Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Mophie Juice Pack Air z Charge Force

Mophie Juice Pack Air z Charge Force

0
Dodane: 7 lat temu

Kable stają się powoli passé, producenci sprzętu audio przekonują się do Bluetooth, a smartfony coraz częściej mogą też ładować się indukcyjnie. iPhone tego nie może. No, chyba że ubierze się go w nowe Mophie.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 4/2017


Wydawać by się mogło, że w kwestii zasilania smartfonów wymyślono już wszystko. Dodatkowy akumulator ma być pojemny i dość szybko ładować telefon, a jeśli przy tym dobrze wygląda i nie jest za duży, mamy produkt idealny. Przez długi czas Mophie było liderem – nie dość, że jako pierwsze zaczęło oferować wysokiej jakości obudowy z dodatkowym akumulatorem (początkowe pasowały jeszcze do pierwszego iPhone’a), to ponadto przez lata utrzymywało swoją pozycję przez rozsądny rozwój portfolio produktów, przeznaczonych jedynie dla topowych smartfonów. Tak jest dotąd, firma nie poprzestaje bowiem na przetwarzaniu wciąż tego samego rozwiązania, ale wprowadza nowe. W momencie premiery iPhone’a 7 wiele osób zawiodło się tym, że nie można go ładować bezprzewodowo, pomimo to, że technologia ta pozwala robić to porównywalnie szybko do ładowania przewodowego. Prawdopodobnie właśnie dlatego Charge Force zrobiło na mnie takie wrażenie. Mophie wykorzystało standard Qi w swoich bateriach i ładowarkach, a dodatkowo opatrzyło te akcesoria magnetycznym mocowaniem, tworząc swoje autorskie rozwiązanie. Charge Force nie jest bowiem produktem czy też ich rodziną, a jedynie dodatkiem zaimplementowanym w już znanych pozycjach z portfolio firmy, takich jak Juice Pack Air, który testowałem.

Juice Pack Air nie zmienia się specjalnie z generacji na generację, tym razem również obyło się bez rewolucji. Obudowa nakładana na telefon ma z tyłu cztery diody wskazujące stan naładowania akumulatora oraz przycisk do podglądu tego stanu lub włączenia ładowania telefonu. Na dole jest jedynie port micro USB, po bokach mamy też przyciski o doskonale wyczuwalnym kliknięciu i otwór na przełącznik wyciszenia. Z tyłu jest jeszcze otwór na aparat. Obudowę podpina się na stałe do portu Lightning telefonu, co w przypadku iPhone’a 7 uniemożliwia korzystanie z jakichkolwiek przewodowych słuchawek, Mophie nie pełni bowiem funkcji adaptera mini Jack i nie ma osobnego wyjścia. Dla mnie to nie problem, ale zrozumiem tych, którzy przywykli do niezłej jakości dźwięku płynącego z EarPodsów. Obudowa zasłania też głośnik i mikrofon na dole, ale ma tunele, które wyprowadzają dźwięk na zewnątrz, brzmienie jest nieco inne, ale przy oglądaniu filmów wrażenie jest zdecydowanie lepsze, oba głośniki są bowiem zwrócone w stronę użytkownika (nie zapominajcie, że drugim głośnikiem jest ten nad ekranem). Oprócz dostarczania energii Juice Pack pełni też funkcję ochronną, nie dość, że zabezpiecza tył i boki, to ma też wystające ponad ekran krawędzie, by chronić go przed porysowaniem. Są one jednak wyższe tylko na górze i na dole, po bokach znajdują się na równi z powierzchnią ekranu, nie utrudniają więc wykonywania gestów od krawędzi.

Dzięki Charge Force Juice Pack może być ładowany bezprzewodowo. W komplecie nie dostajemy co prawda ładowarki w standardzie Qi (tylko kabel micro USB) i to posunięcie wydaje mi się zrozumiałe. Są one bowiem całkiem tanie i stale zyskują na popularności, jest więc spora szansa, że nabywca ma już taką w domu. Mophie oferuje też swoje ładowarki, nie tylko zgodne ze standardem Qi, ale też z Charge Force, a więc z mocowaniem magnetycznym. Do testu dostałem płaską ładowarkę biurkową, ale Mophie oferuje też wersję samochodową (wpinaną do kratki nawiewu) i podstawkę na biurko, na której telefon umieszczony jest w pionie. Wireless Base, czyli wspomniana podstawowa ładowarka, ma bardzo mocny magnes, myślę więc, że samochodowa powinna bezpiecznie trzymać telefon nawet na nierównościach (nie było mi jednak dane tego sprawdzić). Ładowarka ma też diodę sygnalizującą ładowanie, od spodu pokryto ją natomiast gumą, by się nie przesuwała. Ładuje nie tylko Mophie, ale i inne urządzenia wykorzystujące standard Qi. Mogłaby jedynie być trochę cięższa, bo gdy się podnosi z niej telefon, za każdym razem odrywa się ona od biurka.

Juice Pack Air ma pojemność 2525 mAh, czyli więcej niż bateria iPhone’a 7, która ma 1960 mAh. Z uwagi na to, że ładowanie baterii ma największą wydajność w przedziale od 20% do 80% pojemności, włączyłem Juice Packa, gdy wskaźnik baterii wskazał mi właśnie 20%. Naładowanie do pełna zajęło 1 godzinę i 45 minut (przy wyłączonym trybie oszczędzania energii), po czym Juice Pack był niemal całkowicie rozładowany. Ładowanie można wstrzymać, przytrzymując przycisk, ale wątpię, by w ciągu dnia, poza domem, ktokolwiek decydowałby się na taki krok. Owszem, w ten sposób można zyskać kilka dodatkowych procent naładowania (bo wydajność tego procesu przy niemal pełnym akumulatorze iPhone’a dramatycznie spada), będzie to opłacalne jednak tylko w ekstremalnych przypadkach. Mophie skonstruowało Juice Packa w ten sposób, by najpierw ładowana była bateria iPhone’a, niezależnie od tego, czy zewnętrzny akumulator ma jeszcze energię, czy też nie. Dzięki temu korzystanie z niego nie wpływa negatywnie na zużycie akumulatora smartfona. iPhone z podpiętym Juice Packiem ładuje się przewodowo równie szybko, co bez niego. W przypadku korzystania z Charge Force jest trochę wolniej, aczkolwiek różnica jest zauważalna (bezprzewodowo jest o około 20–25% wolniej). Sam Juice Pack ładuje się bezprzewodowo od zera do pełna w czasie około 2,5 godziny – to niezły wynik, zważywszy na jego pojemność.

Cieszy mnie, gdy firmy podchodzą do swoich produktów z ogromną dbałością o detale i rozwijają je w rozsądny sposób. Portfolio Mophie zmienia się stosunkowo powoli, ale zawsze zawiera naprawdę dopracowane akcesoria. Charge Force jest właśnie kwintesencją takiego podejścia. Działa dokładnie tak, jak tego oczekuję, dając nie tylko dodatkową energię, ale też rekompensując zwiększoną wagę i gabaryty dodatkowymi możliwościami. Z przyjemnością ujrzałbym obudowę na telefon pozbawioną baterii (a więc lżejszą i cieńszą), za to wykorzystującą Charge Force.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .