GoalZero Nomad + Switch 8
Rewolucja w ogniwach zasilających jakoś nie chce nadejść. Obecnie smartfon wytrzymujący więcej niż dzień pracy jest czymś zaskakującym, więc przy kilkudniowym wyjeździe za miasto trzeba uzbroić się w power banki. Tyle że w przeciwieństwie do urządzeń GoalZero, ich energia kiedyś się wyczerpie.
Racja, sprzęt GoalZero również nie będzie dostarczał energii w nieskończoność – uzależniony jest on bowiem od słońca, więc gdy to przestanie świecić, stanie się całkowicie bezużyteczny. Niemniej gdy to w końcu nastąpi, rozładowana w smartfonie bateria będzie naszym ostatnim problemem (i to właściwie dosłownie ostatnim). Na razie się jednak na to nie zanosi, a produkowane przez GoalZero urządzenia można uznać za bardzo przydatne. Miałem przyjemność testować podstawowy, przenośny zestaw, składający się z panelu słonecznego Nomad oraz power banku Switch 8. Bateria wyróżnia się świetną, aluminiową obudową i surowym wzornictwem, początkowo miałem wrażenie, że jest też wodoszczelna, jednak odsłonięte porty i złącza USB dobitnie rozwiały moje wątpliwości. Power bank ma standardowy port USB oraz zintegrowaną wtyczkę, więc nie ma potrzeby noszenia ze sobą żadnych kabli, by go doładować. Jego ogniwo cechuje się stosunkowo niską pojemnością 2200 mAh, ale jest ona całkowicie uzasadniona (co wyjaśnię nieco później). Panel słoneczny jest składany, ma kilka uchwytów, które pozwalają zamocować go na przykład na plecaku. Po jego drugiej stronie znalazła się niewielka przetwornica z gniazdem USB i krótkim przedłużaczem, do którego można podłączyć wspomniany już power bank. Znajduje się ona w siatkowej kieszeni zapinanej na suwak, więc podczas ładowania baterię można bezpiecznie zasunąć w środku. Niewielki rzep pozwala też złożyć panel tak, by nie rozkładał się wśród innych bagaży.
Urządzenia GoalZero to typowo biwakowo-urlopowo-wycieczkowy sprzęt, stąd też priorytetem nie jest wzornictwo (choć jest bardzo dobre), ale trwałość i funkcjonalność. Oba sprzęty zostały zaprojektowane w ten sposób, by wytrzymać wszelkie otarcia i upadki, powierzchnia z panelami słonecznymi jest dodatkowo odporna na padającą na jej powierzchnię wodę. To jednak trochę mało – druga strona Nomada nijak nie zabezpiecza znajdującej się tam elektroniki, co, biorąc pod uwagę kieszeń, w której jest zamykana, wzbudziło moje szczere zdziwienie. Wystarczyłoby, gdyby była ona wodoodporna, a nawet ulewny deszcz nie byłby straszny temu urządzeniu. Podczas wędrówki w górach gwałtowne zmiany pogody są czymś naturalnym, zatrzymywanie się i chowanie w pośpiechu panelu do plecaka nie jest ani czymś wygodnym, ani nawet czynnością, o której zawsze się pamięta. Power bank może już być wrażliwy na wodę, w końcu żadnego z urządzeń nie ładuje się w sytuacji, gdy narażone jest na zamoczenie.
Dostarczony z baterią panel słoneczny nie jest w stanie wyprodukować w ciągu dnia szczególnie dużo energii, o ile nasłonecznienie nie odbiega od normy. Po odpowiednim ustawieniu w kierunku słońca w bardzo słoneczny dzień bateria ładuje się w kilka godzin, ale gdy jest pochmurno, nie zapełni się energią praktycznie wcale. W ciągu przeciętnego, w miarę słonecznego dnia, naładowanie akumulatora zajmuje około 6 godzin. To całkiem nieźle, zwłaszcza że energia ta pochodzi wyłącznie ze słońca. Niewielka pojemność power banku nie jest więc problematyczna, bo i tak niemal każdego dnia trudno naładować go o więcej niż 100% ładunku. 2200 mAh pozwala na podładowanie baterii iPhone’a 6 Plus od 20% do około 70–80%, co nie jest złym wynikiem; teoretycznie, korzystając z Nomada i Switch 8 codziennie, można w ogóle nie podpinać telefonu do sieciowej ładowarki. W razie potrzeby można się zresztą zaopatrzyć w panel o większej powierzchni, generujący znacznie więcej energii, a także w odpowiednio pojemną baterię. To szczególnie ważne, jeżeli zamierzamy ładować za pomocą zestawu więcej niż jedno urządzenie. Na moje potrzeby testowany zestaw okazał się jednak wystarczający. Niestety, nie udało mi się wytrzymać dłużej niż cztery dni bez tradycyjnego ładowania iPhone’a, czemu winna była kapryśna pogoda oraz intensywna eksploatacja telefonu. Podejrzewam jednak, że w warunkach urlopowych czas ten byłby znacznie dłuższy.
Podzespoły urządzeń mobilnych stały się już tak ekstremalnie energooszczędne, że naprawdę trudno znacząco wydłużyć ich czas działania na akumulatorze. Sprzęt GoalZero co prawda tego nie zmieni, jednak pokazuje interesujący kierunek, w którym można podążać, by uzyskać dodatkową energię, na dodatek pozyskiwaną bez szkodzenia środowisku. Jestem pozytywnie zaskoczony działaniem otrzymanego zestawu – nie wierzyłem w takie rozwiązania, a przynajmniej nie w tak miniaturowej postaci. Cóż, myliłem się, i bardzo mi z tym dobrze.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 06/2015