iPad nie ma kalkulatora
Pamiętacie pierwszego iPada? Jeśli tak to spójrzcie na obecnego Aira 2. Te wszystkie zmiany, które dzielą dwie generacja tabletu Apple zostały wprowadzone jako odpowiedź na prośby klientów. Rok w rok dostajemy nowe sprzęty, które są tylko tym o co poprosiliśmy.
Nie wierzycie, że tak było? Możemy pójść po kolei. Gdy iPad pierwszej generacji pojawił się w 2010 roku zauroczył wielu, wielu użytkowników, wyznaczył wtedy też trend rozwoju tej kategorii urządzeń, i tak dalej. Miał jednak kilka wad. Po pierwsze, był ciężki. Naprawdę uciążliwie ciężki. Po drugie, był dosyć ślamazarny. O ile procesor A4 dawał zazwyczaj radę, to 256 MB pamięci RAM było naprawdę nieśmiesznym żartem. Przynajmniej ja się nie śmiałem, nie wiem jak inni. A, pierwszy iPad nie miał też kamer do FaceTime. Co prawda, gdy pokazywano tablet to wideorozmowy od Apple były zarezerwowane tylko dla Maców przez iChat, ale już kilka miesięcy później zobaczyliśmy iPhone’a 4 z FaceTime i nagle zapragnęliśmy tego na iPadzie.
Więc Apple nam to dało w drugiej generacji tabletu. Chcieliśmy kamery? Proszę, dostaliśmy dwie. Tragiczne, bo tragiczne, ale nikt nic nie mówił o rozdzielczości HD. iPad działa za wolno? A5 i dwa razy więcej RAM powinno załatwić sprawę. Spoiler: załatwiało. Tak jak prosiliśmy, iPad 2 był znacznie lżejszy i cieńszy od poprzednika. Jako bonus pojawiła się biała wersja kolorystyczna. Wszyscy byli zadowoleni przez około dzień. Potem okazało się, że ten fajny ekran nie jest już taki fajny, gdy postawi się go obok iPhone’a 4 z Retiną. Do tego kamery były tak tragiczne, że na zdjęciach nie dało się odróżnić cegły od sernika. Steve?
W Apple zakasali rękawy i zrobili nam nowego iPada. Takiego z ekranem Retina (spektakularny, do dzisiaj). Takiego z aparatem 5 Mpix, którym można było robić zdjęcia jedzenia, które nadawały się na Instagrama. Nikt nie prosił o szybszy procesor, więc dostaliśmy ten sam A5 z ulepszoną grafiką, żeby sprostać wymaganiom postawionym przez wyświetlacz wyższej rozdzielczości. Apple nie zapomniało o swoim małym bonusie w postaci dodatkowych 512 MB pamięci RAM. Pamiętam, że po iPada z Retiną pobiegłem do iSpotu o 6 rano. I wtedy się zaczęło.
iPad trzeciej generacji był zauważalnie cięższy, niż poprzednik. To przez większą baterię, która była koniecznością przy zmienionym ekranie. Ponadto, obudowa nowego iPada musiała być grubsza. Ach, ta większa bateria też się ładowała dłużej. Faktycznie byłaby z tego afera, gdyby nie premiera Google. Pokazali mały, 7-calowy tablet, który bardzo przypadł do gustu Apple’owej braci. „Też taki chcemy!”, krzyknęli. Na co Apple: „Na małym tablecie raczej nikt nie straci”.
Tak oto Phil Schiller pokazał nam blisko 8-calowego iPada mini. Był super lekki, super cienki i pozbawiony Retiny – czyli zupełne przeciwieństwo trójki. Ten ostatni też dostał uaktualnienie, w postaci szybszego procesora (A6 w końcu!), a także szybszego złącza Lightning. Ciągle jednak był ciężki i niewygodny, a fani „miniaka” narzekali na słabe podzespoły, wliczając w to przestarzały wyświetlacz.
Minął rok, a Apple zrobiło dokładnie to, co robiło wcześniej. Pokazano nowego, dużego iPada, który – cóż – był znacznie cieńszy i lżejszy. Czyli dokładnie to, czego chcieli użytkownicy. Na półki trafił też nowy iPad Mini z ekranem Retina i równie wydajnymi bebechami co starszy brat. Nic więcej, tylko to, o co proszą użytkownicy.
Niestety, iPad Air miał poważne wady.
Trzy powody, żeby nie kupować iPada Air: - 1 GB RAM; - brak Touch ID; - brak koloru złotego. Poczekam na 'dwójkę'.
— Michał Zieliński (@mikeyziel) October 31, 2013
Dobra, może tylko jedna z nich jest poważna. Ale pozostałe dwie były równie istotne! Zaprezentowany wtedy 5s wprowadził kolor złoty i Touch ID (to ostatnie na wtedy mogło się wydawać bzdurą, ale dzisiaj widzimy jak bardzo ułatwia używanie iOS). iPad Mini 2 też nie był ideałem. Od poprzednika był wyraźnie cięższy i trochę grubszy. Mimo to, użytkownicy go pokochali. Apple coś mówiło o 100% satysfakcji klientów (czy blisko tych 100%). Dlatego na prawdziwego następcę musieliśmy czekać aż dwa lata. Skoro nikt nie chciał nic nowego, to po co to wprowadzać?
Poprzedniej jesieni zobaczyliśmy tylko nowego iPada Air 2. Tak, miał 2 GB pamięci RAM, Tak, miał Touch ID. Tak, był dostępny w kolorze złotym. Wielu, naprawdę wielu pokusiło o stwierdzenie, że był (i ciągle jest) idealny. „Nie wiem co można by w nim zmienić” stało się nieodzowną częścią tekstów poświęconych Airowi 2. Czy w tym roku zobaczyliśmy iPada Air 3? Nie. Dlaczego? Bo nie poprosiliśmy Apple o nic nowego.
Widzicie? Wszystko co trafia do iPadów jest wyproszone przez użytkowników. Jedynym odstępstwem może być iPad Pro, chociaż również pamiętam osoby, którym taki większy, mocniejszy iPad chodził po głowie. Ale po co ta cała analiza? Cóż, iPad nie ma kalkulatora. Od ponad 5 lat próbuję wymyślić jaki jest sens tego działania i nie potrafię tego zrobić. Dziesiątki razy zaskakiwałem samego siebie, gdy chciałem coś policzyć i musiałem sięgać po iPhone’a bądź używać strony Google. Czas powiedzieć temu dość. Czas zrobić to, co powinniśmy zrobić dawno temu.
Tim, Jony, Craig, Phil? Poproszę o kalkulator dla iPada. Z góry dzięki!
Komentarze: 8
Są większe problemy… Nowe Apple TV 4 nie ma filmów!
Naprawdę sięgasz po kalkulator do iPhone’a zamiast pobrać jeden z miliona dostępnych w App Store? Ty tak na serio??
W sumie to tak. Mam jakąś awersję do tych kalkulatorów z App Store, bo żaden mi się nie podoba. :(
Mi zaden systemowy jeszcze nie pasowal (kiedys na androidzie). Teraz na iOS uzywam “Numerical” (iPad i iPhone) i jest swietny ;)
A ja poproszę o ładną, pełnoprawną pogodę systemową!
Na iPadzie kalkulator zawsze w siri był, ja używam siri w każdych warunkach. Głośno czy cicho. Teraz jest tez w proactive.
Ściągnij sobie z App Store :| First world problems…
Mój punkt widzenia jest raczej taki, że to nie Apple spełnia oczekiwania klientów, a bardziej je wytwarza. Oczywiście mnie osobiście to nie zniechęca.