Tanie loty do Izraela
Pod koniec grudnia nareszcie dotarłem do Izraela – kraju, który od dawna był na mojej liście miejsc do odwiedzenia – kuszącego znakomitą kuchnią, przyjaznym klimatem i niezwykłą mieszanką kultur. W tym wpisie opowiem, dlaczego nie doszło do tego wcześniej oraz tym, co zastałem na miejscu.
Do niedawna istniały trzy główne kwestie, które skutecznie zniechęcały mnie do zaplanowania wycieczki do oddalonego o około 4 godziny lotu od Polski Izraela. Po pierwsze, stosunkowo wysokie ceny biletów lotniczych; po drugie, fakt, iż izraelska pieczątka wbita do naszego paszportu może skutecznie uniemożliwić nam wjazd do wielu krajów arabskich; po trzecie, legendy krążące na temat niezwykle czasochłonnych i szczegółowych kontroli na lotniskach. Spieszę wyjaśnić, co zmieniło się w tym zakresie.
Zacznijmy od tego, że od pewnego czasu połączenia lotnicze z Polski do Izraela dotowane są przez tamtejszy rząd. By otrzymać dopłaty, linie lotnicze muszą spełnić szereg warunków dotyczących obsługiwanych kierunków, częstotliwości rejsów czy wielkości wykorzystywanych samolotów. Oferta ta jest na tyle kusząca dla przewoźników, że w krótkim czasie polscy turyści zyskali możliwość dostania się na główne lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie między innymi z Lublina, Poznania, Wrocławia czy Gdańska, w dodatku relatywnie dużymi, ponad 150-miejscowymi maszynami. Efekt? Bez większych trudności będziemy w stanie zarezerwować przelot na tej stosunkowo długiej trasie w cenie poniżej 400 złotych w dwie strony (niejednokrotnie pojawiały się nawet oferty za 200 zł z portów regionalnych).
Kolejnym udogodnieniem jest fakt, iż klasyczne pieczątki graniczne zostały w pewnym momencie zastąpione niewielkimi karteczkami z informacjami o pasażerze, które wkładane są do paszportu po przylocie i przed wylotem z Izraela. Dzięki temu w naszych dokumentach nie pozostanie fizyczny ślad uniemożliwiający wjazd do wybranych państw, które pozostają w złych relacjach z Izraelem.
Nieco inaczej od przewidywań wyglądały również moje doświadczenia z kontrolą przed wjazdem i wyjazdem z Izraela. Chociaż od wielu znajomych słyszałem historie o mozolnym przepytywaniu o najdrobniejsze szczegóły wizyty, wcześniejsze podróże czy zawartość bagażu, to w naszym przypadku wszystko przebiegało sprawnie i bezproblemowo. Po wylądowaniu w Tel Awiwie zostaliśmy zapytani o cel i długość podróży, adres hotelu i relacje łączące naszą czterosobową grupę, natomiast przed wylotem, o przedmioty przewożone w bagażu i… wizytę w sąsiedniej Jordanii sprzed 6 lat. Ciekawą obserwacją dotyczącą podróży z Lublina do Tel Awiwu na pokładzie linii Wizz Air był fakt, iż mniej więcej połowę pasażerów stanowili obywatele Izraela odwiedzający Polskę. Było to dla mnie spore zaskoczenie – spodziewałem się raczej „jednolitego” składu padróżnych, tak jak na czarterowych lotów do Egiptu czy innych miejsc kuszących przyjaznym klimatem.
O ile ceny dotowanych biletów lotniczych bywają niezwykle atrakcyjne, o tyle należy pamiętać, że Izrael jest krajem drogim. Dość powiedzieć, że wyrażone w Szeklach kwoty wydawały mi się wysokie nawet w porównaniu z, uznawanym za kosztowne, życiem w Dublinie. Ostatni raz z podobnym stanem rzeczy miałem do czynienia w Australii. Chociaż oszczędności na przelotach pomogą nieco zbilansować całkowity koszt wycieczki, to musimy się liczyć, że i tak nie będzie on niski. Pierwsze zderzenie z izraelską rzeczywistością następuje już po wyjściu z lotniska, gdyż stosunkowo krótki dojazd taksówką do centrum miasta to koszt około 150 złotych. Niezbyt wyszukany obiad w jednym w lokali w Tel Awiwie wyniesie nas 50-60 złotych, a butelka Coca Coli – 9 złotych.
Chociaż wysokie ceny będą niewątpliwie pewną niedogodnością, to muszę przyznać, że położony na wschodnim brzegu Morza Śródziemnego kraj zaoferuje nam w zamian naprawdę wiele. Zacznijmy od tego, że stanowiący najpopularniejszy cel podróży Tel Awiw to miasto, które w fascynujący sposób łączy zabytki i przestrzenny chaos z nowoczesnymi bryłami wielkich hoteli czy siedzib międzynarodowych korporacji. W ciągu typowego dnia możemy zaplanować szerokie spektrum zajęć i rozrywek: od zwiedzania historycznej Jafy, poprzez spacer przez kolorowe targowisko Carmel Market, kąpiel w morzu na jednej z długich, piaszczystych plaż, aż po wizytę w jednym z dziesiątek barów i lokali serwujących lokalne przysmaki. A te są doprawdy niezwykłe: na każdym kroku natrafimy na doskonałej jakości hummus, falafele, szakszukę i wiele więcej.
Niezwykle interesującą opcją jest z całą pewnością zorganizowanie wycieczki do Jerozolimy – fascynującego miasta, którego zabytkowa część na niewielkiej przestrzeni łączy wpływy żydowskie, chrześcijańskie, muzułmańskie i ormiańskie. Obowiązkowym punktem wizyty będzie oczywiście Zachodnia Ściana (nazywana powszechnie Ścianą Płaczu); mnie najbardziej ujęło jednak przechadzanie się ciasnymi uliczkami, na których większość przestrzeni zajmowały kramy z lokalnymi specjałami, a także niewielkie sklepy, bary i restauracje. Dojazd z Tel Awiwu do Jerozolimy zajmie niecałą godzinę, a najważniejsze punkty starego miasta obejdziemy w ciągu kilku godzin, dlatego miasto to stanowi doskonały cel jednodniowego wypadu.
Izrael to także kilka miejsc, których z racji krótkiego pobytu na miejscu nie miałem okazji odwiedzić – jest to między innymi Morze Martwe czy położona na północ od Tel Awiwu Hajfa. Jednak zachęcony grudniową wycieczką jestem pewien, że w przyszłości będę miał jeszcze okazję je nadrobić. Wam polecam zrobienie tego samego – okazyjne wręcz ceny lotów z Polski to znakomity powód, by zainteresować się tym kierunkiem.
Bilety na przeloty do Izraela możecie zarezerwować na stronie Polskich Linii Lotniczych LOT, a także niskokosztowych przewoźników Wizz Air oraz Ryanair.
Komentarze: 7
Telewizory, telewizory, telewizory i podróże. Ja dziękuje za tyle lat z imag, ale już nie wrócę.
iMag to od dawna nie tylko Apple, ale również tematy, które użytkownika Apple mogą zainteresować. Jeżeli śledzisz nas od lat to nie powinno być to dla Ciebie zaskoczeniem. :)
Mydło i powidło w iMag. Słabe to. Róbcie to co wam wychodzi najlepiej. Od podróży są znacznie lepsze portale. Dostępne na jeden klik.
Oj tam, oj tam, przesadzacie – oprócz osobistych, często bardzo trafnych opiniach Tomka, niewątpliwym wielkim plusem są jego zdjęcia. Na innych portalach – podróżniczych – jakość fotek jest koszmarna.
Pozdrawiam.
Gratuluję Redakcji szerokiego, pozytywnego, kreatywnego, poznawczego i rozrzutnego (to wada ale też nas łączy) podejścia do życia. Pozdrawiam
nie widzę jeszcze zakładki w menu o gotowaniu…. :)
Nie powinien dziwić fakt, że lot z Lublina był obstawiony przez turystów z Izraela. Przyczyn upatrywałabym w kilku faktach: Lubelszczyzna i okolice to tereny, które przed wojną były zamieszkane w znacznej mierze przez Żydów (czyli podróż może mieć charakter sentymentalny, powrót do kraju przodków itd.), chasydzi mają blisko do swoich ośrodków (patrz: Leżajsk), a pod Lublinem leży Majdanek.
Ot i cała tajemnica :)