Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Przemyślenia po WWDC 2016 – watchOS 3

Przemyślenia po WWDC 2016 – watchOS 3

2
Dodane: 9 lat temu

Bardzo rzadko u Apple jest okazja do zobaczenia tego, co pokazali na WWDC 2016 – znaczących zmian w sposobie interakcji z ich sprzętem. W tym wypadku chodzi o Apple Watch i watchOS 3 – trzecią wersję systemu operacyjnego dla Apple Watcha, który nadal jest na swojej pierwszej generacji pod względem sprzętowym.

Apple, zanim coś wypuści na rynek, przeważnie na tyle dobrze przemyśli projekt – niezależnie czy to software, czy hardware – że przez następne lata skupia się na jego delikatnemu i stopniowemu poprawianiu. Szybszy i mniej prądożerny procesor. Ekran lepiej wyświetlający kolory, jeszcze dokładniej skalibrowany. Odpowiednie wsparcie w systemie i poprzez API, żeby móc wykorzystać ten lepszy ekran. To tylko kilka przykładów, ale jakby spojrzeć na historię iPhone’a, to widać konsekwencję w działaniu. Zanim wprowadzili Touch ID, to najpierw zaprojektowali Secure Enclave na poziomie SoC. Zanim dodali 3D Touch, to iOS otrzymał odpowiednie API, aby móc go wykorzystać. Oczywiście firmie zdarzają się „wpadki” – to nieuniknione – i miło wtedy popatrzeć na ich reakcję.

Kilka dni temu, na keynote otwierającym WWDC 2016, pokazano w pierwszej kolejności watchOS 3. System przeszedł spore przeobrażenie, jeśli chodzi o kilka podstawowych funkcji, tym samym całkowicie zmieniając niektóre elementy jego UI1 i UX2. Firma oczywiście nie powiedziała, że poprzednie wersje watchOS były błędami, bo tak po prawdzie nimi nie były. Po prostu dwa razy dowiedzieli się, jak nie powinien wyglądać UI na zegarku, a raczej jak można zrobić, żeby był jeszcze lepszy. Oczywiście jest niewielka szansa, że mogli stworzyć idealny interfejs przy pierwszym podejściu, ale niektóre rzeczy dopiero wychodzą po kilku miesiącach używania sprzętu w „normalnych” warunkach – sam po sobie wiem, ile czasu potrzebowałem na wyrobienie sobie odpowiedniego workflow.

WatchOS 3

Po pierwsze, okazało się, że nie każdy normalny użytkownik ma tylu znajomych z Apple Watchem co przeciętny pracownik Apple – zmieniono więc przeznaczenie przycisku obok cyfrowej koronki. Nie prowadzi teraz do listy przyjaciół, ale do nowego Docka, w którym trzymamy nasze ulubione aplikacje. Bonusem jest to, że podgląd aplikacji w Docku jest „żywy” – informacje tam wyświetlane są aktualne. Nie wiem jeszcze jak dostać się do wspomnianej listy, ale jako że prawie nie używam aplikacji, a z przycisku korzystam kilka razy dziennie, to może mi tego brakować. Finalnie jest to prawdopodobnie dobra decyzja – może w końcu zacznę używać więcej dedykowanych programów. Nowy Dock jednocześnie powoduje, że nie będziemy musieli tak często wychodzić do listy programów, przedstawionej w formie mikroskopijnych kropek, tak niewygodnych do wciskania. To spora zmiana UI i UX, która wydaje się być krokiem w dobrym kierunku, ale to okaże się dopiero za kilka miesięcy.

Kolejną dużą zmianą są tarcze zegarków. Nadal nie są tym, czym oczekiwałbym od smartzegarka, ale to krok w dobrą stronę. Wyświetlają więcej potrzebnych informacji, przynajmniej jeśli chodzi o funkcje fitnesowe. Mam nadzieję, że w przyszłości będą w stanie dostarczać nam informacje, których nie wiemy, że potrzebujemy – combo w postaci iPhone’a i Apple Watcha powinno znać nasze nawyki i mieć na tyle dużo informacji, żeby proaktywnie pomagać nam w życiu.

Bardzo miłym akcentem była prezentacja nowej funkcji Apple Watcha – potencjalnie banalnej, ale jednak jej nie było. Przytrzymanie przycisku na kopercie przez kilka sekund, jak nasze Watche będą już pod kontrolą watchOS 3, będzie automatycznie wykręcało numer alarmowy. Jestem przekonany, że wprowadzenie tej funkcji wynika z sytuacji z życia wziętych – niektóre były opisywane w mediach.

Tego typu drobnych usprawnień jest oczywiście więcej, ale cieszy mnie fakt, że Apple nadal potrafi zdecydowanie odciąć się od przeszłości i ewoluować pewne rzeczy, aby dostarczyć użytkownikom lepszych wrażeń. Zastanawia mnie tylko jedno…

Jak na Boga udało im się przyśpieszyć działanie systemu na tym samym sprzęcie siedmiokrotnie?!?

  1. User interface.
  2. User experience.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2

Siedmiokrotne przyspieszenie może oznaczać dwie rzeczy: albo genialnie zoptymalizowaną obecną wersję, albo bardzo licho poprzednią. Ja obstawiam, że po trochu oba warianty są prawdziwe :) Poza tym siedmiokrotne przyspieszenie z tego co widziałem dotyczy tylko uruchamiania aplikacji – w v2 apka była ładowana z “dysku”, w v3 jest buforowana w pamięci RAM. Generalnie muszę przetestować jak jest z tym w praktyce. Napisałem aplikację do sterowania oświetleniem w domu, ale niestety z watchOSv2 szybsze jest wyciągnięcie z kieszeni i użycie iPhone’a, mimo, że zegarek jest pod ręką, czy raczej na nadgarstku…