Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Zasilanie od PNY

Zasilanie od PNY

0
Dodane: 9 lat temu

Liczba urządzeń, które ze sobą na co dzień noszę, sprawia, że zawsze wolę mieć przy sobie też dodatkową baterię. PNY udostępniło mi do testu kilka swoich produktów, które sprawdzą się nie tylko mobilnie, ale też uporządkują zasilanie urządzeń, które mam w domu.

Power banki

To, jaki power bank noszę, uzależniam od tego, ile sprzętu zabieram ze sobą oraz jak zamierzam go używać. Jedna pojemna bateria zazwyczaj wystarcza, by uzupełnić energię każdego sprzętu, jednak jest ona sporych rozmiarów, a dodatkowo wymaga zazwyczaj zabrania kabla do ładowania. Rozwiązania PNY są na tyle zróżnicowane, że mogę je precyzyjnie dobrać w zależności od tego, co robię.

t2600-1

Podstawowymi modelami baterii zewnętrznych w ofercie firmy są modele PowerPack T2600 oraz T5200, o pojemności odpowiednio 2600 mAh oraz 5200 mAh. To bardzo proste urządzenia, zamknięte w plastikowych, matowych obudowach, lekko zaokrąglonych na krawędziach. Wymiary obu z nich są bardzo kompaktowe, T2600 mierzy bowiem około 10 cm długości i waży około 70 g, natomiast pojemniejsza T5200 jest podobnej długości, ale waży już ponad 120 g. Jej obudowa sprawia, że baterię dużo wygodniej nosi się w torbie niż w kieszeni spodni, obie są bowiem dość grube. Wszystkie porty baterii zostały umieszczone na jednym końcu obudowy – do ładowania akumulatora służy micro USB, natomiast do pełnowymiarowego portu USB podłączamy inne urządzenia. Gniazda są co prawda bardzo blisko siebie, ale nie ma potrzeby, by jednocześnie do obu z nich podpinać kabel. Miłym a jednocześnie coraz rzadziej spotykanym dodatkiem jest uchwyt na smycz. Stan naładowania akumulatora sygnalizuje prosty, diodowy wskaźnik. Prąd wyjściowy T2600 to 1 A, a jego moc wyjściowa równa jest 5 W, w przypadku większego T5200 wynosi on już 2,1 A, a moc wyjściowa – 10,5 W.

t5200

Model M3000 charakteryzuje się zupełnie inną konstrukcją. Nie ma dużego portu USB, zamiast niego wyposażono go w zintegrowany kabel z wtyczką micro USB. Nie naładujemy więc nim iPhone’a, ale z powodzeniem będzie pasował do innych telefonów oraz akcesoriów. W sprzedaży jest zresztą wersja mająca dwa kable, w tym Lightning. M3000 przypadł mi do gustu z jeszcze jednego względu – jest o wiele cieńszy niż modele z wbudowanym portem USB. Bez większego problemu mieści się w kieszeni, i to nawet z telefonem, który jest do niego podłączony. Podobnie jak T2600, jego moc wyjściowa to 5 W.

m3000

Testowane power banki łączą wysokie parametry techniczne. Wszystkie ładują się niezbyt szybko, mają jednak wysoką sprawność, równą około 80%. Oznacza to, że dokładnie taka część ładunku nominalnego baterii trafia do akumulatora urządzenia, które jest ładowane. Tyczy się to oczywiście optymalnych warunków ładowania, czyli podłączenia zasilania w momencie, gdy ładowane urządzenie jest naładowane do około 20%. Model T2600 o pojemności 2600 mAh naładuje więc podpięte urządzenie ładunkiem o wartości około 2100 mAh. PNY przebadało też inne, tańsze rozwiązania – wyniki testu są mało optymistyczne. Power bank produkcji bliżej nieokreślonego producenta z Chin, ale o specyfikacji odpowiadającej na papierze T2600, ma sprawność na poziomie zaledwie 60%, na dodatek napięcie wyjściowe okazało się często za niskie, by naładować urządzenie. Chiński power bank miał też bardzo duże skoki napięcia na wyjściu, sięgające niemal 3000 mV, podczas gdy w T2600 sięgały one zaledwie 140 mV. Ich występowanie jest czymś naturalnym, jednak im wyższą wartość przyjmują, tym większe jest ryzyko uszkodzenia baterii ładowanego urządzenia. W tanich power bankach skoki te spowodowane są brakiem choćby najprostszego układu dopasowującego napięcie wyjściowe. W przypadku „chińskich” produktów, za niską ceną kryją się niestety absurdalne oszczędności. I tak, na papierze specyfikacja się zgadza, co jednak z tego, skoro faktyczna wydajność jest po prostu mizerna.

Ładowarka biurkowa

Wraz z bateriami do testu dostałem ładowarkę biurkową Multi-USB Charger i, pomimo że służy jedynie do zasilania innych urządzeń, jestem nią zachwycony. Wyposażono ją bowiem w 5 portów USB, w tym dwa o mocy wyjściowej ponad 10 W, więc z powodzeniem naładuję nią wszystkie akcesoria. Porty umieszczono na jednej ścianie, w odpowiednio dużych odstępach od siebie, więc bez trudu podepnę każdy kabel, nawet taki z szerszą końcówką. Obudowa ładowarki jest stosunkowo niewielka, do tego świetnie wygląda. Zrobiono ją z błyszczącego, białego plastiku, boki są natomiast grafitowe. Urządzenie podłącza się bezpośrednio do gniazdka 230 V.

multi-USB charger

Dzięki temu, że do ładowarki mogę podłączyć naraz 5 urządzeń, na moim biurku zapanował porządek. Ładowarka jest schowana za monitorem, na stałe podłączyłem do niej potrzebne kable i poprowadziłem do odpowiednich doków i podstawek, których używam. Jednocześnie oszczędziłem też sporo miejsca na listwie zasilającej, bo zamiast 5 gniazdek mam zajęte jedno. Liczba portów USB jest wystarczająca, bym naładował wszystkie potrzebne urządzenia, czyli iPada oraz iPhone’a, a także zegarek, power bank i służbowy telefon. Gdyby to było za mało, w sprzedaży jest też dostępny model z 6 portami. Całkowita moc wyjściowa urządzenia to 25 W, jednak sumaryczna moc wyjściowa, oferowana teoretycznie przez porty, przekracza tę wartość. Oznacza to, że przy podłączeniu do ładowania kilku urządzeń jednocześnie, mogą się one ładować wolniej. Mnie zdarzało się to nieczęsto, iPada ładuję bowiem co kilka dni, podobnie jak power bank, jednak osoby mające inne wymagania mogą odczuć tę niedogodność. Nie uważam tego jednak za duży problem, bowiem ładowanie cały czas trwa, jest po prostu wolniejsze.

Podsumowanie

Często spotykam się z twierdzeniem, że na Amazonie czy w innym Deal Extreme mogę kupić świetne akcesoria, które nie dość, że są kilkakrotnie tańsze niż firmowe, to na dodatek mają lepsze parametry. Zarówno moje doświadczenie, jak i badania przeprowadzone przez PNY świadczą jednak o tym, że za ceną markowych urządzeń stoją nie tylko koszty ciekawszego wzornictwa, marketingu i dystrybucji, ale też badania, które pozwalają zdobyć certyfikaty poświadczające jakość sprzętu. Power banki nie są zresztą drogie, szczególnie jeśli zestawimy je z ceną urządzenia, które mają zasilać. Te, które miałem okazję testować, doskonale spełniają swoją funkcję. Fakt, mogłyby się ładować odrobinę szybciej, jednak ich jakość oraz wydajność stoją na bardzo wysokim poziomie. Ładowarka biurkowa to z kolei wielkie udogodnienie, pozwalające zapanować nad kablami, a tych, wraz z urządzeniami, które wymagają codziennego ładowania, przybywa.

Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 06/2015

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .