Creative Sound BlasterX H5 i H7
Podobnie jak w zależności od gatunku słuchanej muzyki, tak i dla różnych gier lepiej dopasowane są inne słuchawki. Creative opracował uniwersalny model, który doposażył w programowalny DAC. Tak powstały H5 i H7 – niesamowite słuchawki dla graczy.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 4/2017
H5 oraz H7 to absolutny top z oferty Creative. Obie konstrukcje są bardzo podobne, zarówno wizualnie, jak i (przynajmniej do pewnego momentu) brzmieniowo. Do testu dostałem wersję Tournament Edition, różniącą się chyba tylko kolorem aluminiowego pałąka względem wersji standardowych. Nauszniki zrobiono z miękkiej, syntetycznej skóry, wyróżniającej się naprawdę dobrą wentylacją. Mieszczą całe ucho, a ponadto przylegają do głowy dużą powierzchnią, po kilkugodzinnej sesji nie czuć więc absolutnie żadnego zmęczenia. Pałąk obszyto tym samym materiałem i zabezpieczono gąbką. Kabel wychodzi z lewego nausznika, tam też jest podpinany mikrofon. Na nim znalazł się pilot sterowania, którym możemy wyciszać mikrofon, pauzować i wznawiać muzykę (o ile podpięliśmy słuchawki do smartfona), a także regulować głośność za pomocą pokrętła. Pomiędzy modelami jest kilka znaczących różnić. H5 mają kabel w miękkim, bawełnianym oplocie, w H7 zastosowano natomiast dość sztywną gumę. Zdecydowanie wolę to pierwsze rozwiązanie z tańszego modelu. Pilot jest też inny, bo w H7 znajduje się w nim DAC, ma też dwa wyjścia (oprócz mini Jacka jest też micro USB). Kolejnym detalem jest świecące logo na nausznikach – litera „X” pulsuje na czerwono tak, jak ją skonfigurujemy, ale tylko w modelu H7. Tak, to zdecydowanie funkcja zarezerwowana dla profesjonalistów.
Technicznie H5 oraz H7 są zbliżone – mają te same parametry i konstrukcję, odróżnia je tylko (a właściwie aż) DAC w tym droższym modelu. Po podpięciu przez mini Jack brzmią dokładnie tak samo, bo wtedy DAC nie jest aktywny. Choć to sprzęt do grania, słuchałem też na nich trochę muzyki. Nie wypadają źle, wyróżnia je dobra przestrzeń i wysoka głośność, dźwięki wybrzmiewają jednak dość krótko. Na pochwałę zasługuje natomiast równa głośność dźwięku we wszystkich pasmach. Słychać, że nie tworzono ich z myślą o muzyce, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by ich do niej używać (inna sprawa, że z uwagi na wymiary są mało mobilne). W grach mają znaczenie zupełnie inne parametry dźwięku, odwzorowanie przestrzeni jest priorytetowe, a z tym H5 i H7 radzą sobie doskonale. Słuchawki można podpiąć przez mini Jack do praktycznie każdego sprzętu do grania, od PC po konsole, ale tylko na komputerach z Windowsem dostępny jest Sound BlasterX Acoustic Engine Lite – oprogramowanie, które umożliwia precyzyjne skonfigurowanie brzmienia słuchawek. Program ma predefiniowane profile brzmienia nie tylko dla wybranych gatunków gier, ale też dla poszczególnych tytułów. Można więc od razu wybrać ustawienia optymalne dla Overwatch, Battlefielda czy Counter Strike’a. Da się je też oczywiście dowolnie modyfikować i zapisywać. Oprogramowanie daje też dostęp do kilku funkcji dodatkowo poprawiających brzmienie. Scout Mode (moja ulubiona funkcja) podbija odgłosy kroków i, choć ten sam efekt można uzyskać za pomocą korektora, to tutaj jest on natychmiastowy, bez zbędnego kombinowania i testowania. Można też włączyć wzmocnienie dialogów, regulować efekt surround czy też szczegółowość dźwięku. Co istotne, da się każdy z nich również całkowicie wyłączyć. I to nie dlatego, że działają źle, ale ponieważ nie do każdej gry pasują. W tytułach, w których gra się samemu, wszystkie efekty dźwiękowe i muzyka są równie istotne, ale już w grach multiplayer główną rolę odgrywa głos oraz dźwięki otoczenia, podbity bas może natomiast na dłuższą metę męczyć.
H7 ma DAC i to właśnie on sprawia, że słuchawki te brzmią sporo lepiej. Ma on odrębne oprogramowanie, czyli Sound BlasterX Acoustic Engine Pro, które umożliwia stałe zaprogramowanie brzmienia słuchawek. Tu również mamy do wyboru kilka profili, ale już bez możliwości ich ręcznej konfiguracji. Zaletą jest natomiast to, że działają one na każdym urządzeniu, do którego podłączymy słuchawki przez USB, mamy więc możliwość skonfigurowania dźwięku również dla PlayStation 4. Problem polega jednak na tym, że do tej konsoli przeznaczono raptem jeden profil, a wgranie któregokolwiek innego owocuje odwróceniem lewego i prawego kanału, czyniąc słuchawki nieużywalnymi. Liczę, że to się z czasem zmieni, bo programowalny DAC ma ogromny potencjał, zwłaszcza na konsolach. Sam dźwięk zyskuje bardzo dużo na każdym urządzeniu, H7 można bowiem podpiąć zarówno przez mini Jack (i wtedy DAC nie działa), jak i przez USB (tylko wtedy działa podświetlenie logo na nausznikach). W praktyce zawsze korzystałem z tej drugiej opcji, DAC robi aż taką różnicę.
Podczas grania słuchawki były absolutnie nieodczuwalne. Ciężar rozkłada się na głowie równomiernie, dlatego po długich, kilkugodzinnych sesjach nie czułem potrzeby zdejmowania ich z uszu. Przeszkadzał mi jedynie sztywny kabel w modelu H7 – wolałbym, by miał bardziej elastyczny, bawełniany oplot. Nie sposób nie wspomnieć o mikrofonie, który nie tylko jest świetnej jakości, ale też ma redukcję szumów, co docenią grający z nami ludzie (każdy z nas spotkał osoby, w których dźwięki otoczenia zagłuszały absolutnie wszystko). Równie istotna okazała się regulacja głośności za pomocą pokrętła, bo o ile na PC da się ją dość szybko zmieniać, to już dostanie się do niej na konsoli zajmuje sporo czasu. Nie bez znaczenia jest też łatwość zmiany profili dźwięku, jeśli korzystacie ze słuchawek do różnych celów.
Po rozegraniu kilku meczów w słuchawkach do grania nie ma sposobu, by wrócić do standardowych, o głośnikach nie wspominając. O ile podczas grania samemu różnica nie jest tak odczuwalna, to już podczas gry z żywym przeciwnikiem przewaga (bądź jej brak) jest wyraźna. H5 oraz H7 są niesamowicie wygodne, a ich brzmienie idealnie pasuje do rozgrywek sieciowych. Czekam jedynie na rozwinięcie oprogramowania do DAC – ma olbrzymi potencjał, który obecnie pozostaje niewykorzystany.