Jak Rosja planuje konkurować ze SpaceX?
Nie od dziś wiadomo, że Rosja potrafiła konkurować na rynku cenami. W dodatku jej rozwiązania są dobrze przetestowane, bo latają od dekad. Jako jedyni mogą obecnie wysyłać załogowe misje na Międzynarodową Stację Kosmiczną i oczywiście jako monopolista słono sobie liczą za takie misje. Jak sobie poradzą z konkurencją ze strony SpaceX i ich rakiet wielokrotnego użytku? Co zrobią, gdy firma Elona Muska zakończy budowę Falcon Heavy oraz też będzie mogła wysyłać misje załogowe? Czy poradzą sobie z nową, prywatną konkurencją?
Kilka dni temu pojawił się w sieci wywiad z szefem Roskosmos, czyli rosyjskiej agencji kosmicznej. W czasie tego wywiadu padły właśnie wspomniane wyżej pytania. Okazuje się, że Rosjanie mają plan jak konkurować ze SpaceX. Plan, który jest bardzo dziwny i zakłada, że firma Muska nie zrealizuje swoich planów. Zanim jednak przejdziemy do odpowiedzi na pytania związane ze SpaceX, warto również wspomnieć o innych kwestiach, na temat których wypowiedział się szef Roskosmos.
Od dłuższego czasu Rosjanie borykają się z problemami przy budowie silników. Okazało się, że w kilkudziesięciu gotowych silnikach, które miały być użyte w rakietach Proton, użyto złego spoiwa i muszą trafić na śmietnik. Dowiedzieliśmy się, że użyto droższego spoiwa, które leżało w fabryce obok tego właściwego i któryś z robotników się po prostu pomylił. Nie ma tu mowy o celowych oszczędnościach czy czymś takim. Po prostu ludzki błąd pracownika rosyjskiej fabryki.
Wróćmy jednak do SpaceX. Roskosmos chce z nim konkurować przez najbliższe 5 lat poprzez „kontrolę cen”. Owa „kontrola cen”, to latanie po kosztach i dokładanie do interesu. Po tym czasie Rosjanie chcą mieć już gotową rakietę Soyuz–5, która ma być tańsza o 20-30% od obecnej generacji. Rosjanie chcą do tego doprowadzić poprzez zmniejszenie kosztów budowy wszystkich elementów i uproszczeniu konstrukcji.
Roskosmos uważa, że na odzysk pierwszych stopni rakiet jest nadal za wcześnie, że technologia nie jest jeszcze wystarczająco przetestowana. Gdyby ktoś był złośliwy, mógłby powiedzieć, że może jej po prostu nie mają, ale nikt tutaj przecież taki nie jest. Trzeba przyznać Rosjanom, że po części przygotowują się na rakiety wielokrotnego użytku, bo nowe silniki, które budują – RD-170 mają pozwolić na dziesięciokrotne użycie.
W wywiadzie jest także mowa o nowej kapsule załogowej – Federation. Ma być ona lepsza i nowocześniejsza niż produkty z USA. Ma być wykonana z materiałów kompozytowych i pozwolić na loty na Międzynarodową Stację Kosmiczną oraz na Księżyc. Pierwotnie planowano ją dla 4 osób, ale właśnie trwają prace, aby dostosować ją do sześcioosobowej załogi.
ArsTechnica w omówieniu tego wywiadu zauważyła jedną bardzo ważną rzecz. Plan na walkę ze SpaceX zakłada, że firmie Muska podwinie się noga i nie wytrzyma najbliższych kilku lat. Jeśli Rosjanie obniżą obecnie koszty o 20-30% to będą cenowo na poziomie używanych Falconów 9 obecnej generacji. Trzeba pamiętać, że SpaceX pracuje nad modelem Block 5, którego przygotowanie do ponownego startu ma być znacznie krótsze i tańsze. Szacuje się, że koszty lotów spadną wtedy o 50% w stosunku do obecnych cen. Będzie to oznaczać, że Rosjanie wciąż będą za drodzy, aby rywalizować ze SpaceX cenowo. Oczywiście są firmy, które są skłonne zapłacić więcej za wcześniejszy start swojej misji, ale widząc z jaką częstotliwością SpaceX wysyła ostatnio Falcony można sądzić, że firmie uda się nadrobić zaległości i w dłuższej perspektywie realizować zamówione misje na bieżąco. Za strategią Rosjan stoi pewnie fakt, że SpaceX po dwóch awariach w 2015 i 2016 roku miał problemy z płynnością finansową. Kolejna awaria i utrata rakiety w tym roku mogłaby być dla firmy bardzo groźna.