TP-Link M5360
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 04/2014
W ubiegłym roku miałem okazję testować M5350 – mobilny router z modemem 3G od TP-Link. Teraz do recenzji otrzymałem następcę tego modelu, który jest niesamowity pod niemal każdym względem.
M5360 otrzymał zupełnie nowy wygląd. Występuje jedynie w białej wersji kolorystycznej, ma błyszczącą powierzchnię, a przód pokryto warstwą przezroczystego plastiku. Natychmiast skojarzył mi się ze starszymi iPodami oraz Magic Mouse. Urządzenie posiada niewielki, monochromatyczny ekran OLED, który wyświetla informacje na temat pracy urządzenia. Na dłuższym boku umieszczono włącznik oraz klapkę gniazda karty mini SIM i micro SD. Ponadto router posiada port micro USB (do ładowania akumulatora urządzenia) oraz pełnowymiarowe wyjście USB (do ładowania innych sprzętów). Obudowa ma kształt prostopadłościanu z lekko wypukłą przednią ścianą. Dół ma ścięte krawędzie, by urządzenie lepiej leżało w dłoni. Obudowa jest bardzo gruba, noszenie routera w kieszeni nie należy do najwygodniejszych. Jej wymiary są jednak usprawiedliwione pojemnością akumulatora – ma on aż 5200 mAh.
Producent zakłada, że router będzie pracował nawet przez 17 godzin na jednym cyklu baterii. Używanie w połączeniu z dwoma urządzeniami przez około 7 godzin nie pochłonęło nawet połowy ładunku – zakładam więc, że czas deklarowany przez producenta jest jak najbardziej osiągalny. Wiadomo jednak, że duży wpływ na zużycie energii ma zasięg sieci komórkowej – im częściej przełączamy się między nadajnikami, tym szybciej wskaźnik baterii pokaże zero. Niemniej jednak cały dzień pracy to doskonały wynik, dający ogromne możliwości. Wszelkie urządzenia posiadające jedynie Wi-Fi zaczynają być naprawdę mobilne, wystarczy połączyć je z routerem, spoczywającym w torbie. Wszystkie będą wykorzystywać to samo połączenie, co prowadzi do ograniczenia kosztów korzystania z mobilnego internetu – nie tylko nie trzeba dopłacać za modem w każdym sprzęcie, to na dodatek opłacanie jednego, większego abonamentu jest zawsze tańsze niż kilka mniejszych. Bateria może też służyć do ładowania innej elektroniki, wystarczy podłączyć ją do portu USB. Akumulator ładuje nawet iPada Air, dzieje się to jednak bardzo wolno. Baterie iPhone’ów oraz innych, mniejszych urządzeń, zapełniają się oczywiście szybciej.
Router wyposażony został w modem 3G, działający w standardzie HSPA+. Oferuje więc prędkość pobierania do 21,6 Mb/s oraz wysyłania do 5,76 Mb/s. Do pełni szczęścia brakuje LTE. O ile w urządzeniach mobilnych nie potrzebowałbym oferowanych przez tę technologię prędkości, to już w przypadku, gdy router działałby jako główne źródło internetu w domu, czułbym pewien niedosyt. Działanie modemu jest wzorowe – błyskawicznie znajduje sieć po uruchomieniu, nie występują też żadne problemy ze zrywaniem połączenia. Przeprowadzone testy prędkości dały za każdym razem zbliżone wyniki – w sieci Plus osiągnąłem prędkość rzędu 3,1 Mb/s pobierania oraz 1,5 Mb/s wysyłania, ping wyniósł natomiast około 70 ms. Mój iPad Air w dokładnie tym samym miejscu (i w sieci 3G) uzyskał nawet niższe prędkości transferu. Niskie prędkości wynikały z miejsca, w którym przeprowadzałem test. Najwyższa prędkość, jaką osiągnąłem, to nieco ponad 15 Mb/s w przypadku pobierania oraz 3,2 Mb/s w przypadku wysyłania.
Do udostępniania połączenia wykorzystywane jest Wi-Fi, działające w paśmie 2,4 GHz, w standardzie b, g i n. Konfigurator (dostępny za pośrednictwem przeglądarki) pozwala na ustawienie standardu oraz kanału, ponadto sieć może być zabezpieczona hasłem szyfrowanym protokołem WPA2. Router umożliwia również skonfigurowanie serwera DHCP i filtrowanie adresów MAC. Z poziomu przeglądarkowego menu można też wysyłać i odbierać wiadomości SMS, o ile wykorzystywana karta SIM na to pozwala. Działa to jednak przeciętnie, wymaga ręcznego wprowadzania numeru. O nowej wiadomości informowani jesteśmy jedynie za pomocą komunikatu na ekranie routera. Z tych powodów funkcja ta pozostaje jedynie ciekawostką, może i przydatną w kryzysowej sytuacji, ale jednak niewygodną w obsłudze. Kolejnym z dodatków jest wbudowany czytnik kart micro SD. Router nie pełni funkcji NAS, dlatego też dostęp do pamięci jest możliwy jedynie po przewodowym podłączeniu urządzenia do komputera. Szkoda, że producent nie zdecydował się na rozszerzenie możliwości urządzenia o współdzielenie danych na pamięci zewnętrznej – przy bezproblemowej obsłudze nawet 10 połączeń Wi-Fi byłaby to naprawdę wielka zaleta.
Wszystkie informacje odnośnie pracy urządzenia pojawiają się na wyświetlaczu OLED. Pomimo niewielkich wymiarów pokazuje on zasięg, operatora, aktualną prędkość wysyłania i pobierania, sumę zużytego transferu, liczbę aktywnych połączeń Wi-Fi, tryb pracy urządzenia, liczbę wiadomości SMS oraz stan baterii. To naprawdę dużo, jak na tak mały ekran. Krótkie wciśnięcie bocznego przycisku wygasza go lub wybudza. Nieco dłuższe przełącza router do trybu pracy jako ładowarka – wszystkie funkcje sieciowe zostają wtedy wyłączone, a urządzenie służy wyłącznie za źródło energii dla podłączonej przez USB elektroniki. Długie przytrzymanie przycisku wyłącza urządzenie. Obsługa jest więc bardzo prosta – podobnie jest z ustawieniem sieci przez przeglądarkę. Wszystkie dane do przeprowadzenia wstępnej konfiguracji umieszczone są na obudowie urządzenia. Interfejs jest na tyle prosty, że nawet początkujący użytkownik nie powinien mieć problemu ze zmianą hasła sieci czy podejrzeniem statusu połączenia.
M5360 jest bardzo udanym urządzeniem. Zapewnia stabilne połączenie z siecią, i to przez cały dzień. To zrobiło na mnie największe wrażenie – wszystkie moje urządzenia mogłyby być pozbawione własnych modemów, a i tak nie miałbym problemu z dostępem do internetu. M5360 nie powala ogromem funkcji, za to świetnie wywiązuje się z podstawowych zadań, a to jest dla mnie najważniejsze.
Komentarze: 6
Czy ktoś próbował podobny Router WiFipartner RM5000+? Jaka jest różnica w porównaniu z tym TP-Link’iem 5360?