QNAP TS-251A – oczami laika
Zamiast typowej recenzji kolejnego urządzenia postanowiłem opisać przede wszystkim jego kwestie użytkową oczami z jednej strony sieciowego laika, a z drugiej strony jednak człowieka, który jakieś pojęcie o tej sieci ma. Moja przygoda z Qnap TS-251A pokazała mi jak bardzo jestem nie na bieżąco w wielu tematach.
Każdego dnia ocieram się o nową technologię. Korzystam z przeróżnych urządzeń, choć szczerze mówiąc z roku na rok robię się coraz bardziej wygodny. Czasy, gdy składałem swój komputer i co kilka miesięcy go modernizowałem dawno odeszły w niepamięć. Ostatnio skusiłem się na TP-Link Deco by jeszcze mocniej ułatwić sobie kwestie związane z siecią. Natomiast mój backup komputerów ograniczał się do tej pory do dysku WD MyCloud Mirror. Mam jednak nowe zabawki od ponad miesiąca. Wspominałem już o Fibaro, a teraz czas na QNAP TS-251A. Oba sprzęty mają coś ze sobą wspólnego i nie chodzi tu jedynie o rozpoczęcie współpracy obu firm. Sprzęty oferowane przez Fibaro i QNAP są stworzone z myślą o klientach, obie firmy są mocno prokonsumenckie, starają się być jak najbardziej przyjazne użytkownikom. Jednocześnie jednak wykrzesanie pełnego potencjału, a także konfiguracja wymaga już wiedzy.
Sam QNAP TS-251A jest sprzętem, który z powodzeniem sprawdzi się zarówno w domu, jak i w małej firmie. Stworzony jest jednak stricte pod użytkowników domowych. Wiem jedno, nie jest to jednak sprzęt dla typowego Kowalskiego. Ten, szukając dysku sieciowego, powinien jednak skorzystać z produktów WD. WD MyCloud Mirror, którego używam już od dłuższego czasu, jest dla mnie praktycznie bez obsługowy, wykorzystuje go do przechowywania niektórych multimediów, ale przede wszystkim do tworzenia kopii zapasowych za pomocą Time Machine. O tym, że warto i należy robić kopie zapasowe z pewnością wiecie, albo dowiecie się w momencie, gdy stracicie swoje dane. Sam nadal ubolewam jednak nad tym, że Apple nie zdecydowało się jeszcze na tworzenie kopii macOS w chmurze, tak jak to robi w przypadku systemu iOS. Na pewno wielu osobom zaoszczędziłoby to wielu kłopotów. Choć i to trzeba uruchomić, a nie wszyscy to robią.
Kończąc dygresję czas wrócić do QNAPA, który zdecydowanie nie jest jedynie dyskiem twardym podłączonym do sieci, czy narzędziem do robienia backpupów. To nic innego jak zgrabny komputer o sporych możliwościach. Te możliwości określamy sami, znając nasze potrzeby. I tu chyba pojawia się pierwszy problem – dla przeciętnego użytkownika te potrzeby są za duże, a cała konfiguracja może przyprawić o niezły zawrót głowy, choć całość jest podana w bardzo atrakcyjny wizualnie sposób, także wszystko jest w prosty sposób opisane. Chcąc korzystać z TS-251A po prostu musimy wiedzieć, czego chcemy od tego typu urządzenia.
TS-251A świetnie sprawdzi się jako serwer multimediów. Testowałem go także z plikami 4K, które jest w stanie wypuścić po HDMI, bezpośrednio na telewizor. Możemy na nim zmieścić swoją muzykę, filmy. Pobierać też wygodnie treści z sieci za pośrednictwem dedykowanych aplikacji. Jest tu niemal wszystko czego dusza zapragnie. W dodatku korzystając z aplikacji mobilnych możemy puszczać treści także wykorzystując AirPlay lub Chromecasta. Choć tego przyznam się szczerze jeszcze nie wypróbowałem. Trzeba jednak być użytkownikiem chomikującym swoje dane na dyskach, w dzisiejszych czasach jest to rzadkie dzięki serwisom streamingowym i legalnym, tanim dostępem do wielu treści. Jeśli jednak mamy bogatą bibliotekę muzyczną, filmową, staramy się tworzyć kopie zapasowe filmów, na przykład kupionych na Blu-ray, to dysk sieciowy jest świetnym, a właściwie obowiązkowym rozwiązaniem do ich wygodnego wykorzystania na dużym wyświetlaczu.
QNAP TS-251A może stać się także rejestratorem w naszym systemie monitoringu, co będzie ważne, gdy chcemy mieć w domu kilka kamer IP. Dzięki odpowiedniemu oprogramowaniu zamienimy go w rejestrator. Jednocześnie to nie musi być jego jedyne zastosowanie, a tym samym jest to sprzęt dużo tańszy od dedykowanego rejestratora.
Lista aplikacji, które możemy uruchomić na naszym urządzeniu jest bardzo imponująca, a co więcej dostępna na stronie www QNAP, więc przed zakupem możemy sprawdzić, czy są narzędzia których potrzebujemy. Wśród nich jest na przykład przeglądarka Chrome, którą będziemy mogli obsługiwać z poziomu naszego telewizora. Dysk choć przeznaczony do domowego użytku ma możliwość instalacji CMSów, WordPressa, czy nawet systemu ERP. Użytkownicy IFTT skorzystają z dedykowanego Agenta. Rozwiązań jest naprawdę mnóstwo.
QNAP TS-251A to zdecydowanie coś więcej niż odtwarzacz multimedialny z dyskami twardymi, to także znacznie więcej niż dysk sieciowy. Wśród ciekawych funkcji warto wspomnieć wbudowany czytnik kart SD oraz port USB QucikAccess pozwalający na szybki dostęp do danych przez podłączenie go do komputera. Urządzenie zmieści dyski, aż do 8 TB, w wersji którą użytkuje ma 2 GB pamięci RAM.
Ten QNAP, zresztą jak wiele innych sprzętów firmy, to potężne kombajny, pozwalające chociażby na stworzenie prywatnej chmury. System QTS jest przejrzysty, wszystko działa sprawnie. Dla laika jednak ten ogrom możliwości może być przytłaczający. Dlatego, choć QNAP TS-251A wychodzi z punktu jak najprostszej obsługi to jest to sprzęt wyłącznie dla tych, którzy wiedzą co chcą dzięki niemu osiągnąć. W innym wypadku będzie stał w koncie i się kurzył. Odpowiednio wykorzystany stanie się częścią naszego codziennego środowiska pracy i rozrywki. Dobrze, że tak zaawansowane sprzęty współcześnie nie straszą wyglądem, czy żmudną konfiguracją. Dla mnie miesiąc użytkowania QNAP TS-251A to zdecydowanie za mało by poznać wszelkie jego smaczki, odkrywam go i wykorzystuje na kolejne sposoby. Nie zastąpił WD MyCloud Mirror ale stał się jego dopełnieniem. Jednocześnie przekonałem się, że nie mam pojęcia o funkcjonowaniu takich urządzeń, w ostatnim czasie przywykłem do Apple TV, aplikacji smart TV i braku zaglądania w Time Machine. Tutaj musiałem wejść w szczegóły.
Komentarze: 2
Jak dokładnie masz podpięty ten QNAP? Bezpośrednio do komputera (co wymusza jego pracę 24/7) czy w jakiś sposób przez Time Machine?
Przepraszam. chodziło mi o podpięcie do AirPort Time Capsule /a nie Time Machine – bo to przecież program/