Garmin vivoactive HR – zegarek multisport na start
Portfolio Garmina wyraźnie dzieliło się na zegarki sportowe oraz opaski fitness. To już nieaktualne stwierdzenie, bo nowa wersja vivoactive jest niesamowitą hybrydą obu typów urządzeń.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 8/2016
Pierwsza wersja vivoactive była dość toporna, choć mnie jej wzornictwo odpowiadało. Traktowałem ten zegarek jako sprzęt zakładany głównie na trening, dlatego też jego wygląd odgrywał drugorzędną rolę, a zdecydowanie większe znaczenie miały walory praktyczne. Nie jestem zwolennikiem dotykowych interfejsów w zegarkach sportowych i przeszkadzał mi on trochę, a dotykowe, nie zaś fizyczne przyciski pod ekranem, nie pomagały mi się przemóc. Garmin najprawdopodobniej zauważył, że wygląd i obsługa vivoactive wymagały poprawy, dlatego też nowa wersja jest zupełnie inna. Nie przypomina ani zegarków (ich notabene firma ma w portfolio mnóstwo), ani też opasek fitness, ma bowiem spory ekran pasujący do paska. Vivoactive HR jest też znacznie grubszy od poprzednika, z łatwością mieszczącego się pod mankietem koszuli – w przypadku nowego modelu nie można na to liczyć. Jest za to… ładniejszy – to może nie do końca dobre określenie, ale wygląda z pewnością bardziej interesująco. Przypomina mocno Fitbita Charge, choć jest od niego grubszy i ma większy ekran, ale gumowa, jednolita obudowa budzi oczywiste skojarzenia.
Vivoactive HR zapinany jest na klasyczną sprzączkę, co może nie wygląda nowocześnie, ale sprawdza się w praktyce – pasek sam się nie rozepnie. W urządzeniu nie zastosowano opaski o standardowej szerokości ani konstrukcji, ale za to jest ona wymienna, a ponadto sprawia wrażenie bardzo trwałej. Pomimo intensywnych testów podczas biegów, na siłowni, rowerze i w wodzie nie uszkodziła się w żaden sposób. To samo tyczy się zresztą ekranu. Do obsługi urządzenia wykorzystuje się nie tylko dotykowy wyświetlacz, ale też dwa podłużne przyciski pod ekranem – fizyczne i o dobrze wyczuwalnym skoku. Na spodzie znalazł się natomiast czujnik tętna Elevate oraz złącze ładowania (ponownie Garmin zdecydował się na inny układ pinów, co wymusiło stworzenie kompletnie nowej ładowarki).
Vivoactive HR ma wiele trybów treningu, a wodoszczelność do 5 ATM pozwala na stosowanie go podczas pływania. Najczęściej wykorzystywałem zegarek przy bieganiu, ale zdarzało mi się też z nim pływać, jeździć rowerem, a także nosić go na co dzień zamiast Apple Watcha. Wbudowany moduł GPS jest dokładny, złapanie sygnału zajmuje od około 20 sekund przy bezchmurnym niebie do nawet minuty, gdy podczas złej pogody znajdujemy się między budynkami. Ekran urządzenia jest w pełni konfigurowalny i może pokazywać do trzech informacji jednocześnie. Pomiędzy ekranami danych przełączamy się za pomocą gestów bądź zmieniają się one automatycznie – pierwsza opcja działa całkiem nieźle, ale biegając w zimie w rękawiczkach, dotyk może stanowić barierę nie do przeskoczenia. Wachlarz dostępnych informacji jest bardzo szeroki: od przebytego dystansu, czasu trwania treningu czy aktualnej godziny, przez tempo średnie i bieżące, po spalane kalorie i strefę tętna. Czujnik wykorzystuje technologię Elevate, znaną z innych zegarków Garmina (ma go między innymi fenix 3 HR) i jest całkiem dokładny, o ile nie używamy go w wodzie. Prawidłowo pokazuje bieżące tętno oraz tętno spoczynkowe, a skokowe wartości, które najprawdopodobniej zostały źle zmierzone, nie są uwzględniane w podsumowaniu (zegarek pokazał mi podczas biegu znacznie zawyżony wynik, który nie pojawił się na żadnym wykresie). Całkiem przydatną opcją jest tworzenie nowego trybu treningu z poziomu zegarka – możemy przypisać mu kolor oraz określić, czy ma korzystać z GPS, a także ustawić dla niego indywidualne pola danych.
Urządzenia fitness już nie mogą się obyć bez funkcji smart i nie inaczej jest w przypadku vivoactive HR. Nie dość, że komunikuje się z telefonem i umożliwia odbieranie powiadomień (w bardzo uproszczony sposób i bez interakcji), to ma też konfigurowalne widżety i tarcze zegara. Dodatkowe oprogramowanie można też pobrać z platformy Connect IQ, z którą zegarek jest kompatybilny. Apple Watch przyzwyczaił mnie do rozbudowanych funkcji smart i dużej integracji z telefonem, vivoactive HR oferuje ją jedynie w ograniczonym zakresie, ale nie oznacza to, że nie sprawdza się w roli inteligentnego zegarka. Bardzo przydaje się choćby widżet pogody czy ostatnich aktywności, jest też podsumowanie dnia i wykres tętna – to zdecydowanie urządzenie nastawione na osoby aktywne fizycznie. Co więcej, dodano w nim opcję automatycznego wykrywania aktywności fizycznej nazwaną Move IQ. Działa ona jednak w sposób, którego można nawet nie zauważyć. Urządzenie wykrywa bowiem trening, ale nie sygnalizuje tego, aktywność musi też trwać nieprzerwanie przez przynajmniej 10 minut. Jeśli planujemy na przykład jazdę rowerem, to musimy włączyć odpowiedni tryb, w przeciwnym razie nie będziemy mieli podglądu bieżących danych treningu. Dane są zapisywane jedynie w aplikacji na smartfonie i wcale nie jest łatwo do nich trafić – są widoczne tylko z poziomu kalendarza. Z bólem przyznaję, że Move IQ traktowałem tylko jako ciekawostkę, która nijak nie przyciągnie klientów – Garmin nie jest w stanie odpowiednio pokazać tej funkcji, choćby przez dodanie jej panelu do ekranu głównego aplikacji na smartfony. Szkoda, bo działa naprawdę dobrze i w przypadku biegów czy orbitreka pokazuje właściwy tryb aktywności.
Pomimo dotykowego interfejsu i słabego wyeksponowania automatycznie wykrywanych aktywności, zegarek vivoactive HR mógłby zastąpić mi zarówno opaskę fitness, jak i sprzęt pomiarowy podczas treningów. Pomimo grubej obudowy jest bardzo wygodny i zdecydowanie mniejszy od fenixa 3, którego nosiłem na co dzień. Nieszczególnie przypadł mi do gustu jego ekran, charakteryzujący się słabym nasyceniem kolorów i kiepskim, niebieskawym podświetleniem. Nie działa ono automatycznie, tak jak w fenixach, co może nie jest problemem podczas treningu, ale podczas używania jako zegarek czuć jego brak. O dziwo, podczas treningu nie przeszkadzała mi obsługa dotykiem. Przeniesienie przycisków na przedni panel okazało się doskonałym pomysłem, zdecydowanie łatwiej je teraz obsługiwać. Interfejs też jest całkiem niezły, nie bazuje na szczęście na wielopoziomowych menu, a przy tym zachowuje intuicyjność. W pionie przewijamy kolejne widżety lub ekrany treningu, natomiast w poziomie przechodzimy do kolejnych menu – prościej się nie da. Garmin nie poprawił niestety wibracji, ta wciąż jest głośna i mocna. O ile podczas treningu to zaleta, to przy dużej ilości powiadomień zwyczajnie irytuje.
W vivoactive HR nowością jest też… HR, czyli pomiar tętna. Jest prowadzony w niewielkich interwałach przez cały czas, a na zegarku możemy podejrzeć wykres z ostatnich czterech godzin. Do telefonu trafiają natomiast wszystkie zebrane dane i tam też można je znaleźć. Na podstawie tętna wylicza się spalanie kalorii, vivoactive HR jest więc dokładniejszy niż opaski pozbawione czujnika Elevate. Urządzenie nie zużywa przy tym przesadnie dużo energii – przy trzech godzinnych treningach w tygodniu i codziennym noszeniu (wliczając w to monitorowanie snu w nocy) bateria starczała na niecały tydzień (sprzęt odłączony od ładowania w poniedziałek rano, padał w niedzielę po południu).
Garmin przyzwyczaił nas do ewolucji – każda z aktualizacji istniejących linii produktów wprowadzała wiele poprawek, ale te dotyczyły przede wszystkim funkcji, wzornictwo pozostawało natomiast mniej więcej takie samo. Tym razem firma postąpiła zupełnie inaczej i przeistoczyła vivoactive w hybrydę prostego zegarka multisportowego i opaski fitness. Wyszło to zaskakująco dobrze, zwłaszcza jeśli pod uwagę weźmiemy cenę i oferowane możliwości. Wbudowany moduł GPS, integracja z Garmin Connect i Connect IQ, stały pomiar aktywności i bardzo dobra bateria czynią vivoactive HR bardzo atrakcyjnym urządzeniem, szczególnie dla niezdecydowanych osób, które okazjonalnie uprawiają różne sporty.
Komentarze: 3
Kurde, teraz nie wiem na co zbierać pieniądze – na nowy telefon, czy taki zegarek. Telefon już jakiś mam, ale zegarka ani jednego… Trochę mnie kręcą bajery związane z tętnem czy rejestrowaniem trasy biegu. A i sam zegarek wygląda bardzo ciekawie. Ja właśnie okazjonalnie uprawiam sporty, ale mała pomoc w pewnych czynnościach mogłaby mi się przydać.
Kupiłem ten zegarek opierając się na recenzje , jak szybko go kupiłem tak szybko mnie zawiódł tzn ..Podłaczyłem go do komputera zgodnie z instrukcją , 2 dni był podłączony żadnej reakcji – nie naładował się nie uruchomił , pomoc techniczna ze strony Germin trwała 1 min , kazano mi go oddać do sklepu..już na starcie jest uszkodzony . Czy ktoś w takich znaczących firmach prowadzi jakie kolwiek kontrole? jakości np.? żenada i wstyd wywaliłem 800 zł i nie mam nic, Pozdrawiam.
Nie sprawny vivoactive hr