LG ma poważne problemy, jednym z nich jest nowy smartfon G5
W następnym tygodniu w sprzedaży pojawi się LG G5. Poznaliśmy szczegóły co do cen samego smartfona i dodatków na polskim rynku. Patrząc na to co dzieje się z koreańskim producentem nie sposób nie zauważyć, że firma aspirująca do miana lidera stacza się po równi pochyłej.
Jeszcze kilka lat temu LG miało prześcignąć swojego rodzimego rywala jakim jest Samsung i stać się światowym potentatem na rynku elektroniki użytkowej. Innowacyjne rozwiązania, niska cena, ale przy tym dążenie do najwyższej jakości – tak można było mówić o LG jeszcze niedawno. W tej chwili firma ma poważny problem, bo innowacje zdają się być niewypałem, o niskiej cenie można zapomnieć, a jakość pozostawia wiele do życzenia.
Zacznijmy od LG G5, następcy G4, który miał przyzwoite parametry, przystępną cenę w stosunku do rywali i ciekawy, skórzany tył. Teraz telefon LG G5 kosztuje 2899 złotych, czyli taniej niż iPhone 6s i Samsung Galaxy S7, ale zaledwie 100 złotych mniej niż HTC 10 i kilkaset złotych drożej od Huawei P9. W dodatku za wzmacniacz DAC w postaci dedykowanego modułu przyjdzie nam zapłacić 600 złotych, gdy w HTC otrzymujemy to rozwiązanie w standardzie. Dedykowany uchwyt i dodatkowa bateria w postaci modułu dla fotografów to 299 złotych. Wreszcie gogle VR dedykowane urządzeniu to koszt 1199 1999 złotych. Fakt mają własny wyświetlacz, ale to przecież jakiś kosmos. Do tego wszystkiego wątpliwości budzi wykonanie obudowy LG G5. W skrócie LG chciało zabłysnąć, pokazać coś nietuzinkowego, a strzelili sobie w kolano.
Parodią jest to, co dzieje się w telewizorach LG, o których nikt nic nie wie. Tzn. były prezentowane na CES i były to OLEDy w tym model z serii premium – Singnature. Ale na razie na półkach sklepowych nie ma ani nowości od LG, ani szerszych zapowiedzi. Ostatnio udało się parę informacji uzyskać skandynawskiemu serwisowi FlatpanelsHD, ale o ich potwierdzeniu nie ma mowy. Mamy połowę kwietnia, a o tym jakie telewizory LG wejdą na nasz rynek nic nie wiemy. A czekać należy, ponieważ w zeszłym roku tylko telewizory OLED od LG wyświetlały bardzo dobrą jakość obrazu, natomiast ekrany LCD LED pozostawiały wiele do życzenia, dołując na tle konkurencji – Samsunga, Sony, Panasonica, Philipsa. Tak, LG w zeszłym roku mógł rywalizować tylko z tanimi chińskimi modelami, a często był droższy od produktów Samsunga, czy Panasonica.
Do tego dochodzi jeszcze temat pseudo 4K w tanich modelach 4K z poprzedniego roku. W telewizorach 43 i 49 UF640V oraz 49 i 55-calowych UF680V zastosowano matrycę RGBW, które, jak podaje Tomasz Chmielewski w serwisie Benchmark, mają w poziomie jedynie 67% subpikseli typowego wyświetlacze RGB UHD. Czyli kupujemy telewizor ze znaczkiem 4K, który w rzeczywistości nie wyświetla 4K.
Jestem wdzięczny LG za rozwijanie technologii OLED, trzeba ją udoskonalać, ulepszać i wprowadzać na masową skalę. Ekrany OLED oferują świetne parametry, choć nie są bez wad. Już wiemy, że nie są tak jasne jak najnowsze LCD. Obecne na rynku modele telewizorów OLED nie oddają też bieli w prawidłowy sposób. No i na ten moment duże ekrany OLED są po prostu drogie. LG chce to zmieniać, inwestuje olbrzymie pieniądze w rozwój tej technologii i chwała jej za to.
Choć i w tym przypadku trzeba dodać gwiazdkę. LG szykowało się, że nowa fabryka będzie produkować ekrany OLED do iPhone’ów w roku 2017, 2018 i później. Może nic z tego nie wyjść, ponieważ Foxconn przejął fabryki ekranów Sharpa i ich technologię i Apple może skorzystać z tego. Po drugie, oficjalnie LG zaprosiło do współpracy Samsunga, zachęcając do powrotu na rynek telewizorów OLED. Może się okazać, że inwestycja LG jest w rzeczywistości ponad siły firmy.
LG boryka się z wieloma problemami, firma wyraźnie straciła swoją dynamikę, a przede wszystkim nie dotrzymuje kroku rywalom. Czekam na ich nowe telewizory, ale nie spodziewam się cudów w jakości obrazu, w nowościach w WebOS, czy jakości wykonania. LG zamiast stawać się liderem rynku, zaczyna mieć te same problemy, co niedawno mieli japońscy producenci elektroniki.