Samsung Galaxy A8 – król średniaków
Uwagę przyciąga najczęściej to, co najlepsze. O najwyższych parametrach, najnowsze i najmocniej promowane. Samsung Galaxy A8 powinien więc skupiać na sobie wzrok wszystkich, o ile tylko zerkamy nie na najwyższą, ale na średnią półkę.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 5/2018
Wzornictwo zapoczątkowane przez Samsunga w 2017 roku przyjęło się nie tylko w smartfonach tego producenta, ale i znalazło licznych naśladowców. Podłużny ekran z zaokrąglonymi narożnikami, wypełniający mocno przedni panel, ma teraz większość producentów. Pojawia się on jednak przede wszystkim w topowych modelach, podczas gdy wszystkie niższe wciąż korzystają z prostokątnych wyświetlaczy o proporcjach 16:9. Seria A smartfonów Samsunga zawsze była o poziom niżej niż modele S, wraz z nowym modelem A8, firma postanowiła podnieść jednak parametry tej linii. Nowy średniak Samsunga nawiązuje wyglądem do droższych braci, czerpiąc z ich wzornictwa. Aluminiowa ramka o charakterystycznym, zwężającym się po bokach kształcie, lekko zaokrąglony szklany panel z tyłu (rysujący się niestety zaskakująco łatwo) i wydłużony ekran (o przekątnej 5,6″) z przodu, pozbawiony fizycznych przycisków pod spodem. Samsung nazywa go „Infinity Display”, dokładnie tak, jak w serii S, pomimo tego, że nie jest zakrzywiony po bokach – jak się okazuje, nie wpisuje się to w definicję (ale marketingowo brzmi dobrze). Galaxy A8 wygląda więc świetnie, choć jest odrobinę grubszy od wyższych modeli, a brak zakrzywień ekranu powoduje, że ramka nie zwęża się tak mocno, potęgując wrażenie smukłości. To zaś, w połączeniu ze sporą wagą, powoduje, że A8 wydaje się trochę toporny, szczególnie w porównaniu z S8. Po kilku dniach przestałem mieć takie wrażenie, choć 172 gramy to sporo. Smartfon świetnie leży w dłoni, jest na tyle wąski, że mogę pewnie go trzymać pomimo dość śliskiego tyłu.
Choć A8 można traktować jak uproszczoną wersję modelu S8, to jego parametry i funkcje wyraźnie wskazują na to, że oba smartfony są do siebie bardzo zbliżone. Z tyłu umieszczono pojedynczy aparat o 16-megapikselowej matrycy i przysłonie F1.7, nagrywający w Full HD i 30 FPS. Radzi sobie dobrze w ciągu dnia, choć kolory są lekko przygaszone, w słabym świetle zdjęcia tracą natomiast detale, nie widać za to zbyt mocnego szumu. Tym, co wyróżnia A8 na tle wszystkich smartfonów, jest podwójny aparat… z przodu. Nad ekranem, obok głośnika, mamy dwa obiektywy, o rozdzielczościach matrycy 16 oraz 8 megapikseli, oba z przysłonami F1.9. Standardowo do selfie wykorzystywany jest tylko jeden, chyba że włączymy tryb Live Focus. Drugi obiektyw pozwala ocenić głębię ostrości, tę natomiast można regulować nawet po zrobieniu zdjęcia. O ile tylny aparat A8 nie jest niczym szczególnym, to przedni sprawdza się świetnie. Ostrość zdjęć jest wzorowa, a obrys twarzy wygląda naturalnie (oczywiście, zdarzają się drobne niedoskonałości, nie rzucają się jednak w oczy, póki nie powiększymy maksymalnie zdjęcia). Aparat w tym trybie częściej przepala zdjęcia, w mocnym świetle może być to problemem. Porównałem ten tryb z analogicznym w iPhone X i o ile pod względem efektów świetlnych oraz kolorów telefon Apple radzi sobie lepiej, to już ostrość jest o wiele lepsza na Samsungu (przednia kamera iPhone’a ma matrycę o rozdzielczości 7 megapikseli, co niestety widać). Wcale nie byłbym zaskoczony, gdyby rozwiązanie to pojawiło się też w innych urządzeniach Samsunga, sprawdza się bowiem zaskakująco dobrze.
Wydłużony ekran w smartfonie sprawdza się – nie dość, że zazwyczaj lepiej wypełnia front urządzenia, to pozwala też łatwiej sięgnąć do najczęściej używanych obszarów wyświetlacza. W A8 zastosowano oczywiście OLED (a dokładniej zaś Super AMOLED) o rozdzielczości 2220 × 1080 pikseli. To wystarczająco dużo, by obraz był doskonale ostry, a czerń idealna. Kolory są również soczyste, choć nie aż tak, jak w topowych modelach. System daje możliwość wyboru trybu wyświetlania, od filmowego do adaptacyjnego (czyli automatycznego) – sam korzystam zawsze z tego ostatniego, z uwagi na najbardziej realistyczne odwzorowanie barw (aczkolwiek to tylko moja opinia, nie powołuję się na żadne badania). Dostęp do telefonu może być chroniony hasłem, wzorem bądź PIN-em, ponadto mamy do wyboru skaner odcisku palca oraz rozpoznawanie twarzy. Czytnik znalazł się pod aparatem, co jest fatalnym rozwiązaniem, bo nieustannie brudzę obiektyw, szukając dość małej płytki skanera. Umieszczenie go obok aparatu byłoby wygodniejsze, trafiałbym na niego, przesuwając palec od krawędzi telefonu do wewnątrz. Czytnik jest aktywny, nie trzeba podświetlać ekranu, by odblokował telefon, działa zadowalająco szybko (chociaż spotkałem się ze znacznie szybszymi, choćby w Honorze 9, którego testowałem kilka miesięcy wcześniej). Rozpoznawanie twarzy działa na tyle słabo, że je wyłączyłem – jest powolne i mało skuteczne. Samsung postanowił ujednolicić złącza ładowania w smartfonach, dlatego też A8 korzysta z USB-C, znalazło się też miejsce dla mini Jacka (w komplecie dostajemy nawet dokanałowe słuchawki, brzmią jednak na tyle słabo, że można je co najwyżej podarować do zabawy kotu).
Od premiery A8 minęło kilka miesięcy, dlatego też mogłem go używać sporo dłużej niż większość testowanych telefonów. Z uwagi na to, że mój iPhone 7 padł, przez dwa tygodnie A8 był moim głównym telefonem, z kartą prywatną i służbową jednocześnie. Samsung dobrze rozwiązał kwestie związane z dual SIM, zarówno dzwonienie, jak i wysyłanie wiadomości z dwóch kart na zmianę jest więc wygodne i trudno o pomyłkę. Niezależnie od tego, ilu kart używamy, telefon ma też osobne gniazdo kart micro SD. Zużycie baterii podczas takiej pracy jest nieznacznie większe, jest ona jednak na tyle pojemna, że nie sposób rozładować ją w ciągu jednego dnia. Podczas lżejszych dni, w których z telefonu głównie dzwoniłem (ale było to kilka godzin rozmów dziennie), ale już nie używałem przeglądarki ani nawigacji, zużycie było na tyle małe, że dopiero pod koniec drugiego dnia konieczne było podłączenie do ładowarki. Smartfon nie ma co prawda ładowania indukcyjnego, ale obsługuje szybkie ładowanie, które pozwala napełnić baterię w około półtorej godziny. Do nakładki Samsung Experience przekonałem się, korzystając już z Note8, w A8 wygląda ona niemal identycznie, brakuje jedynie funkcji rysika (którego ten smartfon nie ma). Mamy więc czytelny, jasny interfejs z nieco zagmatwanym menu ustawień, kompletem ładnych widżetów, wygodną przeglądarkę plików, nieco mniej wygodną wyszukiwarkę, nieprzewidywalny przycisk cofania, a także pakiet zdublowanych przez Google aplikacji, takich jak zdjęcia czy mail. A8 ma nawet Always On Display, czyli wyświetlanie informacji na zablokowanym ekranie – tego w telefonach ze średniej półki się nie spotyka. Telefon działa płynnie, choć zdarza się mu zamyślić – ogólnie jednak nie zauważyłem szczególnego spadku prędkości po dwóch miesiącach używania. Zastosowany w nim Exynos 7885 o ośmiu rdzeniach, w połączeniu z 4 GB pamięci RAM, zapewnia wystarczająco dużo mocy do codziennej pracy, w grach również radzi sobie dobrze.
W dniu premiery Galaxy A8 kosztował ponad 2000 złotych. Teraz jego cena jest dużo niższa, można dostać go już za około 1500 złotych, co jest bardzo atrakcyjną kwotą jak za możliwości, jakie oferuje. Czerpie garściami z serii S, sięgając po nowoczesne wzornictwo, rozwiązania techniczne i nakładkę na system. Aparat i mało smukła bryła zdradzają, że nie jest to high-endowy model, ale pozostałymi funkcjami zdecydowanie nadrabia. Uważam, że to jeden z najlepszych nowych telefonów z Androidem, jakie można obecnie kupić, szczególnie jeśli bierzemy pod uwagę stosunek ceny do jakości.