Wodoodporna obudowa na Apple Watch
Do oficjalnej premiery Apple Watch musimy jeszcze trochę poczekać, ale już teraz deweloperzy oraz producenci akcesoriów przygotowują swoje produkty dla tego smartwatcha. LunaTik – firma kojarzona między innymi z paskami do iPoda nano 6. generacji, zapowiedziała podobny dodatek do Apple Watch.
Obudowa na Apple Watch, nazwana Epik, zapewni mu odporność na działanie wody. Wg słów Tima Cooka zegarek jest na tyle szczelny, że można z nim brać prysznic, niemniej jednak rozwiązanie LunaTik ma dać mu jeszcze wyższą odporność. Obudowa ma bowiem zabezpieczać nie tylko przed oblaniem zegarka, ale też pozwoli z nim pływać, wytrzyma więc znacznie wyższe ciśnienie wody.
LunaTik nie udostępniło na razie praktycznie żadnych informacji odnośnie rozwiązań konstrukcyjnych, widać jednak, że obudowa wykorzystywać będzie najprawdopodobniej mocowanie paska Apple Watch. Pasek przy Epik nie jest bowiem jednym ze standardowych rozwiązań Apple, ponadto śrubki przy nim sugerują, że będzie wymienny.
Data premiery oraz cena Epik nie jest na razie znana. Ma jednak szansę stać się popularnym dodatkiem do Apple Watch, docenią go zwłaszcza ci, którzy zamierzają uprawiać w nim sport i obawiają się o jego wytrzymałość.
Źródło: 9 to 5 Mac, Epik Watch
Komentarze: 4
Good News :-)
Tzn że co…?
Zegarek dla sportowca wysiądzie od potu?
Wielki był bez dodatkowego badziewia. Teraz przypomina to klepsydrę na nadgarstek.
“docenią go zwłaszcza ci, którzy zamierzają uprawiać w nim sport”
Przepraszam, chyba poranny, kilkunastominutowy jogging. Bo chyba nikt uprawiający sport ciut poważniej, niż tylko poranne kilka skłonów + przebieżka 1 km wokół domu nie weźmie na serio “tego czegoś” od Apple?
Dlaczego? Proste-włączając ten “zegareczek” na poranny 45 minutowy jogging wraz z czujnikami okaże się, że po powrocie mamy około 35-40% baterii. A taka ilość jak już ptaszki ćwierkają nie wystarczy nawet do 12 w południe.
Czyli jak…od 12:05 nowy Apple Watch, czy konieczność zycia “amejzingiem” i szukanie gniazdka prądowego (oczywiście wraz z noszeniem całego kompletu typu ładowarka i kabelek).
Prawda jest taka, Apple wypuszcza produkt modowy – świecidełko. Taki gadżeci co ma ładnie wyglądać, niekoniecznie dobrze działać.
Ma niby mieć funkcję “sport”, ale wiadomo jak wygląda życie. Przy 4h “zycia” baterii w tym “czymś” o sporcie mozna zapomnieć.
Pozostaje jedynie klikanie raz na jakiś czas w ekranik “zobacz godzinę” i wysłanie przy okazji serduszka “jeszcze zyję”.
Idiotyzm goni idiotyzm.
Kolejną sprawą są powiadomienia. Wybaczcie “Panowie Szlachta”, ale chyba nikt mi nie napisze (powie), że na takim ekraniku da się odczytać pełną wiadomość tekstową. Zresztą w 90% odczytując – odpisujemy na wiadomość.
Efekt – konieczność w 100% sięgnięcia po smartphone’a!
Czyli mam męczyć wzrok i odczytać na tym ekraniku “news”, by sięgnąć po telefon i odpisać?
Na rynku są zegarkie sportowe, które w swoim przeznaczeniu zjadają produkt Apple jako przystawkę. Do tego świetnie sprawdzają się jako zegarek.
Są zegarki bardzo ładnie wykonane (koperta) z funkcjami sportowymi. Oczywiście w tym przypadku funkcji jest mniej, ale sam zegraek wskazuje czas dłuzej niż 4 godziny.
Tak, wiem -żaden z nich nie ma funkcji “miziania” po ekranie i wysyłania serduszek. Zgadzam się też, że poza zegarkami dla dzieci, żaden poważny zegarek tak sportowy, jak i klasyczny nie ma “cyferblatu” z Myszką Miki.
Ale nie dajmy się zwariować! Może pora otworzyć oczka i szczerze przyznać, że Apple wciska usilnie kawał bubla…do końca samo nie wiedząc, czy ma to byc produkt dla przedszkola, dla modowych “pip”, czy dla ludzi kochających aktywność.
Myślę, a nawet jestem pewny, że szybciej padnie AppleWhat? niż 72 latek biegnący swój pierwszy półmaraton.
Moje pytanie – zasadność zakupu tego “czegoś”?