Telewizorowe nowości Philipsa dla wszystkich – OLED, Ambilight i dwie platformy Smart TV
Philips jako pierwszy w tym roku w pełni odsłania karty w swojej telewizorowej ofercie. Ta wydaje się być idealnie skrojona na potrzeby europejskich konsumentów. Zachwyca OLED 973, ale nie brakuje modeli rozsądnych cenowo z niższej i średniej półki, którym jednocześnie niczego nie brakuje.
Za telewizory z logo Philipsa odpowiada firma TPV, ale tajwańscy właściciele to jednak głównie kapitał. Produkcja telewizorów odbywa się w Gorzowie Wielkopolskim. Co ważne, nie jest to tylko montaż gotowych komponentów z Azji, ale także tworzenie płyt głównych i innych elementów. W ostatnim czasie otworzono linie produkcyjną gotową na duże rozmiary. Dział R&D natomiast znajduje się w Holandii, z główną siedzibą w Amsterdamie. Za jakość obrazu od 25 lat odpowiada ten sam człowiek – Danny Tack. W pracy nad nowymi rozwiązaniami ważną rolę odgrywa też Polak, a za oprawę wizualną, na przykład katalogów, grafik promocyjnych itd, odpowiada Polka. Tyle patriotyzmu – czas przyjrzeć się samym produktom.
Philips, w przeciwieństwie do innych producentów, wprowadza modele na rynek praktycznie przez cały rok. Pierwsze modele prezentuje na początku roku, a dodatkowe pokazuje również na targach IFA. Zresztą najnowszy flagowiec, który lada dzień trafi do sprzedaży, też już był znany wcześniej. OLED 973, dostępny jedynie w rozmiarze 65 cali, prezentowany był w wersji prototypowej właśnie we wrześniu w Berlinie. Teraz trafi do sprzedaży i na starcie powinien być wyceniany w granicy 15 tysięcy złotych1. To, co go charakteryzuje, to wysokiej klasy wykonanie i przede wszystkim dość rozbudowany soundbar. Telewizor może zarówno wisieć na ścianie, jak i stać na szafce RTV. Wyróżnikiem telewizorów Philipsa pozostaje Ambilight, czyli diody z tyłu obudowy reagujące na to, co dzieje się na ekranie. Na pokładzie znalazł się Android TV, a za obraz odpowiada procesor P5. Philips zapewnia, że dzięki niemu to najlepszy wyświetlacz OLED pod względem chociażby odwzorowania ruchu. Zresztą jest to atut wciąż dostępnego na rynku modelu POS9002. Generalnie wszystkie OLEDy Philipsa mają charakteryzować się taką samą jakością obrazu. Różni je jedynie design oraz rozwiązania audio. Dla osób niezainteresowanych soundbarem przygotowano modele 803 i 873. Model 873 to większy wariant właśnie modelu POS9002, który był dostępny tylko w wersji 55-calowej. Natomiast w drugim kwartale dołączy minimalistyczny 803 w wersji 55 i 65-calowej.
Jeśli chodzi o telewizory LCD. To w tej połowie roku nie zobaczymy żadnego modelu, który mógłby aspirować do grona flagowowców. To modele albo podstawowe, albo jak to Philips określa mainstreamowe. Chyba dobrze, bo właśnie takich telewizorów szuka przeciętny użytkownik. To co smuci to fakt, że raczej żaden z nich nie będzie w stanie zaoferować wysokiej jasności w trybie HDR. Należy spodziewać się jednak przyzwoitych cenowo modeli. Najciekawiej wyglądają serie 8303/8503, które będą miały poszerzoną paletę barw, procesor P5 i zaawansowane podświetlanie krawędziowe. Nie zabraknie Ambilighta. W topowych modelach znajdzie się Android TV w wersji 7.0 z wsparciem dla Google Assistant. Natomiast niższe serie otrzymają autorską platformę Smart TV Philipsa z nowym interfejsem graficznym SHAPI. Nowy smart prezentuje się prosto, intuicyjnie i wystarczająco dla przeciętnego użytkownika. Co więcej, nawet te telewizory współpracować będą z żarówkami Hue. Dla mnie z powodzeniem Shapi mógłby trafić nawet do wyższych serii. Wierzę jednak, że nowe procesory MediaTeka zaoferują stabilne działanie Android TV w OLEDach. Jeśli Android TV w wersji Oreo pojawi się na telewizorach Philipsa, to nastąpi to jesienią. Podobnie zresztą sytuacja wygląda u Sony. Jednocześnie dalsze plany nad własnymi platformami smart w niższych seriach pokazują, że ambitne plany Google’a dotyczące rynku TV dalej nie są realizowane. System nie rozwija się tak jakby można to było sobie wyobrażać.
Telewizory Philipsa przyciągają do siebie Ambilightem, a ten w połączeniu z żarówkami Hue i wyświetlaczem OLED robi niesamowite wrażenie. Jednocześnie Ambilight jest obecny także w telewizorach z naprawdę przystępnej półki cenowej. W tej chwili najtańszy model na rynku 49-calowy 4K kosztuje 1780 zł. Posiada przy tym Ambilight z dwóch stron. Prezentowane na konferencji modele nawet z niższej serii są dobrze wykonane. Nowe serie prezentują się lepiej od swoich poprzedników.
Pełny tegoroczny line-up od Philipsa pic.twitter.com/sCce1ogO2D
— Pawel Okopien (@paweloko) January 25, 2018
TV z Ambilightem plus żarówki Hue to jeden z największych atutów telewizorów Philipsa pic.twitter.com/89CZsp5Hnc
— Pawel Okopien (@paweloko) January 25, 2018
Trudno nie podpisać się pod tym co mówił na konferencji #Philips Paul Gray z IHS.
Duże ekrany i skupienie się na jakości obrazu i treści. Takie są rynkowe treści. pic.twitter.com/Ltw48nQMeH— Pawel Okopien (@paweloko) January 24, 2018
Philips wrócił do gry i walczy tam, gdzie pozostali producenci niekoniecznie się koncentrują. Firma oferuje rozsądne, przemyślane produkty. Także na rynku OLED stara się zaoferować coś oryginalnego w jak najniższej cenie. Topowy model na starcie ma kosztować mniej niż zeszłoroczne topowe ekrany konkurencji. Oferta jest bardzo czytelna – telewizory proste, tanie, które mają być jednocześnie ładne i kusić unikalnym Ambilightem. Oraz ekrany OLED dla najbardziej wymagających, jednocześnie wciąż cenowo atrakcyjne w stosunku do konkurencji z tego segmentu rynku. Taki scenariusz się sprawdza, a sam mam ochotę wypróbować w salonie właśnie połączenie 65-calowy OLED plus Hue.
- Nie jest to oficjalna cena podana przez producenta. ↩
Komentarze: 6
49 cali, 4K + Ambilight z dwóch stron za 1780 zł? Biorę w ciemno! Najwyzszy czas wymienić wymienić stary telewizor.
Możesz podać numer modelu? Philips 49PUS6401/12 znalazłem za 1767 – jeżeli to ten model autor miał na myśli.
dokładnie o tym mówię. A czy moge go zarekomendowac to już niestety inna kwestia. Matryca 4K to nie wszystko, zwłaszcza gdy jest 60 Hz. Spełnia jednak swoje podstawowe zadania, cieszy oczy i kusi ceną :) Więc w tej cenie jak najbardziej. Model z 2016 roku.
Dzięki za odpowiedź. Myślę, że w tej cenie nie ma co oczekiwać cudów. Z opinii osób, które go kupiły wynika, że są raczej zadowolone. Potrzebuję teraz przejściowy TV (na rok, może dwa), zanim się przeprowadzę i będę miał miejsce na coś większego. Myślę, że w takiej cenie warto spróbować niż męczyć się z moim, na którym zaczęły już pojawiać się pionowe linie na matrycy – gorzej nie będzie;)
Mały uaktualnienie. Po drodze wstąpiłem do sklepu i okazało się, że telewizory maja defekty, dlatego są w tak dobrej cenie. Ten co ja widziałem, miał kurz pod szkłem/matrycą. I to by było tyle, w temacie tanich zakupów.
TP Vision to w 100% chińska firma kontrolowana przez rząd! Nie żaden Tajwańczyk czy prywatny kapitał. Tematy czasem poruszasz fajne, ale jakość Twoich tekstów to dziennikarskie dno.