Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu BOSE QC30 – podwójna kontrola

BOSE QC30 – podwójna kontrola

0
Dodane: 7 lat temu

To nie ja jestem etatowym recenzentem sprzętu audio w iMagazine, tym razem jednak się złamałem. Dostałem od znajomej słuchawki, które rozwiązały mój największy problem od przesiadki na iPhone’a 7 Plus i straty wejścia Jack. Jaki to problem, o tym za chwilę, a słuchawki, o których mówię, to Bose QuietControl 30.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2017


Zazwyczaj tego typu sprzęt testuje dla Was Jarek lub Norbert, ale skoro wpadły w moje ręce nowe, bardzo odmienne słuchawki od tych, których używam na co dzień, to postanowiłem napisać kilka słów.

Jeszcze nigdy nie miałem słuchawek Bose. Bose kojarzą mi się przede wszystkim z aktywną redukcją szumów – świetnym, podobno, sprzęcie dla osób podróżujących często samolotami. Bo właśnie od rozwiązań dla pilotów myśliwców technologia przyszła na rynek konsumencki.

W ostatnim czasie dość dużo podróżowałem przy różnych okazjach. Często była to podróż samolotem, dlatego postanowiłem znaleźć coś z ANC (czyli aktywną redukcją szumów). Tu pojawiła się znajoma, która zaproponowała mi przetestowanie QC30. Słyszałem same superlatywy od kolegów z redakcji na temat modelu większego, wokółusznego QC35, ale QC30 to dość świeży produkt i do tego douszny. Zaryzykowałem.

Nie jestem wielkim fanem słuchawek dousznych, bo zazwyczaj mnie uwierały i wypadały z uszu. Bose QC30 mają trochę inną budowę „gumki”, którą wkładamy do ucha. Jest ona dodatkowo wyposażona w wystający element, który dodatkowo opiera się o małżowinę uszną. Jest to dość wygodne rozwiązanie. Podobnie jednak do innych słuchawek dousznych, pomimo różnych konfiguracji, wypada mi przy gwałtownych ruchach. Idealnie nadają się zatem do statecznego korzystania, na przykład w samolocie. Do biegania raczej odpadają. Słuchawki są oczywiście wyposażone w pilota z mikrofonem umieszczonego na prawym kablu – dzięki niemu mamy pełną kontrolę nad głośnością, odtwarzaniem muzyki i odbieraniem połączeń.

Bose QC30 są wygodne, bo są małe, ale ich istotnym elementem jest plastikowa obroża. Mieści się w niej cała elektronika – bateria, Bluetooth, no i oczywiście ANC. Niestety, obroża nie jest specjalnie wygodna, ma tendencję do przekręcania się na szyi i uwierania. Nie będę tego ukrywać, bo uważam ten element za najmniej wygodny z całości.

Bateria w obroży wystarcza na około 10 godzin pracy. Przy wyłączonym albo raczej mocno zredukowanym ANC udało mi się uzyskać dłuższe czasy pracy.

ANC jest świetne w podróży czy wtedy, gdy potrzebujemy się skupić na pracy. Przy poruszaniu się po mieście warto ANC wyłączyć, aby dochodziły do nas odgłosy uliczne i nie wpaść pod samochód. Polecam to dla bezpieczeństwa własnego i innych. W tym celu bardzo przydatna okazuje się aplikacja Bose. Dzięki niej mamy pełną kontrolę nad słuchawkami, w tym oczywiście nad precyzyjnym ustawieniem ANC, co wyróżnia je na tle konkurencji, która w najlepszym razie oferuje dwa, trzy poziomy redukcji szumów, a tutaj mamy pełen wirtualny potencjometr. Duży plus. Ostatecznie udało mi się je porównać do QC35, jeśli chodzi o redukcję szumów. Oczywiście większy model wypada zdecydowanie lepiej, ale QC30 przy swoim rozmiarze naprawdę daje radę.

W komplecie ze słuchawkami mamy fajny, sztywny i płaski pokrowiec oraz kabel do ładowania i komplet różnych rozmiarów gumek do uszu.

Jeśli chodzi o jakość dźwięku, to jest dobrze. Nie idealnie, ale nie mogę się specjalnie do czegoś przyczepić. Brzmią bardzo naturalnie, z dobrym, dość głębokim, ale nie za bardzo, basem i dobrymi detalami. Nie jest to jakość słuchawek wokółusznych, do których jestem przyzwyczajony, ale w podróży czy przemieszczaniu się po mieście sprawdzają się wyśmienicie ze względu na swój rozmiar i wagę.

A teraz crème de la crème – Bose QC30 mają możliwość parowania z dwoma urządzeniami jednocześnie. JEDNOCZEŚNIE. Żadne inne moje słuchawki bezprzewodowe tego nie potrafią. Oczywiście wszystkie moje pozostałe słuchawki mogą być sparowane z kilkoma urządzeniami, ale nie jednocześnie. Najlepiej obrazuje to następująca sytuacja – oglądam film na iPadzie, w tym momencie dzwoni do mnie telefon. iPad automatycznie pauzuje film, a ja w słuchawkach słyszę dźwięk dzwonka, odbieram telefon przyciskiem na pilocie i rozmawiam. Kończę rozmowę, a słuchawki automatycznie przełączają się ponownie do iPada i wznawiają oglądanie filmu. Jest to coś, czego szukałem, nawet nie wiedząc, że jest możliwe. Genialne rozwiązanie, lepsze niż W1. Teraz już wiem, że aby uzyskać taki efekt, urządzenia muszą mieć Bluetooth 4.2 – tak, jak Bose QC30. Do tej pory używałem głównie słuchawek na kablu. Gdy dzwonił do mnie telefon, przełączałem kabel z iPada na iPhone’a i osiągłem podobny efekt. Po przesiadce na iPhone’a 7 Plus, w którym Apple złośliwie skasowało mi złącze Jack, nie mogłem już tak używać swoich sprzętów. Teraz, dzięki QC30, mogę to robić ponownie i do tego bezprzewodowo.

Kończąc, muszę Wam opowiedzieć jeszcze coś o samej firmie Bose. Bose Corporation znane jest z tego, iż 100% dochodów przeznaczane jest na dalszy rozwój oraz inwestycje. To wyjątkowa sytuacja. Nie znam drugiej takiej firmy na rynku. Co więcej, większościowym udziałowcem Bose jest… MIT, czyli sławna uczelnia technologiczna Massachusetts Institute of Technology. Amar Bose, założyciel firmy, przekazał swoje udziały w 2011 roku do MIT z klauzulą, że nie mogą jej sprzedać, a jednocześnie muszą ją rozwijać. Niesamowita historia.

Podsumowując, Bose QuietControl 30 nie są najwygodniejsze dla mnie, bo, podobnie do AirPodsów, jedna słuchawka mi wypada, ale to już mój problem. Przez to nie nadają się do biegania, z drugiej strony bardzo się do nich przyzwyczaiłem jako do codziennych słuchawek do poruszania się po mieście, z domu do pracy, nie mówiąc o podróżach. Jakość dźwięku jest OK, redukcja szumów działa bardzo dobrze, ale najważniejsze dla mnie jest to, że można je sparować jednocześnie z dwoma urządzeniami. Niestety, za takie możliwości przyjdzie nam zapłacić 1299 złotych.


Bose QuietControl 30

Plusy:

  • małe i lekkie
  • precyzyjna kontrola nad ANC
  • możliwość jednoczesnego podłączenia do dwóch urządzeń

Minusy:

  • sztywna obroża
  • ANC mogłoby być bardziej wydajne
  • cena

Cena: 1299 PLN

Ocena iMagazine: 5/6

Dominik Łada

MacUser od 2001 roku, rowery, fotografia i dobra kuchnia. Redaktor naczelny iMagazine - @dominiklada

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .