JCPAL Casense Ultra-thin Case
Obłe krawędzie iPhone’a 6 Plus sprawiają, że noszę go w etui zdecydowanie częściej niż poprzednie modele smartfonów Apple. Do testu otrzymałem jedno z najprostszych, ale i najładniejszych, jakie dotąd widziałem.
Apple nie potrafi zrobić wytrzymałego etui. Silikonowe dość szybko się niszczy, a na skórzanym błyskawicznie powstają zabrudzenia, których nie sposób usunąć (szczególnie na tych jasnych wersjach). Ich niewątpliwą zaletą jest za to bardzo funkcjonalne wzornictwo, które nie ingeruje mocno w sposób, w jaki korzystam z telefonu. JCPAL stworzyło podobne etui, tyle że jest całkowicie przezroczyste, a dodatkowo zrobione z gumy i plastiku, więc pewnie leży w dłoni, ale też jest przyjemne w dotyku. Casense w wersji Ultra-thin pogrubia telefon jedynie nieznacznie, zapewnia za to całkowitą ochronę wszystkich krawędzi oraz tyłu obudowy. Boczne przyciski są przykryte, na spodzie mamy natomiast otwory na mikrofon, głośnik, przełącznik wyciszenia i złącza. Z tyłu znalazło się też wycięcie na aparat z czarną ramką, eliminującą odbicia światła. Obiektyw nie wystaje za obrys obudowy, więc telefon może leżeć na stole bez obaw, że ten element się porysuje.
O etui Apple można praktycznie zapomnieć – nie utrudnia w żadnym stopniu używania telefonu. Z JCPAL jest odrobinę inaczej. Przykryte grubszą warstwą gumy przyciski działają doskonale, a wgłębienie na przełącznik wyciszenia jest na tyle głębokie, że bez trudu można go używać. Problem pojawia się jednak podczas podłączania akcesoriów przez Lightning. Zauważyłem to po raz pierwszy, gdy chciałem podpiąć iPhone’a do doka HiRise. Niestety, kabel nie kontaktował, bo nie był wpięty wystarczająco głęboko (oczywiście mogłem wykorzystać inne mocowanie w HiRise, ale nie o to tutaj chodzi). Podobnie było z i-FlashDrive, który również nie działał, a także z adapterem z 30-pinowego złącza Dock na Lightning. Za każdym razem zmuszony byłem zdejmować etui, by skorzystać z tych akcesoriów. Warto więc mieć to na uwadze, szczególnie jeśli do telefonu podłączacie coś więcej niż oryginalny kabel Lightning. Ze słuchawkami jest podobnie – te z wąską wtyczką pasują, ale już większe końcówki nie mieszczą się, nie da się ich do końca docisnąć.
Największą zaletą Casense Ultra-thin jest to, jak dobrze leży w ręce. Dzięki gumowym krawędziom nie wyślizguje się z dłoni, a niewielka grubość obudowy sprawia, że całość bardzo łatwo objąć. Jakość spasowania gumy i plastikowego tyłu jest świetna, podobnie zresztą jak precyzyjne wycięcie krawędzi. Nie ma mowy o ostrzejszych elementach i innych niedoróbkach. Nie jest jednak idealnie – plastikowy tył jest bardzo podatny na zarysowania. Po kilku tygodniach ma tyle różnych śladów, zarówno drobnych, jak i głębokich, że zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie włożyłem go do jednej kieszeni z garścią gwoździ i nie przebiegłem z tym maratonu. Co najlepsze, noszony dokładnie tak samo telefon bez żadnego zabezpieczenia nie dorobił się przez pół roku żadnej, najmniejszej nawet ryski. Okazuje się, że materiał, na który zdecydowało się JCPAL, jest po prostu kiepski. Jestem tym bardzo zawiedziony – o ile z podłączaniem akcesoriów da się wytrzymać, to już zniszczone po zaledwie miesiącu etui wygląda fatalnie i nieszczególnie chce się go używać.
Ogólnie bardzo polubiłem się z Casense Ultra-thin. Doskonale leży w dłoni, nie jest krzykliwe i nie przeszkadza w większości codziennych czynności. Po miesiącu mój entuzjazm opadł, czego powodem jest bardzo delikatny plastik z tyłu obudowy. Rysuje się na wszystkie możliwe sposoby, co wygląda po prostu źle. Z tego też powodu etui będzie towarzyszyć mi jedynie podczas biegania, wrzucone do kieszeni bluzy. W pozostałych sytuacjach wolę nosić już niezabezpieczony telefon. Nie dość, że lepiej wygląda, to też, paradoksalnie, zdecydowanie mniej się rysuje.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 04/2015
Komentarze: 2
Jest taka obudowa w wersji dla iPhone 5S?
Do iPhone 7 Plus nie polecam. Codziennie trzeba czyścić kurz oraz pyłki na krawędzi.