Sony Xperia XZ3 – już to widzieliśmy
Sony od zawsze nieźle radziło sobie na rynku telefonów komórkowych, aczkolwiek nigdy nie zajmowało pozycji lidera. Nowy flagowiec firmy, czyli XZ3, aspiruje do tego miana – na drodze na szczyt stanęły mu jednak zbyt duże aspiracje projektantów.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 1/2019
Jakość smartfonów z najwyższej półki w ostatnich latach znacznie się poprawiła. Zamiast plastiku wysokiej jakości i aluminium coraz częściej spotykamy się ze szkłem i stalą nierdzewną. Ma to po części związek z umożliwieniem ładowania bezprzewodowego, ale i wymagania użytkowników są zauważalnie wyższe. Sony również sięgnęło po te szlachetniejsze materiały, dlatego też Xperia XZ3 ma korpus ze stali polerowanej na wysoki połysk, a przód i tył przykrywają dwie tafle zaokrąglonego szkła. Bryła telefonu jest bardzo obła, a w ciemnozielonej, niemal czarnej wersji urządzenia, wydaje się wręcz monolityczna. Przerwy pomiędzy elementami są bardzo wąskie, a to potęguje wrażenie jednolitości. Obudowa ma IP68, co staje się powoli standardem we flagowych modelach. Przyciski rozmieszczono dość nietypowo, bo zarówno regulacja głośności, jak i blokowanie ekranu, są na tej samej krawędzi. Co więcej, znalazł się na niej także dwustopniowy spust migawki – rozwiązanie, które stosowane jest obecnie tylko przez Sony. Jedynym złączem urządzenia jest port USB-C, pamięć można natomiast rozszerzyć za pomocą karty micro SD (nie każdy będzie jej potrzebował, bo XZ3 ma 64 GB wbudowanej pamięci). W jej miejsce można też włożyć drugą kartę SIM. W przeciwieństwie do innych telefonów o jednolitej konstrukcji, do wyjęcia szufladki z kartą nie jest potrzebna szpilka, da się ją podważyć paznokciem (wyjęcie jej powoduje jednak restart telefonu). Z tyłu umieszczono skaner linii papilarnych oraz oczko aparatu – oba mają dokładnie taki sam kształt, przez co nie sposób rozróżnić je dotykiem palca. Co więcej, skaner znajduje się bardzo nisko i wymaga nienaturalnego wygięcia palca wskazującego, ten zdecydowanie częściej ląduje na obiektywie aparatu. Ktoś to musiał zaprojektować, a później mnóstwo osób stwierdziło, że to dobry pomysł – na tej samej zasadzie z fabryki wyjechała też Multipla.
Urządzenie jest bardzo ciężkie (waży niemal 200 gramów) i duże, ekran o przekątnej 6 cali i proporcjach 18:9 wydaje się wypełniać front od krawędzi do krawędzi, zostawiając jedynie wąskie pasy szkła nad i pod nim. Boki są bowiem zaokrąglone, dzięki czemu uzyskano efekt podobny do tego, jaki mamy w Samsungach S8 i nowszych. Krzywizna jest jednak dużo większa niż w koreańskich smartfonach, a rozpoznawanie przypadkowych dotknięć, choćby podczas pisania na klawiaturze, właściwie nie istnieje. Zaokrąglenie ma wyłącznie charakter estetyczny, nie odczułem z niego żadnej korzyści, wręcz przeciwnie, codziennie przypominało mi o sobie wybieraniem niewłaściwych znaków i wywoływaniem bocznego menu. Bryła telefonu, choć elegancka, nie ma nic wspólnego z komfortem obsługi, zwłaszcza jedną dłonią. Obłe kształty w połączeniu z dużą wagą i jeszcze większym ekranem sprawiają, że XZ3 nie da się obsługiwać jedną dłonią. Nie chodzi nawet o to, że nie sięgnę kciukiem wszędzie, (nie oczekuję tego po sześciocalowym ekranie), ale nie mogę go nawet pewnie trzymać. Trudno jednak nie docenić tego ekranu, bo jest jednym z najlepszych, jakie widziałem w smartfonach. Sony po raz pierwszy zdecydowało się na OLED, dzięki czemu czerń jest perfekcyjna, a pozostałe barwy mogą być bardzo mocno nasycone (aczkolwiek wyświetlacz skalibrowano tak, by wszystko wyglądało na nim naturalnie). Rozdzielczość to 2880 × 1440 pikseli, a jasność jest na tyle wysoka, że urządzenie obsługuje HDR (można nawet włączyć filmy w tym trybie na YouTubie, na co nie każdy smartfon pozwala). Korzystanie z tego ekranu na co dzień dawało mi niesamowitą frajdę, bo jego ostrość i wielkość pozwalały mi zarówno komfortowo przeglądać internet, jak i otwierać PDF-y tak, bym nie musiał ich nadmiernie przybliżać. Świetnie ogląda się też na nim filmy, zwłaszcza że oprócz doskonałego obrazu, mamy też bardzo dobry dźwięk stereo. Jest głośno, ale wyraźnie, a przestrzeń oddana jest w zadowalający (szczególnie jak na telefon) sposób.
Sony postawiło na sprawdzone i mało innowacyjne rozwiązania sprzętowe, do oprogramowania podeszło natomiast trochę mniej konserwatywnie.
Telefon działa na Androidzie Pie z nakładką Sony. Ta jest mało rozbudowana i zmienia system jedynie w niewielkim stopniu, dzięki czemu działa płynnie i nie sposób się w niej pogubić. Trudno jednak, by urządzenie działało wolno przy Snapdragonie 845 i 4 GB pamięci RAM. Przy pierwszym uruchomieniu urządzenie pyta, które dodatkowe aplikacje zainstalować, nie zaczynamy u więc żywania telefonu od usuwania śmieci. Co więcej, Sony nie dubluje też aplikacji od Google, nawet przeglądarka internetowa to Chrome. Zresztą klawiatura też nie jest dziełem Sony – skorzystano ze Swiftkey, które jest znane z możliwości personalizacji i bardzo dobrej predykcji tekstu. Xperia może posłużyć do gry zdalnej na PS4 – po sparowaniu DualShocka i konsoli, da się na niej wyświetlać obraz z minimalnym opóźnieniem (w FPS-y online nie pogramy, ale już w nieco wolniejsze gry, zwłaszcza offline, tak). Oprogramowanie smartfona pozwala wycisnąć też wiele z baterii. Już w zwykłym trybie działa przynajmniej dwa dni (przy intensywnym dzwonieniu, poczcie z częstym odświeżaniem i stale włączonym Wi-Fi), natomiast po włączeniu trybu Stamina (który jest sugerowany przy słabej baterii) da się pracować przynajmniej kilka godzin dłużej. Bateria urządzenia ładuje się błyskawicznie, zaimplementowano też ładowanie bezprzewodowe w standardzie Qi. Szkoda, że USB-C nie obsługuje ani nośników danych, ani też zewnętrznych monitorów – służy jedynie do ładowania i wymiany danych z komputerem. Obok praktycznych rozwiązań, są też te lekko przekombinowane. Zakrzywiony ekran może służyć do wywoływania menu kontekstowego. By je wywołać, trzeba stuknąć dwukrotnie w krawędź wyświetlacza – pomimo regulacji czułości, większość razy włączałem je zupełnie przypadkiem. Na krawędziach można też wykonywać gesty do cofania w aplikacjach, ale tych tym bardziej nie udało się mi nauczyć. Równie nieprzewidywalnie działa włączanie aparatu automatycznie, po podniesieniu telefonu tak, jakbyśmy chcieli zrobić zdjęcie. Funkcja powoduje włączenie aparatu i pozwala fotografować natychmiast, po dotknięciu ekranu. Dzięki niej uzbierałem sporą kolekcję podłóg i wnętrz kieszeni, bo zazwyczaj tam aparat postanawiał się aktywować. Inteligentny może być też always-on display, czyli wyświetlać się tylko w niektórych momentach (wyjęcie telefonu z kieszeni, otrzymanie wiadomości). To działa, z tym wyjątkiem, że to nie są te momenty, w których go potrzebuję. Ostatecznie zrezygnowałem z niego całkowicie (choć może też być na stałe włączony).
Najmocniejszym elementem XZ3 jest jego wyświetlacz, ale aparat również zasługuje na uwagę. Ten przedni ma matrycę o rozdzielczości 13 megapikseli i ogniskowej 23 mm, robi jasne i ostre zdjęcia, obejmuje też dużą przestrzeń. W zauważalny sposób zakrzywia jednak obraz, przez co zdjęcia wymagają korekty (ale do okazyjnego selfie czy wideorozmowy wystarczy). Dużo bardziej interesujący jest główny aparat, z 19-megapikselową matrycą, ogniskową 25 mm i światłem f/2,0. Wysoka rozdzielczość jest zawsze mile widziana, daje Xperii przewagę, szczególnie w dobrym świetle. Zdjęcia są bardzo szczegółowe, a przy tym nie widać na nich szumów. W nocy jest nieco gorzej, ale wciąż dobrze – smartfon radzi sobie nie tylko z małą ilością światła, ale też z odpowiednim ustawianiem balansu bieli, dzięki czemu zdjęcia robione z udziałem ulicznego, żółtego światła nie mają wyraźnego zabarwienia na ten kolor. Sony dodało mnóstwo trybów pracy aparatu, od standardowej panoramy, nakładania filtrów i ręcznego ustawiania ostrości, ekspozycji, balansu bieli i innych parametrów, po Google Lens, dodawanie obiektów 3D w AR i bokeh. Ten ostatni działa bardzo słabo, bo bazuje na dwóch zdjęciach robionych po sobie, tym samym obiektywem. Uzyskiwany efekt jest sztuczny, widać wyraźnie postrzępione krawędzie czy wręcz obszary, w których ostrość ustawiona jest nie tam, gdzie powinna. Smartfon zaskakująco dobrze radzi sobie z nagrywaniem filmów – maksymalna rozdzielczość to 1080p przy 60 FPS bądź 4K (z HDR) przy 30 FPS, dźwięk jest nagrywany w stereo. Pomimo obecności fizycznego spustu migawki, nie korzystałem z niego właściwie wcale. Początkowo myślałem, że to siła przyzwyczajenia, ale po chwili dotarło do mnie, że punkt ostrości na zdjęciu ustawiam dotykiem, a tym samym wygodniej mi zrobić zdjęcie również za pomocą przycisku na ekranie.
Korzystając z Xperii XZ3, miałem nieodparte wrażenie, że Sony bardzo chciało zrobić wyjątkowy smartfon, ale zabrakło mu odwagi na wprowadzenie czegoś nowatorskiego. Efektem tego jest urządzenie o ekranie o świetnej jakości obrazu, bardzo dobrym aparacie i olbrzymiej wydajności. Zamknięto je w pięknej, ale niepraktycznej obudowie z niepotrzebnie zakrzywionym wyświetlaczem, a oprogramowanie opatrzono dodatkami, których równie dobrze mogłoby nie być. XZ3 jest niezaprzeczalnie pięknym i jednym z najlepszych obecnie dostępnych telefonów, problem w tym, że wszystko to już widzieliśmy.