Windows 10 Creators Update vs. macOS Sierra – subiektywnie
Od paru tygodni korzystam nie tylko z macOS, ale również z Windows 10 Creators Update – chyba najnowszej wersji dostępnej publicznie, pomijając oczywiście Windows Insider Program – i mam kilka uwag oraz przemyśleń na jego temat.
Już na wstępie chciałbym zwrócić uwagę na to, że moje wykorzystanie obu tych systemów jest skrajnie różne – macOS służy mi do wszystkiego poza graniem, a Windows 10 w zasadzie tylko do grania, wraz z obsługą aplikacji umożliwiających to. Dodam jeszcze, że w jedną grę.
Mój desktop.
Co mam zainstalowane
Obecnie jest to Skype, do prowadzenia rozmów w trakcie gry – był częścią instalacji Windows – i Steam do obsługi samych gier. Do tego doszedł jeszcze Razer Cortex [WWW] – aplikacja, która zatrzymuje zbędne procesy, aby gra mogła wykorzystać więcej procesora i GPU.
Skype, tradycyjnie, jest dla mnie designerską zagadką. Ten program ma tak dziwne UI, że często się gubię, wykonując te same operacje w nim, dzień po dniu. To przecież prosty komunikator i nie rozumiem, czemu nie może mieć prostego UI.
Steam jest paskudny, ale chodzą plotki, że wkrótce dostanie redesign, na czym powinien zyskać. Sporo. Bo dobrze nie jest. Dodam, że nigdy nie używałem Steama na Mac, ale spodziewam się takiej samej tragedii, być może z ładniej renderowanymi fontami – do tego jeszcze wrócę.
Razer Cortex to dla mnie zagadka. Program „optymalizuje” system, aby gry działały na nim sprawniej. Biorąc pod uwagę, że nie przekraczałem 35 fps w PlayerUnknown’s Battlegrounds, stwierdziłem, że nie mam nic do stracenia. Z ogromny zaskoczeniem zauważyłem, że uzyskałem w grze dodatkowe 15-25 fps, czyli osiągam około 50-60 fps, ze spadkami do 40 jak się naprawdę dużo dzieje na ekranie. Dodam, że jestem zmuszony grać przy rozdzielczości 2560×1600 px, przy w większości niskich detalach – mój Radeon 280X pochodzi z czasów, gdy grało się w 1080p, a monitor mam przecież 4K (od dawna). Teoretycznie mogę uruchomić PUBG w 3840×2160 px, ale fps wtedy spada do poziomu 25-35, co jest stanowczo za mało, szczególnie że detale wtedy muszę obniżyć o kolejny poziom.
Fonty
Bardzo, ale to bardzo, przeszkadza mi to, jak renderowane są fonty pod Windowsem. Moje ulubione, wyglądające spektakularnie pod macOS, tracą całą swoją magię pod Windows. To wszystko wynika z innego podejścia obu systemów – Windows stara się optymalizować fonty, aby były bardziej czytelne, nawet zmieniając w wybranych sytuacjach ich wygląd, a macOS przede wszystkim stara się, aby były jak najbardziej wierne oryginałowi. To jest widoczne nawet na ekranach typu Retina – niezależnie czy na moim ekranie 4K mam ustawione biurko o wielkości odpowiadającej 1920×1080 pt (@2x), czy 2560×1440 pt (@1.6x).
Ktoś mądry kiedyś powiedział, że z różnicą między tymi dwoma systemami jest jak z klawiaturami – po pewnym czasie człowiek się przyzwyczaja i zmienia punkt widzenia.
Na Windowsowy ClearType jeszcze się nie przestawiłem…
HiDPI
Tutaj macOS ewidentnie wygrywa – nie pamiętam ani jednej sytuacji, aby coś się nieprawidłowo wyświetlało na ekranie w trybie HiDPI (czyli Retina). Niestety, pod Windows codziennie coś wygląda nie tak, jak powinno. Zazwyczaj pomaga zamknięcie i ponowne otwarcie danego okna. Trochę frustrujące – ten problem już powinni byli rozwiązać.
Od zera do boha… logowania
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak szybko Windows się bootuje do ekranu logowania. Kilkukrotnie szybciej niż macOS na hacintoshu, ale ciut wolniej niż macOS na MacBooku Pro. Porównanie to jest o tyle nie fair, że pod macOS mam kilkanaście aplikacji, które wstają razem z systemem, a pod Windowsem nic, ale nie zmienia to faktu, że w tym konkretnym przypadku jest szybciej. Fakt, że po wpisaniu hasła, na macOS nie muszę czekać, bo wszystko uruchamia się natychmiast, podczas gdy Windows coś jeszcze przez kilka sekund mieli, ale i tak jest zacnie. Być może byłoby gorzej na starszym systemie, bardziej obciążonym softwarem, ale tego nie planuję sprawdzać.
Safari
Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo będę tęsknił pod Windowsem do Safari. Uwielbiam tę przeglądarkę – jest szybsza i dzięki Content Blockerom, sam internet staje się jeszcze szybszy (blokują one wszelkie skrypty i inne śmieci, zanim się one pobiorą, a nie po pobraniu, jak tradycyjny adblocker) oraz ładniejszy. Obecnie korzystam z Firefoxa z Ublock Origin, ale to nie to samo. Do Microsoft Edge nie mogłem się przekonać, chociaż wizualnie pasuje znacznie lepiej do Windows 10 niż FF. Na wspomniane „piękno” oczywiście wypływa rendering fontów.
Skróty klawiszowe
Tutaj jest ciężko. Bardzo. Za każdym razem pod Windowsem popełniam błędy. Zamiast CTRL+C wciskam CMD+C. Za. Każdym. Razem. Nie pomaga fakt, że korzystam z Apple Magic Keyboard, więc klawisze Win i Alt zamienione są miejscami. Na szczęście w grze ten problem nie istnieje.
Zna ktoś odpowiednik Karabinera pod Windows?
Finder vs. Explorer
Po tylu latach w Finderze nie umiem klawiaturą nawigować po Exploratorze. Nie żartuję. Nie wiem, na przykład, jak wyjść do wyższego katalogu. Mógłbym to prawdopodobnie wygooglować, ale jestem uparty i w końcu sam znajdę. Lub nie. Ogólnie rzecz biorąc, pomimo że Finderowi daleko do ideału, to jego wolę – Explorera historycznie zawsze zastępowałem czymś innym.
Okna i okna
Nie mogę przyzwyczaić się do kwestii okien w Windows. Pod macOS, na górze ekranu jest pasek z menu, które zmienia się w zależności od aktywnego okna. Pod Windowsem, każde okno ma własny pasek. Ale jest on czasami widoczny, a czasami nie. W niektórych programach go w ogóle nie ma. Powoduje to brak spójności i gubię się w tym wszystkim. Do tego dochodzi jeszcze kwestia grupowania okien – pod macOS można, za pomocą skrótu CMD+`, przełączać się pomiędzy oknami danej aplikacji. To taki CMD/ALT+TAB, ale działający tylko w obrębie jednego programu. Pod Windows mamy tylko ALT+TAB lub Win+TAB, które działają na wszystkich oknach. Niby różnica niewielka, a tak mi tego brakuje… szczególnie jak walczę z oknami w Steamie.
Lepiej niż pod XP
Dotychczas miałem dwa drobne problemy pod Windows 10. Raz klawiatura przestała działać prawidłowo – wystarczyło się przelogować – a raz jakiś program się wysypał. Żadnych zwiech czy BSOD. Odpukać, działa jak należy. Jednocześnie, 10-tka wygląda znacznie lepiej niż XP czy nawet 7/8. Moim zdaniem. Subiektywnie. Nadal jednak wolę macOS.
Game Bar
Windows ma funkcję, która nazywa się Game Bar. Służy ona do nagrywania gry lub streamowania gier na żywo. Niestety, z niewyjaśnionych powodów, bez żadnych komunikatów, streamowanie i nagrywanie przerywa po jednej sekundzie. Ot tak. Nie wiem dlaczego. Wyjaśnienia ani rozwiązania nie znalazłem.
Testowałem alternatywy – OBS i GameCaster, który jest częścią Razer Cortex – ale nie potrafią one wycisnąć z mojego całkiem szybkiego komputera więcej niż kilku sekund na klatkę. A chciałbym 60 klatek na sekundę. Albo chociaż 30. Z tego, co widziałem u innych, najczęściej ludzie korzystają albo z drugiego komputera do streamowania/nagrywania, albo z dedykowanego sprzętu do tego celu. Niestety, Elgato HD60S u mnie nie pójdzie – korzystam z DP zamiast wymaganego HDMI dla monitora 4K.
Po prostu go używam
Windows w obecnej sytuacji służy mi tylko i wyłącznie jako narzędzie do uruchamiania Steama i PlayerUnknown’s Battlegrounds. Do tego spisuje się bardzo dobrze, wręcz zaskakująco. Wolałbym tylko mieć GTX-a 1080 Ti, aby móc grać w 4K… ale to GPU jest w cenie lekko używanego MacBooka, czyli nie widzę sensu w takim wydatku, tym bardziej że za pół roku będzie prawdopodobnie dwukrotnie tańsze.
Jednocześnie, pomimo zdecydowanie przyjemniejszego UI Windowsa, względem XP, którego używałem przed przesiadką na Maca, nie jest to system, w którym chciałbym spędzać cały swój czas. Z czasem prawdopodobnie przyzwyczaiłbym się do niego, ale wątpię, abym go kiedykolwiek pokochał…
To właśnie uczucia i odczucia, bardzo subiektywne dla każdego z nas, leżą u podstaw wyboru systemu operacyjnego. Moimi są i jeszcze długo to się nie zmieni, macOS i iOS.
Komentarze: 11
HiDPI
Windows wygrywa w niestandardowych ekranach. Spokojnie np. skaluje ekrany 2K.
Pod Windows masz Sharp Keys:
https://github.com/randyrants/sharpkeys
Potwierdzam, nie jetestem w stanie bez tego programu używać Windowsa na klawiaturze aluminiowej.
Ja pracuję na obydwu systemach i to jest trochę tak, jakbym codziennie jeździł na zmianę Dacią i Porsche. Niby obydwa dowiozą d.. na miejsce, ale… ;)
Dobrze myślisz, Steam na Maca jest jeszcze gorszy niż na Windows. Zabugowany i przycina się. Płynniej działa (i chyba ciut lepiej) działa odpalony przez Wine niż „natywnie” na macOS. I jeszcze jest 32-bit.
W pełni się zgadzam odnośnie klawiatury. Ostatnio musiałem korzystać 3 tygodnie z Windows i to jakaś masakra. Teraz MacBook wrócił z serwisu i cała zabawa od nowa, w drugą stronę.
Nie wiem jakie są Twoje oczekiwania i specyfika tej gry, ale ja bym obniżył rozdzielczość do 1080p i cieszył się płynniejszą rozgrywką lub wyższymi detalami. Myśle, że przyjemniej by Ci się grało.
Hmmm, ja po kliku latach (mini, hackintosh i macbook pro), przesiadłem się na WIndowsa 10. Nie był on celem samym w sobie, ale niestety Apple nie oferuje czegoś co się powszechnie nazywa Mobile Workstation. Mam zgoła odmienne wrażania. A już z tym Safari to się kompletnie nie zgadzam. Dla mnie odkryciem jest Edge!
Tak sobie myślę, czy przypadkiem Apple nie ucieka coraz bardziej ze swoim sprzętem w stronę, która “profesjonalistom” przestaje się podobać że ci muszą sobie co chwilę udowadniać jak to warto jeszcze Apple kupować?
Zrobię przy okazji porównanie fontów.
Safari ma rozszerzenia.
Jest możliwości wywołania menu skrótem klawiszowym.
U mnie CMD+` przywraca poprzednie okno, tak jak powinien. Działa dokładnie jak ALT+TAB tyle, że w ramach jednego app. Jeśli u Ciebie nie to masz jakiś problem/bug.
Bardzo dobrze, że spacja nie jest zaznaczana. Utrudniałyby to robienie list, itp.
Brak rozszerzeń był skrótem myślowym, no ale ok. Tak, jest taka możliwość (zdaje się wybranie jabłka i później strzałkami), ale trzeba wiele razy użyć klawiszy kursora, więc jego praktyczność jest zerowa.
Zwróć uwagę, że mówiłem o więcej niż dwóch otwartych oknach. Jeżeli z pierwszego przejdziesz na drugie, to kolejne użycie skrótu przeniesie Cię na trzecie itd, aż zatoczysz pełne koło. To nie jest tak, jak działa ALT+TAB.
Na Maku, jeżeli przenosisz wyraz w tekście, w miejscu z którego go usuwasz musisz dodatkowo usunąć jedną spację, w miejscu do którego go przenosisz musisz ją dodatkowo dodać. Być może nigdy nie używałeś peceta do pisania, ale trudno mi sobie wyobrazić, że jako osoba dużo pisząca nie doceniłbyś rozwiązania, które oszczędziłoby Ci tej dodatkowej pracy (no, chyba że w Twoich tekstach od razu wszystko jest od razu na odpowiednim miejscu ;))
Rzadko kiedy coś takiego robię. Bardziej doceniam możliwość wstawiania en- i em-dash z klawiatury – w Windows bez ALT+numerku się nie obejdzie, co uważam za kompletny absurd.
No właśnie, wszystko sprowadza się do tego, ze czego korzystamy na co dzień i co bardziej sobie cenimy. Dlatego denerwują mnie wszelkie autorytatywne wypowiedzi w temacie wyższości świąt (Twoja akurat taka nie była, mówię ogólnie :))
Najważniejsze jest dobrać sobie narzędzie do potrzeb, a nie dostosowywać się do narzędzia (lub platformy).