Życie w ponad 40°C w Dubaju
Kiedy żona proponuje Ci nagle wyjazd na urlop, to pozostaje jedynie zapytać: „gdzie”. Niestety, nie mogliśmy znaleźć w tak krótkim terminie celu podróży, który nas interesował, więc postanowiliśmy uciec od polskich upałów w jeszcze większy gorąc, gdzie temperatura odczuwalna oscylowała w rejonie 42–52°C.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 8/2019
Zdjęcia w artykule zostały skompresowane na potrzeby WWW z 30 MB na zdjęcia do średnio 500 KB na zdjęcie. Jak możecie sobie wyobrazić, wpływa to na ich jakość. Wykonano je iPhone’em XS oraz Sony A7R II.
Rozpoczynamy lot z Warszawy.
ZEA
Zjednoczone Emiraty Arabskie bardzo mocno zmieniły się w ostatniej dekadzie. To nadal jeden wielki plac budowy, ale drapacze chmur coraz bardziej przypominają Nowy York w nowoczesnym wydaniu, z tą różnicą, że ich cień nie chroni nas przed upałem. Udając się w te rejony, mamy do wyboru albo resorty poza miastem, z plażami i basenami, ale bez infrastruktury (all inclusive tutaj się przydaje, jeśli nie jesteśmy w zasięgu komunikacji miejskiej), albo szukanie kwatery w mieście. Bardzo duży wybór daje Airbnb, ale hoteli tutaj nie brakuje, szczególnie tych lepszych, w których doba kosztuje często więcej niż typowy wyjazd na dwa tygodnie. Do Dubaju jest sporo lotów bezpośrednich z Polski, z wielu różnych miast, w tym nawet Wizzairem, każdy powinien więc znaleźć coś dla siebie. Z Warszawy jedną z lepszych opcji może być Emirates, który jest komfortowy, leci około 5,5 godz. i podaje świetne jedzenie – pierwszy raz w swoim życiu jadłem na pokładzie samolotu danie, które mi naprawdę smakowało. Takiej wołowiny i purée z batatów (z różnymi dodatkami) nie powstydziłaby się dobra restauracja. Na deser pozostaje kino pokładowe z dużymi ekranami dla każdego pasażera – w końcu nadrobiłem braki w świecie Marvela.
Gdzieś nad Irakiem.
Dubai International Financial Centre.
Meta
Zdecydowaliśmy się zatrzymać w dzielnicy DIFC (Dubai International Financial Centre), czyli części biznesowej miasta. Brzmi to jak błąd, ale nic bardziej mylnego. Po pierwsze, o tej porze roku Dubaj jest zdecydowanie bardziej wyludniony niż w sezonie, więc basen często mieliśmy tylko dla siebie. Po drugie, mieszkaliśmy dosłownie obok stacji metra, nie musieliśmy więc wynajmować samochodu. Po trzecie, taksówki były tutaj dostępne dosłownie przez całą dobę, nawet w środku nocy. Na deser została infrastruktura wokół hotelu, składająca się ze sklepów spożywczych oraz paru świetnych restauracji. Biorąc pod uwagę, że w cenie pokoju mieliśmy jedynie śniadania, puszka Red Bulla w hotelu kosztowała 35 złotych, a espresso 27 złotych, to było to dosyć istotne z naszego punktu widzenia. Nie wątpię, że jest wiele innych ciekawych lokalizacji na trasie metra, ale kluczowa jest właśnie ta ostatnia – to najlepszy i najszybszy sposób do szybkiego przemieszczania się po mieście.
Widok na Burj Khalifa z naszego hotelu.
Metro
Stacje metra oraz same pociągi są klimatyzowane, co jest bardzo ważne w upalnym klimacie – nie powinniście się więc obawiać podróżowania nimi nawet w ciągu dnia. Można oczywiście korzystać z biletów jednorazowych, ale zdecydowanie wygodniej podejść do okienka punktu informacyjnego (znajduje się na każdej stacji) i poprosić o kartę przypominającą kredytową. Są trzy rodzaje kart – najtańsze, których nie da się doładować, srebrne, które można doładowywać do woli, oraz złote, które pozwalają na przejazd wagonem „złotym” (jest dwa razy droższy i dzięki temu nie ma w nim tłumów). My zdecydowaliśmy się na dwie srebrne (wydanie karty kosztuje 25 AED, z czego 19 AED można wykorzystać na przejazdy) i doładowywaliśmy je potem na automacie kartą (Revolutem dla precyzji), gdy zużyliśmy środki na nich dostępne.
Stacja metra widziana z tarasu Level 43 Sky Lounge w hotelu Four Points by Sheraton.
Podpowiem jeszcze, że metro w Dubaju posiada „wagony różowe”, przeznaczone tylko dla kobiet i dzieci. Panowie – nie wsiadajcie do nich, bo nie są dla Was, a jeśli to Was nie przekonuje, to pamiętajcie, że kary są wysokie.
Widok z Level 43 Sky Lounge w hotelu Four Points by Sheraton za dnia.
Dubai Mall
Największa galeria handlowa w Dubaju – Dubai Mall – mieści najdroższe marki na świecie obok tych bardziej przystępnych cenowo. Obok Prady, Diora, Chanel, Cartiera, LV, Rolexa i wielu, wielu innych, znajdziecie też sklepy Aldo czy Crocs. Istotniejszy jednak jest jej rozmiar – jest tak duża, że początkowo nie potrafiliśmy się odnaleźć bez mapy. Na szczęście na terenie całości jest darmowe Wi-Fi, najlepiej więc korzystać z interaktywnej mapy na stronie galerii.
Taras Level 43 Sky Lounge w hotelu Four Points by Sheraton pozwala na widok 360°.
Realnie, jadąc do Dubai Mall, przeznaczcie na to miejsce przynajmniej cztery godziny, bo samo chodzenie w poszukiwaniu sklepów zajmuje najwięcej czasu.
Dubai Mall.
Tak, jest też Apple Store i jest taniej niż w Polsce. Niestety, nie oferują zwrotu 5% VAT przy wyjeździe z kraju.
Tak, to nadal Level 43 Sky Lounge w hotelu Four Points by Sheraton.
Jedzenie
Jeśli chcecie skorzystać z restauracji w droższych lokalizacjach miasta – Dubai Mall, Dubai Marina itp. – to przygotujcie się na odpowiednio wyższe ceny. Osobiście polecam przeszukanie Google’a pod kątem restauracji „na mieście” (wzdłuż metra jest ich sporo), które oferują genialną lokalną kuchnię za zdecydowanie bardziej rozsądne kwoty. Dla przykładu libańskie restauracje Zaroob (Google Maps) lub Al Safadi (Google Maps) proponują pyszne shawarmy, kofty i podobne dania (egipski placek zapiekany z mięsem i serem jest też świetny).
Serce przed fontannami, przed Dubai Mall, obok Burj Khalifa.
Od siebie jeszcze polecę sieć „fastfoodów” Shrimpy (Google Maps), które mają w menu smażone panierowane krewetki – to jedno z moich ulubionych dań i polecam każdemu ich spróbowanie. Bierzcie od razu porcję 30 sztuk, bo znikają bardzo szybko.
Co robić, jak żyć?
Zależnie od Waszego zdrowia upał powoduje, że trzeba iść na pewne kompromisy. Po pierwsze, smarujcie się filtrem UV 50. Po drugie, w ciągu dnia, gdy świeci słońce, jeśli nie udajecie się gdzieś, gdzie jest klimatyzacja i cień (np. Dubai Mall), to polecam spędzanie czasu na basenie lub w morzu – to jedyny sensowny sposób, aby się schłodzić (a przy okazji można trochę popływać). Możecie się też zainteresować sportami wodnymi (kitesurfing, nurkowanie itp.), których Dubaj oferuje pod dostatkiem.
Burj Khalifa.
My obraliśmy najprostszy możliwy tryb życia – jak słońce jest na niebie, to siedzimy w wodzie, a jak zachodzi, to idziemy zwiedzać.
Czy jest tu coś warte zobaczenia?
Atrakcji jest sporo, od wypraw na pustynię (lot balonem wydaje się najciekawszy), przez souk (targowisko) ze złotem, aż po zakupy w Dubai Mallu. Ogólnie mogę polecić coś z następującej listy:
- wjazd na 124/125 piętro Burj Khalifa (najlepiej kwadrans przed zachodem słońca; można też na wyższe piętra, ale różnica jest niewielka),
- Dubai Mall – jest kino, akwarium (zoo), mnóstwo sklepów i restauracji oraz innych atrakcji,
- złoty souk – na terenie starego Dubaju znajduje się złoty souk, gdzie znajdziecie złoto 24-karatowe, diamenty kosztujące więcej niż dobre Ferrari oraz ogromny wybór biżuterii,
- wyjście na plac przed Dubai Mall, po zachodzie słońca, na „grające fontanny” (pokazy są co 30 minut),
- jeśli chcecie zabrać dzieci do parku wodnego na cały dzień, to koniecznie wpadnijcie do Aquaventure Waterpark,
- Ski Dubai – można też pojeździć na nartach po sztucznym śniegu w Mall of the Emirates,
- Burj Al Arab – jedyny 7-gwiazdkowy hotel na świecie, w kształcie żagla (warto podziwiać go z plaży),
- Dubai Frame – muzeum z niesamowitym widokiem,
- wyprawa na pustynię (do wyboru kolacja, lot balonem, polowanie z sokołem, jazda quadami itp.).
Fanom fotografii natomiast polecę:
- taras widokowy na Burj Khalifa (124/125 piętro),
- restauracja Level 43 Sky Lounge w hotelu Four Points by Sheraton,
- taras w hotelu Shangri-la,
- Index Tower (trzeba dogadać się z zarządem),
- Dubai Frame,
- spacer po starym Dubaju,
- fontanny przed Dubai Mall.
Na pewno coś przegapiłem lub o czymś zapomniałem.
Widok na Burj Al Arab z Madinat Jumeirah.
Na koniec
Potraktowaliśmy ten wyjazd przede wszystkim jako odpoczynek psychiczny od codziennych obowiązków i cel osiągnęliśmy. Do tego niskie pozasezonowe ceny pozwalają rozejrzeć się za zdecydowanie bardziej luksusowymi hotelami, które byśmy omijali szerokim łukiem w okresie jesienno-wiosennym. Jeśli więc lubicie wodę i ograniczycie zwiedzanie do godzin nocnych, to da się tutaj przeżyć w upałach grubo przekraczających 40°C. Niewątpliwie pomaga w tym stosunkowo niska wilgotność powietrza (ale są dni, kiedy ta rośnie do ponad 60%, co jest uciążliwe) oraz wszechobecna klimatyzacja. Nie będę ukrywał, że szybki i bezpośredni lot również odegrał dużą rolę, zachęcając nas do tego kierunku.
Widok ze 124. piętra Burj Khalifa.