiem wygodniejsze sposoby na sterowanie Sound Stackiem – pilot zdalnego sterowania lub dedykowana aplikacja pobrana na nasze urządzenie z AppStore. Co ciekawe, dopiero z zadokowanym iUrządzeniem oraz z pobraną aplikacją stacja będzie posiadała kompletą funkcjonalność
Zewnętrzny świat muzyki
Sound Stack ma niesamowicie bogate możliwości pobierania muzyki ze świata zewnętrznego. Ta podstawowa to wspomniane złącze dokujące, w które wstawimy z powodzeniem zarówno mego iPoda touch, jak i wielkiego iPada. Jeśli zaś mamy Apple TV to do tej stacji możemy wysłać z niego dźwięk za pośrednictwem kabla optycznego. Zwykły odtwarzacz MP3 nic prostszego, podłączenie za pomocą kabla mini Jack. Jeśli zależy nam na bezprzewodowym przesyłaniu muzyki to możemy to zrobić z prawie dowolnego urządzenia pod warunkiem, że posiada Bluetooth. Problemem może być wtedy szybie zużycie energii w urządzeniu, na szczęście producent stacji o tym pomyślał i zastosował rzecz niespotykaną w takich urządzeniach, czyli ukryty z tyłu port USB, z którego możemy naładować np. naszego smartphona z Androidem. Jeśli już jesteśmy przy tylnej ściance, to uważne oko może tam odkryć złącze anteny FM, którą znajdziemy w pudełku. Tyle, że na obudowie, a na pilocie nie ma opcji sterowania radiem, zresztą trudno to robić bez wyświetlacza, którego stacja nie ma. Okazuje się, że radio FM jest dostępne tylko w przypadku, kiedy stacją kierujemy za pomocą dedykowanej aplikacji zainstalowanej na naszym iPhone lub na urządzeniu z Androidem. Rozwiązanie, trzeba przyznać bardzo nietypowe.
Podobnie nietypowy jest sam system głośników, który jest zainstalowany w stacji. Znacie zapewne systemy 2.0, 2.1, 5.1 ba nawet 7.1, ale czy słyszeliście kiedyś o systemie 2.2. Ja nigdy wcześniej. 2.2 to system, w którym mamy dwa głośniki obejmujące pełny zakres tonów, zamontowane po prawej i lewej stronie stacji, oraz dwa głośniki nisko-tonowe, jeden z przodu drugi z tyłu. Ten nietypowo zbudowany system niestety ma swoje ograniczenia. Jego konfiguracja już na papierze zdecydowanie wyróżnia tony niskie i faktycznie są one dobrze oddane. Lecz jeśli spodziewacie się trzęsienia ziemi to nie ten adres. Dół gra precyzyjnie i czysto, lecz niezbyt spektakularnie, co jednak było chyba zamierzonym celem producenta. Niespodzianką dla mnie było za to bardzo dobre brzmienie środka. Wokale są czyste i doskonale słyszalne, instrumenty precyzyjnie oddane. Środek jednym słowem brzmi dokładnie tak jak powinien. Niestety jego dobry odbiór utrudnia zła reprodukcja tonów wysokich. Są one zbyt metaliczne i krzykliwe w stosunku do całej reszty, zupełnie jakby wydobywały się z inaczej zestrojonego głośnika. Tutaj niestety odbija się czkawką brak dedykowanych tweeterów. Ogólnie jednak stacja gra poprawnie i – co dziwne – im głośniej podkręcimy nasz sprzęt, tym jest lepiej. Należy zwrócić jeszcze uwagę na wbudowany w głośniki system UQ3. Jego zadaniem jest oszukać nasze zmysły słuchu, które mają odebrać dźwięk jako rozchodzący się z szeroko rozstawionych kolumn głośnikowych, a nie z małej stacji. Teoretycznie do słuchania muzyki powinno być to mało przydatne, ale okazuje się odwrotnie. System działa na tyle bezinwazyjnie i naturalnie, że powinien być na stałe włączony, a przycisk UQ3 powinien zniknąć z panelu sterującego. I tak nikt go nie użyje do wyłączenia UQ3.
Soundfreaq ze swoim okrętem flagowym Sound Stack SFQ-03 wypływa na szerokie wody. Niestety wybrał sobie bardzo ciężki akwen opanowany przez obecnych na nim od długiego czasu sprawdzonych graczy. Próbuje konkurować ceną, ale moim zdaniem to nie ona może przesądzić o sukcesie. Ludzie kupując podobny sprzęt często kierują się chęcią posiadania czegoś unikatowego. Bose, Bowers & Wilkins, Bang & Olufsen to już oklepane. Pochwalić się w towarzystwie, że ma się nieznanego Soundfreaqa może być w dobrym guście.
Ocena: 5
- dobra cena za urządzenie pretendujące do wyższej klasy