Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Honor 9X – prawdziwy bezramkowiec

Honor 9X – prawdziwy bezramkowiec

2
Dodane: 5 lat temu

Po erze wszechobecnych notchy nadszedł czas, by przyszła kolej na smartfony z ekranem wypełniającym całą powierzchnię. Dziś swoją premierę na rynku polskim ma nowy produkt marki Honor.

Jeden produkt, dwa różne telefony

Zanim zajmiemy się tym telefonem na dobre, warto na początku o czymś wspomnieć. Honor 9X w wersji przeznaczonej dla Europy w tym także dla Polski różni się dość znacznie od tej dla klienta azjatyckiego. I nie chodzi tu o inne częstotliwości pracy anten itp.

Po pierwsze, na rynku azjatyckim do wyboru są dwa główne modele nowego Honora – 9X z dwoma tylnymi aparatami oraz 9X Pro z trzema. U nas z kolei jest tylko jeden – 9X. Mimo braku wersji Pro „nasz” 9X posiada jednak trzy aparaty z tyłu.

Po drugie, występuje różnica w umiejscowieniu czytnika linii papilarnych. W wersji azjatyckiej znajduje się on na boku urządzenia, a w europejskiej – z tyłu. Osobiście uważam tę akurat różnicę jako zaletę, bo dużo wygodniej korzysta mi się z czytnika, kiedy jest on umieszczony na plecach telefonu niż na jego boku. Choć oczywiście biorę pod uwagę, że ktoś może preferować to drugie rozwiązanie i dla niego będzie to w tym przypadku wada.

Po trzecie wreszcie i chyba najważniejsze, występuje różnica w procesorze. Niestety na niekorzyść modelu europejskiego. Zastosowano w nim CPU HiSilicon Kirin 710F natomiast w wersji azjatyckiej – HiSilicon Kirin 810. Prócz innych cyferek w nazwie różnica jest w wydajności. Trudno się dziwić, gdyż 710F to konstrukcja niemal rok starsza od 810. Dla porównania w wynikach Geekbench w operacjach jedno-rdzeniowych Kirin 710F uzyskał ok. 1600 punktów, a Kirin 810 ponad 2700. Z kolei w przypadku operacji wielordzeniowych punktacja to ponad 5400 punktów vs 7700. Wiadomo, że same cyferki i tak nic nam nie powiedzą i pewnie zwykły użytkownik raczej by nie zauważył różnicy w prędkości i płynności działania, gdyby dać mu dwa te same modele z różnymi procesorami. Niemniej jednak pozostaje lekki niesmak, że otrzymujemy produkt „biedniejszy”. Ciekawe, co było powodem takiej decyzji. Może względy ekonomiczne?

Pozostawmy już ten temat i przejdźmy do właściwego, czyli wrażeń z testowania Honor 9X.

Wygląd

Choć bryły smartfonów w ostatnich latach praktycznie nie ulegają zmianom, to każdemu z producentów zależy, by jego produkt wyróżniał się na tle innych. W przypadku Honor 9X w wersji Sapphire Blue widać to na pierwszy rzut oka, jak tylko rzucimy nim na tył urządzenia. Dzięki zastosowaniu specjalnej struktury obudowy model ten mieni się w specyficzny sposób zależnie od promieni padającego światła. Tworzy to naprawdę fajny efekt.

A skoro już z tyłu jesteśmy, to warto tylko przypomnieć, że znajdziemy tam aparat z trzema obiektywami, czytnik linii papilarnych oraz napis „HONOR” (a pod nim inne oznaczenia, ale zdecydowanie mniej widoczne).

Na spodzie znajdziemy gniazdo zasilania USB-C, głośnik, mikrofon oraz gniazdo jack, które jak widać nie chce tak szybko przejść do lamusa.

Z prawej strony, patrząc na wprost ekranu, znajdziemy przyciski zmiany głośności i wybudzania. U góry umiejscowiono szufladkę na kartę SIM i microSD oraz wysuwany aparat.

Przód to niemal w całości ekran. Niemal, bowiem u dołu znajduje się ok. 0,5 centymetrowy czarny pasek. Głośnik do rozmów oraz czujnik zbliżeniowy, który wygasza ekran, gdy przyłożymy telefon do ucha znajdują się na górnej krawędzi. Nie ma żadnego notcha, żadnej „dziury” z aparatu, tylko ekran o przekątnej 6,59”, rozdzielczości 2340×1080 pikseli oraz technologii IPS-LCD.

To moje pierwsze zetknięcie z takim bezramkowcem i muszę przyznać, że robi wrażenie, jak najbardziej pozytywne. I choć nie ma tu ekranu OLED-owego, to jednak kolory są bardzo ładne i żywe.

System

Produkty Honor działają pod kontrolą nakładki na Androida – EMUI. Nie inaczej jest w przypadku omawianego 9X. EMUI w wersji 9.1.0 działa na Androidzie 9 Pie i w obsłudze przypomina nieco iOS, jak choćby pod względem ekranu głównego, z którego mamy dostęp do wszystkich aplikacji bez konieczności wchodzenia do menu.

O procesorze już nieco pisałem. Oprócz niego system zarządza 4 GB pamięci RAM oraz 128 GB pamięci urządzenia, którą można rozszerzyć o dodatkowe 512 GB przy pomocy karty microSD.

Całość działa naprawdę bardzo dobrze. Aplikacje ładują się szybko, nie przycinają się, chodzą płynnie. Brawo więc za dobrą optymalizację.

Aparaty

Najważniejszą kwestią przy wyborze telefonu jest dziś dla wielu aparat. Honor 9X nie jest telefonem z najwyższej półki, więc nie należy zakładać, że będzie w stanie konkurować z najlepszymi. Z drugiej strony nie jest jednak tak źle.

Tylny aparat Honor 9X składa się z trzech obiektywów: głównego o rozdzielczości 48 megapikseli, przysłonie f/1,8 i cyfrowej stabilizacji obrazu; 8-megapikselowego szerokokątnego (120°) o przysłonie f/2,4 oraz 2-megapikselowego obiektywu o przysłonie f/2,4 do efektu bokeh. Przedni aparat, ten wysuwany, ma z kolei rozdzielczość 16 megapikseli i przysłonę f/2,2.

Nie od dziś wiadomo, że duża liczba megapikseli nie ma zbytnio wpływu na to, jak ostatecznie zdjęcie wyjdzie. W Honor 9X w ogromnej mierze zajmuje się tym natomiast software szczególnie z połączeniem z AI, które na podstawie tego, co zobaczy, ma dobrać optymalne ustawienia, by efekt końcowy był zadowalający. Najlepiej widać to na przykładzie tzw. trybu AIS Super Night, który, jak się pewnie domyślacie, ma służyć do robienia zdjęć nocnych. Cały „myk” polega na tym, że w krótkim czasie robionych jest ileś zdjęć z różnym natężeniem światła, które potem są łączone w całość, by utworzyć jak najlepszy wynik. Trzeba przyznać, że to działa, choć widać wtedy sporo szumu.

Co do zdjęć robionych przednim aparatem, to w gorszych warunkach oświetleniowych oprogramowanie aplikacji wyświetla specjalną białą ramkę, by doświetlić naszą twarz. Same zdjęcia natomiast wychodzą także przyzwoicie.


Podsumowując, Honor 9X to mocny średniak. Bezramkowy ekran, ciekawy dla oka tył, nienajgorszy aparat oraz w miarę przystępna cena składają się na bardzo udany produkt. Zastanawiam się jedynie, czy nie będzie problemów z tym wysuwanym przednim aparatem. W erze przed-smartfonowej, kiedy mieliśmy do czynienia z wieloma przeróżnymi konstrukcjami bardzo często jedną z bolączek modeli z częściami ruchomymi było to, że z czasem te zaczynały szwankować. I kiedy wydawać by się mogło, że czasy telefonów z ruchomymi mechanizmami mamy już za sobą, to ostatnio pojawiają się składane ekrany, czy właśnie wysuwane aparaty. Z drugiej jednak strony, obecnie użytkownicy dość często zmieniają telefony, więc może nie będzie to jakaś wielka przeszkoda…

Maciej Skrzypczak

Użytkownik sprzętu z nadgryzionym jabłkiem, grafik komputerowy, Redaktor iMagazine.pl. Mastodon: mcskrzypczak@c.im

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2

Bezramkowy, ale wysuwany aparat potencjalnie może ulec awarii, bo to element mechaniczny. Wolę nieco większą górną ramkę z aparatem i czujnikami bez notcha. Jeśli wierzyć przeciekom w tym kierunku ma iść Apple w nowych iPhone w 2020

Bezramkowy, ale wysuwany aparat potencjalnie może ulec awarii, bo to element mechaniczny. Wolę nieco większą górną ramkę z aparatem i czujnikami bez notcha. Jeśli wierzyć przeciekom w tym kierunku ma iść Apple w nowych iPhone w 2020