Zamiast nowych funkcji i dużych zmian, usprawnienia systemów – tak mają wyglądać tegoroczne aktualizacje iOS i macOS
To znów tylko plotki, ale jeśli się potwierdzą będzie to doskonała wiadomość dla wszystkich użytkowników sprzętów Apple. Dwa różne źródła podają, że Apple opóźni premierę nowych rozwiązań w iOS i MacOS na rzecz poprawy działania obu systemów.
Tempo narzucone przez Apple dekadę temu zaczyna być dla firmy zabójcze. W tej chwili Apple rok w rok aktualizuje nie jeden, a cztery systemy operacyjne. Za chwile dojdzie do tego oprogramowanie HomePoda i być może kolejnych urządzeń. Obojętnie jak duży zespół nad tym pracuje potrzeba także osób, które będą te projekty nadzorować, spinać ze sobą. Integracja ze sobą sprzętu i oprogramowania to nie lada wyczyn, który niestety Apple coraz mniej się udaje. W ostatnich miesiącach byliśmy świadkami spektakularnych wpadek w bezpieczeństwie, afery związanej ze spowalnianiem iPhone’ów, a także wolniejszą niż zwykle adaptacją iOS, która wynika najprawdopodobniej ze złych doświadczeń użytkowników z aktualizacjami w przeszłości. Do tego należy dodać poważne opóźnienia we wdrażaniu nowych funkcji. Wiadomości w chmurze zadebiutują dopiero w iOS 11.3, choć były zapowiadane w czerwcu ubiegłego roku i miały pojawić się we wrześniu. W czerwcu też prezentowano HomePoda, który miał pojawić się w grudniu, a trafi do sklepów w lutym. W dodatku będzie pozbawiony kluczowych funkcji, które pojawią się w przyszłości.
Wyraźnie widać, że Apple nie wyrabia w tej chwili i trudno się temu dziwić. Nawet trudno też bezpośrednio obwiniać Apple za tą sytuacje. W dużej mierze to rynek wymusił takie tempo prac. Firma musi nadążać za konkurencją, a przede wszystkim spełniać oczekiwania klientów, inwestorów, mediów. Zasady są od wieków takie same lud pragnie chleba i igrzysk. Masowo chcemy nowości, nowości i jeszcze raz nowości. Nie zastanawiając się, czy rzeczywiście ich potrzebujemy. Brak tych nowości jest uznawany za brak innowacji, za stanie w miejscu, nikt tego nie odczytuje jako dojrzałość.
Jeśli informacje Bloomberga i Axios się potwierdzą, to w 2018 roku nie należy spodziewać się żadnych większych zmian w iOS i MacOS. Ponoć w Apple podjęto decyzje o opóźnieniu wdrażania nowych funkcji w tym między innymi zmiany na ekranie „home screen”, interfejsu podczas jazdy samochodem, usprawnień w mailu, czy zaawansowanej edycji zdjęć. Zarówno w MacOS, jak i iOS firma ma skupić się na poprawieniu responsywności i wszelkich problemów zgłaszanych przez użytkowników. Poza tym należy się spodziewać drobnych usprawnień.
To świetna wiadomość, która oczywiście jest wymuszona sytuacją. Mam nadzieje, że Apple dobrze ogra ją marketingowo. Dojrzałe byłoby wręcz stwierdzenie, że nie wydajemy w tym roku iOS 12, a robimy system w wersji 11.5 z drobnymi usprawnieniami. Dodawanie nowych funkcji w momencie, w którym psuje się ogólne wrażenia z użytkowania systemu nie mają sensu. Apple naprawdę ma co robić, jeśli chodzi o poprawki w obecnych wersjach. Fantastycznie byłoby, gdyby kolejne edycje systemów w swoich finalnych wydaniach rzeczywiście prezentowały się jak finalne wersje. Obecnie żyjemy w czasach ciągłej bety i nie mówię tu o osobach, które biorą udział w testach.
Czas powiedzieć sobie jasno, rynek mobilny dojrzał. Stawanie na głowie, by każdego roku dowozić innowacje w sprzęcie i oprogramowaniu nie ma sensu. Wydłużmy ten cykl. Niestety obawiam się, że na to nie pozwoli excel i ekonomia.
Komentarze: 6
I bardzo dobrze. Apple w tym roku pobiło chyba samych siebie pod względem bugów i niedoróbek. iOS 11 miał być czymś super, a jego finalna wersja działała dużo gorzej niż wersje beta.
Też pomyślałem, że powinno to być 11.5. Skoro system ma skupić się na poprawkach błędów i innych rzeczy to iOS 12 chyba bez sens
No ale halo… Ile osób tam pracuje, że nie mogą wydać aktualizacji ? ;-)
Mam wrażenie, że im więcej osób zatrudniają tym gorzej z testami przed wdrożeniem :/
Czyli będzie powtórka jak w iOS 9. Też nie było wielkich zmian a dużo poprawek. Lepiej że zwalniają tempo.
nowy iPhone = nowy iOS – sorry – tak bylo od samego POCZATKU
Kto żąda coraz to nowszych bajerów, niech się czuje odpowiedzialny za tą presję, ale cała reszta, a nie jest ich mało, ma w poważaniu wiele amazing feature w nowych systemach. Ja np. od dawna nie mam ciśnienia na jakieś bajery. Interesuje mnie stabilność, poprawa bugów i przebudowanie starych rozwiązać. Przykład APFS – to wstyd, że dopiero teraz to zrobili! Mówiło się o tym już od lat. Gdyby Apple spięło poślady i czuło co jest istotne, to dziś ten system byłby stabilny i dopracowany. Ciekawe czy w 10.13 zaktualizowali PHP’a? Już w 10.12 powinni dać PHP7, ale dla Apple takie błachostki to zbyt wiele, to co dopiero z poważniejszymi rzeczami. Swoją drogą – czy Apple dodał w 10.13 przywracanie karty w Finderze czy to też zbyt trudne? Powinni przejść na dwu letni cykl wydawniczy podobnie jak Intel.