Garmin eTrex Touch 35
iPhone jako nawigacja jest świetnym towarzyszem podróży, w miejskiej dżungli sprawdza się znakomicie. Są jednak miejsca, gdzie potrzebuje towarzystwa – każdy wie, co się dzieje z baterią, jeżeli będziemy mieli GPS włączony przez dwanaście godzin. There is an app hardware for that… Garmin eTrex Touch 35 – małe, zgrabne, mieszczące się w dłoni urządzenie, które – uwaga – jest „tylko”, albo „aż” odbiornikiem i nawigacją GPS. Czasem zadania specjalne wymagają specjalnego sprzętu.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2016
Garmin jest zasilany z dwóch baterii AA, według producenta działa na nich około 16 godzin. W warunkach bojowych było to około 12 godzin na bateriach alkalicznych, a na akumulatorach Enoloop Pro – około 14 godzin, co, uważam, jest bardzo dobrym wynikiem. eTrexa obsługujemy za pomocą dotykowego wyświetlacza o przekątnej 2,6“ z rozdzielczością 160 x 240 pikseli. Z retinowym wyświetlaczem iPhone’a nie ma co porównywać, ale do obsługi nawigacji i map na wycieczce absolutnie wystarczy. Czasami trzeba w niego troszeczkę mocniej pacnąć, za to jest czytelny w każdych warunkach oświetleniowych, nawet w bardzo ostrym słońcu. Pod gumową zaślepką ukrywa się port USB, a komorę baterii zabezpieczono uszczelnioną klapką zamykaną na przekręcany uchwyt, nie ma więc mowy o jej przypadkowym otwarciu. Całe urządzenie ma klasę wodoodporności IPX7, czyli powinno wytrzymać 30 minut zanurzenia na głębokość do 1 metra.
Wraz z eTreX 35 otrzymujemy mapy Garmin TopoActive Europe i Topo Poland Light, tej drugiej używałem podczas spływu kajakowego na Mazurach. Bardziej rozbudowaną wersję trzeba dokupić. Mapa bazowa wystarcza, jeżeli chcemy szybko się odnaleźć w terenie, nie zawiera, niestety, na przykład pól namiotowych i czasem na środku jeziora można napotkać ląd, widoczny tylko na jednej wartości przybliżenia (skali). Zapisywanie przebytej trasy działa znakomicie. Wyznaczanie trasy i nawigacja do celu też, pod warunkiem, że chcemy się poruszać lądem. W moim przypadku brak tras kajakowych wymuszał płynięcie po jeziorach na orientację, a na rzece oczywiście takiego problemu nie ma, bo kierunek jest jeden, czasem dwa. Planowanie trasy jest wygodniejsze z poziomu komputera i aplikacji Garmin BaseCamp. Zaplanowanie trasy na samym urządzeniu wymaga trochę więcej pacania w mały ekran. BaseCamp służy również do zgrywania zapisanych śladów, zarządzania nimi i udostępniania. Z jego poziomu można stworzyć Garmin Adveture – interaktywny zapis przebytej trasy połączony z notatkami, zdjęciami i filmami, który za pomocą serwisu Garmin udostępni się następnie znajomym. Zapisany ślad w postaci pliku GPX zaimportuje się do na przykład Adobe Lightroom, a program na podstawie godziny wykonania zdjęcia doda do niego lokalizację. BaseCamp również posiada taką funkcjonalność.
eTrex 35 Touch jest wyposażony w jeszcze jedną ciekawą funkcję – Live Track. Za pośrednictwem aplikacji Garmin Connect na iPhone’a wyśle naszą pozycję na bieżąco do serwisu społecznościowego Garmin Connect. Warto nadmienić, że sama aplikacja na iPhone’a jest raczej przystosowana do współpracy z „nosidłami” Garmina, jak Fenix czy Forerunner. Z eTrexa 35 są przenoszone tylko podstawowe informacje o przebytej trasie, wysokości, prędkościach i tym podobne. Bardzo przydatną funkcją, szczególnie w trudnych warunkach, jest obsługa przez eTrexa 35 Touch powiadomień z iPhone’a. Możemy telefon bezpiecznie schować w plecaku, a wszystkie wiadomości/maile/połączenia i tak dalej będą wyświetlane na Garminie. Dopiero, by odpowiedzieć, trzeba będzie wydobyć telefon. Na wakacjach, na weekendowym wypadzie poza miasto nie trzeba przecież odpowiadać na każdą wiadomość natychmiast.
Garmin jest świetnym kompanem podróży. Wieloletnie doświadczenie w produkcji sprzętu nawigacyjnego widać w zwartej i prawie na wszystko odpornej konstrukcji eTrexa 35 Touch. Niestety, oprogramowanie wymaga minimalnego dopracowania. Czasem brakuje płynności w przełączaniu się pomiędzy ekranami czy funkcjami. Raz udało mi się całość zupełnie zawiesić, restart wymagał wyciągnięcia baterii. Wydaje mi się, że to był to jednak przypadek, wywołany moim zbyt natarczywym pacaniem w ekran. Polecam także dokupienie map poza bazowy zestaw, który dostajemy z urządzeniem, szczególnie jeżeli wybieramy się gdzieś dalej i na dłużej niż na weekendowy wypad rowerowy poza miasto.
Na wyjazd w góry w weekend, ale też na dłuższą wyprawę będzie to urządzenie w sam raz, na pewno się z nim nie zgubimy. Testowany Gramin był na tyle wygodny, łatwy w obsłudze i mały, że zastanawiam się nad nim, jako głównym loggerem GPS do tagowania zdjęć podczas wędrówek, również miejskich.