Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Hashtag Alek – fotograf na Instagramie

Hashtag Alek – fotograf na Instagramie

0
Dodane: 4 lata temu

Chcielibyśmy zaprosić Was do nowej serii wywiadów, którą będziemy publikować w iMagazine. Chcemy prezentować Wam ciekawe osoby, które działają, tworzą wyjątkowe rzeczy w Internecie. Wszyscy znamy, obserwujemy popularnych blogerów, youtuberów, czy instagramerów, jednocześnie nie wiemy do końca kim są, od czego zaczęli swoją przygodę z wirtualnym światem i co robią poza nim. Będziemy starali się raz w tygodniu publikować wywiad z takimi osobami żebyście mogli lepiej ich poznać i dowiedzieć się czegoś ciekawego o ich warsztacie, pasjach, pomysłach. Na pierwszy ogień idzie Hashtagalek – Aleksander Małachowski, fotograf publikujący niesamowite, minimalistyczne fotografie na Instagramie.


Dominik Łada – Pamiętasz, co robiłeś 28 października 2014 roku?

Aleksander Małachowski – Coś mi się to kojarzy […]. To nie jest, przypadkiem wtedy, kiedy założyłem Instagram?

DŁ – Dokładnie, stuknęło niedawno 5 lat.

AM – Zapomniałem […], ale zawsze, jak ktoś mnie pyta, to mówię, że to około 5 lat, bo nie pamiętam dokładnie. To jest dobra data, 28 października.

DŁ – Nie było łatwo się przekopać.

AM – Tak? Dotarłeś do ostatniego zdjęcia?

DL – Tak, przewijałem do ostatniego.

AM – Pokażę ci jak można sprawdzić, kiedy ktoś konto założył, bez przewijania do końca […].

DŁ – O proszę […]. Ale przy okazji przeglądania zobaczyłem, co to było za zdjęcie. Zauważyłem też, że miałeś fale, jeśli chodzi o Twoich obserwujących. Wystartowałeś, potem w okolicy początku stycznia 2015 roku przeskoczyło z kilku od razu do 100-150 “like’ów”. Potem rok Ci zajęło aby wskoczyć na jakieś 200+. Z tego co widzę, jest to chyba związane z tym, że zmieniałeś koncepcje i swój styl. No ale zasięg jaki masz teraz, ilość obserwujących i serduszek przy zdjęciach, to w gruncie rzeczy nie jest aż tak dużo czasu.

AM – Nie.

DŁ – Rok? Trochę więcej, niż rok?

AM – Mniej więcej dwa lata. To są najbardziej intensywne dwa lata w moim życiu, podczas który wydarzyły się różne rzeczy, też przypadkowe.

DŁ – No właśnie.

AM – Styl faktycznie od początku się zmieniał. Chociaż na początku to, co mnie najbardziej interesowało, to było żeby wziąć telefon i zobaczyć, ile on potrafi. Niedługo potem zaczęła mnie interesować Warszawa. Spacery po niej, zwiedzanie różnych miejsc. Urodziłem się w Warszawie ale okazało się, że jej nie znałem. Od początku moja komunikacja po Warszawie to był przejazd od punktu A do punktu B – typu dom, szkoła i nic więcej poza tym. Nagle okazało się, że jest coś więcej, niż tylko metro oraz te punkty A i B. Zacząłem chodzić po Warszawie z telefonem. Chyba wtedy właśnie tak bardziej pokochałem architekturę i odkryłem, że to jest coś bardzo mojego.

DŁ – Kim zatem jesteś – bardziej architektem czy bardziej artystą?

AM – Haha, artystą. W ogóle, to jestem artystą inżynierem i to jest też kolejna anegdota. Dostałem się na studia, co nie jest jeszcze żadne duże osiągnięcie, ale dostałem się na studia inżynierskie, a był to taki moment w moim życiu, że w ogóle nie wiedziałem, co chcę robić. Wtedy też założyłem konto na Instagramie.

DŁ – Zatem jesteś inżynierem, ale od czego?

AM – Mechatroniki.

DŁ – Ah, mechatroniki […] ja myślałem, że ty jesteś architektem.

AM – Nie.

DŁ – A widzisz. Pamiętałem, jak miałeś obronę swojej pacy inżynierskiej, a potem jak robiłeś magistra na kierunku artystycznym.

AM – Ale zaczęło się od studiów inżynierskich. Jednak po takich zajęciach nie wiedziałem, co chcę w swoim życiu robić. Poszedłem za tłumem, bo większość z moich znajomych poszła na Politechnikę. Ja też i niestety szybko znienawidziłem te studia. Nikomu za bardzo nie chciałem tego mówić, tym bardziej rodzicom, z których strony presja była dość duża. Wtedy po prostu założyłem Instagram. To były czasy, kiedy on się rodził. Na iOS był wcześniej, od ok. 2011-2012 roku, a na Androidzie dopiero pod koniec 2013 roku. Wykorzystywałem to, że miałem mnóstwo wolnego czasu, bo nie chodziem prawie na zajęcia. W ten sposób odkryłem, że można robić zdjęcia telefonem, ale też odkryłem, że ludzie wykorzystują Instagram do budowania swojego portfolio. Oczywiście na Instagramie głownie można było oglądać zdjęcia ludzi, którzy wciskają innym zdjęcia swoich kotów, jedzenia, i swojego życia. Wtedy odkryłem też, że jest taka część społeczności, która wstawia tylko swoje portfolio.

DŁ – A czy ty jesteś instagramerem czy fotografem?

AM- Ja bardziej wolę określenie fotograf. Instagramer według mnie pejoratywne określenie.

DŁ – Czyli traktujesz Instagram jako swoje portfolio?

AM – Tak.

DŁ – Czyli Instagram nie jest twoim “full-time job”?

AM – Jeśli traktować Instagram jako posty, tak, to jest ten “full-time job”. Lokowane posty, jakieś sponsorowane rzeczy, to nie. Ja to traktowałem zawsze jako portfolio. Moją popularność wykorzystuję tylko po to, żeby więcej ludzi zobaczyło tą moją pracę, nie po to, żeby nagle na tym zarabiać i lokować maszynkę do golenia w moich zdjęciach. Cała reszta zleceń fotograficznych myślę, że się brała z tego, że po prostu moje prace docierały do coraz większej ilości ludzi. Właśnie dlatego nie lubię tego słowa instagramer, bo instagramer to mi się kojarzy z taką osobą, która co drugi post się sprzedaje. Nie chcę oceniać, czy to jest złe, czy nie, ale ja w tym nie siedzę, nie sprzedaję wizerunku siebie, jakichś ubrań, nie czuję też tego. Zawsze tylko chciałem pokazywać fajne zdjęcia architektury. Co najwyżej, biznesowo traktuję współprace technologiczne wokół projektu, takie jak choćby z Canonem czy Samsungiem. Dla mnie to jest naturalna sprawa w tym wszystkim. Jeśli mogę coś wokół fotografii ugrać i nie czuję, że to jest jakoś na siłę, to ok. Dostawałem oczywiście masę takich propozycji, jak lokowanie pizzy, lokowanie jakichś butów czy głośników, ale mówię zawsze, że nie czuję tego.

View this post on Instagram

A post shared by Aleksander Małachowski (@hashtagalek)

DŁ – Jak wygląda twój dzień pracy? Skoro nie jesteś instagramerem, to znaczy, że nie spędzasz go pod kątem Instagrama?

AM – Oczywiście trochę pod kątem jest. Mój dzień pracy wygląda różnie. Jestem freelancerem, więc jednego dnia potrafię robić zdjęcia jakimś obiektom, potem je edytować i wysłać klientowi. Innego dnia gdzieś jadę, żeby wykonać jakiś projekt. Jeszcze innego dnia zajmuję się tylko swoją twórczością, bo ciągle uważam, że inwestowanie w swoją twórczość, czyli poświęcanie dużej ilości czasu, żeby w ogóle tworzyć dla tworzenia, nie dla kogoś innego, to jest inwestycja. Jak widać mój dzień nie jest taki, który możesz opisać w jednym zdaniu. To nie jest dzień “pod Instagrama”.

DŁ – A skąd się wziął #Alek?

AM – A, to jest dobre. Zaczynałem od zupełnie innego nicku, bo zakładałem konto nie z myślą, że będę robić zdjęcia, jakieś portfolio, tylko założyłem je, bo po prostu chciałem je założyć. Na początku serio wstawiałem tam zdjęcia jakiejś kawusi, może nawet zdjęcia jakichś zwierzaków, teraz już tych zdjęć tam nie ma.

View this post on Instagram

A post shared by Aleksander Małachowski (@hashtagalek)

DŁ – Kawusia jest.

AM – Prawda, kawusia jest. A z tym zdjęciem jest śmieszna anegdota. Jak wstawiałem różne zdjęcia architektury, starałem się, dostawałem ileś tam lajków. Stwierdziłem, że wstawię zdjęcie filiżanki kawy żeby zobaczyć jaka będzie reakcja. Nagle dostałem tam tyle lajków, że pomyślałem sobie – “Jezu, jakie to jest smutne. Ja tu wstawiam jakieś zdjęcia architektury, a tu wystarczy wstawić zdjęcie takiej kawusi i nagle dostaje się kilkadziesiąt lajków”, to było na tamte czasy dużo. A hashtag Alek wziął się z tego, że założyłem konto […] „na rapie albo wcale”, tak się na serio na początku nazywało, i potem, jak zacząłem chodzić z telefonem i wstawiać zdjęcia na Instagram, to któregoś razu kolega na studiach podszedł do mnie i mówi „Alek, ty to tylko te hashtagi, hashtagi – #Alek.” Pomyślałem sobie, ale nie mówiłem mu tego jeszcze, „Kurde stary jaki ty marketingowy sztos wymyśliłeś właśnie!”. Tego samego dnia zmieniłem nick, i od tamtego momentu się go trzymam. Po iluś latach z nim rozmawiałem i chyba nie zdawał sobie sprawy, że to właśnie on wymyślił #Alka. Z tego co obserwowałem na Instagramie, to jest to dość unikatowa nazwa, nie spotkałem się jeszcze z niczym podobnym. Ja to traktuję jako “ksywkę” artystyczną, a nie tylko jako nick na Instagramie. Wszędzie się tym podpisuję.

DŁ – Jak ja obserwowałem twoje zdjęcia, to zauważyłem, że przeszedłeś drogę z takiej, jakkolwiek to zabrzmi, ciemności, z takiego bałaganu, przygnębiającego brudu, do absolutnej harmonii, minimalizmu, geometrii. To są dwa bieguny. Absolutnie przepiękne. Z czego to wynika?

AM – Gdy zaczynałem, nie znałem wielu narzędzi, których znam i używam teraz. To jest chyba najprostszy powód. Jak zaczynałem, edytowałem zdjęcia bardzo niewiele. A drugie, to wydaje mi się, że ewoluuję w tej historii. Wtedy, wiesz, jakoś mi to leżało, mój sposób postrzegania świata pozwalał mi tylko na tyle, tak jakby tylko tak postrzegałem otaczający mnie świat. Potem, jak już więcej siedziałem w fotografii, w szczególności tej mobilnej, im więcej podróżowałem po kraju i po mieście, tym bardziej zauważałem, że “im mniej tym więcej” na tych zdjęciach, że minimalizm jest naprawdę ok i zaczął się mi mega podobać. Ale też rozmawialiśmy o moich inspiracjach – po prostu inspirowałem się, poznawałem wielu artystów na Instagramie i to co oni tworzyli, mi się podobało. Starałem się łączyć cegiełki ze wszystkich stron dookoła i dodawać swoją. Zawsze uważałem, że inspirowanie się innymi, ale też dodawanie czegoś od siebie, jest ok. Na tym polega w ogóle droga artystów, że możesz się czymś zainspirować, ale dodajesz do tego też coś od siebie.

DŁ – A chmurki są twoje? Bo jest taka instagramerka, która, ludzie zauważyli, wszędzie występuje z tą samą chmurką. To trzeba mieć dużo szczęścia, żeby mieć takie ujęcia, że dookoła świata wszędzie z tą samą chmurką występować!

AM – Ha, no racja. Ja moich chmurek nie wstawiam, ale pomagam im się znaleźć we właściwym miejscu, to jest postprodukcja, wiadomo.

DŁ – No dobra, to z jakich narzędzi korzystasz?

AM – Na początku zaczynałem od telefonu, ale potem doszedłem, że na komputerze można łatwiej i szybciej to zrobić. Photoshop i Lightroom – chyba najwięcej twórców korzysta z tych narzędzi.

DŁ – Czyli wrzucasz do komputera i z powrotem na telefon?

AM – Tak.

DŁ – Czyli to pokazuje, że nie jesteś hardcorowym instagramerem, że nie jesteś instagramerem, tylko tworzysz portfolio.

Am – Owszem, ale gdy dodaję Instastory, to nadal tworzę je w swoim stylu. Bo gdy Instagram dodał taką możliwość, żeby twórca, którego obserwuje kilka tysięcy ludzi, mógł się podzielić swoim dniem, czymkolwiek, to wielu ludzi pomyślało, że chcą wiedzieć, co ci twórcy jedzą na śniadanie i w co się ubierają. Jak mówiłem wcześniej, ja tego nie czuję i tak nie sądzę, dlatego chciałem, żeby to Instastory było czymś podobnym bardzo do tego, co normalnie dodaję. Jak coś dodaję na Instastory, to staram się, przynajmniej edytować w mobilnym Lightroomie. Staram się, żeby te zdjęcia były jakościowo ok i żeby było to wszystko spójne z tym, co normalnie publikuję.

DŁ – Powiedz mi, ile czasu zajęło Ci przestawienie się z takiego podejścia do konta, że jest prywatne, na takie bardziej profesjonalne.

AM – Ciężko tak jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Od początku ten proces trwał. W ostatnich 2-3 latach wydarzył się szereg różnych rzeczy, które spowodowały, że zacząłem to konto postrzegać właśnie bardziej jako portfolio.

DŁ – Masz jakieś dobre rady dla tych, którzy zaczynają?

AM – Żeby trzymać się swojego, żeby nie ulegać jakimś stereotypom, trendom, bo co innego jest inspiracja, tak jak ci mówiłem, że dokładasz coś jeszcze od siebie, a co innego jest, jak idziesz na ślepo za trendem, w ciemno, na przykład w ciemność. W ciemno ci mogę powiedzieć, że ciemność jest teraz kolejnym takim trendem, że ludzie robią ciemniejsze a nie jaśniejsze zdjęcia, to się daje zauważyć wszędzie. Wiele ludzi w ślepo w to brnie. Ja, jak wstawiam, to czuję, co robię. Nie dążę na siłę do sukcesu. Wielu ludzi chce mieć sukces szybko, tu i teraz.


Specjalnie dla czytelników iMagazine Alek przygotował prezent – dwie tapety do pobrania. Jedna na komputer, druga na iPhone.

★ Tapeta dla komputerów →
★ Tapeta dla telefonów →


Aleksander Małachowski (Hashtagalek) to fotograf architektury urodzony i wychowany w Warszawie. Magister sztuki i absolwent Wydziału Sztuki Nowych Mediów w PJATK. Jego pasja narodziła się z ciągłej chęci odkrywania nowych perspektyw oraz przywiązywania uwagi do detali. Poprzednie studia naukowe sprawiły, że zaczął poszukiwać połączenia pomiędzy fotografią a otaczającym go, uporządkowanym światem używając do tego geometrii, symetrii oraz minimalizmu. Jego fotografie znalazły się na łamach takich czasopism jak K MAG, Warsaw Insider, WhiteMAD, EyeEm czy też Varsovie Magazine oraz były wielokrotnie wyróżniane przez magazyny na portalu społecznościowym Instagram. Na swoim koncie ma wystawę ATYPICAL o zasięgu międzynarodowym, współorganizowaną z Fundacją Artystycznej Podróży ERGO Hestia. Ukazywała jego nietypowe spojrzenie na Warszawę i odbiła się szerokim echem w mediach. Ponadto stypendysta Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego za wybitne osiągnięcia dla studentów na rok akademicki 2018/2019. Honorowy członek jury międzynarodowego konkursu Discover Europe organizowanego przez Erasmus Student Network. Prelegent na takich wydarzeniach jak Social Media Czwartki, Środa Dzień Bloga, Discover Yourself na SGH czy Fotowtorek w Kawiarni . Ambasador Polski w międzynarodowym projekcie “PROJECT 195 By #theforgottensolution” organizowanym przez międzynarodową organizację pozarządową Nature4Climate na rzecz ochrony środowiska. W swoim dorobku ma zrealizowane fotograficzne projekty dla takich marek, jak: Samsung, Canon, ERGO Hestia, Mastercard, PURO Hotels, Peugeot i Microsoft. Prowadzi największy portal na Instagramie o Warszawie @NowaWarszawa.

www.instagram.com/hashtagalek

Dominik Łada

MacUser od 2001 roku, rowery, fotografia i dobra kuchnia. Redaktor naczelny iMagazine - @dominiklada

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .