Moshi Otto Q Wireless Charging Pad – najładniejsza
Ładowanie indukcyjne to jedna z tych funkcji, bez których mogłem się obejść, póki nie zacząłem jej używać. Moshi opracowało ładowarkę, która nie tylko jest świetna technicznie, ale i wygląda tak dobrze, że z powodzeniem może zająć stałe miejsce w salonie.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 2/2019
Na rynku dostępnych jest już mnóstwo ładowarek indukcyjnych, wiele z nich kompatybilnych z najpopularniejszym standardem Qi. Wiele obsługuje też szybkie ładowanie, inne są przy tym naprawdę ładne i zgrabne. Znalezienie urządzenia, które łączy te cechy, nie jest jednak takie proste, zwłaszcza jeśli ma być ono nie tylko wydajne, ale i smukłe. Moshi Otto Q wydaje się na pierwszy rzut oka sprzętem idealnym, bo nie dość, że świetnie wygląda, to ma równie dobrą specyfikację. Ku mojej uciesze, na pierwszym wrażeniu się nie kończy.
Produkty Moshi cechowały się zawsze prostym, ale wyrazistym designem, a także dobrą jakością materiałów. Z Otto Q jest podobnie: do jej wykonania wykorzystano dobrej jakości plastik, spód pokryto solidną gumą, a na górze, oprócz gumowego pierścienia przytrzymującego telefon, znalazła się też chropowata tkanina. Na krawędzi znalazła się niewielka dioda, a po drugiej stronie umieszczono złącze USB-C. W zestawie dostajemy metrowy kabel USB-C–USB-A, ładowarkę trzeba już dokupić (bądź korzystać z już posiadanej, na co pewnie większość osób się zdecyduje). Otto Q występuje tylko w jednej wersji kolorystycznej, a to akurat szkoda, bo choć szarość jest uniwersalnym kolorem komponującym się z większością wnętrz, to nie może już stanowić mocnego akcentu na tle stonowanych ścian czy mebli. Podstawka jest płaska i lekka, i o ile pierwsza cecha jest przeze mnie wysoce pożądana, to niestety niska waga powoduje, że łatwo ją przesunąć (szczególnie gdy odkładamy na nią telefon po ciemku).
Obsługa standardu Qi oraz szybkiego ładowania to niewątpliwe zalety Otto Q – aby w pełni wykorzystać możliwości ładowarki, trzeba jednak zaopatrzyć się w zasilacz o odpowiedniej mocy i napięciu wyjściowym (producent rekomenduje przynajmniej 9 V). Korzystałem z ładowarki dającej na wyjściu nawet 36 W przy napięciu 12 V (dostosowującej dynamicznie napięcie do zadanego obciążenia), wtedy też mój iPhone X od 20% do pełna ładował się niespełna trzy godziny. Na tym się jednak nie kończy, Otto Q ma bowiem też kilka rozwiązań zwiększających bezpieczeństwo użytkowania. Jeśli pomiędzy telefonem a ładowarką znajdzie się metalowy przedmiot utrudniający ładowanie lub mogący powodować zakłócenia bądź nagrzewać się samoczynnie, ładowanie zostaje przerwane, a dioda urządzenia zaczyna migać. Ponadto konstrukcja ładowarki zapobiega przegrzewaniu się, ciepło rozprowadzane jest na boki dzięki umieszczonej wewnątrz szerokiej płytce. Otto Q działa nawet z grubymi etui, nawet to kilkumilimetrowe nie uniemożliwiło ładowania, aczkolwiek musiałem już bardziej precyzyjnie trafić telefonem w środek podstawki.
Niewiele jest produktów, które tak umiejętnie łączą dobry design z wysoką wydajnością. Otto Q zdecydowanie do nich należy, to jedna z najlepiej wyglądających ładowarek bezprzewodowych, a jednocześnie jedna z najzgrabniejszych. Tak, mogłaby być cięższa, dodatkowe kolory również by się przydały, niemniej nawet bez tego jest po prostu świetna. I droga, ale przy tej jakości nie jest to dla mnie zaskoczeniem.
Komentarze: 2
W MM są ładowarki już za 34zł. Trochę szybsze za mniej niż 50 zł. I tak prąd ładowania zależy od zasilacza, a jeśli nie chcemy dokupować mocniejszego i używamy standardowy Apple to szybkiego ładowania nie wykorzystamy. Nie widzę za bardzo sensu inwestowania grubej kasy w jakieś „ładnie wyglądające” i śeiecące tęczowo ładowarki indukcyjne. Ile to się naczytałem, że tańsze to be i telefon musi na nich idealnie leżeć by ładowały. Nic podovnego. W sklepie kładłem nonszalancko (byle jak ;) i za każdym razem ładowanie miało miejsce.
W MM są ładowarki już za 34zł. Trochę szybsze za mniej niż 50 zł. I tak prąd ładowania zależy od zasilacza, a jeśli nie chcemy dokupować mocniejszego i używamy standardowy Apple to szybkiego ładowania nie wykorzystamy. Nie widzę za bardzo sensu inwestowania grubej kasy w jakieś “ładnie wyglądające” i śeiecące tęczowo ładowarki indukcyjne. Ile to się naczytałem, że tańsze to be i telefon musi na nich idealnie leżeć by ładowały. Nic podovnego. W sklepie kładłem nonszalancko (byle jak ;) i za każdym razem ładowanie miało miejsce.