Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Październikowe nowości Made by Google

Październikowe nowości Made by Google

6
Dodane: 7 lat temu

Siadając do konferencji Made by Google, która właśnie się skończyła, pomyślałem  “kolejna nudna konferencja”. Po raz kolejny wszystko było wiadomo przed: Pixel 2, PixelBook i nowy Home Mini. Okazało się, że jednak nie było tak nudno.

Wszystko zaczęło się spokojnie. Od prostej informacji, przejścia z motta “mobile first” do “AI first”. Tę zmianę szybko pokazano nam na przykładzie Google Street View.

Google Home

Następnie zaprezentowano nowości w Google Home, właściwie to jedno (nie licząc nowych rynków – Polski nadal wśród nich nie ma): Voice Match. Po wyrażeniu zgody, próbki naszego głosu będą wysyłane na serwery Google’a, gdzie za pomocą Machine Learning (na marginesie – hasło bardzo często używane przez prezentujących) Assistant nauczy się naszego głosu. Dzięki temu, Google Home będzie rozpoznawać, kto zadaje pytanie i dobierać adekwatną odpowiedź. Czyli przykładowo wydarzenia z mojego, a nie Angeliki kalendarza.

Jest to pierwszy domowy asystent, który rozpoznaje konkretnych użytkowników. Przy dodaniu do tego przestępnej ceny stanowi sporą konkurencję dla dominującej aktualnie Alexy.

Nowe głośniki Google Home

Następnie zaprezentowano dwa nowe głośniki w rodzinie: Home Mini i jego większego brata Home Max.

Mini to przestępny cenowo, tylko 49 USD, mały głośniczek w kształcie kamienia wyciągniętego z wody. Dostępny będzie w trzech kolorach – coral, charcoal i coal – od 19 października.

Dużo ciekawszy jest Max, który jest bezpośrednim konkurentem dla Apple HomePod. Skierowany do audiofili, posiada odpowiednią ilość i jakość głośników, żeby zaspokoić potrzeby tej grupy ludzi. Jak będzie w praktyce – uwierzę, jak usłyszę.

Z ciekawostek wbudowanych w głośnik, mamy sztuczna inteligencję, która na bieżąco będzie poprawiać jakość granej muzyki. W tym celu pod uwagę będzie brane jego umiejscowienie w pomieszczeniu, kształt pokoju, dźwięki tła i aktualnie grane piosenki. Sam głośnik będzie można ustawić zarówno w pionie, jak i poziomie. Dostępny będzie w grudniu tego roku w USA w cenie 399 USD, a w przyszłym roku na reszcie rynków (czyli nie w Polsce).

https://www.youtube.com/watch?v=XSPf5iopZfM

PixelBook – konkurencja dla iPad Pro i Surface?

Kolejna nowość w rodzinie Google to PixelBook, czyli “high-endowy” Chromebook. Od strony specyfikacji wygląda ciekawie. W urządzeniu o grubości 10,3 mm i wadze 1 kg zamknięto procesor Intel Core i5 lub i7, do 16 GB RAM-u i 512 GB dysku SSD. Ekran o rozdzielczości QHD ma rozmiar 12.3″ i 235 ppi. Na obudowie znajdziemy dwa porty USB-C z możliwością zasilania, bądź podpięcia monitora i gniazdo słuchawkowe. Ekran połaczony jest z klawiaturą zawiasem pozwalającym na złożenie go do tabletu, tak jak to robi np. Lenovo Yoga. Jak przystało na Chromebooka, jako system wykorzystano ChromeOS z możliwością zainstalowania aplikacji z Google Play. Dodatkowo możemy też dokupić rysik – Pixelbook Pen. Zaprojektowny przy współpracy z Wacom rysik, ma 10 milisekundowy czas reakcji, 2000 punktów nacisku i potrafi pracować pod maksymalnym kątem 60 stopni. Do rozpoznawania odręcznego pisma Google będzie wykorzystywać, ponownie, Machine Learning.

Jak na razie, wszystko wygląda fajnie, ale jest kilka “ale” widocznych już na pierwszy rzut oka. Po pierwsze czas pracy na baterii to tylko 10 godzin. Ja rozumiem, że ChromeOS to praktycznie Google Chrome uruchomiony bezpośrednio na jądrze Linuksa (i kilku podstawowych komponentach po drodze), ale właśnie to tylko przęglądarka. Spodziewałem się dużo dłuższego czasu pracy. Druga sprawa, w porównaniu z konkurencją, nie ma żadnych zaawansowanych zabezpieczeń. Nie ma odpowiednika Touch ID, czy Windows Hello. Od urządzenia w tej cenie, przeznaczonego do pracy mobilnej, spodziewałem się dużo więcej.

PixelBook będzie dostępny w cenie 999 USD od 31 października w Stanach, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Sam rysik można będzie kupić za 99 USD.

Pixel 2

Pixel 2 będzie dostępny w dwóch modelach – “podstawowy” o 5-calowym wyświetlaczu QHD i 6-calowy XL. Podstawowy to trochę przesadnie powiedziane. Oba mają dokładnie taką samą funkcjonalność i specyfikację. Oba napędzane są Snapdragonem 835 wspomaganym przez 4 GB ramu. Dostępne będą modele o pojemnościach dysku 64 i 128 GB. Zamknięto to w aluminową obudowę, pyło- i wodoodporną. Z gniazd dostępne jest tylko USB-C. Pixel 2 dostępny będzie w kolorach: Kinda Blue, Just BlackClearly White. Pixel 2 XL będzie dostępny w kolorze Just BlackBlack & White. Dodatkowo będą też miały akcent kolorystyczny w postaci przycisku zasilania w innym kolorze, przykładowo biały model ma czerwony przycisk zasilania.

Z dodatkowych cech należy wspomnieć o dwóch rzeczach: Always-on Display i Active Edge. Pierwsza z nich jest nam znana z innych telefonów, z tą różnicą, że pozwala na szybkie zapytania Google Assistant, które odpowiedzi przygotuje dzięki wbudownym w urządzenie Machine Learning (mówiłem, że często będą używać tego słowa).

Active Edge to dodatkowy gest polegający na ścisnięciu krawędzi telefonu. Przypisany jest do asystenta. Trochę marnotrawstwo gestu. Wolałbym żeby szybko uruchamiał aparat. Cóż, takie czasy, że wszystko musi być inteligentne i z szybko dostępnym asystentem.

Aparat zamontowany w obu modelach na papierze nie robi wrażenia. 12 megapikseli z tyłu i 8 megapikseli z tyłu. Z tyłu nie mamy dwóch soczewek, jak u konkurencji. Mimo tego, DxOMark przyznał mu ocenę 98, czyli najwyższą jak dotąd dla kamer montowanych w smartfonach. Wszystko dzięki zaawansowanemu postprocessingowi, sztucznej inteligencji i… Machine Learning. Dostępny jest także tryb portretowy, zarówno przy użyciu aparatu z tyłu, jak i z przodu. Google wprowadziło też Motion Photos, czyli odpowiednik Live Photos.

Pixel 2 kosztuje 649 USD za model 64 GB, a Pixel 2 XL 849 USD za model o tej samej pojemności.

https://www.youtube.com/watch?v=zpLVsR8cSFo

Akcesoria

Dodatkowo zaprezentowano trzy akcesoria powiązane z telefonami.

Odświeżony model gogli VR Daydream View, w cenie 99 USD. Odchudzono je i wstawiono nowe, lepsze soczewki.

Google Pixel Buds to wodoodporne słuchawki bezprzewodowe z wbudowanym pilotem w prawej słuchawce. Połaczone z Pixelem będą wspierały Google Assistant i Google Translate działające na żywo. To ta druga funkcja jest całkiem imponująca. Na scenie zaprezentowano tłumaczenie angielski-szwedzki. Rezultatem był płynny naturalny angielski. Szwedzki jaki wyszedł, nie wiem. Tak samo jak EarPods, ładowane są przy pomocy futerału. Na baterii pracują przez 5 godzin, po czym trzeba je naładować. Sam futerał może doładowywać słuchawki. Co razem daje 24 godziny słuchania muzyki. Kosztują 159 USD i dostępne będą w listopadzie.

Na koniec zaprezentowano Google Clips, czyli nowy mini aparat. Wielkością zbliżony jest do iPoda Shuffle. Dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji i Machine Learning (to powoli nowy “amazing” Google’a) będzie robił na bieżąco zdjęcia ważnych dla nas osób.

https://www.youtube.com/watch?v=JXh1yyvXpwo


Poza Google Home Max, Pixel Buds i Google Clips nie zaprezentowano nic ciekawego. Odświeżenie serii, nowe lepsze modele. Ważniejsze chyba w tym wszystkim jest co innego. Powoli, to Google ma pełny ekosystem. ChromeOS, dzięki dodaniu aplikacji z Androida z dnia na dzień staje się coraz większym konkurentem dla Macbooków i Surface’ów. Google Home staje się hubem dla IoT z urządzeniami dla każdego. Do tego Pixel, który ugruntował sobie już pozycję na rynku. Gdyby nie ta wszędobylska sztuczna inteligencja i Machine Learning, mogło by być ciekawie. A tak, trzeba sobie zadać pytania, czy to wszystko warte dzielenia się całym naszym życiem z wielkim G.

Krzysztof Stambuła

Gdyby wiek był levelem, miałbym lvl 37. Na co dzień jestem webdeveloperem, ale robię też questy poboczne jako gracz i geekowaty ojciec. Wielki mały fan Microsoftu.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 6

Nie rozumiem po co pchają ograniczonego Chrome OS’a do PixelBook’a za cenę 999$? To się nie opyla. Pierwsze co bym zrobił, to instalacja Ubuntu. Moim zdaniem Google nie ma pomysłu na swój desktop.

Co do Pixel 2 – z przody wygląda lepiej od iP8, a z tyłu gorzej, ale jest tańszy. Przy tak małej różnicy w cenie, ja bym kupił iP. Tak wysoka cena oznacza, że jest rynek dla fanów Androida z grubym portfelem. Samsung też już takich klientów ma. Apple’owi kurczy się rynek do 700$, więc wskoczył na 1000$ LOL. XL 64GB w tej samej cenie co iP+, ale nie wygląda jak paździerz. Za to cena XL 128GB to porażka. Nawet Apple ma tańszy telefon… Generalnie, jak na Andka drogo, ale jeszcze nie absurdalnie.

Suma summarum całkiem spoko produkty.

Będzie jakiś news o Oreo okiem Apple’owca?

Co do ChromeOS to na dzień dzisiejszy nie jest już taki ograniczony. Jak już pisałem ma dostęp do aplikacji z Androida, a nie tylko webowych. To dużo zmienia w porównaniu z tym co było rok temu.

Poza PiP to wszystko obsługuje. Aplikacje otwierają się w okienkach, tak jak na każdym PC czy Mac.

Czy ktoś pokusił się już o realne porównanie jakości obrazu na obu smartfonowych platformach vr, tj. Daydream i Gear VR ?
Realnie (!!), można tego dokonać chyba jedynie na materiale z Netflix HDR na Note 8, który posiada jako jedyny Samsung w Polsce, wsparcie HDR od Netflix.