Webex – integrator życia zawodowego
Dzień dobry, nazywam się Ania i jestem anonimową korektorką w iMagazine. Niezupełnie anonimową – od czasu do czasu macie okazję poczytać jakieś moje teksty, o podróżach, o gadżetach itp. A jeśli czytaliście iMag Weekly, to może pamiętacie moją serię tekstów o Kobiecie w delegacji. To akurat ważne, bo to właśnie kobieta w delegacji zaczęła używać specyficznego narzędzia, jakim jest WebEx i Webex Teams. Teraz już nie podróżuję do Paryża, żeby popracować, ale narzędzi od Cisco używam nadal, zarówno w „pracy-pracy”, czyli jako project manager, jak i w „pracy-po-pracy”, czyli jako anonimowa korekta.
Narzędzia do komunikacji od Cisco znam już więc od dłuższego czasu. Ucieszyłam się, gdy Naczelny zaproponował nam redakcyjne przejście. Miałam co najmniej kilka powodów do radości. Żeby Wam to wyjaśnić, musicie najpierw się dowiedzieć, że bycie redaktorką tekstów – czy też jak w iMagu korektorką – i bycie project managerem ma bardzo wiele cech wspólnych.
Przede wszystkim taki ktoś (czytaj: ja) czepia się ludzi ciągle. PM nieustająco chce sprawdzać, czy wszystko w projekcie idzie zgodnie z zaplanowanym harmonogramem prac, czyli co robi? Pinguje członków zespołu. Gdzie ich pinguje? Na Webex Teams! Korektorka czyta tekst i zastanawia się, co autor miał na myśli. Co robi? Pinguje autora. Gdzie pinguje? Zgadliście, na Webex Teams! Życie takiej osobie ułatwia fakt, że Webex Teams ma na służbowym laptopie, na prywatnym laptopie, na telefonie. Pewnie gdyby lodówka na to pozwalała, to miałaby też na lodówce. W Webex Teams widzi od razu, czy dany członek zespołu projektowego albo członek redakcji iMagazine jest online, widzi też, kiedy ostatnio był online. Daje jej to wiele do myślenia, gdy na przykład od kilku godzin spodziewa się poprawionej wersji tekstu, wydanie magazynu za chwilę, a redaktor niby zielony, a tekstu nie ma. Pinguje się gościa więc do skutku, a jeśli nie reaguje, to dzwoni na Webeksie albo (w ostateczności) zakłada tajną podgrupę, do której trafia tylko delikwent i Naczelny. Ciśnienie wypływające z takiej grupy na Webex Teams zwykle zmusza opornego redaktora do szybkiego wysłania tekstu.
Co jeszcze łączy pracę PM z pracą korektora? To, że tę pracę wykonuje się właściwie wszędzie. Jako kobieta w delegacji, prowadziłam już wieloosobowe rozmowy na Webeksie, siedząc na lotnisku (albo nawet w samym samolocie, ku zgrozie personelu pokładowego). Laptop rozłożony na kolanach, olbrzymie arkusze kalkulacyjne przed oczami, słuchawki w uszach i znajome dźwięki „Press 1 to be connected to your meeting”. Korektę dla iMaga robiłam już na Sardynii, w Izraelu, we Francji… Nie z każdego z tych miejsc jest łatwo zadzwonić do właściwego autora. Narzędzia webeksowe zawsze mi to ułatwiają. W takich sytuacjach arkusze ustępują miejsca dokumentom tekstowym (równie imponującym).
Obydwie te prace – to będzie bardzo śmieszne, uprzedzam – są jednocześnie indywidualne i grupowe. Zarówno PM, jak i korektor spędzają godziny samotnie z pracą: czytanie tekstu ze wzmożoną czujnością wymaga dużego skupienia, podobnie jak choćby praca nad planem projektu. Ale jednocześnie jest się częścią grupy, zespołu projektowego czy redakcyjnego. Nad korektą pracuje się z drugą osobą, której zadaniem jest wyłapać błędy, które ja pominęłam (lub na odwrót). Siedzimy więc i czatujemy niekiedy z Malwiną, obgadując – jakżeby inaczej! – teksty naszych redakcyjnych tuzów, uprzedzając się nawzajem przed jakimiś specjalnymi minami. „Uważaj, dużo literówek!”. Albo „sprawdź podwójne spacje, bo chyba zapomniałam”. Gdy ciśnie Naczelny, że termin wydania już się zbliża, to jest real time experience, takie czatowanie. Ułatwia nam to podgrupa na Webex Teams, w której znajdują się wyłącznie osoby bezpośrednio związane z praktyczną stroną wydawania magazynu. Pinguję Dominika, że większość tekstów jest już po drugiej korekcie, pinguję Mateusza, że może je sobie ściągać do składu, pinguję kogoś tam, że cokolwiek? Nie, piszę jedną wiadomość we właściwej grupie, bo szybciej i łatwiej. Wszyscy wiedzą i na dodatek, dzięki awatarkowi pod moją wiadomością, wiem, kto ją przeczytał. Ha! Mój prywatny control freak jest zaspokojony.
Dużo innych rzeczy mnie kręci w zintegrowanych narzędziach od Cisco. Najbardziej chyba właśnie ten aspekt – ich zintegrowanie. Jeśli ktoś z zespołu zaprosi mnie na calla (czy to indywidualnego, czy grupowego), to zaproszenie mam w mailu. W zaproszeniu – link do spotkania, który klikam i się łączę. Ale co, jeśli maila mi się nie chce otwierać? Webex Teams mi przypomina o spotkaniu, bo jest zintegrowany z usługą telekomunikacyjną. Nie muszę szukać maila (kto go w ogóle wysłał, kto mnie zapraszał?), mam bezpośrednie połączenie w Webex Teams z nadchodzącym callem. Nie muszę też przełączać się do Webexa, żeby prowadzić video rozmowę. A właśnie takie rozmowy są najbardziej efektywne. A co, gdy rozmowy odbywają się regularnie, dajmy na to comiesięczne kolegia redakcyjne? To i takie zaproszenia znajdę nie tylko w kalendarzu, ale i w Webex Teams. Czy te teksty, o które pinguję kolegów-redaktorów, trafiają do mojego inboksu? Nie, oczywiście, że nie, wysyłamy je sobie bezpośrednio w Webex Teams, bo kto by otwierał program do obsługi poczty, skoro i tak siedzimy w grupie na Webeksie?
Nie wiem, jak to się stało, ale te narzędzia przeniknęły moje życie. Zintegrowały się z nim, jak zaproszenia do WebExa z MS Outlook. Czy wyobrażam sobie moją pracę-pracę lub pracę-po-pracy bez nich? Pewnie, że tak. Tylko po co? Jako anonimowa korektorka mogę się spokojnie przyznać do uzależnienia i do nadużywania pewnego nieistniejącego słowa: zwebeksujmy się.
Artykuł powstał przy współpracy z firmą Cisco. Pamiętajcie, że można korzystać z darmowej wersji próbnej Cisco Webex Teams
Komentarze: 4
Czytając liczne teksty pana Okopienia odnoszę wrażenie, że w imagazine stanowisko korektora pełni funkcja “sprawdź pisownię” w MS Word. Tak koszmarnej składni i licznych błędów gramatycznych dawno nie widziałem.
“Nazywam się Ania…” super, a jak masz na imię?
Czytając liczne teksty pana Okopienia odnoszę wrażenie, że w imagazine stanowisko korektora pełni funkcja “sprawdź pisownię” w MS Word. Tak koszmarnej składni i licznych błędów gramatycznych dawno nie widziałem.
“Nazywam się Ania…” super, a jak masz na imię?