Recenzja Garmin VivoSmart – dobra karma
Mężczyźni rozróżniają trzy rodzaje kolorów – zajefajne, fajne i… ch*****. Po raz pierwszy od dłuższego czasu otrzymałem urządzenie do testów w kolorze, który nie zalicza się do tej ostatniej kategorii, nie przyprawia mnie o mdłości i w którym nie wstydzę się wyjść na dwór.
Czarny VivoSmart wygląda znakomicie i nawet zdjęcia producenta są mylące – jest jednolity i wygląda jak coś, co nosiłby Bond. James Bond. Ten dbający o swoją kondycję, czyli nie Daniel Craig.
Patrząc na nowego VivoSmarta i porównując go wizualnie do VivoFita, którego miałem przyjemność niedawno testować, mam wrażenie jakbym patrzył na nowoczesnego mclarena P1 podczas gdy jego poprzednik (który jest nadal w sprzedaży) bardziej przypomina fiata 125p z bagażnikiem pełnym kanistrów z benzyną. VivoFit rzeczywiście potrafił rok trzymać na baterii, ale poza tym nie potrafił wiele. VivoSmart z kolei wielu osobom może zastąpić „inteligentne” zegarki, tyle upchnięto w nim funkcji.
Standard w opaskach
Nasz nowoczesny bohater również potrafi mierzyć kroki, dystans, szacować spalone kalorie, automatycznie tworzyć dzienne cele, pokazywać czas, ponaglać nas do ruchu, monitorować sen i łączyć się przez Bluetooth z telefonem. Dodano mu jednak kilka innych funkcji.
Ekran
VivoSmart ma dotykowy ekran OLED schowany pod półprzezroczystą gumą samego urządzenia. Dopóki jest wygaszony, opaska wygląda jak kawałek gumy, ale jak się zaświeci, to informacje wydają się zalane w jego wnętrzu. Efekt po paru tygodniach nadal mi się nie znudził – wygląda to bardzo nowocześnie i minimalistycznie. Można też regulować jego jasność – przy domyślnych ustawieniach niestety nie widać nic na słońcu, a wieczorem jest z kolei zbyt jasny. Ustawiłem go na minimum, co wymusza zrobienie daszku drugą ręką, aby przeczytać, co jest na nim napisane, ale przynajmniej nie denerwuje mnie wieczorem.
Ekran automatycznie się wygasza, jak na niego nie patrzymy. Włącza się go podwójnym i wyraźnym stuknięciem w ekran. Można też po prostu podnieść rękę przed twarz, tak jak byśmy to robili z tradycyjnym zegarkiem – zapala się wtedy automatycznie. Mniam!
Automatyczna synchronizacja
W odróżnieniu od VivoFit, którego trzeba było ręcznie synchronizować, VivoSmart robi to automatycznie. Niestety połączenie Bluetooth 4.0 jest cały czas aktywne, więc wpływa to niekorzystnie na stan baterii telefonu… chyba że macie 6 Plusa.
Powiadomienia
Skoro już VivoSmart jest cały czas podłączony do telefonu, to przy okazji korzysta z tego faktu i wyświetla wszystkie powiadomienia, które pojawiają się w Centrum powiadomień na iPhonie oraz pokazuje, kto do nas dzwoni. Każda nowa informacja oznacza wibrację nadgarstka.
Wyłączyłem tę funkcję po jednym dniu – to nie dla mnie, chociaż wiem, że wielu z Was to doceni.
Alarm
Można również skorzystać z ciekawej funkcji lokalizowania naszego smartfona i powiadamiania nas, jeśli o nim zapomnimy. W tym pierwszym przypadku za pomocą opaski możemy wyzwolić sygnał dźwiękowy w telefonie (oczywiście pod warunkiem, że jest w zasięgu opaski), a w drugim opaska zacznie wibrować i brzęczeć, jeśli straci połączenie z iPhone’em. Dla zapominalskich jak znalazł.
Pilot do VIRB
Jeśli przypadkiem posiadacie Garmin VIRB – action cam podobny do GoPro – to możecie nim sterować bezpośrednio z opaski. Jako że nie mam VIRB, to siłą rzeczy nie mogę nic powiedzieć o wygodzie takiego rozwiązania.
HRM
VivoSmart, podobnie jak VivoFit, wspiera urządzenia do mierzenia tętna w standardzie ANT+. Łączą się one automatycznie z urządzeniem po wejściu do odpowiedniego menu lub po uruchomieniu funkcji pomiaru treningu. W komplecie otrzymałem pasek na klatkę piersiową z czujnikiem pomiaru tętna – jest dokładnie taki, jaki można znaleźć u wielu innych producentów na rynku, czyli poprawny. Testowałem go również z moim Scosche Rhythm+ – również wykrywa go i działa poprawnie.
Zaletą stosowania czujnika tętna, który łączy się bezpośrednio z opaską, jest brak konieczności zabierania ze sobą smartfona, a to dla wielu osób może być bardzo ważne. Niestety VivoSmart nie ma wbudowanego GPS-a.
Precyzja
Algorytm mierzenia kroków niestety nie zmienił się względem VivoFit. Podczas jazdy samochodem nabija kroki jak oszalały. Wyjechaliśmy wieczorem z Warszawy – na iPhonie, VivoSmart i Jawbonie UP24 liczniki wskazywały po około 4000 kroków, a różnice pomiędzy nimi wynosiły około 5% na plus i minus. Po dojechaniu do Wrocławia VivoSmart wyświetlał ponad 8000 kroków, a iPhone 6 i UP24 nadal trwały przy swoich czterech tysiącach. To w zasadzie największa wada tego urządzenia i dotyczy również przemieszczania się komunikacją miejską – mam nadzieję, że zostanie w końcu poprawione.
Obsługa
VivoSmart jest odporny na wodę (5 atm), więc można w nim nawet chodzić na basen, a według producenta bateria wytrzymuje tydzień. U mnie w praktyce było to nieznacznie dłużej. Wynika to zapewne z faktu, że obniżyłem jasność ekranu.
Najbardziej jednak intrygowało mnie to, jak rozwiązano menu oraz wyświetlane na nim informacje. Jako że opaskę można założyć na cztery różne sposoby – na lewą lub prawą rękę i w dwóch kierunkach – to przy pierwszej konfiguracji należy zdefiniować, w którą stronę mają się wyświetlać treści. Robi się to z poziomu aplikacji na iOS, Garmin Connect. Przy okazji można też ustawić, co ma się na niej wyświetlać, a co nie.
Informacje na ekranie wyświetlane są pionowo, aby wygodnie było je czytać. Przewijamy je po dłuższej płaszczyźnie gestem palca. Aby dostać się do menu, wystarczy przytrzymać palec na włączonym ekranie – tam możemy skonfigurować podstawowe parametry, włączyć lub wyłączyć Bluetooth oraz rozpocząć trening lub przełączyć opaskę w tryb nocny, który mierzy sen. UI jest proste w obsłudze, ale scrollowanie powiadomień, szczególnie dłuższych, jest na tyle irytujące, że wolałem po prostu wyjąć telefon z kieszeni. Być może jestem już za stary na to po prostu.
Piętą achillesową całości jest aplikacja Garmin Connect – sama w sobie nie jest zła i wspiera od niedawna HealthKit, więc automatycznie loguje treningi chociażby w My Fitness Pal, z którego korzystam, ale przydałoby się jej odświeżenie oraz uniezależnienie od internetu. Jeśli nie mamy zasięgu Wi-Fi lub sieci komórkowej, to możemy zapomnieć o wyświetleniu w niej czegokolwiek – może to być szczególnie irytujące za granicą.
Na koniec
Garmin VivoSmart to obecnie jedna z najładniejszych inteligentnych opasek, jakie można kupić. Do szczęścia brakuje jej w zasadzie tylko modułu GPS, ale biorąc pod uwagę rozmiar baterii, to Bond, James Bond, nie zdążyłby nawet zaciągnąć do łóżka żony swojego arcywroga, a już musiałby szukać gniazdka. Przy okazji ciekawie rozwiązano ładowarkę USB – bardzo pewnie trzyma Garmina w sobie i nie grozi mu wypięcie się, ale niestety kosztem są znacznie jej wymiary.
Jeśli szukacie czegoś lepszego od Jawbone UP24, to właśnie znaleźliście odpowiedni produkt, ale pamiętajcie o tym, że mierzy kroki również w samochodzie. Może to i dobrze? Oszukuję się przynajmniej, że prowadzenie pojazdów również spala znaczne ilości kalorii…
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2014
Komentarze: 7
Napisałeś , że opaska monitoruje sen, czy rownież posiada funkcje wybudzania? Dziękuje za odpowiedz.
Mężczyźni znają kolory zajebisty, chu..wy i pedalski.
Mam to coś i mierzenie kroków to jest pomyłka. Gdyby nie dodatkowa fukcjonalność nadawałoby się tylko do śmietnika. Zwykłe mycie zębów (noszę na prawej ręce bo na lewej mam analogowy zegarek) nabija paręset kroków. Dno! Gra na fortepianie – godzina i 10000 kroków z bańki.
Opaska potrafi budzić wibracją ale nie robi tego w żaden “inteligentny” sposób. Po prostu – zwykły alarm.
Dlaczego jest napisane ze nie zużywa baterii chyba ze mamy 6Plus?
Ile trzyma bateria w tej opasce?
Jaka jest jej cena?
Moja żona używa Vivosmarta od kilku miesięcy i nie zaobserwowaliśmy naliczania kroków podczas jazdy samochodem. Na drodze z Polski do Włoch (1500km) nie dodał żadnych dodatkowych, których nie powinien.
Odkopuje :P ta opaska jest piękna, szkoda że nie ma wbudowanego czujnika tętna(HR). Pojawił się już model VivoSmart HR lecz spier****i w nim wygląd! :(