Bang & Olufsen H6
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2013
Tu wszystko gra tak, jak nagrał to muzyk
Jest bardzo mało firm audio, które sobie cenię. Znaczy mało jest tych, które szanuję i które produkują świetny sprzęt w cenie, którą potrafię sobie wyobrazić. Z pewnością należy do nich Bang & Olufsen.
Otwierając pudełko, które zawierało sprzęt do testów, naprawdę się zdziwiłem. W środku były duże, nauszne słuchawki. B&O i słuchawki? To naprawdę coś wyjątkowego. Ostatni model słuchawek B&O wprowadził do sprzedaży w 2000 roku, tyle że były to słuchawki douszne. Ostatni model nausznych pojawił się w sprzedaży w roku 1985 i wiem, że w to nie uwierzycie, nadal jest w sprzedaży! To model FORM 2, jeśli byłby ktoś zainteresowany.
Już chyba wiecie, dlaczego naprawdę się zdziwiłem, widząc w środku nowe słuchawki nazwane BeoPlay H6.
H6 to duże i trochę klasyczne, nauszne słuchawki wyglądające jednocześnie bardzo nowocześnie.
Do wyboru mamy dwie wersje kolorystyczne, czarno-grafitową i brązowo-srebrną. Każda z nich może się podobać na swój sposób, ja jednak osobiście wybieram wersję czarno-grafitową. Nauszniki pokryte są syntetycznym materiałem, a ich konstrukcja wykonana jest z aluminium, które w wersji czarnej jest anodyzowane, a w brązowej ma naturalny, srebrny kolor. Aluminium pokrywające zewnętrzną część nauszników jest prążkowane, tworząc bardzo ciekawy efekt. Pałąk słuchawek od wewnątrz wyściełają poduszki pokryte oddychającym materiałem. Po zewnętrznej stronie mamy skórę z przeszyciami w kolorze odpowiednio: czarnym lub brązowym. Prawdziwą skórę i prawdziwe przeszycia.
Wspomniałem, że słuchawki są duże, czyli nauszniki całkowicie zakrywają ucho. Konstrukcja nauszników w takim typie słuchawek ma ogromy wpływ na komfort użytkowania. Możemy znaleźć świetnie grający model, ale źle leżący na uchu i żadnej przyjemności ze słuchania mieć nie będziemy. Myślę, że moje ucho nie jest ani zbyt duże, ani zbyt małe i pewnie mieści się w europejskiej średniej. Słuchawki H6 dokładnie i delikatnie je otulały nausznikami wykonanymi z miękkiej gąbki pokrytej syntetycznym materiałem zapobiegającym poceniu. Nawet przez dłuższy czas mając je na uszach, nie czułem żadnego dyskomfortu.
Przyzwyczajeni do nowoczesnych konstrukcji słuchawek możemy zacząć szukać złącza USB czy też miejsca na baterię do redukcji szumów. W H6 nic takiego nie znajdziemy. Bang & Olufsen jest wierny zasadzie, że takie systemy mogą tylko psuć dźwięk. H6 nie ma żadnych aktywnych systemów poprawiania dźwięku ani redukowania szumów otoczenia. Wszystko co usłyszymy jest naturalnie produkowane przez 40-milimetrowe neodymowe głośniki. Szczytem ekstrawagancji jest możliwość podłączenia kabla sygnałowego do prawej lub lewej słuchawki. Przy czym drugie, niewykorzystane złącze staje się wyjściem dźwięku, do którego możemy podpiąć kolejne słuchawki, a potem kolejne i kolejne. Rozwiązanie idealne dla domowych silent disco!
Na kablu znajdziemy pilota do sterowania odtwarzaniem muzyki z iPhone’a lub MacBooka i to tyle, jeśli chodzi o ekstrawagancję.
Czas założyć słuchawki na uszy i ich posłuchać. Jak wspomniałem, leżą na głowie bardzo delikatnie i nie ma problemu, aby skoncentrować się na płynącej z nich muzyce. Ta zaś jest równie delikatna. H6 są najbardziej neutralnie grającymi słuchawkami, jakich miałem okazję słuchać. Nie ma co rozmawiać o lepiej grających tonach wysokich czy niskich, tu wszystko gra tak, jak nagrał to muzyk. Oczywiście warunkiem jest słuchanie muzyki z płyt CD lub bezstratnych plików dźwiękowych. W H6 szybko wychwycicie problemy z kompresją do MP3.
Jeśli utwór, którego słuchacie, będzie dobrej jakości, przekonacie się o prawdziwej sile słuchawek. Tony wysokie będą idealne, wokal w średnich tonach czytelny, bas zaś będzie się pojawiał dokładnie tam, gdzie powinien być. Wszystko to przy niesamowitej dynamice i precyzji odtwarzania dźwięków. Nie przydarzyło mi się, aby słuchawki dostały zadyszki nawet przy bardzo szybkich partiach basowych w hip-hopie. Przy czym trzeba zaznaczyć, że są to bardzo uniwersalne słuchawki i można w nich słuchać i hip-hopu, i muzyki poważnej.
BeoPlay H6 świetnie leżą na głowie, rewelacyjnie wyglądają i genialnie grają i są przy tym niesamowicie uniwersalnymi słuchawkami. Mogę je polecić każdemu, kto oczywiście ma wystarczającą ilość gotówki (około 1700 zł) i nie lata samolotami. Brak systemu wyciszania szumów może być w samolocie dużą wadą.
Słuchawki trafiły do nas dzięki uprzejmości Bang & Olufsen Sadyba.
Komentarze: 6
Używałem w samolocie, lot San Francisco – Frankfurt. Prawie 11 godzin. Słuchało się bardzo dobrze, słuchawki dają radę z tłumieniem odgłosu silników i samolotu, miałem głośność w iPhone ustawioną na 5 mniej od maximum (żółta kreska) i nie miałem powodów do narzekań. Cały czas miałem je założone, słyszałem muzykę bardzo dobrze, nie czułem jakiegokolwiek zmęczenia w związku z noszeniem ich przez tak długi czas.
Świetne zdjęcia! Czy słuchawki brudzą sie po jakimś czasie podczas normalnego użytkowania?
Pytam, bo jasna wewnętrzna strona nie wyglada na brudo-odporną. 🙁