Czym jest iPad?
Pierwsza publicznie dostępna reklama iPada, pokazana niedługo po premierze tabletu w 2010 roku, pytała: „Czym jest iPad?”. Ku zaskoczeniu widzów, narrator zamiast prostej odpowiedzi opisywał iPada. Na końcu pada stwierdzenie, że już wtedy był rewolucją, a to dopiero początek. Na reklamę zwróciłem szczególną uwagę dzisiaj, prawie 5 lat po jej emisji. Czy zapowiadana rewolucja przyszła? To na pewno. Ale czy znamy odpowiedź na to, czym jest iPad?
Jeszcze przed startem sprzedaży wiele osób odpowiadało „większym iPhone’em”. Po części mają rację. Podobnie jak iPhone, iPad jest wpakowany w metalową obudową, zaś szklany front dominuje ekran dotykowy. Różnica jest taka, że gdy telefon zatrzymuje się na przekątnej 5,5″ w proporcjach 16:9, iPad oferuje wyświetlacz nawet 3,5 razy większy. Użycie słowa „większy” w odpowiedzi jest więc w pełni uzasadnione. Gorzej z resztą. Wystarczy zajrzeć na specyfikację tabletu, żeby odkryć znaczenie mocniejszy procesor A8X oraz 2 GB pamięci RAM. „Mocniejszy, większy iPhone”? Patrząc na urządzenia przez pryzmat sprzętu – tak. Ale na finalny produkt składa się jeszcze oprogramowanie. Spróbujmy innego podejścia.
W dzisiejszych czasach, gdy szukamy odpowiedzi na jakieś pytanie, zazwyczaj sięgamy po jedno z dwóch źródeł: Google (ogólniejsze) oraz Wikipedia (dokładniejsze). To drugie to internetowa encyklopedia tworzona przez miliony internautów, a iPada definiuje tak: „tablet przedsiębiorstwa Apple”. Niezbyt pomocne. Całe szczęście, za słowem „tablet” stoi kolejna definicja: „przenośny komputer większy niż telefon komórkowy lub smartfon, którego główną właściwością jest posiadanie dużego ekranu z zastosowaną technologią Multi-Touch”. Lepiej. Ale zaraz – zapytacie – komputer?
Czy przed chwilą nie nazywaliśmy iPada telefonem?
Słynny youtuber, Marques Brownlee, znany w sieci jako MKBHD w swojej recenzji iPada Air poprzedniej generacji nazwał go najlepszą przenośną konsolą do grania. Tim Cook mówił o iPadzie jako o aparacie – szybki wypad do dowolnej z atrakcji turystycznej pozwala potwierdzić tę tezę. Wojtek Pietrusiewicz określił swojego iPada mianem maszyny do pisania. Znam osoby, dla których to najlepszy czytnik e-booków. Dla niektórych iPad to faktycznie jedyny komputer, z którego korzystają.
Kto z nich ma rację?
Prawda leży gdzieś pośrodku. iPad faktycznie świetnie się sprawuje jako narzędzie do komunikacji. FaceTime jest znacznie wygodniejszy od tradycyjnych rozmów, podobną przewagę nad SMS-ami ma iMessage. Trudno znaleźć na rynku przenośną konsolę, która wytrzyma tyle na baterii co iPad, oferując takie bogactwo łatwo dostępnych, tanich gier. Wielki ekran, który działa jako wizjer, a także setki aplikacji pozwalających na obróbkę zdjęć bez konieczności przenoszenia ich na osobne urządzenie z całą pewnością przyciągają osoby szukające prostego aparatu. Wojtek mówi, że tablet jako jedyne urządzenie pozwala mu skupić się na tekście.
Czyli iPad jest wszystkim?
Trochę tak. To komputer, który dzięki przybraniu formy przerośniętego smartfona pozwala na złudzenie korzystania z produktu stworzonego specjalnie do wykonywania zadania, którego od niego wymagamy. Jeśli dobierzemy odpowiednie oprogramowanie oraz akcesoria, możemy wycelować iPada dokładnie w źródło problemu, który chcemy rozwiązać, a następnie precyzyjnie go wystrzelić.
Więc dlaczego jeszcze korzystamy ze standardowych komputerów?
Na to pytanie świetnie odpowiedział twórca bloga Minimally Minimal, Andrew Kim: „[iPad] To jest komputer osobisty, który był nam obiecywany przez ostatnią dekadę, ale my po prostu nie jesteśmy gotowi zaakceptować ten fakt”. Ostatnia część zdania jest kluczowa. Z jakiegoś powodu w naturze ludzkiej leży nieuzasadniona konieczność używania armaty do zabicia muchy. Ile to razy widziałem osoby przycinające zdjęcie w Photoshopie bądź piszące notatki w Wordzie! Nie zrozumcie mnie źle, każdy może używać tego, na co ma ochotę, ale w tych wypadkach skorzystanie z oprogramowania stworzonego specjalnie do tego celu będzie efektywniejsze i wygodniejsze. Podobnie jest z iPadem.
No tak, ale przecież jest wiele rzeczy, których na iPadzie nie zrobię!
Czy na pewno? Zapytałem o to Pawła Orzecha, prawdopodobnie najbardziej zakręconego na punkcie korzystania tylko z iPada człowieka, jakiego znam:
− Na co dzień wykorzystuję iPada do tego, żeby czytać i pisać w socialach, oglądam filmy i seriale z serwera domowego, słucham muzyki, czytam RSS-y, książki i Instapaper – zaczyna Paweł. − Przygotowuję prezentacje do pracy, edytuję swoje dokumenty i ostatnio nawet – robię frontendy na iPadzie. Tak więc wszystko, poza hardkorowym kodowaniem, prowadzeniem dużych rozmów konferencyjnych i nagrywaniem podcastu mogę robić na iPadzie. I robię to. Docelowo chciałbym zrezygnować z Maca (albo chociażby z MBA, a w domu miałbym iMaca) po to, żeby iPad był takim prawdziwym PC jako personal computer.
Paweł nie tylko odnosi się do słów Kima cytowanych wcześniej, ale również zwraca uwagę na jedną rzecz: sam siebie zaskakuje tym, co może robić na tablecie.
Podobnym przykładem jest moja Mama, która początkowo była bardzo sceptycznie nastawiona do idei tabletu. Zaczynała powoli, od przeglądania na nim internetu. Z czasem podpięła do niego swojego maila, zainstalowała Skype’a. Kolejnym krokiem było przekonanie się, że prowadzenie bankowości z iPada jest znacznie wygodniejsze. Ciągle jednak – ze względu na swoją pracę – używała laptopa do korzystania z arkuszy kalkulacyjnych. Pewnego dnia i ta bariera pękła.
Trzeba by tego spróbować
Oczywiście! Swego czasu określiłem iPada najmniej potrzebnym urządzeniem, jakie posiadam, które jednocześnie najtrudniej byłoby mi sprzedać i dotychczas uważam to za kwintesencję tabletu. Nie otwiera on nowych możliwości, raczej pozwala osiągnąć cel w zupełnie inny sposób. Korzystając z iPada można skupić się na tym jednym, konkretnym zadaniu i się w nim zatopić.
Apple dostarcza sprzęt. Programiści dostarczają aplikacje. Co z tym zrobisz, zależy tylko od Ciebie. Właśnie dlatego iPad jest pierwszym prawdziwie osobistym komputerem.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 03/2015
Komentarze: 6
iPad jest kompromisem (złotymśrodkiem) pomiędzy smartfonem i komputerem/laptopem.
Przy odpowiednim oprogramowaniu jest w stanie połączyć zalety obu tych urządzeń i jednocześnie nie powielać ich wad.
Wg mnie jedynym brakiem iPada jest interfejs pozbawiony elementów interfejsu komputerów stacjonarnych umożliwiający od czasu do czasu użyć myszki. Po prostu czasami palec wraz z dłonią zasłania zbyt wiele i jest za mało precyzyjny.
Ja tam wszystko ogarniam na iPadzie i iPhonie (od śmiechów-chichów po produktywistkę stosowaną). MacBooka mam leżeć niewłączanego już ponad tydzień. Komputer jeśli już do czegoś ma być użyty to najwyżej do bardziej dogłębnego zarządzenia np. kontem w iTunes i do przerabiania (za pomocą Torrenty+Handbrake) divixów (i dvd) do iTunes (mpeg-4) dla urządzeń z iOS (iPad, iPhone, AppleTV). Rzeczy których od Apple już nie kupię to stacjonarne Maci, iMaci i MacBooki (ewentualnie rozważę średnią lub podstawową wersję Mac mini). Apple TV też już kolejnych nie będę nabywał. Jeśli już, to jakiś soundbar z Bluetooth (AirPlay) do muzy. Kable to mam tylko USB–Lightning (do ładowania iOSowych) i USB–mikro-USB (od routera kieszonkowego, też tylko do ładowania jego baterii).
Myślę, że podobnie jak iPhone, iPad przetarł drogę innym producentom i udowodnił, że jednak takie urządzenie ma racje bytu => da się je sprzedać i na nim zarobić. Tablet, to doskonałe narzędzie do konsumpcji treści, gdzie interfejs dotykowy sprawdza się rewelacyjnie. Niemniej nie oszukujmy się, że jest to optymalne narzędzie pracy do pisania tekstów czy pracy z arkuszem kalkulacyjnym. Oczywiście, da się. Nie neguje tego. Sam piszę ten komentarz z telefonu, jednak nie jestem hipokrytą i nie bede udawać, że pisanie na 4-calowym ekranie jest wygodniejsze od pełno-wymiarowej klawiatury. Z uśmiechem czytam artykuł, bo jest w nim wiele racji, jednak moim zdaniem na iMagazine i innych portalach traktujacych o produktach z jabłuszkiem przewija sie zbyt duzo artykułów pt. IPad only, które są delikatnie mówiąc mocno naciągane i odnoszę wrażenie stwarzają wizję, jakoby na iPadzie można zrobić niemal wszystko to, co na laptopie/desktopie. A to przecież nie do końca prawda, prawda? :) Nie zrozumcie mnie źle, nie odbieram nikomu prawa do korzystania z excela na IPadzie! Co więcej, nie odbieram nikomu prawa do korzystania z excela na iPhonie! Pod Windowsem również możemy odpalić wirtualna klawiaturę i wprowadzać znaki za pomocą myszki. Analogicznie możemy sterować kursorem muszki za pokocą strzałek. Czy to jest możliwe? Absolutnie tak! Czy to jest wygodne, absolutnie nie :) Takich absurdalnych przykładów mógłbym podać więcej, ale przecież nie o to chodzi. W niektórych sytuacjach np. w podróży iPad umożliwi wykonanie tych samych zadań, co “ciężki” laptop, jednak połączenie pełnej klawiatury i myszki jest i zawsze będzie szybszym sposobem na wprowadzanie / edycje danych niż interfejs dotykowy z dotyką klawiaturą. Bo przecież wlasnie o to w tym chodzi – o interfejs, a nie o model czy markę urządzenia. Miejcie to na uwadzę :) Jak ktoś kiedyś powiedział: “nie wszystko co możliwe, nie koniecznie jest zdrowe”. Bądźmy efektywni i ergonomiczni, bo nawigacja po stronach internetowych za pomocą klawiszy tab i Enter rownież jest możliwa….
Ależ ja nie twierdzę, że na iPadzie da się zrobić wszystko. Wręcz przeciwnie, sam nie jestem zwolennikiem iPad-only i odliczam dni, kiedy wrócę do pełnego OS X. Niemniej do niektórych zadań iPad zwyczajnie nadaje się lepiej, niż “tradycyjny” komputer i o tym właśnie piszę w powyższym artykule. A czy sama wizja iPad-only jest naciągana czy nie, to już musisz ocenić samemu. Ja widzę, że nie jest za każdym razem gdy odwiedzam swoich Rodziców. ;-)
Dopisek: paradoksalnie, zatwierdzając ten komentarz napisany na iPadzie omyłkowo pacnąłem w link, który pojawił się w miejscu klawiatury gdy ta zniknęła. Ot, taka specyfika korzystania z ekranów dotykowych.
Na iPadzie robi się nie tylko więcej, ale lepiej, za sprawą aplikacji, które w pełni wykorzystują potencjał architektury iPhone/iPada i iOS. Analogii i alternatywny tegoż potencjału na próżno szukać na PieCu/desktopie/laptopie z winodozą itp. lub na Macach, bo zwyczajnie pewne aplikacje są dostępne wyłącznie na iOS, np. Procreate. Nie wiem skąd też przekonanie, że używanie produktów mikorosoftu to jakaś konieczność (a tym bardziej — buahahaha — jakaś wyjątkowość lub świetność). Osobiście, jeśli już na własne potrzeby korzystam z arkusza, to używam Numbers. iPad jest osobistym, personalnym urządzeniem i w takim charakterze jest na 101% w stanie zastępować Maca (lub PieCa). I najważniejsza rzecz, której zwłasza w windo-polsce nie rozróżnia się: iPad to iPad, a nie tablet. Tak samo np. Lexus to Lexus, a nie samochód.
Masz 100% rację. W AppStore jest masa aplikacji do zastosowań profesjonych. Często mają one świetnie zaprojektowany UX/UI zapewniając optymalny workflow. Pełna zgoda. Nie zmienia to faktu, że edytowanie arkuszy kalkulacyjnych na iPadzie będzie przynajmniej 10x wolniejsze niż PC / Laptop + myszka. Niezależnie czy korzystasz z MS Excel czy arkuszy Google Docs czy Libre Office. To taka dosyć mocno podstawowa funkcja “osobistego komputera”. Na tabletach można poedytować co najwyżej. Takich przykładów oczywiście jest więcej. Wniosek płynie taki, że laptop będzie zawsze bardziej optymalnym(drukarka, skaner, port LAN) rozwiązaniem dla przeciętnego Kowalskiego. Mimo, że iPad Air 2 jest dostępny juz od 2099 zł i ma dziesiątki zalet nokautujacych PC / laptopy. Nie zmienia to faktu, że przeciętna osoba jest bardzo często skazana na prace z formatami .docx .xls. Nie ma komfortu na iPad only. Office, który notabene na OSX jest mocno zbugowany, często jest dla wielu osób podstawowym narzędziem pracy. Nie kreujmy wrażenia, ze jest inaczej, bo potem są osoby, które źle zrozumiały artykuł i pomyślały, że iPad im na studiach laptopa z Windowsem zastąpi. Just sayin’ ;)