Vinyl dla filmów ma już ponad rok – UHD Blu-ray
Rok temu miałem okazję po raz pierwszy zetknąć się w domowych warunkach z UHD Blu-ray. W listopadzie sam na stałe stałem się posiadaczem takiego odtwarzacza. Teraz Samsung prezentuje drugą generację swojego odtwarzacza, jednocześnie poznaliśmy parę ciekawych informacji o tym formacie w naszym kraju.
Telewizory 4K na dobre w sklepach zagościły w 2013 roku. Ultrawysoka rozdzielczość jest powszechnością. Długo musieliśmy czekać jednak na nośnik, który by pozwalał w pełni się nią cieszyć. Na szczęście to oczekiwanie zostało odpowiednio wynagrodzone. Co więcej prawdopodobnie wcześniejszy debiut, całkowicie by pogrzebał fizyczne nośniki. W marcu 2016 roku w Stanach Zjednoczonych, a chwile później także i u nas zadebiutowały odtwarzacze i filmy UHD Blu-ray. UHD Blu-ray to w końcu nie tylko rozdzielczość 4K, ale też poszerzona paleta barw oraz HDR. To referencyjny obraz, najlepszy jaki możemy uzyskać w kinie domowym. Takie wydanie dzieli przepaść od filmów na DVD, a także w streamingu, wiele scen prezentuje się też wyraźnie lepiej od wydań Blu-ray. To taki Vinyl w świecie filmowym.
Aby poczuć tą różnicę, nie wystarczy nabyć odtwarzacz i film. Potrzebny jest też odpowiedniej klasy telewizor. Szczerze mówiąc przy tanim telewizorze 4K zakup takiego odtwarzacza wniesie niewiele względem standardowego Blu-ray. Jednak już przy średniakach powinnyśmy zobaczyć miłe dla oka efekty, a w przypadku ekranów premium możemy mówić o jakościowym skoku. Oglądałem “Chłopców z ferajny” na QLED właśnie z wydania UHD Blu-ray. To była prawdziwa uczta kinomana.
Rok temu barierą do wejścia w świat UHD Blu-ray była cena. Po pierwsze telewizor w standardzie UHD Blu-ray był kosztowny. Teraz KS7000, wciąż jest dostępny w sklepach, a wersja 55-calowa kosztuje mniej niż 5 tysięcy złotych. Za mniej niż tysiąc złotych kupimy odtwarzacz UHD Blu-ray. Do wyboru mamy Xbox One S, czyli konsole oraz odtwarzacz w jednym lub Samsung UBD-K8500 z zeszłego roku. Dziś Samsung zaprezentował nowy odtwarzacz UBD-M8500, który startuje z ceny około 1300 zł. Oznacza to, że wkrótce odtwarzacze będą naprawdę tanie. Za 1650 zł kupimy odtwarzacz Sony UBP-X800, podstawowy odtwarzacz Panasonica DMP-UB400 to wydatek 1599 zł. Oczywiście są też produkty nieco absurdalne, lub jak woleli by dystrybutorzy i część użytkowników – audio i wideofilskie. OPPO UDP-205 kosztuje 7800 zł w dodatku nadal nie wiąże krawatów i nie sprawia, że każdy film zasługuje na oskara, nawet jeśli jest to komedia z Sandlerem.
Mamy telewizor, mamy odtwarzacz, czas na filmy. Tu w roku ubiegłym sytuacja wyglądała absurdalnie. Pojawił się w Polsce odtwarzacz, ale nie było filmów. Te pojawiły się dopiero w sierpniu. Do dziś wydaje je tylko jeden dystrybutor – Galapagos. Właśnie wprowadził do sprzedaży film “Bez Przebaczenia”. Mimo, że tytuł ma 25 lat na nowym nośniku wygląda fantastycznie. To efekt dobrego remasteringu, zeskanowania obrazu z taśmy filmowej i odpowiednia obróbka. W ten sposób można uzyskać fenomenalne wydania starszych filmów. Sytuacja najgorzej wygląda z filmami z końca lat 90-tych i pierwszej dekady tego wieku. Rozpoczęto wtedy kręcić kamerami cyfrowymi, które nie miały super parametrów. Stąd na przykład “Mroczne Widmo” jest najsłabszym filmem z sagi Star Wars także pod względem jakości obrazu. Jednak z tytułów sprzed lat można wyciągnąć naprawdę dużo. Nie dziwmy się więc zremasterowanym edycjom na UHD Blu-ray, czy zwykłym Blu-ray po wiele z nich warto sięgnąć, by odkryć ulubione filmy na nowo.
Galapagos pochwalił się, że sprzedał w Polsce około 7 tysięcy egzemplarzy. To duży sukces biorąc pod uwagę, chociażby cenę. Film na UHD Blu-ray to wydatek ok. 140 zł. Czyli o 100 zł więcej, niż w przypadku DVD, o jakieś 60 zł więcej niż w przypadku zwykłego Blu-ray. Nie wspominając o serwisach VOD i nielegalnych kopiach w sieci. Jak na nasz rynek uważam to za świetny wynik. Cieszy też fakt, że wprowadzane będą kolejne filmy. Lada moment zobaczymy film “Lego: Batman”, później pojawi się “Kong: Wyspa Czaszki”, “Wonder Woman”, “Król Artur” oraz “Dunkierka”. Oprócz nowości zobaczymy powrót w nowym formacie takich filmów jak “Grawitacja”, “Matrix”, Trylogia o Mrocznym Rycerzu, “Incepcja”, “Infiltracja”, “Interstelar” oraz “Ekspres Polarny”. Miejmy nadzieje, że wkrótce pojawi się więcej tytułów także od innych wielkich wytwórni oraz od pozostałych dystrybutorów. Globalnie nowemu formatowi niestety wciąż opiera się Disney.
UHD Blu-ray nigdy nie będzie wielkim hitem, zawsze będzie drogi. Sam wiem, że nie wszystkie tytuły będę kupował na tym nośniku, przynajmniej na razie. Jednak tylko na nim zasmakujemy referencyjnego obrazu.
Komentarze: 5
Czyli mam mocny argument dla żony na zakup XboxOneS ;)
jak patrzę na swoją kolekcję filmów na BD, na jeszcze większą na DVD i jeszcze większa na VHS, a potem na Netflixa i iTunes, to stwierdzam, że już więcej nie będę nigdy kolekcjonował filmów – mnóstwo pieniędzy na rzeczy, które po kilku latach są warte grosze a i tak nie ma czasu, żeby do tego wrócić, zanim technologia się nie zestarzeje na tyle – co ja mówię, VHS już się nie da oglądać. Cyfrowa dystrybucja i serwisy streamingowe odwróciły ten biznes – nośniki to przeszłość. Obejrzałem MadMaxa na UHD, pięknie, świetnie, super – ale za film dałem 150. Takie same odczucia wizualnej orgii miałem przy Marco Polo na Netflixie za ułamek tej kwoty. Także przy tym formacie, MadMax będzie się kurzył samotnie – żeby nie zgłupieć postawię go obok jakiegoś VHS. Na wszelki wypadek, jakbym kiedyś ponownie chciał wydać 150 na film.
Mam podobnie, tyle, że u mnie podstawowym ogranicznikiem jest…żona. Jest w stanie puścić DVD, ale już z BD (na PS4) ma problem, a streaming jest dla niej totalną barierą technologiczną;-)
Zgadzam się. Ja miałem tak samo z płytami CD. Miałem ich w domu całe mnóstwo – nie miałem ich już gdzie upychać. Zamawiałem specjalne półki na CD. Szkoda było mi się ich pozbyć. Dzisiaj tę samą kolekcję mam na każdym urządzeniu, bez szukania, odkurzania, obawiania się czy któraś ścieżka nie zepsuła się… Jestem na “tak” w postępie technologii.
Według mnie słabe porównanie filmów do muzyki. Tego samego filmu mimo wszystko, bez względu na to, jak świetnym filmem jest, nie zapetlasz i nie wracasz do niego tak często jak do CD na dobrym zestawie HiFi. Mam sporą kolejce CD, która ciagle się powiększa oraz Spotify Premium, ale tylko jako zapychacz na siłowni czy idąc do pracy. Jak mam ochotę posłuchać muzyki to odpalam Denonka i się delektuję.