Moshi Avanti
Wprowadzenie do oferty słuchawek zaczyna być powoli krokiem, na który decyduje się każdy producent akcesoriów. Zazwyczaj są to proste dokanałówki ze średniej bądź niższej półki, stosunkowo proste do opracowania, ale i wycofania z oferty. Moshi zaczęło podobnie, ale w kwestii słuchawek nausznych działa bardziej zdecydowanie.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 4/2017
Po przesłuchaniu mnóstwa różnego rodzaju słuchawek doszedłem do wniosku, że nauszne, małe słuchawki są najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem, kompromisem pomiędzy jakością dźwięku a mobilnością. Przez długi czas korzystałem zresztą z Bowers & Wilkins P5 – świetnej i wygodnej konstrukcji, o bardzo czystym brzmieniu i dobrej dynamice. Moshi Avanti bardzo mi je przypominają i to w wielu aspektach. To zbliżona półka cenowa, co wiąże się zarówno z jakością wykonania, jak i wzornictwem. Avanti mają klasyczny wygląd, nauszniki są regulowane, poruszają się też w niewielkim zakresie na boki, by dopasować się do głowy. Pokryto je syntetyczną skórą, zarówno od wewnątrz, jak i na zewnątrz. Pałąk jest natomiast zrobiony z cienkiego paska stali nierdzewnej, opatrzonego jedynie poduszką wewnątrz. Konstrukcja ta robi wrażenie niezwykle lekkiej i taka też jest, słuchawki ważą bowiem 166 g. Wymusza ona jednak prowadzenie kabla z każdego nausznika osobno, ale nie jest to zbyt problematyczne. Przewód można odłączyć, choć jego niestandardowe końcówki powodują, że nie sposób będzie znaleźć zamiennik (to jednak wciąż lepsze rozwiązanie niż kabel wbudowany na stałe). Na przewodzie znalazł się pilot z pojedynczym przyciskiem do sterowania muzyką oraz z mikrofonem. To jedyny element konstrukcji, który odstaje jakością od reszty, zrobiono go bowiem z przeciętnej jakości plastiku. Kabel zakończony jest prostym wtykiem mini Jack.
Z uwagi na to, że Avanti są lekkie i poręczne, postanowiłem zastąpić nimi wszystkie na co dzień używane słuchawki. Oznacza to, że nie tylko słuchałem przez nie muzyki, ale też oglądałem seriale i prowadziłem rozmowy. Zmiana była o tyle prosta, że Avanti nie tylko dają radę pod względem tego, jak brzmią (o czym za chwilę), ale też tego, jak wyglądają. Są bardzo eleganckie; metalowe, błyszczące elementy pasują swoją surowością do wstawek z syntetycznej skóry w cieplejszej kolorystyce. Jednocześnie wzornictwo pozostaje zrównoważone i klasyczne, pomimo zastosowania nietypowego mechanizmu składania nauszników. Odwraca się je o 180 stopni do wnętrza pałąka, słuchawki zajmują więc niewiele miejsca; producent dorzuca do nich też sztywne etui (ładne, ale trochę przyduże). Z mobilnością nie ma szczególnego problemu, z powodzeniem można je nosić na szyi, nie będą jej uciskały.
Jak już wspominałem, Avanti towarzyszyły mi przez cały dzień, w każdej sytuacji. Jako sprzęt do prowadzenia rozmów wypadają przeciętnie. Mikrofon to tylko dodatek, który ma pozwolić porozmawiać przez chwilę bez odpinania ich od telefonu. Umieszczenie go na pilocie, który podczas ruchu ociera się o ubranie bądź znajduje się pod nim, okazało się niezwykle niefortunne. Wystarczyłoby przenieść go na jeden z przewodów, bliżej nausznika. Słuchawki tłumią też to, jak słyszymy własny głos, mnie, przy dłuższych rozmowach, to przeszkadzało. Podczas oglądania seriali sprawdzają się świetnie, może brak im trochę przestrzeni, dźwięk wydaje się skupiony na środku sceny. To samo jest zresztą odczuwalne podczas słuchania muzyki. Taki jednak urok zamkniętej konstrukcji. Pomimo wąskiej sceny separacja instrumentów jest na dobrym poziomie, dźwięk jest czysty, momentami nawet zbyt ostry (szczególnie w wyższych pasmach, kłujących przy dużej głośności). Najgłośniejsze są średnie tony, góra również jest wyraźna, bas natomiast schodzi na dalszy plan – jest go trochę mniej, momentami odczuwałem nawet jego niedosyt (głównie, o dziwo, w rocku, gdy bębnom brakowało mocy).
Moshi opracowało słuchawki idealnie pasujące do swojej oferty. Nie brak im elegancji, ale i prostoty, charakteryzującej produkty tego producenta. Niedoróbki w postaci kiepskiego umieszczenia mikrofonu można wybaczyć, ale już nic nie tłumaczy ich ceny. Dźwięk jest dobry, owszem, w tej cenie dostaniemy jednak sprzęt grający lepiej, a przy tym nie ustępujący im wyglądem. Jeśli zależy Wam na wzornictwie, polecam, bo jest niemal doskonałe. Brzmienie za nim jednak nie nadąża.