Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu moto g<sup>7</sup> – dla każdego coś dobrego

moto g7 – dla każdego coś dobrego

8
Dodane: 6 lat temu

Producenci najpopularniejszych smartfonów, kiedy wypuszczają nowe produkty, to zazwyczaj proponują klientom kilka modeli do wyboru. Od Apple mamy na przykład iPhone XS, XS Max oraz XR. Samsung wypuścił niedawno trzy modele: Galaxy S10e, S10 i S10+. Podobnie rzecz się ma z Motorolą.

moto g7 to najnowsza seria telefonów od Motoroli lub raczej Lenovo, które parę lat temu odkupiło tę markę od Google. Seria ta składa się z czterech słuchawek:

  • moto g7,
  • moto g7 Plus,
  • moto g7 Play,
  • moto g7 Power.

Do testów otrzymałem model moto g7 Plus, ale najpierw pokrótce opiszę pozostałe.

moto g7 Play to niskobudżetowy smartfon o przyzwoitych parametrach: działa pod kontrolą Snapdragona 632, wyposażony jest w 5,7” ekran HD+ Max Vision o proporcjach 19:9 oraz główny aparat o rozdzielczości 13 MP z autofokusem z detekcją fazy. Całość za niecałe 700 złotych.

moto g7 Power to z kolei model skierowany do osób, którym zależy na dłuższym działaniu na jednym ładowaniu. O tej słuchawce jednak nieco więcej napisze wam Jasiek. Nadmienię jednak, że kosztuje około 900 złotych.

Topowe modele tej serii to moto g7 oraz moto g7 Plus.

Specyfikacja

Żeby za dużo się nie rozpisywać w tej kwestii, wymienię najważniejsze cechy w punktach:

moto g7:

  • Wymiary: 157 ⨉ 75,3 ⨉ 8 mm
  • Waga: 172 g
  • Porty: USB-C; 3,5 mm złącze słuchawkowe
  • Procesor: 8-rdzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 632 z częstotliwością taktowania 1,8 GHz i kartą graficzną Adreno 506
  • Pamięć RAM: 4 GB
  • Pamięć wewnętrzna: 64 GB
  • Pamięć rozszerzalna: karta SD do 512 GB
  • Bateria:
    • pojemność: 3000 mAh
    • ładowanie: 15-watowa ładowarka USB-C w technologii TurboPower
  • Wyświetlacz:
    • wielkość: 6,2”
    • technologia: LTPS LCD
    • rozdzielczość: 2270 ⨉ 1080 pikseli (Full HD+)
    • gęstość pikseli: 403 ppi
    • proporcja: 19:9
  • Aparat tylny:
    • obiektyw 12 MP z przysłoną f1,8, piksele 1,25 µm
    • obiektyw 5 MP z czujnikiem głębi
    • autofokus z detekcją fazy
    • lampa błyskowa LED
    • wideo: 4K (30 fps), 1080p (30/60 fps), 720p (30/120 fps)
  • Aparat przedni:
    • obiektyw 8 MP, piksele 1,12 µm
    • wideo: 1080p (30 fps), 720p (30 fps)
  • Kolory: Black; White

moto g7 Plus:

  • Wymiary: 157 ⨉ 75,3 ⨉ 8,3 mm
  • Waga: 176 g
  • Porty: USB-C; 3,5 mm złącze słuchawkowe
  • Procesor: 8-rdzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 636 z częstotliwością taktowania 1,8 GHz i kartą graficzną Adreno 509
  • Pamięć RAM: 4 GB
  • Pamięć wewnętrzna: 64 GB
  • Pamięć rozszerzalna: karta SD do 512 GB
  • Bateria:
    • pojemność: 3000 mAh
    • ładowanie: 27-watowa ładowarka USB-C w technologii TurboPower
  • Wyświetlacz:
    • wielkość: 6,2”
    • technologia: LTPS LCD
    • rozdzielczość: 2270 ⨉ 1080 pikseli (Full HD+)
    • gęstość pikseli: 403 ppi
    • proporcja: 19:9
  • Aparat tylny:
    • obiektyw 16 MP z przysłoną f1,7, piksele 1,22 µm, optyczna stabilizacja obrazu (OIS)
    • obiektyw 5 MP z czujnikiem głębi
    • autofokus z detekcją fazy
    • podwójna lampa błyskowa CCT LED
    • wideo: 4K (30 fps), 1080p (30/60/120 fps), 720p (30/240 fps)
  • Aparat przedni:
    • obiektyw 12 MP, piksele 1,25 µm
    • wideo: 4K (30 fps), 1080p (30 fps), 720p (30 fps)
  • Kolory: Deep Indigo; Viva Red

Główna różnica leży więc w aparatach, obsłudze lepszego ładowania w przypadku Plusa oraz procesorach. Oczywiście również w cenie: wersja „zwykła” to wydatek około 1200 zł, a Plus to dodatkowe 200 zł.

Jak to wszystko działa?

Tak jak zaznaczyłem na wstępie, do testów otrzymałem wersję najdroższą, czyli moto g7 Plus. I to właśnie na niej będę opierał swoje dalsze wywody. Chciałbym jednak zaznaczyć jedną rzecz, która dotyczy wszystkich modeli – każdy z nich działa na czystym Androidzie 9 Pie. Jest to ogromny plus, bo aktualizacje możemy wykonywać jak tylko się dla danego modelu pojawią, a nie musimy czekać, aż producent zaktualizuje najpierw swoją nakładkę. Jedynym dodatkiem do systemów jest narzędzie Moto, ale o nim napiszę nieco dalej.

Zacznijmy od początku, czyli pierwszych wrażeń po wyjęciu z pudełka. Wyciągając telefon zauważymy, że ma on już nałożone silikonowe, przezroczyste etui. O ile nie każdy lubi takie nakładki, o tyle w tym przypadku ma to swoje plusy. Po pierwsze, poprawiony jest chwyt, bo guma zawsze będzie mniej śliska niż szkło. Po drugie, grubość etui niweluje wystający obiektyw. Nie jest to jakieś uporczywe, bo telefon nie przechyla się, kiedy położymy go na plecach, ale w etui leży całkiem płasko. W pudełku znajdziemy również kabel USB-C oraz ładowarkę obsługującą technologię TurboPower. Dzięki obsłudze 27-watowego ładowania energii w telefonie przybywa w ekspresowym tempie, na przykład wystarczy go podłączyć na 15 minut, żeby zapewnić pracę na około 12 godzin. Ładowanie do pełna zajmuje mniej niż 2 godziny. Jednym z kompromisów, które umożliwiły ustalenie tak stosunkowo niskiej ceny, jest brak ładowania bezprzewodowego. Jednak funkcja szybkiego ładowania chyba to rekompensuje. Ponadto przy normalnym użytkowaniu, bateria powinna starczyć na cały dzień. Jeśli jednak zaczynamy korzystać intensywniej, to może zajść potrzeba podładowania.

Ekran

Ekran telefonu zajmuje niemal całą powierzchnię przodu. Niemal, gdyż na dole znajduje się oko półcentymetrowy pasek z logo motoroli, a u góry mamy wcięcie. To ostatnie nie zajmuje na szczęście dużo miejsca, gdyż ograniczone zostało do samego aparatu. Rozwiązanie podobne do zastosowanego w opisywanym przeze mnie Honor 10 Lite. Jeśli chodzi o sam ekran, to jest bardzo porządny. Podoba mi się, że już od dłuższego czasu ekrany stosowane w telefonach działających pod kontrolą systemu Google, starają się oddawać kolory w sposób bardziej naturalny, a nie tak jak kiedyś – mocno przejaskrawiony. W moto g7 kolory są żywe, ładnie wyglądają, ale pozostają przy tym naturalne. Oczywiście kolejnym kompromisem wpływającym na cenę jest zastosowana technologia ekranu – LCD zamiast OLED. Tyle tylko, że w zasadzie nie ma się co na siłę czepiać. Wyświetlacz jest jasny, ma szerokie kąty widzenia, a że czerń nie jest taka głęboka, to da się przeboleć.

Dźwięk

moto g7 Plus miło zaskoczył mnie wydobywającym się dźwiękiem stereo ze wsparciem Dolby Audio. Naprawdę słychać różnicę. Wiadomo, że nie będziemy słuchać na nim jakichś koncertów, żeby doszukiwać się w nich szczegółów, ale do obejrzenia filmów na YouTube, gdy czekamy na kogoś w samochodzie, czy pokazaniu komuś jakiegoś filmiku w miejscach, gdzie trudno o ciszę – to rozwiązanie jest doskonałe.

Nie mam też żadnych zastrzeżeń do głośnika rozmów. Dźwięk jest głośny i wyraźny. Podobnie jest w drugą stronę. Dzięki trzem wbudowanym mikrofonom sam byłem dobrze słyszany przez rozmówców.

Wydajność

Z podzespołami, w jakie jest wyposażony moto g7 Plus należy oczekiwać płynnego działania systemu i aplikacji. I tak właśnie jest. System chodzi bez przycinek. Tak samo jest w aplikacjach. Uruchamiają się szybko i działają bez problemów. Dołożono również wszelkich starań, by podobne doświadczenia mieć z obsługą aparatu. Nie jest to oczywiste, bo w niektórych smartfonach wszystko inne działa płynnie, ale aparat potrafi się już przycinać. W przypadku Plusa nie ma takich problemów, co pokazuje, jak twórcom bardzo zależało na tym, żeby był to telefon właśnie dla osób, którym głównie zależy na aparacie.

Akcje Moto

Jak już wspomniałem, moto g7 Plus ma preinstalowaną aplikację Moto. Zawarte w niej są różne dodatkowe funkcje. Te podzielone są na trzy kategorie: akcje gestów, wyświetlacz oraz polecenia głosowe. Niestety te ostatnie nie wspierają niestety języka polskiego i żeby je uaktywnić, trzeba przełączyć język telefonu na któryś wspierany. Ponieważ jednak z telefonu korzystam po polsku, tej ostatniej funkcji nie testowałem.

Spośród dziesięciu funkcji akcji gestów największą uwagę przykuło mi aż sześć z nich. Dwie pierwsze mają związek z robieniem zrzutów ekranu. Jedna funkcja uaktywnia robienie zrzutów gestem dotknięcia i przytrzymania trzech palców na ekranie. Druga zaś, zaraz po wykonaniu takiego zrzutu uruchamia od razu edytor. Ten, oprócz standardowych narzędzi do rysowania, przycinania czy udostępniania, ma bardzo fajne narzędzie, które pozwala uchwycić również treści znajdujące się poza ekranem, na przykład treść strony, która nie mieści się na „jednym” ekranie i wymaga jego przewinięcie. Świetna funkcja, którą chętnie zobaczyłbym na iOS. A propos iOS, kolejny gest ma trochę wspólnego z systemem od Apple, gdyż pozwala na zmianę trzech dotykowych przycisków sterujących systemem na jeden, jak to jest na przykład w przypadku iPhone’a XS. Wtedy, by przejść do poprzedniego ekranu wykonujemy gest na przycisku w postaci przeciągnięcia go w lewo. By przełączyć się między aplikacjami przeciągamy palcem w prawo. Wysunięcie przycisku do góry pokaże otwarte aplikacje, a wciśnięcie go – przejście do ekranu głównego. Działa to naprawdę intuicyjnie. Czwarty gest, o jakim chciałem tylko krótko wspomnieć, to możliwość odblokowania telefonu, gdy go podniesiemy i spojrzymy. Ma to związek z rozpoznawaniem twarzy, ale więcej o tym za chwilę. Pozostałe dwa gesty mają związek z uruchamianiem dwóch aplikacji: latarki i aparatu. By włączyć światło wystarczy potrząsnąć telefonem dwa razy. Z kolei, żeby włączyć aparat, musimy wykonać dwukrotnie gest telefonem, że nawiążę do ping-ponga – tak jakbyśmy chcieli odbić piłeczkę z backhandu, czyli wykonać ruch nadgarstkiem od siebie na zewnątrz.

Jeśli chodzi o akcje związane z wyświetlaczem, to tu mamy zdecydowanie mniej funkcji, bo tylko dwie. Nie oznacza to jednak, że są nieprzydatne. Bynajmniej. Na przykład narzędzie Uważny ekran nie usypia wyświetlacza, gdy na niego patrzymy. Jeśli więc mamy na przykład krótki czas usypiania ekranu, a aktualnie czytamy jakiś artykuł, to nie musimy co chwilę poruszać palcem ekranu, tylko spokojnie czytać. Druga funkcja to Podgląd powiadomień i jest odpowiedzialna za wyświetlanie informacji na zablokowanym ekranie. Możemy ją tak skonfigurować, żeby włączyć na przykład szybkie odpowiedzi, wykluczyć wyświetlanie powiadomień dla wybranych aplikacji. Najciekawszą opcją jest jednak Zbliż się, by wybudzić. Dzięki niej, nie musimy podnosić telefonu, dotykać ekranu, ani wciskać przycisku. Kiedy telefon wykryje nas w pobliżu lub na przykład machniemy nad nim ręką, sam włączy ekran. Z drugiej jednak strony funkcja ta może być irytująca, kiedy wokół telefonu jest sporo ruchu. Całe szczęście mamy wybór, czy chcemy, żeby działała, czy nie.

Bezpieczeństwo

W kwestii zabezpieczenia telefonu, do wyboru mamy kilka opcji: kod, czytnik linii papilarnych oraz rozpoznawanie twarzy. Wszystkie z nich możemy mieć razem włączone.

Czytnik linii umieszczony jest z tyłu urządzenia pod logo Motoroli w miejscu, w którym nie ma żadnych problemów z sięgnięciem palcem. Działanie tego podzespołu to bajka. Tak jak w starszych iPhone’ach z Touch ID jest natychmiastowe – ledwo przyłożymy palec, a telefon już jest odblokowany.

Podobnie sprawnie działa rozpoznawanie twarzy. W połączeniu ze wspomnianą przeze mnie funkcją podniesienia telefonu i rozpoznania, od razu odblokowujemy urządzenie, choć w takim wypadku wymagany jest od nas dodatkowy gest przeciągnięcia palcem po ekranie w górę, żeby przejść do ekranu głównego.

Aparat

Najważniejszy zdawałoby się podzespół moto g7 Plus to aparat. Zarówno ten przedni, jak i tylny. Tak jak wspomniałem wcześniej, sama aplikacja obsługująca aparat działa bardzo płynnie. Dzięki temu możemy bez problemu korzystać z dostępnych trybów. Tych mamy kilka zarówno dla zdjęć jak i filmów.

Jeśli chodzi o zdjęcia, to do dyspozycji mamy chociażby tryb portretowy, w którym na żywo możemy ustawić rozmycie wokół obiektu. Działa to całkiem nieźle, choć nie doskonale, bo gdzieniegdzie widać czasem ostre tło, a z kolei niektóre fragmenty obiektu lub osoby są rozmazane. Co najważniejsze, sam poziom rozmycia można później dowolnie zmieniać w edycji zdjęcia, włącznie do jego wyłączenia. Innym trybem jest wycinek zdjęcia. Tu, zamiast rozmywać tło osoba jest wycinana i wstawiona na czarne tło. Tryb Kolor spotowy pozwala natomiast jeszcze naciśnięciem spustu wybrać kolor, który ma być uchwycony. Pozostałe kolory są zmienione na skalę szarości. Bardziej „bajerem” niż używanym na codzień będzie natomiast tryb Ruchomego zdjęcia. I nie, nie jest to coś jak Live Photo z iOS, ale tryb, w którym część obrazu jest nieruchoma, a część przeciwnie. Oczywiście jak to w Androidzie jest standardem, do wyboru mamy też tryb manualny, czyli coś, o czym użytkownicy iPhone’ów marzą od dawna, by pojawiło się na ich urządzeniach. Może w końcu w iOS 13 się doczekamy…

Jeśli chodzi o wideo, to nie mamy tu jakichś specjalnych trybów, może prócz możliwości bezpośredniego nadawania na YouTube.

Producenci moto g7 Plus chwalą się ponadto sztuczną inteligencją, wykorzystywaną przy robieniu zdjęć. Jej użycie sprowadza się do trzech elementów. Pierwszy to automatyczne wykrywanie uśmiechu, które szczególnie docenią rodzice. Kolejny to Google Lens. Ale chyba najciekawszy to inteligentna kompozycja, który automatycznie poziomuje zdjęcie oraz stosuje zasadę trójpodziału, czyli na przykład jeśli zrobimy za szeroki kadr, to SI automatycznie go przytnie, żeby zdjęcie lepiej wyglądało kompozycyjnie.

W codziennym użytkowaniu zdjęcia przy świetle dziennym wychodzą bardzo dobrze. Nie ma się do czego przyczepić. Ucieszyć się powinny również osoby lubiące fotografować w słabszych warunkach oświetleniowych. Te również wychodzą zaskakująco dobrze.

W takim razie, czy warto?

Uważam, że moto g7 Plus to bardzo porządny telefon. W cenie poniżej 1,5 tysiąca złotych otrzymujemy urządzenie, które działa bardzo płynnie, ma spory wyświetlacz, mega-szybkie ładowanie, a przede wszystkim bardzo dobry aparat. Jeśli jednak nie chcemy wydawać aż tyle, to do wyboru mamy jeszcze trzy inne modele, włącznie z moto g7 Play, które kosztuje dwa razy mniej. Zatem każdy powinien dobrać coś pod swoje potrzeby, jeśli tylko szuka dobrego telefonu, za którego nie chce wydać fortuny.

Maciej Skrzypczak

Użytkownik sprzętu z nadgryzionym jabłkiem, grafik komputerowy, Redaktor iMagazine.pl. Mastodon: mcskrzypczak@c.im

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 8

Przepraszam ale więcej tekstu, wypunktowań, mniejszych i gorszych zdjęć już się nie udało wcisnąć w to coś nad komentarzem [sarkazm]??? Tego się nie da w tej formie czytać ….

Przepraszam ale więcej tekstu, wypunktowań, mniejszych i gorszych zdjęć już się nie udało wcisnąć w to coś nad komentarzem [sarkazm]??? Tego się nie da w tej formie czytać ….