Motorola One Vision
Liczba wersji Androida oraz nakładek na niego sprawia, że doświadczenia korzystania z urządzeń różnych producentów dalece od siebie odbiegają. Smartfonów z serii Android One to nie dotyczy, działają na systemie bez nakładek. Motorola One Vision również do nich należy.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 7/2019
Nowa Motorola One Vision to telefon ze średniej półki cenowej, choć wygląda na droższe urządzenie. Bryła jest jednolita, front wypełnia 6,3-calowy wyświetlacz o proporcjach 21:9 i zaokrąglonych rogach, ramki są wąskie (choć dolna jest wyraźnie szersza), a przedni aparat umieszczono w ekranie tak, że zajmuje jego lewy górny róg. Głośnik do rozmów znalazł się w górnej krawędzi, jest niemal niewidoczny. Metalowa, błyszcząca ramka potęguje wrażenie, że mamy do czynienia z urządzeniem wykonanym z jednego kawałka materiału. Na jej zwężanej, prawej krawędzi umieszczono przycisk blokady oraz regulacji głośności, na szerszy dół trafił natomiast głośnik, mikrofon oraz gniazdo USB-C. Drugi mikrofon, wraz z gniazdem mini Jack, znalazł się na górnej krawędzi. Uważam, że lepiej, gdyby ten port był jednak również na dole, ale jego umiejscowienie mi nie przeszkadzało, bo nie korzystam z przewodowych słuchawek. Tylny, szklany panel jest zaokrąglony na bokach, dzięki czemu lepiej pasuje do dłoni, ale też mniej pewnie w niej leży. Na środku umieszczono logo Motoroli, które pełni jednocześnie funkcję aktywnego skanera odcisku palca, w rogu wystaje natomiast podwójny moduł aparatu opatrzony dwudiodowym flashem. One Vision występuje w dwóch wariantach kolorystycznych: czarno-niebieskim i czarno-brązowym. Testowałem ten drugi i przyznaję, że wygląda bardzo elegancko. Brąz pojawia się tylko na tylnym panelu oraz krawędziach i jest bardzo subtelny. Telefon jest solidny: jakość wykonania nie budzi najmniejszych zastrzeżeń, waży sporo (aż 180 gramów), co potęguje wrażenie obcowania z trwałym przedmiotem. Obudowa jest uszczelniona, choć IP52 to zbyt mało, by pozwolić mu wpaść do basenu czy wanny. W komplecie z telefonem dostajemy słuchawki dokanałowe, które brzmią całkiem sensownie, etui silikonowe oraz szybką, 18-watową ładowarkę. Takiego zestawu nie powstydziłby się żaden flagowiec (no, chyba że to iPhone, który w pudełku ma magiczną, ale tylko 5-watową ładowarkę).
Telefony należące do serii Android One łączy czysta wersja systemu oraz gwarancja jego aktualizacji do nowszych wersji przez przynajmniej dwa lata, a także otrzymywanie łatek bezpieczeństwa przez trzy lata. Motorola One Vision jest dostarczana z Androidem 9.0 Pie, a więc otrzyma też aktualizację do wersji Q oraz R. To niewątpliwie dobra wiadomość dla osób, które nie wymieniają często smartfona. Google dopuszcza, by smartfony Android One miały też mało inwazyjne dodatki producenta. W przypadku Vision One są to gesty (zrzut ekranu oraz nawigacja pomiędzy aplikacjami), a także ruchy telefonem, wywołujące latarkę i aparat. Ponadto pojawiło się wstrzymywanie blokady ekranu, gdy na niego patrzymy. Motorola dodała też aplikację pomocy, z której można sprawdzić gwarancję, a także przetestować wszystkie funkcje urządzenia i połączyć się z serwisem. Drobiazg, ale przydatny, bo może oszczędzić nam wizyty w serwisie dzięki poprawnej, samodzielnej diagnostyce. Android w wersji 9.0 Pie jest bardzo przystępnym systemem, ze świetnie rozwiązaną nawigacją: jeden przesuwany przycisk na dole ekranu zamiast trzech i wykonywane na nim gesty są dużo szybsze, ponadto element ten zajmuje zdecydowanie mniej miejsca. Wprowadzono też aplikację Digital Wellbeing (Cyfrowa Równowaga), która podsumowuje czas spędzony w poszczególnych aplikacjach i pozwala ograniczyć ich użycie poprzez ustawienie limitów. Program, będący częścią ustawień, umożliwia też automatyczne wyciszanie powiadomień w określonym czasie i zmianę kolorystyki ekranu, by mniej męczył wzrok. Z racji tego, że pracujemy na czystym systemie, nie ma tu zdublowanych aplikacji, wszystkie pochodzą od Google, a tym samym są zintegrowane z usługami chmurowymi tej firmy.
Choć mamy do czynienia z urządzeniem ze średniej półki, wydajność jest wystarczająca do codziennej pracy. Owszem, zdarzają się przycięcia pokroju dłuższego wczytywania dokumentu, gdy w tle mamy już otwartych kilka innych, ale nie są to rzeczy, które przeszkadzają na co dzień. One Vision ma 4 GB pamięci RAM oraz ośmiordzeniowy procesor Exynos 9609 o taktowaniu 2,2 GHz i z układem graficznym Mali G72 MP3. Tym, co wyróżnia testowanego smartfona, jest pamięć ROM: to aż 128 GB, które można rozszerzyć kartą microSD (o maksymalnej pojemności 256 GB) – to więcej, niż w wielu flagowcach. Urządzenie można zabezpieczyć odciskiem palca bądź skanem twarzy, a ze względu na to, że ten drugi wykorzystuje tylko przedni aparat, ale już nie skaner 3D, pozostałem przy sprawdzonym przykładaniu palca do logo z tyłu obudowy. Skaner działa błyskawicznie i jest umieszczony na odpowiedniej wysokości, trafienie w niego nie wymaga nienaturalnego wyginania palca.
W One Vision aparat główny ma matrycę o rozdzielczości 48 megapikseli, z przysłoną f/1.7, wykorzystującą technologię Quad Pixel. Oznacza to, że na każdy piksel finalnego zdjęcia składają się dane z czterech, a za złożenie go odpowiada oprogramowanie smartfona. Przypomina to rozwiązania HTC, pokazane po raz pierwszy w modelu One M7, tyle że tam wyjściowe zdjęcie miało zaledwie 4 Mpx – w Motoroli One Vision jest to 12 Mpx. Zabieg ten ma na celu uzyskanie mniej zaszumionych zdjęć przy słabym świetle. Podchodziłem do tego z dużą rezerwą, ale nocne zdjęcia z One Vision faktycznie są świetne, o ile tylko stabilnie trzymamy telefon. Mają dużo detali i dobre odwzorowanie kolorów, wypadają lepiej niż te z iPhone’a X, którego używam na co dzień. Są przede wszystkim jaśniejsze; te obszary, które na zdjęciach z iPhone’a są ciemne (i nie da się ich rozjaśnić), na zdjęciach z Motoroli mają więcej szczegółów. Aparat ma też drugi obiektyw wspomagający, z matrycą o rozdzielczości 5 Mpx. Służy jedynie do rozpoznawania głębi w trybie portretowym, ale bardzo dobrze spełnia swoją funkcję. Zdjęcia portretowe wychodzą zazwyczaj naturalnie, bez poszarpanych krawędzi obiektów. Głębię ostrości można regulować (w 5 stopniach), nie ma jednak możliwości edycji mapy ostrości, by w razie potrzeby dopasować faktyczny obszar, na którym powinno być wyostrzone zdjęcie. Aplikacja aparatu ma też kilka innych trybów, od ruchomych zdjęć, przez panoramę i zdjęcia seryjne, po tryb manualny, z ręcznym ustawianiem ostrości, balansu bieli, ISO i ekspozycji. Nagrywanie może odbywać się w maksymalnej rozdzielczości 4K, w 30 FPS, jest też możliwość nagrywania w 1080p w 30 FPS lub 60 FPS, oraz w 720p, w 30 FPS. Obiektyw ma optyczną stabilizację obrazu, która dobrze sobie radzi z wygładzaniem ruchu kamery. Jest jeszcze przedni aparat, którego matryca ma 25 Mpx i przysłonę f/2.0. Również obsługuje Quad Pixel, natomiast oprócz zdjęć w tym trybie, mających wyjściowo rozdzielczość 6 Mpx, można też robić większe, o pełnej rozdzielczości matrycy (trzeba jednak wyłączyć Quad Pixel).
W codziennym użyciu Motorola One Vision sprawdza się dobrze, o ile tylko nie maltretujemy baterii. Pomimo stosunkowo dużej pojemności (3500 mAh) wystarczała mi od 7:00 do 20:00 i miała jeszcze około 20% ładunku. Stale było włączone Wi-Fi i Bluetooth, była w dobrym zasięgu sieci komórkowej i pracowała z jedną kartą SIM (obsługuje dwie fizyczne). Telefon służy mi przede wszystkim do rozmów (około 90 minut dziennie) i poczty (z synchronizacją push), sprawdzałem też na nim Twittera i korzystałem z Chrome oraz z aparatu. Pozostałych aplikacji używam losowo i niekoniecznie codziennie. Nawigacji nie liczę, bo podczas używania Android Auto telefon się ładuje. Uważam, że to przeciętny wynik – używany przeze mnie na co dzień Samsung Galaxy A8 ma akumulator o pojemności 3000 mAh i przy takim samym użyciu działa nawet dwa dni. Zaletą One Vision jest natomiast szybkie ładowanie (Turbo Power), po podłączeniu do ładowarki, którą dostajemy w zestawie, akumulator jest pełny po 1 godzinie i 40 minutach. Nie ma co prawda ładowania bezprzewodowego, ale nie wymagam tego od smartfona ze średniej półki. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ekran: jasny, kontrastowy i z bardzo dobrym nasyceniem kolorów (pomimo tego, że jest to LCD IPS, a nie OLED). Nietypowe proporcje się na co dzień sprawdzają, aczkolwiek nie do końca tak, jak proponuje to producent. Świetnie się na nim czyta i korzysta z maila, bo jest wąski (a więc pewnie leży w dłoni), a jednocześnie wyświetla dużo treści. Oglądanie filmów z YouTube’a czy Netfliksa już tak komfortowe nie jest, bo większość umieszczanych tam treści ma format 16:9, podczas oglądania po bokach zostają więc czarne paski. Można oczywiście wypełnić obrazem cały ekran, ale jest to okupione obciętym dołem i górą, a także olbrzymim, okrągłym wycięciem w rogu, będącym konsekwencją umieszczenia tam oczka kamery. Szkoda, że nie ma też opcji wyświetlenia dwóch aplikacji obok siebie – ta przestrzeń aż prosi się o takie wykorzystanie.
Motorola One Vision zapowiadała się na średniaka, wyróżniającego się aparatem. I faktycznie, ten jest bardzo dobry, ale smartfon ma zdecydowanie więcej do zaoferowania. Czysty Android działa płynnie i jest bardzo przejrzysty, do tego mamy pewność, że będzie aktualizowany do najnowszej wersji przez przynajmniej dwa lata. Ekran jest świetny i szpeci go jedynie zbyt duże wycięcie na aparat, nie bez znaczenia jest też szybkie ładowanie (możliwe dzięki ładowarce odpowiedniej mocy, dołączanej do telefonu). Bateria mogłaby być lepsza, wytrzyma dzień, ale nie więcej – to jedyna poważniejsza wada. Wszystkie pozostałe cechy One Vision czynią z niej jednego z najlepszych (o ile nie najlepszego) średniaka obecnie dostępnego na rynku.
Komentarze: 2
Szkoda, że nie ma też opcji wyświetlenia dwóch aplikacji obok siebie – ta przestrzeń aż prosi się o takie wykorzystanie. Jest już od dawna w czystym androidzie , widocznie jakaś ameba pisała recenzji xd
Szkoda, że nie ma też opcji wyświetlenia dwóch aplikacji obok siebie – ta przestrzeń aż prosi się o takie wykorzystanie. Jest już od dawna w czystym androidzie , widocznie jakaś ameba pisała recenzji xd