Upadek GoClever – symbol końca tabletów z Androidem i “polskich smartfonów”
Upadek GoClever to pewny finisz historii tabletów z Androidem oraz „polskich smartfonów”. Firma właśnie ogłosiła upadłość i dzięki temu jest o marce głośno jak przed laty. To jednak też bardzo ważna lekcja biznesu, aktualna teraz jeszcze bardziej niż wcześniej. Jedyne co jest pewne w biznesie to zmiana – zmieniaj się i dostosowuj do rynku, przeprowadzaj transformacje, albo obserwuj swój upadek.
Firma GoClever, która w ostatnich miesiącach mogła się kojarzyć z hulajnogami elektrycznymi i deskorolkami ogłosiła upadłość. W dodatku w fatalnym stylu pozostawiając właścicieli sprzętu bez żadnego serwisu, także gwarancyjnego. Co zabawniejsze, nawet produkty, które odesłane zostały do serwisu, a nie zostały do dnia ogłoszenia upadłości naprawione, nie będą już naprawione. W stanie obecnym trafią do swoich właścicieli.
Nikt po GoClever płakać nie będzie, dla niektórych może to być jedynie bolesne doświadczenie zawodowe czy biznesowe. Ale w świadomości konsumentów marka GoClever zapisała się jako producent tanich, kiepskich smartfonów i tabletów. Nic więcej. Produkty te kupowano, bo były przystępne cenowo i dawały namiastkę nowych technologii. Niestety w rzeczywistości wyrządzały więcej krzywdy niż pożytku.
To tanie tablety od GoClever i podobnych marek stoją za śmiercią rynku tabletów. Został iPad i hybrydy z Windowsem oraz kilka „niedobitków” opartych o system Android, próbujących rywalizować. Po premierze iPada rzucono się na tanie tablety z Androidem. Z dużymi ramkami, nieprzystosowanym system, krótko trzymającym akumulatorem, słabym ekranem. Urządzenia, które choć tanie, to jednak kosztowały kilkaset złotych. Kilkaset złotych kilka tygodniu po zakupie lądowało w szufladzie, na zawsze. I nie jest to wina tylko konsumentów, którzy dali się „połaszczyć” na taki produkt. To wina właśnie producentów, sprzedawców, którzy taki produkt sprzedawali, często wychwalali i przekonywali, że jest użyteczny. Tak zrażono mnóstwo ludzi do tabletów i ich idei. A rozdrobniony rynek urządzeń, nie pozwolił tworzyć deweloperom udanych aplikacji pod tabletowego Androida.
Śmierć tabletów to jedno, drugim jest koniec „polskich smartfonów”. Owszem na rynku znajdziemy jeszcze na przykład modele Kruger&Matz, czy MyPhone. Ale nie jest to produkt tak masowy jak 5-6 lat temu. Pojawił się Huawei z marką Honor, Xiaomi i „polskie chińskie smartfony” zostały zastąpione produktem oryginalnym, bez dużej marży lokalnego gracza, któremu ten biznes miał się opłacać. Przy czym MyPhone poszedł w rozwiązania niszowe, a natomiast LechPol rozwinął Kruger&Matz na inne gałęzie elektroniki użytkowej oraz rozwinął drugą markę z rozwiązaniami AGD. Niby GoClever też próbował, ale jak widać nie udało mu się przebić, nie udało się stworzyć też wiarygodnej marki. W przypadku Kruger&Matz wszak mieliśmy do czynienia z tanimi urządzeniami, ale jednak raczej działającymi i spełniającymi pokładane obietnice. Także czas transformacji nastąpił znacznie wcześniej.
Dostosuj się lub zgiń. To stwierdzenie w biznesie jest szczególnie ważne. Czasy w których przez 100 lat robiło się coś jedną metodą dawno minęły. Obecnie, trzeba bacznie obserwować rynek, zmieniać się, najlepiej wyprzedzać ruchy konkurencji i oczekiwania konsumentów. Patrzmy na to co robi Disney w świecie filmów, co robi Coca-Cola w świecie napojów. Gdyby Disney robił wciąż dwuwymiarowe animacje do kina, dziś nikt by o nim nie pamiętał, mimo kultowych przebojów, a dziś są potęgą filmową, graczem, który zbiera niemal cały box office’owy tort, mając szerokie portfolio. Podobnie Coca-Cola szukająca innych napojów, nastawiająca się na zdrowy tryb życia, promująca Cole Zero etc. Transformacja biznesu – tylko tyle i aż tyle.
Komentarze: 8
Ja będę płakał… ze szczęścia, że to już koniec tej tandety z przekłamanymi parametrami na każdym kroku.
Dokładnie tak i te głośniki 4450 w pmpo… za 500 zł haha
Nie zgodzę z tym, że jest to wina producenta.
Przecież absolutnie nikt nie zmusza ludzi do kupowania czyjegoś produktu.
To samo tyczy się martketów, nikt nie stoi nad zakupowcami z biczem i nie każe zamawiać.
Miałem toto i słabe było, ale dość odporne. Trudno jednak oczekiwać czegoś od telefonu za 300-400zł… Zabawne jest w tym telefonie też to, że ekran to jakieś 50% ceny xD. Nawet przy iPhonie jest to trochę mniej.
Miałem toto i słabe było, ale dość odporne. Trudno jednak oczekiwać czegoś od telefonu za 300-400zł… Zabawne jest w tym telefonie też to, że ekran to jakieś 50% ceny xD. Nawet przy iPhonie jest to trochę mniej.
Ja będę płakał… ze szczęścia, że to już koniec tej tandety z przekłamanymi parametrami na każdym kroku.
Dokładnie tak i te głośniki 4450 w pmpo… za 500 zł haha
Nie zgodzę z tym, że jest to wina producenta.
Przecież absolutnie nikt nie zmusza ludzi do kupowania czyjegoś produktu.
To samo tyczy się martketów, nikt nie stoi nad zakupowcami z biczem i nie każe zamawiać.