Baseus Big Ears Car Mount – dwa w jednym
Ładowanie indukcyjne, choć nie najszybsze, jest zdecydowanie najwygodniejsze. Baseus korzysta z tego rozwiązania coraz częściej, a ładowarka samochodowa Big Ears pozwala nie tylko zasilić smartfona, ale też zaprowadzić porządek w samochodzie.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2019
Odkąd w sprzedaży pojawiły się uchwyty na telefon montowane do kratki nawiewu, stałem się ich wielkim fanem. W praktycznie każdym samochodzie, którym dłużej jeździłem, dało się taki zamontować. Podstawową zaletą jest to, że telefon nie zasłania szyby, ponadto zazwyczaj jest też bliżej. Big Ears zamontowałem właśnie w ten sposób, choć da się go też przyczepić do deski rozdzielczej. Ładowarka jest całkiem ciężka, ale nic w tym dziwnego, bo zrobiono ją głównie z aluminium, robiącego świetne wrażenie. Wyjątek stanowi jej front, który ze względu na przewodzenie jest plastikowy, ma też gumową obwódkę, stabilizującą smartfona. Na środku tarczy umieszczono jedyny element, który absolutnie nie powinien się tu znaleźć – chodzi o niebieską, jaskrawą diodę, która świeci cały czas. Nie ma lepszego sposobu na dekoncentrację kierowcy, zwłaszcza podczas jazdy nocą. Uchwyt ma kulisty przegub, który umożliwia pochylenie telefonu i obracanie go w każdą stronę, choć zakres wychylenia w przód i w tył jest ograniczony (w zupełności jednak wystarcza do ustawienia ekranu tak, by był skierowany bezpośrednio do nas). Do uchwytu przykręcone jest mocowanie na deskę rozdzielczą, które przykleja się za pomocą mocnej, dwustronnej taśmy (w komplecie jest też druga podkładka, gdyby pierwsza się zużyła). Nie trzyma się ona każdej powierzchni. Jeśli deska jest bardzo chropowata, skórzana lub ma nieregularny kształt, uchwyt może od niej odpaść. Zawsze pozostaje druga (preferowana przeze mnie) metoda montażu, czyli zastosowanie uchwytu do kratki nawiewu. Ten ukryto w mocowaniu na deskę, trzeba jedynie je odkręcić. Uchwyt jest długi i mocno trzyma się kratki, nie miałem obaw, że z niej wypadnie. Po zainstalowaniu należy go zasilić – w zestawie dostajemy kabel oraz ładowarkę do gniazda zapalniczki, zgodną z QuickCharge 2.0. Przewodu nie sposób się pozbyć, ale przynajmniej jest stale podpięty w jednym miejscu, nie trzeba szukać go przy każdym podłączaniu telefonu.
Telefon nie będzie trzymał się ładowarki bez drobnej modyfikacji. Uchwyt jest magnetyczny i wymaga zastosowania naklejki z płytką, która będzie przez niego przyciągana. Musi być przyklejona precyzyjnie w miejscu, w którym znajduje się cewka indukcyjna smartfona, dlatego w komplecie dostajemy szablon do umieszczenia jej na tyle iPhone’a 8, 8 Plus oraz X. Powinna też działać z innymi telefonami, warto wcześniej jednak sprawdzić, gdzie umieszczono w nich cewkę. Najlepiej umieścić ją bezpośrednio na obudowie, by nie zwiększać dystansu od ładowarki do cewki, a tym samym nie spowalniać procesu ładowania. Naklejka jest pokryta syntetyczną skórą, która jest całkiem przyjemna w dotyku. Nie pokrywa całego tyłu, a jedynie jego fragment, ponadto jej krawędzie nie przylegają do obudowy telefonu, bo nie ma pod nimi kleju – z czasem mogą przez to wyglądać nieestetycznie. Naklejka bardzo dobrze trzyma się szklanego tyłu, telefon nie powinien samoczynnie odpaść z uchwytu (chyba że zahaczymy go ręką).
Prędkość ładowania jest uzależniona od użytej ładowarki. Korzystając z dołączonej do zestawu ładowarki wspierającej QuickCharge 2.0, da się ładować iPhone’a szybciej, niż ten się rozładowuje, gdy pełni funkcję nawigacji i odtwarzacza muzyki. Ładowanie nie jest zbyt szybkie, bo iPhone X nie wykorzystuje w pełni oferowanej przez QuickCharge 2.0 mocy, niemniej jednak po dwóch godzinach ładowania w samochodzie akumulator został doładowany o około 20%. Do szybszego ładowania wciąż jest niezbędny kabel, ale i tak uważam ten wynik za niezły (zwłaszcza że to ładowarka samochodowa, a nie sieciowa).
Połączenie ładowarki z uchwytem samochodowym to wciąż dobre i wygodne rozwiazanie. Baseus opracował bardzo uniwersalny zestaw, który nie dość, że da się zamontować na dwa sposoby, to w razie potrzeby pozwoli na zasilenie smartfona bądź innego urządzenia przewodowo. Urządzenie jest bardzo solidne i aż dziwi mnie, że projektant postanowił umieścić w nim jaskrawą diodę, psującą wrażenie elegancji. Wygoda to rekompensuje, telefon ląduje na desce i tam zostaje, nawet jeśli jadę po drogach, których oznaczenia nie mają w sobie „A”, „S”, a nawet „DW”.