Wszystko o iPhone 7 i 7 Plus
Gdy na świecie zaczynają wybuchać telefony od bardzo znanych producentów, w wyniku których nawet spłonął jeden samochód, to media informują o tym po reportażu o festynie w Pcimiu Dolnym, a przed reklamami kolejnego proszku do prania. Gdy Apple rezygnuje z umieszczania złącza 3,5 milimetrowego złącza mini Jack, to cały świat o tym trąbi. Nie ważne czy ktoś kocha, lubi czy szanuje firmę, to o iPhonie najprawdopodobniej słyszał. Najważniejsze są jednak fakty, a nie mity przekazywane z ojca na syna – zapraszam po dużą porcję tych pierwszych, okraszonych nutą subiektywnych podpowiedzi.
Taki sam, ale inny
Wizualnie iPhone 7 i 7 Plus bardzo silnie przypominają swoich braci – modele 6 i 6S w obu rozmiarach. Są jednak delikatne różnice, moim zdaniem poprawiające je wizualnie. Po pierwsze, inaczej umieszczono paski na plecach, skrywające anteny – poprowadzono je wzdłuż krawędzi ramki zamiast w poprzek, nadając całości lżejszy i „czystszy” wygląd. Dodatkowo zmieniono wystające obiektywy, które wyglądają teraz bardziej spójnie, a nie jak pryszcze, która pojawiają się w najmniej odpowiednim momencie.
Trzeci rok ulepszania tej samej konstrukcji ma swoje uzasadnienie – ludzie dzisiaj nie wymieniają już telefonów tak często jak przed paroma laty. Wtedy życie smartfona z logo nadgryzionego jabłka oscylowało w rejonie dwóch lat, a dzisiaj sięga nawet czterech.
Nowe kolory
Najważniejszą nowością w nowym modelu jest bez wątpienia fakt, że Apple wprowadziło nowe kolory. Nie dla każdego – to oczywiste, ale w ankiecie przeprowadzonej na grupie 735 czytelników iMagazine, aż 85% jest zainteresowana kupnem 7-tki w kolorze czerni lub onyksu, a tylko 3% wykazało zainteresowanie wprowadzonym w zeszłym roku odcieniem różowego złota, który przecież był hitem. Nowe czernie po angielsku nazwano „black” oraz „jet black” – pierwszy jest matowy, a drugi polerowany na wysoki połysk. Niestety, każdy kto kiedykolwiek posiadał cokolwiek wypolerowanego w ten sposób wie, że na takiej powierzchni powstają mikrorysy. Apple wyraźnie o tym informuje na swojej stronie i zaleca stosowanie etui osobom, dla których stan wizualny urządzenia jest kluczowy. Niestety proces produkcyjny wersji onyksowych jest bardziej skomplikowany niż anodyzacji stosowanej w całej reszcie. Z tego powodu dostępny jest tylko w wersjach droższych, o pojemności 128 i 256 GB – podstawa, czyli 32 GB, jest oferowana jedynie w kolorze czarnym, różowo-złotym, złotym i srebrnym – a wydajność jego produkcji jest niższa, więc czasy oczekiwania na ten telefon w krajach, w których otworzono pre-ordery bardzo szybko wzrosły do 6-8 tygodni. Spodziewam się, że gdy sprzedaż w Polsce ruszy dnia 23/09/2016, to klienci najbardziej pożądanych modeli realnie doczekają się ich w listopadzie lub nawet w grudniu. Obym się mylił.
Nowe pojemności
Apple w tym roku podwoiło pojemność pamięci flash we wszystkich modelach iPhone’ów 7, zachowując ten sam poziom cenowy, przy czym model 7 Plus w USA jest teraz droższy o 20 dolarów. Od teraz 7-tki będą dostępne w wersji 32 GB, 128 GB lub 256 GB. Cena w USA pozostała niezmieniona, jednak przy okazji premiery w Unii Europejskie pojawiła się korekta cen, odzwierciedlająca obecny kurs – w Polsce wzrosła ona od 150 do 300 złotych, zależnie od modelu.
Wodoodporność
Nieoficjalnie mówi się, że już 6S był częściowo zabezpieczony przed zachlapaniem, ale dopiero iPhone 7 i 7 Plus mają to oficjalnie zapisane w swojej specyfikacji. Apple na swojej stronie informuje i materiałach promocyjnych informuje, że telefony są odporne na zachlapania i wodoszczelne, jednak w drobnym druku można doczytać się paru bardzo ciekawych informacji:
Phone 7 i iPhone 7 Plus są odporne na wodę, zachlapania i pył. Zostały przetestowane w kontrolowanych warunkach laboratoryjnych i uzyskały klasę IP67 zgodnie z normą IEC 60529. Stopień odporności na wodę, zachlapania oraz pył nie jest stały i może się obniżyć w efekcie normalnego zużycia. Nie należy ładować mokrego iPhone’a; podręcznik użytkownika zawiera instrukcje dotyczące czyszczenia i osuszania urządzenia. Gwarancja nie obejmuje uszkodzeń spowodowanych przez ciecze.
IP67 oznacza, że telefon jest odporny na kurz oraz na zanurzenie pod wodę, nie głębiej niż 1 metr na nie dłużej niż 30 minut. Taki sam standard posiada Apple Watch pierwszej generacji. Jeśli dbałość w procesie produkcyjnym jest podobna, to spodziewam się, że ponownie użytkownicy spotkają się z sytuacją, w której Apple mniej obiecuje, a więcej dostarcza – mój Apple Watch codziennie spotyka się ze strumieniem wody pod prysznicem, a spędził też kilka godzin w oceanie i morzu bez żadnych problemów. Niestety, należy się jednak liczyć z ostatnim zdaniem w powyższym zapisie – Apple nie będzie uznawało napraw gwarancyjnych zalanych telefonów. Rozumiem ich podejście, bo nie udowodnią klientowi, że zapomniał zostawić telefon na brzegu jak szedł nurkować. Dużym drukiem piszą wyraźnie:
Wodoodporna konstrukcja.
Dzięki przeprojektowanej obudowie iPhone 7 jest pierwszym wodoodpornym modelem tego smartfona. Teraz nie tak straszna mu wilgoć, zachlapania, a nawet pył.
Jako klient uważam, że skoro iPhone 7 i 7 Plus spełniają standard IP67, to powinna być uznawana gwarancja na zalania.
Nieruchomy przycisk Home
Ciekawą nowością jest fakt zrezygnowania z fizycznie wciskanego przycisku Home. W nowym iPhonie jest on nieruchomy, wrażliwy na nacisk i symuluje wrażenie wciśnięcia za pomocą Taptic Engine – zaawansowanego silnika obecnego w iPhone’is 6S i Apple Watchach, który wyzwala „uderzenia” zamiast typowe wibracje. Ten zabieg przede wszystkim powinien zmniejszyć awaryjność tego elementu, przy okazji ułatwiając firmie jego zabezpieczenie przed wtargnięciem wody lub pyłów.
Nowy aparaty w iPhonie 7 – cechy wspólne
To aparat jest głównym powodem, dla którego korzystam z iPhone’a – robi powtarzalnie bardzo dobre zdjęcia w najprzeróżniejszych warunkach. Nie jest najlepszy w każdej kategorii, ale wszędzie jest mocnym zawodnikiem. A teraz będzie jeszcze ciekawiej…
iPhone 7 i 7 Plus otrzymały nowe matryce. Zachowano ilość megapikseli – jest ich 12. Dodatkowo wyposażono aparat w nowy obiektyw, składający się z sześciu elementów, o nieznacznie szerszym kącie widzenia – dotychczas iPhone miał obiektyw odpowiadającym około 30 mm, a 7-ki mają 28 mm (28,77 mm dla precyzji). Dla mnie to minus, ale wiem, że wiele osób doceni tę zmianę. Na duży plus natomiast należy zaliczyć jaśniejszy obiektyw o świetle f/1.8 zamiast f/2.2 w poprzedniku. Do tego dochodzi jeszcze OIS – optyczna stabilizacja obrazu – w którą Apple wyposażyło oba modele iPhone’a 7. Pozwala ona robić zdjęcia lub kręcić filmy na dłuższych czasach migawki, bez konieczności podnoszenia ISO – oznacza to mniej szumów i wyższą jakość materiałów rejestrowanych. Na deser, osobom lubiącym robić zdjęcia lampą błyskową (albo często korzystającym z funkcji latarki), podwojono liczbę diód, dzięki czemu lampa generuje o 50% więcej światła.
Apple zauważyło również, że wiele osób bardzo lubi robić sobie selfie, więc poprawiono również przedni aparat w obu rozmiarach iPhone’a 7. Ma teraz 7 MP.
Najważniejszą jednak nowością jest co innego. Oba iPhone’y 7, przednią i tylną kamerą, robią zdjęcia w tak zwanym „wide color” – tak Apple określa przestrzeń barwną DCI-P3. Oznacza to, że aparat (oraz wyświetlacz) posiada większą paletę barw, z których może korzystać podczas robienia zdjęć. To tak jak dziecku kupić zestaw składający się ze stu kredek zamiast dwudziestu – kolory będą lepiej odwzorowane i bardziej przypominały rzeczywistość. Dodatkowo, za pomocą aplikacji trzecich jest opcja rejestrowania zdjęć w RAW, w formacie DNG.
Aparat w iPhone 7 Plus
Większy brat – iPhone 7 Plus z 5,5” ekranem – otrzymał nie jeden aparat, a dwa. Są umiejscowione obok siebie i składają się z dwóch niezależnych matryc i dwóch różnych obiektywów. Pierwszy jest taki sam jak w modelu 4,7” – ma 28 mm, światło f/1.8 i OIS – ale drugi ma 56 mm (57,09 mm dla precyzji), światło f/2.8 i brak OIS, a więc wszystko widziane przez niego jest bliższe (dwukrotnie). Apple nazywa go teleobiektywem, ale rejon 50 mm to tak zwany „standard”, chociaż rozumiem dział marketingu – lepiej tłumaczy to różnice między nimi dwoma ludziom nie znających się na fotografii. Ciemniejszy obiektyw niestety wynika z zasad optyki, ale nie powinno to być zauważalne w żaden sposób dla przeciętnego użytkownika. jest też ciut mniejsza matryca (1/3,6” kontra 1/3” w szerokim kącie). Istnienie 56 mm obiektywu pozwoliło również zwiększyć zasięg zoomu cyfrowego do 10x.
Kolejną unikalną funkcją, wynikającą między innymi z dużych inwestycji Apple we własne ISP (Image Signal Processor – z ang. procesor sygnału obrazu), dopiero zobaczymy przed końcem roku – została zaprezentowana, ale jeszcze nie jest gotowa na publiczny debiut. Otóż w aparatach fotograficznych wyposażonych w duże matryce można uzyskać efekt małej głębi ostrości. Oznacza to, że można zrobić komuś zdjęcie portretowe i jego twarz będzie ostra, ale całe tło zostanie rozmyte – ten zabieg pozwala wyszczególnić istotny plan zdjęcia. Niestety, ze względu na prawa rządzące tym światem, wynikające między innymi z rozmiaru matrycy (ta w smartfonie jest maleńka), nie da się takiego efektu uzyskać inaczej niż programowo, symulując rozmycie tła. iPhone 7 Plus będzie, dzięki dwóm obiektywom, mierzył głębię obiektów widzianych przez obie matryce, co ma mu pomóc skutecznie przeprowadzić wspomnianą sztuczkę.
To jednak nie koniec – 7 Plus przy każdym robionym zdjęciu korzysta z dwóch matryc, niezależnie którą mamy wybraną. W razie konieczności wykorzystuje elementy obu zdjęć – poszczególne piksele albo nawet kanały kolorów – aby poprawić ostrość czy zredukować szumy na zdjęciu. Wewnętrznie w Apple ta technologia nazywa się „fusion”.
Więcej kolorów
Jako że aparaty w iPhonie 7 i 7 Plus wspierają robienie zdjęć w przestrzeni barwnej DCI-P3, nazywanej przez Apple „wide color”, to taką samą możliwość dodano do ekranów. DCI-P3 używana jest przez przemysł filmowy i często jest standardem w kinach. Dzięki tym ekranom, nasze oczy będą w stanie zobaczyć te dodatkowe kolory zarejestrowane przez aparat iPhone’a. Dla mnie osobiście jest to druga najważniejsza nowość w tym roku. Ekrany potrafiące wyświetlić DCI-P3 znajdziemy również w nowych iMakach z ekranami Retina oraz w iPadzie Pro 9,7”. Apple również czyni starania, aby świat internetu również mógł wykorzystać tę technologię sprawniej, wprowadzając nowe funkcje dla przeglądarki internetowej Safari. Ekrany w 7-kach oczywiście posiadają 3D Touch, a przy okazji świecą teraz 25% jaśniej.
A10 Fusion, czyli serce iPhone’a
Serce iPhone’a – tak zwany SoC (System-on-a-Chip, który zawiera procesor, układ graficzny i inne elementy niezbędne do jego pracy) – projektowany jest od kilku lat przez Apple i dotychczas był jednym z najlepszych na rynku. A10 Fusion montowany w 7-kach zamiast dwóch rdzeni ma ich cztery – dwa bardzo wydajne, które są dwukrotnie szybsze od tych w iPhonie 6 oraz dwa bardzo oszczędne, zużywające o 80% mniej energii niż ta pierwsza para. Dzięki temu gdy gramy w gry, używane są rdzenie szybkie, a gdy czytamy maila, to przełącza się on niezauważalnie dla użytkownika na te oszczędne. Ten zabieg, poza znaczącym przyrostem mocy, zwiększa czas pracy na baterii średnio o jedną lub dwie godziny, zależnie od modelu iPhone’a 7. Zaznaczam, że A10 nigdy nie korzysta jednocześnie z czterech rdzeni – aktywne jest albo szybka, albo aktywna para.
Głośniki stereo
Nowy iPhone zyskał również nietypowy układ głośników stereo, znany z przynajmniej jednego innego telefonu dostępnego na rynku. Otóż głośnik na dole ramki, obok gniazda Lightning, nadal jest na swoim miejscu. Drugi natomiast umieszczono obok głośniczka do prowadzenia rozmów telefonicznych – tego przykładanego do ucha. Najbardziej powinni na tym zyskać osoby oglądające duże ilości wideo lub grających w gry.
EarPods, AirPods i brak mini Jacka
Od paru dni w internecie pojawia się ogromna ilość prześmiewczych opinii na temat nowych AirPods – bezprzewodowych, dousznych słuchawek, bazujących kształtem na znanych EarPodsach. Apple, w odróżnieniu od innych producentów, wprowadziło do nich kilka unikalnych funkcji, dzięki czemu bajecznie prosto używa się je z iPhone’ami, chociaż można oczywiście podłączyć je do każdego innego urządzenia korzystającego z Bluetooth. Pełną funkcjonalność można niestety uzyskać tylko z iPhonem, Apple Watchem, iPadem lub Makiem.
Po pierwsze, słuchawki włączają się automatycznie dzięki czujnikom zbliżeniowym, a jak je wyciągamy z uszu to muzyka automatycznie się zatrzymuje. Po drugie, można za ich pomocą rozmawiać z Siri – wystarczy pacnąć palcem w słuchawkę. Po trzecie, wbudowano mikrofony wyciszające otoczenie i skupiające się na naszym głosie.
AirPods potrafią działać do pięciu godzin na jednym ładowaniu. W komplecie z nimi otrzymujemy pudełko, które ładuje słuchawki bezprzewodowo indukcyjnie poprzez metalowe styki na ich końcach – wystarczy je do niego włożyć. Pudełko podłącza się do prądu za pomocą kabla Lightning, ale posiada ono również akumulator, zapewniający wystarczająco dużą pojemność, aby AirPodsy naładować prawie pięciokrotnie, czyli zapewnie wystarczająco dużo prądu na dobę słuchania. Ładowanie jest też szybkie – włożenie słuchawek na 15 minut do pudełka pozwala na trzy godziny odsłuchu.
Mają jednak wadę – kosztują 799 złotych. Nowych, polskich.
AirPods nie bez powodu pojawiły się w ofercie firmy z Cupertino – iPhone 7 i 7 Plus nie mają tradycyjnego gniazda słuchawkowego. Powodów za tym stoi wiele – w dużym skrócie Apple miało problem ze zmieszczeniem elementów ekranu ze względu na większe aparaty, więc postanowiono te elementy przesunąć. Zaczęły jednak kolidować z już mocno obudowanym Taptic Engine… więc usunęli gniazdo, dzięki czemu znalazło się w środku miejsce również na większą baterię – o 14% w iPhonie 7 i 5% w iPhonie 7 Plus. Do tego dochodzi oczywiście chęć pozbycia się starej technologii oraz przekonania klientów do rozwiązań bezprzewodowych – to główny motyw.
Oczywiście brak gniazda mini Jack oznacza, że dostarczane w pudełku EarPods otrzymały nowe złącze – Lightning. Podłącza się je tam, gdzie kabel od ładowarki. W zestawie jest ponadto przejściówka ze złącza Lightning na mini Jack – nawet Apple uczy się na swoich błędach, po fali pretensji jak zastąpili gniazdo 30-pinowe z iPhone’a 4S złączem Lightning w iPhonie 5. Ten zabieg utrudnia w zasadzie tylko jedną czynność, która przez ostatnich kilka dni bardzo denerwuje ludzi w internecie – utrudnia jednoczesne ładowanie i słuchanie muzyki przewodowo. Na szczęście nie ma co panikować – na rynku są już dostępne odpowiednie rozgałęziacze dla najbardziej zatwardziałych zwolenników kabli.
Na szczęście wybór na rynku dla użytkowników pod względem doboru prawie dowolnych słuchawek jest już dzisiaj duży. Nie dość, że można znaleźć słuchawki ze złączem Lightning, to są też modele wyposażone w ANC (redukcję szumów otoczenia). No i pozostaje cały wachlarz słuchawek bezprzewodowych na Bluetooth, od modelu dousznych, do pełnych zamkniętych konstrukcji, od tanich „jednorazówek”, do prawdziwie drogiego sprzętu. Każdy powinien móc znaleźć coś dla siebie i jednocześnie wykorzystać tę okazję, aby dobrać sobie dobre słuchawki do sportu oraz jeszcze lepsze do słuchania muzyki – a nuż złapie audiofilskiego bakcyla. Ostrzegam – to grozi bankructwem.
Dopieszczony
W iPhonie 7 i 7 Plus z pozoru niewiele się zmieniło, ale lista nowości, jak zdążyliście zauważyć, nie jest krótka. Ludzie wymieniali telefony po roku, gdy była znacznie krótsza. Firma rokrocznie uparcie dąży do coraz to nowszych funkcji, które często wynikają ze zmian wprowadzonych rok lub kilka lat wcześniej. Mają wizję na ten sprzęt, którą konsekwentnie rozwijają, nie oglądają się w tył i nie wprowadzają nowości tylko dla samego faktu ich istnienia – musi za takim krokiem stać dobry powód. Niektórzy to dostrzegają, a inni dopiero zauważą jak ta technologia wejdzie do sprzedaży. Krytyka pod adresem Apple jest zresztą jak zwykle ogromna. Jeszcze niedawno padł zarzut, że Apple jest bardzo daleko z tyłu za Google z powodu takich projektów jak Ara.
Ara dzisiaj już nie istnieje. Podobnie jak wiele więcej podobnych pomysłów – dokończonych lub nie. A Apple z kolei dzisiaj ogłosił, że modele czarne – black i jet black są wyprzedane. Można je zamówić oczywiście, ale należy być cierpliwym.
Komentarze: 36
Na ostatnim zdjęciu iphona widać piękna czerń i niestety ten ekran, jakby cudownie wyglądał jet Black z amoledem i nieskończonym kontrastem czy czernią, jeszcze jakby system był ciemny ech a tak to będzie tandetnie świecić w nocy czerń i trzeszczec guzik od wibracji
Niby czemu? @Joe Balck ma racje, miałem kiedyś dwie lumie z amoled i nieskończona czerń daje bardzo fajny efekt. Widać to dobrze w Apple Watch czy nowych telewizorach amoled.
Sam czekam na monitory oled bo z czernią jest zawsze problem w monitorach średniej klasy.
Świeci bo jest podświetlona. W ekranie oled czerń jest całkowicie wygaszona. Nie ma porównania.
Mam iPhone miałem ekrany oled jak i znam charakterystykę ekranów lcd. To że ekran ma wysoki kontrast nie znaczy że czerń nie świeci.
Nie trzeba być w idealnej ciemności, wystarczy porównać z ekranem Apple Watch.
“Oled ma za to wiele innych problemów.”
Nie ma to nic do świecącej czerni.
No nie wiem skoro dla Ciebie czerń w ekranach LCD nie świeci tak jak w oledach.
Jak nie świeci? To oczywiście przenośnia ale niestety leżąc w łóżku przy zgaszonym świetle czerń daje po oczach, tandetnie to wygląda, telefon niby najwyższej klasy a ekran jak z epoki iphona 4.
Mimo wad oledu to jednak ma on więcej do zaoferowania, chociażby twórcy oprogramowania mogli by to wykorzystać do różnych aplikacji czy powiadomien itd
Jestem ciekawy czy da się zauważyć różnicę w głośności Earpods z lightning vs. jack. Telefonu na pewno nie zmienie jednak słuchawki, Earpods i Airpods są do sprawdzenia.
Zazdroszczę tym, którzy nie mają problemów z dopasowaniem tego kształtu słuchawek do uszu. Ja niestety nie mam zbyt wygodnego noszenia bo łatwo mi wypadają.
Największa wada dotychczasowych słuchawek jest ich awaryjność. W ciągu roku oddaje właśnie drugie słuchawki do serwisu, ponieważ nagle lewa zaczęła grać dużo ciszej od prawej.
Mam ze 3 komplety tych słuchawek, nawet te od iPhone 5 działają bez problemu. Kabel tylko szybko się brudzi i potrafią wypadać podczas biegania.
to może ja mam pecha do nich
Dla mnie iPhone 5 najlepsze co wprowadził to zmiany w słuchawkach, do tej pory uzbierałem 3 komplety i wszystki działają. Faktycznie nie są one najlepszym wyborem do biegania, jednak na co dzień sprawdzają się super.
Dla mnie problem ze słuchawkami które daje Apple to że nie są dokanałowe. Owszem mają swoje wady ale można dostosować gumkami to i lepiej tłumią szumy z zewnątrz, i może nawet by się opłacało kupić te za 799zl ale jak one nie sa dokanałowe to już wiadomo ze nie ma siły aby były dobre, pewnych rzeczy się nie przeskoczy
Co roku oddaję słuchawki na gwarancji do wymiany (3 lata z rzędu). U mnie zaczyna fiksować regularnie pilot (przestaje w ogóle działać, przełącza/pauzuje odtwarzanie itp.)
Czyli jednak coś z nimi jest nie tak
Też czekam na porównania. Ciekawi mnie też czy wprowadzą lightning do maków skora wydają takie akcesoria.
Kurcze a mnie się właśnie fugi antenowe w Bros’ Gold 6s bardziej podobały niż w 7 :-(
Jak widzę nie ma przełącznika wyciszania. Jest tam jakiś przycisk. Pewnie służy do tego samego ale przełącznik był dobry bo można było wyczuć palcem jego położenie i zorientować się czy telefon wyciszony.
Jest normalny przełącznik, jak ze zdjęć wynika :)
Faktycznie na jednych zdjęciach widać ten, który był (chyba, że to zdjęcia 6s) ale pisząc to spoglądałem na fotografię nad podtytułem “A10 Fusion…”. Tam, na stebrnej ramce wygląda już jak przycisk.
“Taki sam, ale inny”
Spodziewam się większej rewolucji w przyszłym roku zamiast niemal identycznego iPhone 7S z poprawionymi parametrami.
Wszyscy w tym roku rzucili się na 7 Plus… Przeraża mnie to trochę… Nikomu już nie wydaje się za duży?
http://www.macrumors.com/2016/09/15/iphone-7-plus-128gb-black-most-popular/
ja już miałem obie generacje plusów wiec wiem co biorę,jestem świadomym klientem :D
Nic dziwnego skoro to flagowiec. Ma więcej ramu, lepszy aparat i większa rozdzielczość ekranu.
dłużej trzyma na baterii i ma inny soft z widokiem poziomym z iPada głośniejszy dźwięk
Ciekawe czy nowe słuchawki lightning można podłączyć do starych iPhone’ów?
Tak. Można. Sprawdzane.
Dzisiaj miałem okazję pobawić się nowym iPhone i przyznam że mając już 6 generacji ta jest najgorsza, to co Apple zrobiło z 7 to jest profanacja.
Ok a więc tak.
Wygląd super
Ekran ok ale to co powoduje że ten telefon jest najgorszym iPhone to już nawet nie brak Jacku a ten tragiczny guzik Home Button.
Ok w androidzie też mamy doczynienia z wirtualnym guzikiem ale tak wygląda to tak:
Guzik jest podświetlany i pod tafla szkła.
W iPhone niestety wygląda to tak
Jest guzik który wygląda jak wciskamy ale nie można go wcisnąć, ewidentnie mózg odbiera wrażenie ze może go wcisnąć ale nie może, jak w atrapie na ekspozycji. Dochodzi fakt ze nie jest podświetlany co potęguje wrażenie że jest jakby pusty w środku.
Dalej wibracja to jakaś pomyłka, wciskając mocniej włącza się asystent głosowy i ta śmieszna wibracja która niby jest 3d touch ale to już w meizu mx 4 miałem wrażenie większego 3d.
Ostatecznie dostajemy iphona wyglądającego jak 6 i 6s z tragicznym guzikiem i brakiem jacka w gratisie.
Ps obok stały 6s i 6, jak przyjemnie było w nich używanie guzika, ten delikatny klik. No niestety Apple coś spieprzyc z tym guzikiem
Uwielbiam ten nowy przycisk. 😃
Ja tez, jak atrapa w salonie gsm, jeszcze ta wibracja jak w telefonach keneksi za 150zl:)
Jak czytam takie słowa to mam wrażenie, że nigdy w życiu nie poczułeś różnicy pomiędzy Taptic Engine a zwykłymi wibracjami. 🙂
Wystarczy że wiem jak działa 3d touch na ekranie i od razu można zauważyć że ten na przycisku nie daje takiej samej przyjemności z użytkowania
LOL
Wow miles okazje się pobawić… wow! Ja używam 7 plusa od dnia premiery, kupiony w de i przycisk home jest kapitalny.
Nie pitol, bo byłem z trzema znajomymi gdzie dwóch ma iphony i tak samo byli zawiedzieni jak Home Button jest toporny, technologia 3d touch to tutaj nie uświadczymy, ma się wrażenie jakby Home był źle skalibrowany
fajne