Malutki soundbar – Philips Fidelio B1
Pragniemy idealnego dźwięku, ale nie zawsze możemy sobie pozwolić na kino domowe w dużym pokoju. Co więcej, nawet soundbar w salonie może stanowić problem. Receptą jest najnowszy głośnik Philipsa. Model B1 jest najmniejszym soundbarem, z jakim miałem okazję się spotkać i była to miłość od pierwszego wrażenia.
Philips Fidelio B1 trafił do mnie jeszcze przed europejską premierą na targach IFA. Od prawie trzech tygodni jest w moim mieszkaniu i robi swoje, czyli gra podczas filmowych seansów z Netflixem odpalanym z Apple TV, a nawet muzyką z Apple Music. Tym, co go wyróżnia na tle innych soundbarów, są wymiary. Philips Fidelio B1 ma raptem 40 centymetrów długości, jest wysoki na niecałe 6 centymetrów i szeroki na zaledwie 11 centymetrów. Jest tak mały, że zmieścił się u mnie na niższej półce w szafce TV. Naprawdę trudno go zauważyć, a jednocześnie bardzo łatwo usłyszeć.
Jakość dźwięku względem głośników telewizora jest rewelacyjna, dźwięk jest czysty i w miarę przestrzenny. Oczywiście daleko mu do tego, co oferuje Yamaha YSP-5600 czy typowe zestawy kina domowego, ale z powodzeniem może konkurować z wieloma tradycyjnymi soundbarami ze średniej półki, a na pewno z głośnikami od telewizora. Naprawdę z powodzeniem można z nim obejrzeć „Szeregowca Ryana” i czuć się jak w środku bitwy. Jakość dźwięku zależy oczywiście od źródła dźwięku, filmy z Blu-ray brzmią ponadprzeciętnie.
Dużą rolę odgrywa bezprzewodowy subwoofer, który już nie jest taki mały. Jest płaski, ale dość duży i to dla niektórych będzie mankament, można go jednak go ukryć na przykład pod kanapą lub ulokować w zupełnie innym miejscu w dużym pokoju. Na brak basu naprawdę nie można narzekać.
Trochę brakuje natomiast większej liczby złącz. Urządzenie ma tylko jedno wejście HDMI i jedno wyjście (z kanałem zwrotnym), wejście AUX (mini Jack), cyfrowe wejście optyczne oraz USB. Poza tym – łączność Bluetooth. Brakło przynajmniej jednego wejścia HDMI oraz analogowego wejścia audio. Do tego dochodzi jeszcze dość wysoka cena urządzenia. W polskich sklepach B1 powinien pojawić się wkrótce za około dwa tysiące złotych, u naszych sąsiadów zza Odry kosztuje 499 euro. Ale powiedzmy sobie szczerze, że paru inżynierów z Gibsona musiało popracować nad tym urządzeniem, aby osiągnąć taką jakość. To jest sprzęt dla osób, które oczekują wysokiej jakości, a jednocześnie nie mogą sobie pozwolić na większe urządzenie.
B1 zaskakuje rozmiarami i możliwościami. Dożyliśmy fajnych czasów, jeśli chodzi o technologie w dźwięku. Producentom udaje się zaoferować naprawdę dobre brzmienie w kompaktowych urządzeniach. Do małego mieszkania Philips Fidelio B1 nie jest kompromisem, a dobrym wyborem.