MonBaby – monitoring noworodka
Za pomocą appek na smartfona monitorujemy już prawie wszystko. Pracę pralki, piekarnika, własną wagę, aktywność sportową. Można też monitorować dziecko i to takie bardzo małe dziecko.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 04/2019
Pamiętam, że gdy mój syn był mały, to najbardziej bałem się śmierci łóżeczkowej, czyli tego, że przestanie on oddychać w czasie snu. Bezdech występuje u każdego niemowlęcia i zwykle jest niegroźny, jeśli jednak się przedłuża, rodzice powinni zareagować. Tylko skąd mają o tym wiedzieć, jeśli w tym czasie spokojnie śpią? W tym celu wynaleziono monitory oddechu, które instaluje się w łóżeczkach dzieci, wykrywają one najmniejszy ruch, jaki wywołuje oddech i uruchamiają alarm, gdy takiego nie ma. Mój strach wzmogło jeszcze to, że taki alarm uruchomił się, gdy mój Maks był noworodkiem.
Problemem tych monitorów jest to, że dziecko nie zawsze przecież śpi w swoim łóżeczku. Gdy urodziło mi się drugie dziecko, szukałem czegoś jeszcze lepszego i znalazłem. MonBaby to smart monitor oddechu, który instalujemy bezpośrednio na ubranku dziecka i monitorujemy z aplikacji na telefonie. Teraz dziecko może zasnąć na macie do zabawy, w łóżku z nami, na kanapie lub w wózeczku na spacerze i będzie cały czas monitorowane.
MonBaby to smart monitor oddechu, który instalujemy bezpośrednio na ubranku dziecka i monitorujemy z aplikacji na telefonie.
MonBaby składa się z dwóch części – głównej części, zwanej przyciskiem i obudowy. Przycisk ma wielkość pięciozłotówki i tak jak obudowa jest wykonany z plastiku w kolorze różowym, niebieskim lub białym. Obudowa znajduje się pod ubrankiem dziecka, natomiast przycisk jest na wierzchu. Zakładamy go tak, aby ubranko dziecka znajdowało się pomiędzy przyciskiem a obudową, jest to bardzo proste i MonBaby daje się zaczepić praktycznie na każdym ubranku. Za zasilanie odpowiadają baterie CR 2032, które mają wystarczyć na rok pracy. Po umieszczeniu MonBaby na naszym dziecku musimy je podłączyć do aplikacji w iPhonie. Komunikacja odbywa się za pomocą Bluetooth 4.0. Jest przy tym zupełnie niezabezpieczona, po prostu dodajemy monitor oddechu, który wykryje zainstalowana aplikacja.
Pomiary wykonywane są pięć razy na sekundę w czasie rzeczywistym, a wszystkie alarmy przesyłane są do naszego iPhone’a. Sam przycisk nie generuje żadnego dźwięku, światła ani wibracji, które mogą zakłócić spokojny sen dziecka. Monitorowane jest kilka parametrów: – Alarm oddechu, – Alarm zmiany pozycji snu (gdy dziecko przekręci się na brzuszek), – Alarm upadku, – Alarm aktywności dziecka (niska aktywność, wysoka aktywność; budzi się), – Informacja o stopniu naładowania baterii, – Informacja o zasięgu lub jego braku pomiędzy smartfonem a Monbaby. W aplikacji MonBaby dla iOS i Android możemy ustawić powiadomienia dla każdej z tych monitorowanych pozycji. Precyzyjne czujniki wykrywają nawet najsłabszy ruch oddechowy, a gdy przez 15 sekund nie zostanie wykryty żaden oddech, dostajemy powiadomienie. Warunkiem dobrego działania jest wykonanie kalibracji przy pierwszym uruchomieniu.
Precyzyjne czujniki wykrywają nawet najsłabszy ruch oddechowy, a gdy przez 15 sekund nie zostanie wykryty żaden oddech, dostajemy powiadomienie.
Muszę przyznać, że wszystko to działa znakomicie. Powiadomienia są bardzo szybkie, komunikacja Bluetooth jest błyskawiczna, wystarczy przekręcenie dziecka na brzuch, a powiadomienie dostajemy praktycznie od razu. Jestem tym zdziwiony, bo zazwyczaj BT działa dość wolno. Ograniczeniem jest niestety odległość. Próbowałem oszukać MonBaby, ale nie udało mi się. Z moich testów wynika, że nawet jeśli noworodek lub niemowlak śpi razem z rodzicami w łóżku, to dostaną oni powiadomienie o braku oddechu u dziecka.
W aplikacji znajdziemy bardzo dużo informacji. Wykresy długości snu, aktywności naszego dziecka itp. Niestety spora ilość statystycznych informacji wymaga wykupienia abonamentu za pomocą in-app purchase. Na szczęście podstawowe powiadomienia, takie jak brak oddechu czy przekręcenie na brzuszek są w wersji bezpłatnej. Aplikacja to jednak najsłabsza wersja część tego produktu. Niby jest w języku polskim, ale dużo opcji menu nie jest przetłumaczonych,
To świetny produkt dla gadżetowych rodziców. Pierwsze miesiące życia dziecka są na tyle stresujące dla rodziców, że warto pozbyć się przynajmniej jednego stresu i kiedy dziecko śpi, też móc spokojnie odpoczywać. Trzeba tylko przełknąć cenę – 400 złotych. Ja polecam.
Dziękujemy dystrybutorowi za produkt do testów https://www.am-protectbaby.pl
Komentarze: 10
Wszystko super, tylko brak jednej podstawowej rzeczy w tym urządzeniu. Przecież to urządzenie ma zabezpieczać dziecko przed śmiercią łóżeczkową a wysyła tylko powiadomienia? Kogo powiadomienia obudzą? A co jeśli będzie problem z komunikacją BT? Sensem tych wszystkich urządzeń jest to, że przy wyzwoleniu alarmu np. wibracyjnego mają one rozbudzić dziecko i pobudzić je do oddychania.
Czyli producent pozbawił urządzenia podstawowej fukcjonalności i dał w zamian możliwość podłączenia z iphonem aby sobie na wykresach poobserwować coś co jest zupełnie niepotrzebne. A przed śmiercią łóżeczkową może uratuje a może nie. Najwyżej po wszystkim zobaczymy na ekranie kilkanaście powiadomień, ale będzie już za późno. Jednym słowem 1/5 dla urządzenia.
Polecam wiele innych urzadzeń podobnych do tego, które co prawda nie łącza się nam z telefonem ale za to potrafią uratować nasze dziecko.
Powiadomienie obudzi rodzina, a jeśli telefon jest blisko to i dziecko
A jeśli pójdziesz do lazienki? Pod prysznic? Urządzenie może stracić komunikację po BT i nawet o tym nie będziesz wiedział.
Przecież naprawdę to jest bez sensu, że producent nie wyposażył urządzenia w tak podstawową fukcjonalność. Naprawdę są zdecydowanie lepsze produkty na rynku.
Zgodzę się z tą opinią. Właśnie to teraz przerabiamy w domu chociaż wcześnie przy poprzednich dzieciach nie było potrzebne. Poprzednich 5-ciu :). W łóżku takie najprostsze, które stawia na nogi pół domu. To przypinane też ma swoje zalety, ale dodatkowo. Dziecko faktycznie zasypia w różnych miejscach i często lepiej go nie ruszać, bo się obudzi. Klips można przypiąć a czujników spod materac nie da się przenieść. Tylko oba rozwiązania to jednak spory wydatek.
Witam,
Czy można połączyć urządzenie z dwoma telefonami ? Moim i żony ?
Wszystko super, tylko brak jednej podstawowej rzeczy w tym urządzeniu. Przecież to urządzenie ma zabezpieczać dziecko przed śmiercią łóżeczkową a wysyła tylko powiadomienia? Kogo powiadomienia obudzą? A co jeśli będzie problem z komunikacją BT? Sensem tych wszystkich urządzeń jest to, że przy wyzwoleniu alarmu np. wibracyjnego mają one rozbudzić dziecko i pobudzić je do oddychania.
Czyli producent pozbawił urządzenia podstawowej fukcjonalności i dał w zamian możliwość podłączenia z iphonem aby sobie na wykresach poobserwować coś co jest zupełnie niepotrzebne. A przed śmiercią łóżeczkową może uratuje a może nie. Najwyżej po wszystkim zobaczymy na ekranie kilkanaście powiadomień, ale będzie już za późno. Jednym słowem 1/5 dla urządzenia.
Polecam wiele innych urzadzeń podobnych do tego, które co prawda nie łącza się nam z telefonem ale za to potrafią uratować nasze dziecko.
Powiadomienie obudzi rodzina, a jeśli telefon jest blisko to i dziecko
A jeśli pójdziesz do lazienki? Pod prysznic? Urządzenie może stracić komunikację po BT i nawet o tym nie będziesz wiedział.
Przecież naprawdę to jest bez sensu, że producent nie wyposażył urządzenia w tak podstawową fukcjonalność. Naprawdę są zdecydowanie lepsze produkty na rynku.
Zgodzę się z tą opinią. Właśnie to teraz przerabiamy w domu chociaż wcześnie przy poprzednich dzieciach nie było potrzebne. Poprzednich 5-ciu :). W łóżku takie najprostsze, które stawia na nogi pół domu. To przypinane też ma swoje zalety, ale dodatkowo. Dziecko faktycznie zasypia w różnych miejscach i często lepiej go nie ruszać, bo się obudzi. Klips można przypiąć a czujników spod materac nie da się przenieść. Tylko oba rozwiązania to jednak spory wydatek.
Witam,
Czy można połączyć urządzenie z dwoma telefonami ? Moim i żony ?